Kojarzycie bajkę o żubrze Pompiku? Leci ona od listopada na TVP ABC i składa się z 13 odcinków opowiadających o perypetiach młodego żubra z Puszczy Białowieskiej. Ja przyznam, że nie kojarzę, mój syn też nie. Być może dlatego, że jest to bajka w starym stylu, który znam z mojego dzieciństwa, Bez efektownych grafik, przemocy czy głupkowatych żartów, jak konkurs bekania. Tak więc bajki nie kojarzymy, znamy za to grę planszową, bo ostatnio jeden egzemplarz przysłał nam do recenzji Egmont.
Żubr Pompik to kolejna już gra typu memory. Żeby w tym oklepanym już mocno temacie się przebić trzeba wymyślić coś oryginalnego, jakiś ciekawy twist. Tak więc autorzy wymyślili, że żetony, które trzeba sparować będą często zmieniały swoje miejsce, żeby trudniej je było zapamiętać. Do tego będziemy mieli jeszcze minimalny wpływ, na to jakimi ścieżkami Pompik będzie chodził i jak daleko, a przez to w pewnym stopniu będziemy w stanie kontrolować, które żetony będziemy odkrywać. No i będzie jeszcze śladowy element gry na refleks (dla młodszych) lub zbierania zestawów (dla starszych dzieci).
W grze szukamy przyjaciół, którzy pomogą nam zbierać kwiatki na urodziny Polinki – siostry Pompika. Kwiatka dostajemy, w momencie, kiedy odkryjemy dwa takie same żetony zwierzątka. Pierwszy odkrywany żeton zawsze wskazany jest przez miejsce, na jakim stanie figurka Pompika.
Żubrem poruszamy po kolei przemieszczając go o liczbę pól wskazanych na jednej z dwóch kostek. Dziecko decyduje o ile oczek się przemieszcza i jaką ścieżką pójdzie, odkrywa żeton, na którym stanie, a następnie próbuje odkryć drugi, identyczny. Na koniec żeton zamieszczony obecnie pod figurką żubra przemieszcza na miejsce z którego startował.
Ostatni twist ma miejsce wtedy, kiedy na obu ściankach kostek wypadnie podobizna Pompika. Wówczas, w zależności od wersji, w którą gramy, albo wszyscy, jak najszybciej próbują złapać figurkę albo osoba, która rzucała kośćmi ma prawo wymienić swój jeden kwiatek z kwiatkiem innego gracza (wówczas znaczenia dla końcowej punktacji nabierają kolory kwiatków).
Żubr Pompik jest wyborem na pewno ciekawszym od klasycznego memo. Nie wytrzymuje jednak konkurencji z innymi tytułami, zwłaszcza, kiedy dzieci posiadają już je w swojej kolekcji.
Połączenie gry memory z elementem zręcznościowo-szybkościowym niespecjalnie przypadło grającym do gustu, z kolei możliwość zamiany żetonów z innym graczem bez jego zgody (w celu zgromadzenia setu), spowodowała, niezamierzoną chyba przez twórców, negatywna interakcję. Waga wyboru wyników na kostkach oraz drogi, którą podąży Pompik jest w zasadzie iluzoryczna, bo żetonów jest na tyle mało, że dzieci, szybko zapamiętują ułożenie wszystkich zwierzątek, na tyle dobrze, że nawet ich częsta rotacja niewiele pomaga. Skutkuje to ostatecznie brakiem istotnych decyzji do podjęcia.
Niestety do gry nie zachęcają też walory wizualne, bo o ile gra wykonana jest solidnie, to grafiki w niej nie przyciągają oczu dzieci i rodziców.
Ja grałem w Żubra Pompika przede wszystkim z wymagającym 6-latkiem, który niejedną grę memory już przetestował, a ostatnio chętniej grywa już w tytuły rodzinne, dlatego też do Pompika podszedł sceptycznie. Być może z młodszymi graczami, zwłaszcza oglądającymi bajkę, Żubr Pompik byłby dobrym krokiem po lub zamiast klasycznego memo.
Złożoność gry
(1/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Ot, nie mogę powiedzieć, że gra jest zła, ale też nie znajduje w niej niczego takiego, co skłoniłoby mnie, żeby ją polecać, czyli totalny przeciętniak. Sporo istotnych wad wpływających na grywalność. Odczuwalne zalety powodują jednak, że osoby będące fanami gatunku – mogą znaleźć w niej coś dla siebie.