Pixie Queen to gra o wróżkach – nie ma tu jednak słodkich i kolorowych stworzeń. Przed wami mrok, podziemia, baty i walka o przetrwanie. Dacie się zaprosić na małą partyjkę?
W grze wykonujemy akcje, które polegają na stawianiu naszych pionów (mamy ich 4) na różnych miejscach na planszy. Jedne z akcji wymagają użycia tylko jednego piona, inne dwóch, więc musimy rozmyślnie planować nasze ruchy. Szczególnie dlatego, że ruchy rozdzielamy tak, aż spasujemy, a przeciwnik może przejąć wyczekiwane przez nas pole przed nami. Jest jednak szansa wykonania zajętej już akcji, trzeba jednak liczyć się z tym, że otrzymamy za to baty!
Dokładnie – baty. W tej grze właściwie nie zdobywa się punktów, a… traci się je! Po każdej turze, a jest ich 9, każdy gracz zlicza swoje baty i przesuwa się w dół na torze punktacji: na torach złota i srebra oraz w zależności od tego, ile wróżek ma w swojej kopalni. Ujemne punkty można też otrzymać, jeśli któryś z graczy wybierze akcję rzutu kością z batami.
Punkty zwycięstwa otrzymujemy na koniec gry, za płytki: specjalnej ofiary, wykutych pierścieni oraz lojalnych służących. Jednak aby je zdobyć – trzeba się nieźle napracować! Przede wszystkim mieć odpowiednie surowce, wykonać daną akcję przed innymi graczami, dojść jako pierwszym do królowej lub zgromadzić tyle złota, żeby udało się przekuć je w pierścień. To wszystko niestety nie jest tak proste…
Po każdej rundzie musimy ofiarować dary dla królowej wróżek. Dopiero przy ofiarowywaniu osłaniamy płytkę z rodzajem dobra. Każdy z graczy w sekrecie wybiera jedną z trzech możliwości: ofiarowanie danego dobra, złota lub srebra. Jeśli jednak nikt nie da królowej tego, czego oczekiwała – każdy traci to, co miał zamiar jej dać. Jeśli przynajmniej jedna osoba podarowała królowej żądany zasób, to każdy gracz, który to zrobił, przesuwa się wróżkami o tyle pól, ile dóbr podarował. Za srebro i złoto gracze przesuwają się na odpowiednich torach. Raz na rundę można również wykonać akcję dobrania płytki umożliwiającej podarowanie królowej zarówno złota/srebra jak i odpowiedniego dobra!
Dzięki temu musimy rozważnie planować wydawanie naszych zasobów oraz ich pozyskiwanie. Musimy również pamiętać, że gracze mogą nam cos ukraść. W grze występuje całkiem sporo negatywnej interakcji, dzięki czemu czujemy się, jakbyśmy rzeczywiście znajdowali się w podziemiach, pod rządami wrednej królowej, gdzie każda wróżka jest złośliwa i liczy na specjalne względy władczyni. Co mi się bardzo spodobało to fakt, że możemy starać się pogrążyć innych graczy, sami siebie wzbić na wyżyny toru punktacji, lub uśredniać oba zachowania. Tylko od nas zależy, jak bardzo negatywnie chcemy wpłynąć na innych. Na przykład: przy partii z Ginetem i Inkiem było bardzo łagodnie, prawie w ogóle nie wymierzaliśmy sobie nawzajem batów, nie kradliśmy, każdy działał dla swojego dobra. Jednak kiedy zagrałam kilka razy ze znajomymi – prawie żeśmy się pozabijali!
Należy pamiętać również o tym, że tor punktacji kończy się w którymś miejscu, a tam jest już tylko… otchłań. Jeśli dotrze tam któryś z graczy – ginie natychmiast i nie bierze już udziału w dalszej rozgrywce. Jest to ciekawy zabieg, dzięki któremu musimy uważać – bo co z tego, że poświęcę się dla kilku batów, żeby zdobyć płytki, które będą punktować na koniec, jeśli mogę go nie doczekać? Z drugiej strony ja jednak nie przepadam za takimi zabiegami w grach, bo nie lubię, kiedy ktoś nagle musi skończyć zabawę. Jednak ani razu podczas tych dobrych kilku partii które zagrałam nikt nie spadł do otchłani. Nie musicie więc czuć się zagrożeni!
