W wakacje doceniłam małe, szybkie tytuły, które nie wymagają ani zbyt wiele miejsca na stole, ani nie wymuszają długiej potyczki ze skomplikowanymi regułami. Nie oznacza to, że zamieniłam wielogodzinne strategie lub gry cywilizacyjne na banalność pokroju rzuć kostką, idź w prawo/lewo, zagraj kartę. Zgadywanki, zapamiętywanie i turlanie rzadko znajdują innych fanów niż dzieci, które nie miały jeszcze okazji zetknąć się z czymś ciekawszym. Tworzenie prostych, sprawnie działających gier to prawdziwa sztuka, gdyż niezmiernie łatwo zgubić się granicę między brakiem skomplikowania a nudą. Jeśli do ich zalet ponadto dochodzi ciekawa mechanika, to radość z rozgrywki pięknie połączy się z intelektualnym spełnieniem, bez zbytniego nadwyrężania naszych wypoczywających głów.
Winnica to gra autorstwa Eilifa Svenssona (Kosmopolis, Doodle City, Doodle China, Mangrovia – bardzo dobra i pięknie wydana gra familijna, w której do zarządzania ręką i area control dodano ciekawy pomysłem wyboru akcji) i Kristiana Amundsena Østby’ego (Kosmopolis, Doodle City, Doodle China, Automania – świetna gra o prowadzeniu fabryki samochodów, niepozbawiona strategicznej głębi i ekonomicznego sznytu o przystępnych regułach, Destination X, Ucieczka: Świątynia Zagłady). Obaj twórcy w swoich grach bez prądu koncentrują się na odświeżaniu dobrze znanych mechanik bądź proponują nieszablonowe rozwiązania, przyciągające do stołu zaintrygowanych graczy, choć raczej nie wywracają one do góry nogami świata współczesnych gier planszowych. Większość ich tytułów to średnio-ciężkie bądź familijne pozycje, łatwo przyswajalne oraz rozgrywane w dość krótkim czasie. Do tej samej kategorii zalicza się Winnica, w której postawiono przed nami zadanie organizacji pracy na stokach południowej Francji, abyśmy dołączyli do grona najznamienitszych mistrzów winiarstwa. Pudełko obiecuje dużo: możliwość gry aż w 12 osób, 15 minutowy czas partii oraz to, co zwykle: dobrą zabawę, frajdę i miło spędzony wieczór. Czy jednak produkcja wina wprawi nas w tak samo dobry humor jak jego picie?
Urok winnicy
W pudełku znajdziemy arkusze z planami winnicy, 6 kart farm, 42 karty ścieżek, kartę do wariantu jednoosobowego i krótką instrukcję. I to wszystko. Trochę tutaj hula wiatr. Pudełko jest za duże w stosunku do zawartości. Elementy na pewno zmieściłyby się w czymś mniejszym oraz bardziej poręcznym. Utrudnia to jej przenoszenie (za to spokojnie upchniecie ją do innego tytułu), a także niepotrzebnie zapycha półkę. Trudno powiedzieć też coś więcej o ilustracjach Gjermunda Bohna (Automania, Destination X, Doodle City) bowiem Winnica nie oczaruje nas szatą graficzną. Ciężko też wymagać szału od prostych rysunków ścieżek i farm. Pełnią swoją funkcję i tyle. Okładka i rewersy kart utrzymane w komiksowym, trochę dziecinnym klimacie, za bardzo moim zdaniem sugerują potencjalnych odbiorców. A nie jest to pozycja dla małych dzieci, chociaż sporo w niej rysujemy. Zresztą taki styl wydaje mi się niezbyt fortunny i staroświecki. Podsumowując – nie podoba mi się. Jeszcze daleko do straszenia lub odrazy, ale całkiem blisko do niechęci. Ilustrator mógł lepiej wykonać swoją pracę.
Instrukcja jest klarownie i dobrze napisana, jednak informacja o możliwości podejrzenia karty następnej farmy tylko raz na rundę powinna być wyraźniej zaznaczona, ponieważ istnieje ryzyko, że umknie nam to przy czytaniu. Na szczęście nie zabrakło przykładów, a dodatkowe wyjaśnienia na końcu rozwieją wątpliwości nasuwające się w trakcie wertowania zasad. Inne kłopoty rozwiążą dodane w wielu miejscach rysunki. Jedyne zastrzeżenia mam do zastosowanej palety barw. Niebieskie tło, fioletowe ramki, zielone słowa, inna zieleń wytłuszczenia – natłok kolorów czasami nie jest zbyt czytelny. Przynajmniej nie ma dużo tekstu do przebrnięcia, więc nasze oczy dadzą sobie radę z tą kolorystyką bez szkody dla ich zdrowia.
Zasady uprawy
Mechanika Winnicy opiera się na… rysowaniu ścieżek. Naszym zadaniem jest połączyć farmy i zamki z winoroślami za pomocą budowanych dróg. Wygrywa ten, kto na sam koniec uzbiera jak najwięcej punktów zwycięstwa. Zasady są wyjątkowo proste, a wyjaśnimy je krócej niż w 5 minut.
Na początku gry odkrywana jest jedna karta farmy, określająca która z nich przyniesie nam punkty na koniec rundy. W swojej rundzie możemy albo narysować ścieżkę, której kształt reprezentuje wyłożona karta ścieżki, albo podejrzeć (tylko raz w danej rundzie!) następną kartę. Runda kończy się wtedy, gdy na stole zostanie położona czwarta żółta karta ścieżki. Za każde winogrono połączone z daną farmą otrzymujemy 1 punkt.
