Nowe gry Uwe Rosenberga staram się pozyskać w zasadzie bez większego namysłu. Mam do niego zaufanie. Mam również przy tym pełną świadomość, że kolejne pomysły autora są często wariacjami na temat tytułów poprzednich i tylko co jakiś czas dostajemy w nich jakąś większą zmianę koncepcji. Rozwinięciem jakiej wcześniejszej gry jest zatem Nusfjord?
Wbrew tematyce rybno-skandynawskiej, statkom i malutkim monetkom, Nusfjord najbardziej przypomina mi nie bezpośredniego poprzednika, czyli Ucztę dla Odyna a… Szklany Szlak. Żeby nie było wątpliwości – jest to Szklany Szlak pozbawiony swojego rdzenia, czyli sztandarowej mechaniki zagrywania kart zawodów. Natomiast jest bardzo podobny w drugim kluczowym aspekcie, czyli konstruowaniu, działaniu i zastosowaniach budynków.
Przede wszystkim jednak – zamiast kart zawodów mamy zwyczajny, całkowicie klasyczny worker placement. Do tego worker placement z mocno ograniczoną pulą możliwych akcji krążących wokół połowu ryb i sadzenia/wycinania lasów. Poza nim mamy kilka mniejszych mechanizmów bardziej lub mniej wpływających na rozgrywkę.
Starszyzna – czyli dodatkowe pola akcji, które możemy sobie wykupić na własność, ale musimy je karmić łowionymi rybami. Co więcej – poza rybami otrzymywanymi co rundę żarłoczni „starsi” potrzebują jeszcze jeść ze wspólnego stołu bankietowego, więc jeśli ten nie został zaopatrzony – są bezużyteczni.
Udziały – decydują o tym, ile złowionych ryb trafi bezpośrednio do naszych zasobów. Można wystawiać własne udziały na sprzedaż dla szybkiego zastrzyku gotówki, ale jeśli kupią je przeciwnicy, część naszych złowionych ryb będzie trafiać do nich.
Wreszcie sam mechanizm rozdzielania ryb, czyli najbardziej oryginalny (i najdziwniejszy) element gry. Co rundę z naszego połowu musimy nakarmić starszych, zaspokoić obce udziały, a dopiero reszta trafia do nas. Co więcej większość ląduje w tak zwanej rezerwie, czyli miejscu bezpośrednio niedostępnym, z którego dopiero trzeba te ryby „przesypać” do naszych głównych zasobów. Często złowimy dziesięć ryb, a do ręki dostaniemy z tego raptem dwie…
Same zasoby w grze zostały zredukowane do trzech: opisanych wyżej ryb, drewna (zalesianie i ścinanie drewna, znów trochę podobnie do Szklanego Szlaku, szczególnie od strony wizualnej), oraz złota, będącego również punktami (jak w Odynie).
Grałem do tej pory dwukrotnie, obie partie dwuosobowe.
Strategia w grze w znaczniej mierze opiera się na dobraniu odpowiednich starszych i zbudowaniu odpowiednich budynków, które w jakiś sposób wzmocnią nasze podstawowe działania. W połowie gry pojawią się także budynki punktujące.
Nusfjord to zdecydowanie „mniejsza” gra Uwego. Czytając początkowo w instrukcji „20 minut na gracza” popukałem się w głowę. Ale kiedy ogarnie się już dostępne budynki i nie trzeba ich czytać po 3 razy na rundę, jest to wartość osiągalna. Siedem rund, proste akcje, nie ma kiedy rozpędzać machiny, trzeba na szybko sklecić ją z paru pasujących elementów i przejść do produkowania punktów.
Mechanizm rozdzielania ryb jest ciekawy i sprytny, ale nie odniosłem wrażenia, jakoby stanowił o rozgrywce.
Zdecydowanie bardziej kluczowi w moim odczuciu są starsi, którzy podobają mi się, ale równocześnie budzą pewne obawy. Po pierwsze – są niezmienni pomiędzy partiami, zawsze wykładamy tę samą pulę w tej samej kolejności (z drobnymi wyjątkami przy pięciu graczach). Nie wiem, czy to nie sprowadzi początku rozgrywki do pewnych stałych zagrań, szczególnie przy mniejszej liczbie graczy, kiedy pula jest jeszcze mniejsza. Po drugie – na dwóch graczy pojawił się specyficzny schemat: starszego opłaca się wziąć wtedy, kiedy da się go nakarmić ze stołu bankietowego (wtedy otrzymuje darmową akcję). Jeśli stół jest pusty, opłaca się go napełnić tylko w ostatnim ruchu w rundzie, bo wtedy będąc pierwszym w kolejnej można z tego skorzystać. W przeciwnym przypadku wystawia się ruch przeciwnikowi. To powinno wyglądać inaczej przy większej liczbie osób – do zweryfikowania.
Podobnie kwestia udziałów – w obu dwuosobowych partiach pełniły mało istotną i mało ciekawą rolę, były wystawiane na sprzedaż bardziej żeby spróbować, jak to działa, niż jako sensowna decyzja. Kolejna rzecz, która (mam nadzieję) rozwinie skrzydła w układach wieloosobowych.
Podsumowując pierwsze wrażenia: Nusfjord sprawia wrażenie mniejszej, prostszej gierki Uwego, która jest sympatyczna, ale część mechanizmów nie pokazuje takiej mocy, jaką potencjalnie miały na papierze. Póki co zrzucam to przede wszystkim na dwuosobowe składy obu moich partii – w recenzji zweryfikuję, czy miałem rację.
Grę Nusfjord kupisz w sklepie