Viral to jedna z tych gier, które najbardziej przykuły moją uwagę podczas przeglądania Essen Spiel Preview na Board Game Geeku. Kiedy było już po targach, a ja otwierałam pudełko, zdałam sobie sprawę z tego, że gra ma nie tylko piękne grafiki, ale też porządnie wykonane elementy. Lubię takie gry, bo zachęcają one do poznania bliżej planszówek tych, którzy nie mieli z nimi dotąd styczności. Pod tym względem to najlepsza pozycja z tegorocznych targów (choć Divinity Derby też zachwyca, a Fog of Love minimalizmem w szacie graficznej rozkochuje).
Klimat gry jest świetny! Wcielamy się bowiem w wirusy, które atakują ludzkie organy. W trakcie rozgrywki odczuwa się to bardzo, wszystko jest ze sobą powiązane i zazębia się jak należy. Jeśli przekombinujemy i wyskoczymy na torze punktacji ogólnej w górę, to prędzej czy później wskoczymy także na najwyższe miejsce na torze badań, a wtedy gra nas karze, bo oto właśnie zostało wynalezione na nas lekarstwo i musimy usunąć wszystkie wirusy z planszy! Gra też nagradza – 4 razy po przekroczeniu konkretnej liczby punktów otrzymujemy kartę. A na nich widnieją dostępne możliwe opcje: poruszanie się, zabijanie przeciwników, nakładanie tarczy przed usunięciem nas z planszy, wrzucenie wirusa na planszę, czy podjęcie wirusów z organu pod swój własny. Poruszamy się po aortach lub robimy przerzuty z jednego organu do tego sąsiadującego. Wszystko w grze opatrzone jest klimatycznymi nazwami, co rzeczywiście pozwala nam odczuć klimat!
Zaczynamy z konkretną ilością własnych wirusów, piękną planszą pomocy, kartami stref i kartami mutacji. 3 pionki w swoim kolorze kładziemy na torach: badań, remisów oraz ogólnej punktacji.
Gramy przez 6 rund po 6 tur:
- Gracze w tym samym momencie wybierają jedną kartę badań i jedną kartę Następnie po kolei odkrywają i rozpatrują efekty. Dzieje się tak dwa razy, a wykorzystanych kart nie użyjemy w kolejnej rundzie.
- Sprawdzamy kontrolowanie poszczególnych stref (w każdej jest 1, 2 lub 3 organy). Gracz, który ma najwięcej wirusów, ale przynajmniej po jednym w każdym organie w danej strefie, otrzymuje punkty do niej przypisane (punkty na torze punktacji ogólnej oraz na torze badań). W przypadku remisu decyduje tabela remisó
- Rozpatrujemy działanie karty wydarzenia (stos leży rewersem do dołu, więc od początku rundy wiemy, co będzie się działo).
- Rozpatrujemy kryzysy (żeton pojawia się, kiedy w którymś organie będzie określona liczba wirusów – różna, w zależnie od liczby graczy), za które punkty dostaje gracz z największą ilością wirusów w danym organie z kryzysem.
- Patrzymy na tabelę badań: jeśli któryś z graczy jest na najwyższym polu, usuwa swoje wirusy z planszy i przesuwa znacznik na najniższe pole.
- Zmienia się kolejność na torze remisów na odwrotną do tej na torze punktacji ogó Wypuszcza się wirusy, które są podjęte pod innym wirusem.
