Na tę grę czekałam chyba najbardziej spośród tegorocznych premier. Co prawda, nie była to ekscytacja na miarę Great Western Trail, ale jednak żywiłam wobec niej największe nadzieje. Wendake to gra z twistem. Gra o Indianach, o zajmowaniu terytorium, o zbieraniu roślinek, polowaniu, odprawianiu rytuałów plemiennych i zarządzaniu ludźmi. Ale przede wszystkim, Wendake to gra o … zbieraniu punktów.
W sumie, nic to odkrywczego. Niemalże w każdej grze chodzi o zbieranie punktów, ale jednak Wendake robi to w bardziej bezpośredni sposób niż inne gry. Trochę owa bezpośredniość przypomina mi Dominiona. Wygląda to tak, jakby autor w pierwszej kolejności wymyślił system punktacji (oraz opisany dalej system wyboru akcji) i potem podoszywał do nich całą resztę. Ten rodzaj punktacji kojarzony jest głównie z mistrzem Knizią: zbieramy punkciki w czterech dziedzinach, ale do końcowego wyniku zaliczymy tylko te najsłabsze. Jeśli wejść bardziej w szczegóły, dziedziny są losowo sparowane i z każdej pary zalicza nam się wynik niższy. I to jest w zasadzie wszystko o co w tej grze chodzi. O dodanie dwóch niższych liczb :)
Nawiązań zresztą znajdziemy w Wendake więcej. Główną osią mechaniki jest operowanie planszetką gracza, w której przebijają inspiracje Cubą. Otóż gracz operuje 9 kafelkami akcji ułożonymi w kwadrat 3×3. W ramach rundy odpala trzy z nich, ale obowiązkowo w linii (!) Na koniec rundy odwraca użyte kafelki (z drugiej strony występuje akcja rytuałów), zsuwa dolny rząd poza planszetkę, ma prawo wymienić jeden kafelek na nowy – lepszy, a następnie tasuje je i układa losowo jako rząd górny.
Zasady rządzące planszetką są tym drugim elementem, który ewidentnie wyprzedził resztę gry. Danilo Sabia wymyślił fajny (bo on jest fajny) mechanizm, wymyślił w/w system punktacji, a potem usiadł i zadumał się jak Dawid Michała Anioła. Ale nie dumał zbyt długo, nagle podniósł się energicznie i uznał, że nie będzie się już więcej wysilał, bo te dwie składowe są tak świetne, że resztę można już naprawdę zapchać byle czym. W rezultacie prawie wszystkie akcje, jakie wykonujemy są bardzo proste: np. dołożenie canoe na planszę, złowienie tylu rybek ile mamy canoe, przesunięcie wojowników (przy zasadach ruchu jednak się dłużej zadumał, bo są zawiłe jak mało co), zebranie plonów (każdy ludzik zbiera 1 sztukę), polowanie (każdy ludzik zabija 1 sztukę), zamiana upolowanej zwierzyny na skóry w stosunku 1:1, wzięcie karty maski i próba ułożenia z kart posiadanych na ręce jakiegoś układu (vide: akcja statku w Trajanie), przesunięcie ludzików z planszetki na planszę itp. Banał goni banał i banałem pogania.
Wszystko co robimy, robimy dla punktów. Na przykład, za plony możemy kupować punkty ekonomii, za układy kart zdobywamy punkty maski, za przewagę ludzików w regionach punkty militarne, a za ludziki w obozie punkty rytuałów (?). Poza tym, wszystkie dziedziny możemy wspomóc kafelkami rozwoju (wskazują, na których torach możemy zdobyć parę punkcików) oraz skorupkami żółwi (j.w.). Te pierwsze zdobywamy za kombinacje surowców, te drugie za spełnienie określonych warunków stanu posiadania (działają jak cele).
To, co w Wendake uwiera to jednokierunkowa siermiężność, techniczność i suchość. Nie umiem tego inaczej wyrazić. Zawstydza też wręcz prostota pewnych rozwiązań. No i losowość. Losowe dobieranie kart maski, ale przede wszystkim tasowanie kafelków akcji. Żeby jednak było śmiesznie, gra jest całkiem przyjemna! Nie jest to na pewno przyjemność jakiej oczekiwałam, kaliber gry okazał się zdecydowanie mniejszy, ale te techniczne manewry skupiające się na ciułaniu punkcików w 4 kategoriach są doprawdy urokliwe. Jest jeszcze niejawność żółwich skorupek, dzięki czemu nie do końca wiemy, komu w czym przeszkadzać (te punkty zostaną dodane do czterech torów dopiero na końcu gry) i możliwość naprawdę wrednego wywalania się z planszy i przepychania w walce o pola uprawne i lasy pełne zwierzyny.
Wychodzi więc na to, że faktycznie gra zbudowana wokół tylko dwóch centralnych mechanizmów z uproszczeniem całej reszty może dawać satysfakcję. Czas jednak pokaże, czy tej satysfakcji wystarczy na więcej niż tylko pierwszą rozgrywkę ;)
Grę Wendake kupisz w sklepie