Kiedy usłyszałam o nowej grze Marca Andre, twórcy Splendoru, miałam mieszane uczucia. Splendor bardzo mi się przejadł, do tego stopnia że kiedy znajomi chcą w to zagrać, ja wychodzę z pokoju i daję im święty spokój. Niech grają, ale beze mnie. Postanowiłam jednak sprawdzić Majestat i dać mu szansę.
Urzekło mnie pudełko z piękną i kolorową grafiką. Uwielbiam żywe kolory, dlatego przyciągnęło mój wzrok, aby zainteresować mnie samą grą. W środku znajdziemy małe i duże karty, trochę białych meepli i pieniądze, całkiem podobne do klejnotów ze Splendoru. Wykonanie jest fantastyczne, aż chciałoby się wyjąć wszystkie suchary i pozamieniać ich tekturowe monety na te z Majestatu.
Zasady są całkiem proste i nieskomplikowane. Każdy otrzymuje 8 takich samych kart (mają strony A i B) i rozkłada je w rzędzie przed sobą od numeru 1 do 8, a także 5 meepli (to maksymalny limit!). Na środku stołu kładziemy wszystkie żetony monet oraz potasowane karty (z numerem 1 oraz 2 na rewersie) i odkrywany 6 wierzchnich. W swojej turze dobieramy jedną taką kartę i kładziemy do odpowiadającego jej miejsca w naszym mieście, przy okazji rozpatrując jego efekt. Zazwyczaj będziemy dostawać monety za poszczególną ilość konkretnych kart, może się też zdarzyć, że monety dobiorą także inni gracze. Dodatkowo trzy z kart mają zdolności specjalne:
- Położenie rycerza sprawia, że wszyscy którzy mają mniej obrońców wkładają pierwszą kartę leżącą z lewej strony do szpitala. Tam pozostaje ona nieaktywna, a na koniec gry da nam -1 punkt.
- Kartę można wyleczyć dobierając czarownicę – wraca ona wtedy na swoje miejsce.
- Przed rycerzami bronimy się obrońcami.
Dobierając kartę należy pamiętać, że tylko pierwsza z sześciu jest darmowa. Za każdą kolejną należy zapłacić meepla, kładąc go na poprzedzających kartach. Niektóre z nich są podwójne i to od nas zależy, którą postać aktywujemy.
Rozgrywamy 12 pełnych rund, podczas których zbierzemy już trochę monet. Na koniec gry odbywa się główne punktowanie, dodajemy do siebie punkty w następujący sposób:
- Dotychczas zgromadzone monety.
- Suma miejsc, w których mamy jakieś karty (od 1 do 7, szpital się nie liczy) do kwadratu.
- Za dominację w danym miejscu – punkty widnieją w prawym dolnym rogu karty. W przypadku remisu obie osoby otrzymują punkty.
Rozgrywka trwa od 15 do 25 minut, w zależności od liczby graczy i tego, jak długo myślą (znam takich, którzy przesadzą…). Jak dla mnie właśnie czas to chyba największy plus tej gry. Ostatnio kilka gier euro zawiodło mnie dlatego, że rozgrywka trwała 40 minut a nie 1,5 godziny, jak sądziłam, że będzie. Tym razem krótki czas rozgrywki został przeze mnie doceniony. Wcale nie czuję pod koniec gry, że mogłabym z tego więcej wycisnąć, że szkoda, że to już koniec. Przeciwnie – cieszę się, bo to oznacza, że mogę zagrać znów, bo to szybki tytuł! To jest naprawdę piękne.
Majestat jest według mnie grą dla każdego. Spodoba się mojej babci (tak przynajmniej myślę, okaże się w Święta!), młodszej siostrze, graczowi początkującemu, ale i wytrawnym graczom, a także tym wymagającym. Niektórzy uznają ją za świetny filler, a inni za dobrą grę, w którą można zagrać kilka razy z rzędu. Oczywiście – będą też tacy, którym gra nie przypadnie do gustu. Najważniejsze jest według mnie jednak to, że dzięki krótkiemu czasowi rozgrywki można dać jej jeszcze szansę po pierwszej, nieudanej partii.
Jest to gra, w której gromadzi się punkty. Usprawniamy swój silniczek (choć nie mamy na to zbyt dużo czasu i możliwości), aby pod koniec gry obsypać się w milionach monet. Musimy też jednak uważać, bo występuje tu element negatywnej interakcji, nie jest więc tak kolorowo! Dzięki temu nie jest też nudno i może się zdarzyć, że nasze początkowe plany ulegną zmianie. Trzeba się także pilnować, aby nie pomagać innym graczom, bo niektóre karty dają punkty zarówno nam, jak i im. Ta różnorodność zbierania punktów bardzo mi się podoba, bo daje dużo możliwości na obranie przeróżnych strategii. Także płacenie meeplami za karty ma swoje konsekwencje. Ich limit to 5, a jeśli skończą się nam, to będziemy mogli brać już tylko pierwszą kartę z brzegu. Trzeba więc zarządzać nimi odpowiednio! A jeśli mamy dobrać meepla, choć mamy już ich maksimum, to odrzucamy go, a w zamian dostajemy punkt. Możemy więc wyrzekać się lepszych kart na rzecz większej liczby punktów za meeple przy słabej karcie.
Majestat jest też grą bardzo regrywalną! Dzięki temu, że karty miasta mają strony A i B, możemy grać w trudniejszą lub łatwiejszą wersję. Lub zamieszać je po swojemu i odnaleźć jeszcze bardziej pasjonujący przewodnik na to, jak zdobywać punkty. To daje ogrom możliwości!
Jedynym minusem (choć dla innych może być to plus) jest to, że do końca nie wiadomo, kto właściwie wygra. Ostatni ruch któregoś z graczy może coś popsuć, lub komuś innemu niechcący dopomóc. Bo kiedy w grze mamy tylko 12 ruchów, każdy z nich jest znaczący. To sprawia, że trzeba przewidywać (a to nie jest takie łatwe) ruchy innych graczy, co niektórym może się nie spodobać.
Majestat to świetny tytuł, który powinien mieć na swojej półce każdy. Idealny do wprowadzenia nowych graczy w świat planszówek, ale też do miłego spędzenia czasu wśród wytrawnych wyjadaczy. Niby nie wymagający, ale jednak otwierający przed nami wiele możliwości. Grafiki cieszą oczy, a świetnie wykonane elementy aż chce się głaskać. Na 2 osoby też działa dobrze! Majestat będzie jedną z gier, które najczęściej zapakuję do torby na wyjścia planszówkowe czy wyjazdy weekendowe, spotkania z rodziną lub wakacje. A takiego właśnie tytułu brakowało mi od dłuższego czasu! W tej grze zakochałam się od pierwszego zagrania na Falkonie do tego stopnia, że na stoisko Barda wróciłam jeszcze cztery razy podczas tego konwentu, aby pokazać ją znajomym i mężowi. To gra inna niż Splendor i ja zdecydowanie wybieram z tej dwójki Majestat!
Podsumowanie:
+ krótki czas rozgrywki
+ gra dla każdego
+ śliczne grafiki, żywe kolory, porządnie wykonane elementy
+ możliwość zbierania punktów na tak różne sposoby
+ regrywalność
+/- do końca nie wiadomo, kto wygra
Grę Majestat kupisz w sklepie
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.