A jak to jest z tymi akcjami? Te, które wymagają użycia jednego piona są słabsze, ale pozwalają nam na: kopanie w worze, chwilowe pierwszeństwo, zamianę kolejności graczy, wymianę płytek, skopiowanie akcji lub wyrzucenie dóbr/pobranie 1 jednego jedzenia. Ale po co wyrzucać jedzenie? Ano po to, żeby pod koniec gry nie dostać ujemnych punktów, które są rozdawane graczom za każdy rodzaj dobra. Kto ma go najwięcej – dostaje baty. Proste, prawda? Także z kopaniem w worze musimy uważać, bo choć znajduje się w nim cenne złoto i trochę więcej srebra, to jednak przeważa tam ilość kamieni. Służą one jedynie do tego, aby unieruchomić wróżkę przeciwnika, który musi zapłacić jeden chleb za każdy kamień, aby ją odblokować. Dzięki temu możemy spowolnić innego gracza.
Płytki zdolności są ciekawe, fajnie zbilansowane i mnie osobiście bardzo cieszy fakt, że można się nimi wymienić z innym graczem. Gramy według własnych potrzeb, które w trakcie rozgrywki mogą zmienić się o 180 stopni i dana płytka posiadana przez nas może nie być już taka dobra. Gorzej, jeśli to ktoś inny zrobi podmianę! No cóż, trzeba się mieć na baczności… Podoba mi się też akcja chwilowego pierwszeństwa – sprawia ona, że będziemy pierwsi jedynie przy składaniu darów królowej i przemieszczaniu swoich wróżek w górę. Dzięki temu mamy szansę dotrzeć do królowej, a może zrobić to tylko jedna osoba raz na rundę – otrzymuje ona płytkę z punktami, które są bardzo, bardzo cenne!
Przemieszczane przez nas wróżki zatrzymujemy na podwójnych polach, na których stawiamy także nasze piony do wykonywania akcji. Oznacza to, że na polu, na którym stoi czyjaś wróżka musimy postawić już tylko jeden pion, a nie dwa! Trzeba ostrożnie rozmieszczać swoje wróżki, aby nie dać szansy wykonania przeciwnikowi interesującej akcji tylko jednym pionem! Dodatkowo, tam gdzie stoją nasze wróżki – takie dary otrzymujemy na początku każdej rundy.
Akcje są zróżnicowane – jak to mówią: „dla każdego coś innego”. Możemy pobierać surowce, wymieniać je, kraść, przesuwać się na torze srebra lub złota, kuć złoto w pierścienie dające punkty zwycięstwa na koniec gry i wiele innych. Nie jest też tak, że jesteśmy na straconej pozycji, jeśli ktoś podbierze nam ważną dla nas akcję. Możemy w końcu poświęcić się dla bata lub dwóch, aby ją skopiować. To takie proste, choć czasem bolesne ;)
Grafika mi zupełnie nie podeszła. Nie lubię takich klimatów – mroku, ciemności, podziemia. Wolę gry, w których kolory są stonowane lub żywe. Tutaj jest po prostu smutek. Wiem, że są osoby, których szata graficzna zachwyciła, ale to po prostu nie jest mój klimat. Nie sprawia to jednak, że w grę nie mam ochoty więcej zagrać. Skądże! Dla mnie grafika to tylko poboczna rzecz, dodatek. Potrafię też zrozumieć, że w takiej grze, w której negatywnej interakcji jest wiele, musi być mrok. Komponenty są wysokiej jakości, surowce wykonane są z drewna. Dzięki temu udało mi się trochę przymknąć oko na grafikę ;)
Na początku miałam też problem z negatywną interakcją, za którą na ogół nie przepadam, jednak tu się ona sprawdza. Tak być po prostu musi! W końcu podczas całej gry na różnoraki sposób tracimy punkty, więc aż tak mocno nie odczujemy wbicia nam w plecy sztyletu przez przeciwnika, a pewnie wbije nam go wiele razy…
Partia na 4 osoby trwa około 1,5 godziny, więc bez większej biedy. Na dwie osoby gra działa poprawnie, ale bez szału. Zdecydowanie najfajniej jest, kiedy zbierze się komplet, czyli 5 osób. Wtedy dopiero odczujemy, jak złośliwe potrafią być niektóre wróżki… ;)
Pixie Queen to świetna gra ekonomiczna przedstawiona w klimacie podziemi i wrednych wróżek. Mamy tu możliwość obrania różnych strategii, negatywną interakcję, zarządzanie zasobami, świetnie działającą mechanikę worker placement, rywalizację o akcje, choć znajdziemy też trochę losowości w dociąganiu surowców z woreczka. Choć gra zawiera elementy, za którymi nie przepadam, to grało mi się wyjątkowo przyjemnie. To naprawdę dobry tytuł!
Podsumowanie:
+ wszystko współgra tu ze sobą
+ możliwość obrania różnych strategii
+ świetnie działający workerplacement
+ wysoka jakość wykonania komponentów
+/- negatywna interakcja, której jest naprawdę wiele
– mroczna grafika
– na dwie osoby działa poprawnie, ale bez szału
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.