Pierwsza partia była ciężka, bo jeszcze nie połapaliśmy się do końca czego tak naprawdę gra od nas wymaga i robiliśmy głupie ruchy. W następnych było już o niebo lepiej, bo zaznajomieni z planszą i kartami mieliśmy nie tylko pojęcie o tym, co robić, ale także po prostu niezły ubaw. W grze na dwie osoby dochodzi wirtualny gracz – według mnie nie zmienia to za bardzo rozgrywki, która wciąż potrafi nas zaskoczyć. Najlepiej jednak gra chodzi na 5 osób – jest większe zamieszanie, każdy z graczy musi postarać się bardziej, jeśli chce wygrać, no i zabawa jest lepsza, bo jak nie od dziś wiadomo: im więcej tym lepiej ;)
A także… im więcej osób, tym więcej remisów do rozstrzygnięcia. Służy nam do tego wcześniej wspomniany tor rozstrzygania remisów. Uwaga: w grze naprawdę często będziemy je rozstrzygać, bo dosłownie bijemy się w niej o to, aby zainfekować swoim wirusem jak największą liczbę organów. Znajdą się tacy, którym będzie to przeszkadzało, ale jak dla mnie jest to fajne rozwiązanie. Nie lubię sytuacji, w której podczas remisu obaj gracze dostają punkty – tu dostaje je zawsze tylko jeden. I to zazwyczaj ten, który na torze punktacji ma gorszą pozycję (oprócz ostatniego punktowania, gdzie kolejność rozstrzygania remisów zostaje odwrócona).
Dzięki temu, że w grze mamy limit rund, nie przedłuża się ona. Na 3 osoby rozgrywka trwa mniej więcej 30-40 minut, a na 5 może dobić nawet do 1,5 godziny, jeśli się postaramy ;) Ostatnio polubiłam właśnie takie gry z określoną liczbą rund, bo w każdej chwili wiemy dokładnie, w którym momencie gry się znajdujemy. W Viral dodatkowo widnieje na głównej planszy skrót wszystkich 6 tur, co ułatwia nam (a przynajmniej mi, bo ja lubię wszystko widzieć) określenie tego momentu. Gra się nie dłuży – dla mnie jest to bardzo ważne, bo dzięki temu się nie męczę (np. taką Cywilizację: poprzez wieki bardzo lubię, ale też bardzo mnie ona męczy).
Viral to jednak nie jest gra dla wszystkich. Według mnie nie podejdzie wytrawnym graczom i euro-sucharzystom, i choć ma śliczne grafiki i wygląda na miłą i łatwą grę, to jednak zasady są nieco zbyt skomplikowane, żeby grać z dziećmi. Ja już wiem, że w Viral zagram z siostrami i znajomymi, którzy dopiero zaczynają poznawać świat planszówek. Trochę mnie to smuci, bo miałam nadzieję pograć w nią w moim stałym gronie, ale tam się ona nie przyjęła. Viral ma przyzwoicie działającą mechanikę area control, ale jak dla mnie „przyzwoita” to za mało. Trochę tak po prostu… bez szału.
Gra jest ładna, klimatyczna, ale czy rzeczywiście taka super? Odniosłam wrażenie, że za wielu rzeczy nie da się tam zaplanować, choć jakąś tam strategię można sobie od początku obrać. Fakt – temat jest oryginalny. Ja jednak od gry oczekuję emocji, niekoniecznie zawsze zabawy, których tutaj mi zabrakło. Już po pierwszej rozgrywce miałam mieszane uczucia – czy jest to gra, która często pojawiać się będzie na moim stole? Kolejne partie rozwiązały mój problem i jasno przedstawiły sytuację: gra nie jest zła, ale wybitna też nie jest. Idealnie nada się do rozgrywek z mniej „planszówkowymi” znajomymi, ale Ci wytrawni będą ją raczej omijać szerokim łukiem.
Podsumowanie:
+ przejrzysta instrukcja (w wersji angielskiej do ogarnięcia nawet z przeciętnym „ingliszem” ?)
+ piękne grafiki, bardzo klimatyczne
+ ciekawa tematyka, która kompiluje się z klimatem
– euro-sucharzyści raczej będą ją omijać szerokim łukiem
– choć jest zabawa, to większych emocji brakuje
– mechanika area control jak dla mnie w tej grze jest bez szału (choć wiem, że są inni, którzy ją chwalą)
Grę Viral kupisz w sklepie
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.