Najważniejszym aspektem gry jest punktowanie kolejnej rundy. Jeśli chcemy w niej zdobyć jakiekolwiek punkty, to musimy uzyskać więcej punktów niż w poprzedniej rundzie. Kiedy liczba winogron będzie niższa bądź równa poprzedniej wartości, to do odpowiedniej kolumny na arkuszu musimy wpisać 0. Każe 0 skutkuje minus 5 punktami na koniec gry, ale za to w kolejnej rundzie wystarczy nam już tylko 1 punkt, żeby ustrzec się przed odejmowaniem punktów.
Po przyznaniu punktów za 5 farmą gra się kończy. Dostajemy jeszcze dodatkowe punkty za fioletowe winogrona łączące się z różowym zamkiem oraz za zielone winogrona łączące się z zielonym zamkiem. Remisy rozstrzyga najwyższy pojedynczy wynik. Zwycięzca może się chlubić mianem najlepszego winiarza Francji.
Tryb jednoosobowy charakteryzuje się takimi samymi regułami:)
Smak wina
Winnica to wyjątkowo przyjemny filler, gdzie niewielka liczba kart zapewnia zadziwiającą regrywalność oraz miłe rozruszanie szarych komórek w krótkim czasie. Możliwości ukryte w prostych założeniach tej gry są ogromne. Każdy zaczyna z takimi samymi warunkami startowymi, ale gwarantuje wam, że nie ujrzycie dwóch takich samych ścieżek. Dróg do zwycięstwa jest wiele, a skuteczne balansowanie między zdobywaniem punktów a braniem pod uwagę kolejnych rund nieźle łączy w sobie przyjemność strategicznego myślenia ze skłonnością do ryzyka. Po pewnym czasie zabrakło mi jednak większej różnorodności akruszy farm. Owszem wydrukujemy sobie dodatkowe ze strony boardgamegeek.com, ale nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie. Ponadto sam bloczek nie wystarczy nam na zbyt wiele rozgrywek. Polecam zaopatrzyć się w zatemperowane ołówki;). Po kilkunastu partiach większe urozmaicenie arkuszy farm tylko zwiększyłoby potencjał tkwiący w tym tytule.
Niemniej jednak to, co dostajemy w pudełku wystarczy nam do wielu satysfakcjonujących rozgrywek. Tury wykonujemy jednocześnie, więc nie grozi nam obezwładniający downtime. Zresztą i tak będziemy mieli się nad czym zastanawiać. Rysowanie dobrze punktujących ścieżek wcale nie jest prostym zadaniem. Wyobraźnia przestrzenna również nam się przyda. Spotkamy się także z odrobioną ryzyka oraz szczyptą planowania. Losowość kolejnych kształtów ścieżek nie stanowi żadnego problemu bowiem tylko od naszego pomysłu zależy ich wykorzystanie. Nie zostaniemy ani zablokowani, ani przypadek nie odbierze nam zwycięstwa. A to wszystko zamyka się w około 15 minutach.
Winnica obiecuje frajdę nawet przy 12 uczestnikach rozgrywki. Trzeba przyznać, że gra wyśmienicie się skaluje. Tryb jednoosobowy działa równie dobrze jak partia w dużo liczniejszym gronie. Chociaż im więcej osób, tym większy harmider. Każdy z nas wie, ile zachodu wymaga okiełznanie grupy znajomych. Nie wierze, że przy 12 osobowym tłoku wszyscy będą w spokoju koncentrowali się na rysowaniu ścieżek ;). Jednak nie jest to wada samej gry, lecz specyfika ludzkich zbiorowości. Dla mnie maksymalna liczba graczy to 8-10, choć jeśli macie bardziej spokojnych znajomych, to i w pełnym składzie Winnica nie traci nic ze swojego uroku.
Recenzja bez narzekania zatraciłaby jednak swoją istotę. W tym przypadku marudzenie wywołuje klimat, który w ogóle nie istnieje. Równie dobrze moglibyśmy kreślić mapy, budować drogi do Rzymu lub konstruować korytarze w szpitalu. Nawet nie ma ładnych ilustracji, czyli nie ma na czym zawiesić oka. Mechanika sobie, a nastrój sobie. Dla poszukiwaczy doznań z produkcji szlachetnego trunku polecam Vinhos bądź Viticulture. Tam może się nam nawet zakręcić w głowie. Warto też zwrócić uwagę, że rozgrywka w Winnice przypomina pasjans, co dla wielu będzie znaczącą wadą. Nie istnieje absolutnie żadna interakcja między graczami. Właściwie nie potrzebujemy nikogo do partyjki, gdyż rozgrywka wygląda identycznie zarówno w trybie jednoosobowym, jak i wieloosobowym.
Winnica to wspaniały filler z ciekawym pomysłem, w którym wysoka regrywalność przekłada się na czerpaną z rozgrywki frajdę. Każda partia jest niepowtarzalna, a przy tym nie pozbawiona strategicznej głębi. Całkowity brak klimatu oraz interakcji między graczami wynagradza nam sporo dróg do zwycięstwa, do którego docieramy dzięki łączeniu planowania z ryzykiem. Jednym słowem – warto rysować!
Podsumowanie:
+interesujący pomysł
+wiele dróg do zwycięstwa
+wysoka regrywalność
+niepowtarzalne partie
+brak downtime’u
+umożliwia satysfakcjonujące rozgrywki zarówno w większym, jak i mniejszym gronie
+działający tryb jednoosobowy
+/-brak jakiejkolwiek interakcji między graczami
-ilustracje
-powietrze w pudełku
-brak różnorodności w arkuszach farm
-arkusz farm za szybko się kończy
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(4/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.