Gdy jako fan TTA widzi się na pudełku napis stylizowany na Poprzez Wieki, a do tego w opisie wzmiankę o grze cywilizacyjnej, to się po taką grę sięga. Proste, nieprawdaż? A potem karciana gra o rozwoju i podboju, od rumaka po rakiety kosmiczne, sprowadza cię na ziemię. Okazuje się, że dobór czcionki to czysty przypadek (?), a słowo „cywilizacyjna” to spory chochlik drukarski.
Przyznajmy na wstępie, że wygląd i opis Guns & Steel to strzał w kolano jej twórców. Jeśli chcemy przyciągnąć uwagę nawiązaniem do najlepszej gry cywilizacyjnej na świecie, to potem się nie dziwmy że tak wysoko zawieszona poprzeczka spada nam z hukiem na głowę. Porównania same pchają się przed oczy. Natomiast, gdyby poprzestać na skromnym i oderwanym od świętego graala opisie, gra byłaby zupełnie niezależną produkcją, która miałaby możliwość obronić się sama. Na łamach naszego serwisu obroniła ją już swego czasu Joasia.
Bo Guns & Steel sama w sobie zła nie jest. Owszem, jest to gra bardzo prosta, z gatunku tych, których instrukcje sugerują bardziej zawiłe rozwiązania mechaniczne i łamiące mózg dylematy taktyczne niż to ma miejsce w rzeczywistości. W praktyce to zabawa w wyścig o postępowy prym. W tym miejscu zaznaczę, że zasady mogłyby zostać opisane o wiele lepiej. Najprostsze rzeczy zagmatwano w taki sposób, że musiałam szukać pomocy u znajomych. Tymczasem rozgrywka sprowadza się do wykładania kart, odwracania ich (bo posiadają dwie strony), płacenia nimi (na jednej stronie) za nowe karty i odpalania ich zdolności (na drugiej). Każda karta jest inna, choć występują analogie, a my przez godzinkę manewrujemy naręczem kart, by po tym czasie wyłonić punktowego lidera.
Guns & Steel to przedstawiciel gatunku „budowania ręki”. Różni się to od „budowania talii” tym, że wszystko, czym dysponujemy mamy do dyspozycji naraz, a nie jako dobierankę z własnej talii. Minus tego taki, że po pewnym czasie na ręce mamy dużo kart i wymyślenie co zagrać i w jakiej kolejności zaczyna się niebezpiecznie przeciągać. Nie wspominając o tym, że zaczynamy się bawić samym układaniem ich w dłoni, aby się nie rozsypały. Plusem natomiast jest niewątpliwie wyeliminowanie losowości wynikającej ze złego dociągu. Bo tu dociągu zwyczajnie nie ma.
Gra oferuje 3 tryby rozgrywki, w których biorą udział obecne w pudełku: jedna talia, druga talia, lub obie naraz. Rozgrywka jest jednak na tyle prosta, że naprawdę nie widzę powodu, aby nie korzystać z pełnego dobrodziejstwa inwentarza. Zmiany w zasadach są nieliczne, a ponadto gra jest zwyczajnie najciekawsza w trzecim wariancie. Stopniowe uczenie się prostej gry wyszło w tym wypadku faktycznie przypadkowo, gdyż polska edycja gry oparta jest na niemieckiej i zawiera w sobie zarówno podstawkę, jak i niezależny dodatek. Niezależność proponuję jednak potraktować umownie i od razu wypakowywać wszystko razem.
Czy rozgrywka jest porywająca? Zależy kto czego szuka. Grafiki też niekoniecznie wołają „I’m beautiful!”. Czegoś tej grze brakuje. Niby dobry pomysł z dwustronnością kart, które mogą stanowić zasoby lub technologie, został zasypany mechaniczną prostotą zbierania coraz to większej ich liczby, kolekcjonowania symboli i wypełniania mało wyrafinowanych celów (tzw. budowa cudów). W swoich rozgrywkach nie udało nam się wyjść poza schemat zbierania surowców i kupowania kart, podczas gdy wiele kart oferuje właściwości militarne. Można się bić. Ale my się nie biliśmy. Być może to nasza wina, ale z drugiej strony, gra tego kompletnie nie wymusza, ani do tego nie zachęca. Jesteś nastolatkiem, który uwielbia naparzanki? Będzie ci się zapewne podobało i będziesz z tego korzystał. Jesteś stateczną eurodziewczynką? Będziesz chciał budować, tworzyć i rozwijać. A to akurat w tej grze trochę zawiewa nudą. I to bez względu na liczbę graczy.
Guns & Steel to w teorii szybka karcianka o cywilizacyjnym wyścigu, którą hamuje zbyt wiele progów zwalniających: zwiększająca się stopniowo i nieuchronnie liczba kart na ręce, mało zróżnicowane zbieranie punkcików, oderwane od siebie mechaniczne rozwiązania, po które można, ale nie trzeba sięgnąć. Generalnie lekki ziew. Jeśli jednak przełknąć problemy z wielością kart na ręce, rzucić się na ten głębszy brodzik trzeciego wariantu i do tego ochoczo się bić, to rozwiązania typu: piramida kart do kupienia i zbieranie kart ze stołu dopiero po opróżnieniu ręki mogą dać trochę taktycznej radości. Choć bez cywilizacyjnego pazura, bo tego w tej grze jednak nie znajdziecie.
PODSUMOWANIE:
+ wiele zindywidualizowanych kart
+ zakup nowych kart oparty na innowacyjnej piramidzie
+ możliwość kombinowania kombosików
+ zerowa losowość
– kiepsko napisana instrukcja
– z czasem trudna do ogarnięcia liczba kart na ręce
– bez bicia się gra zawiewa nudą
– brak poczucia budowy cywilizacji
Grę Guns&Steel: Historia Ludzkości kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Portal Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.
Gra faktycznie z prostą mechaniką, ale czasem jest tak, że prostota jest atutem. To ten przypadek. Mogę polecić ten wybór
Portal jest mistrzem marketingu, otoczki i robienia wrażenia. No ale powiedzmy, że można się na to nabrać raz czy dwa.
Ja, niestety, dałem się nabrać…