Poniższa recenzja będzie nietypowa, jak na to, co dotychczas robiłem. Po pierwsze z powodu przedmiotu recenzji. Po drugie z powodu procedur testowych. Po trzecie wreszcie z powodu technik prezentacji. No i jest zdecydowanie najdłuższa recenzja, jaką kiedykolwiek popełniłem – ponad dziewięć stron maszynopisu.
Przedmiot recenzji to oczywiście koszulki na karty. I choć jest to przedmiot znany każdemu zaawansowanemu planszówkowiczowi, ich recenzje robione są niezwykle rzadko. Procedury testowe są nietypowe dlatego, że tym razem zaangażowałem swoje dzieci do tzw. stress-testów, czyli do sprawdzenia wytrzymałości i odporności na różne – często dość kreatywne – sposoby użycia koszulek. Poza tym w zwyczajnej recenzji przedstawia się zwykle rozstawioną grę, zbliżenia poszczególnych elementów lub zdjęcia okładki. Tutaj zdecydowałem się pokazać, jak bardzo można uszkodzić i zepsuć przedmiot testów.
No i jeszcze uwaga dotycząca treści recenzji – dzięki uprzejmości Schizofretki miałem możność porównać testowane koszulki Rebel z koszulkami innych firm: Ultra-Pro, Mayday, Swan Panasia, TMG i FFG. Dlatego na zdjęciach można zobaczyć koszulki o różnym wyglądzie i na różnym etapie dezintegracji. Ponieważ kompletem rozmiarów i typów koszulek dysponowałem tylko od Rebela (to w końcu ich recenzja), pozostałe firmy służyły tutaj do testów porównawczych w niektórych kategoriach.
Małe rączki, które widać na zdjęciach należą do głównych testerów wytrzymałościowych, czyli moich dzieci. To im należy się ogromne podziękowanie za zaangażowanie i trud włożony z zniszczenie niezliczonych koszulek oraz wymyślanie kolejnych metod destrukcji. A testy trwały kilka dni, więc koszulkowania kart mam dosyć na naprawdę długo…
Rozmiarów i typów koszulek jest całe mnóstwo. Od samego Rebela dostałem do recenzji 23 rodzaje koszulek w 14 rozmiarach, a do testów użyłem jeszcze drugie tyle innych producentów. Dla swojej wygody dzielę koszulki na cztery grupy: małe, duże, kwadratowe i nietypowe. Ale oczywiście w każdej z tych grup jest zwykle kilkadziesiąt różnych modeli, grubości itp. I nie ma łatwego sposobu na poruszanie się w tym gąszczu. Zamęt jest także pogłębiony nazwami, które potrafią wprowadzić w błąd: sam jeszcze do niedawna nie wiedziałem, że Standard USA i Standard American to dwie różne wielkości koszulek. Jeśli do tego dołożymy jeszcze gry, które posiadają karty w dwóch rozmiarach, to przestaje dziwić fakt, że nie ma chyba nikogo, kto potrafiłby bezproblemowo poruszać się w tematyce kart do gier i koszulek na nie.
No i jeszcze wisienka na torcie – rozmiar podany na koszulce, to rozmiar karty, a nie samej koszulki. Bo przecież koszulka musi być nieco szersza, żeby można było włożyć do niej odpowiednią kartę. Ta różnica to zwykle 1,5-2mm, ale jeśli pomyślimy, że rozmiary koszulek różnią się siebie czasem tylko o 0,5mm, to zrozumiałe staje się, że dobre dopasowanie koszulek do posiadanych kart wymaga czasem kupienia kilku paczek i sprawdzenia każdej możliwości osobiście. Dla osób mniej pedantycznych, które zadowolą się koszulką nieco zbyt dużą, nie jest to istotna kwestia. Choć czasem zbyt duże koszulki powodują, że nie da się włożyć kart w przeznaczone do tego celu miejsce w wyprasce w pudełku.
I jeszcze tylko uwaga metodyczna: prezentowane koszulki są sprzedawane w kilkudziesięciu rozmiarach i grubościach. O ile grubość ma znaczenie dla procedury testowej (nie ma przecież sensu porównywanie wytrzymałości koszulek o różnych grubościach), o tyle rozmiary są istotne tylko przy porównaniach precyzji dopasowania do kart (no i może jeszcze przy niektórych szczególnych testach wytrzymałościowych, ale do tego jeszcze dojdziemy ). Dlatego zdarzało mi się mieszać koszulki w różnych rozmiarach tam, gdzie nie wpływało to na ocenę ich jakości. A teraz do rzeczy.
Rozmiar i typ opakowania
Większość koszulek jest pakowana w zestawy po 50 lub po 100 sztuk. Zwykle koszulki grubsze są pakowane po 50 sztuk, a koszulki cieńsze – po 100, np. koszulki Ultra-Pro w wersji cienkiej, które używane są masowo do koszulkowania dużych liczb kart (np. w grach LCG), można kupić w opakowaniach po 100 sztuk. No i mamy jeszcze koszulki Palladin, które z kolei sprzedawane są w zestawach po 55 sztuk. To akurat jest uzasadnione rozmiarem typowej talii kart – na arkuszu wydawniczym mieści się ich zwykle właśnie tyle – i jest ciekawym sposobem na wyróżnienie się na dość zatłoczonym rynku. Dlatego przy kupowaniu warto sprawdzić, ile dokładnie koszulek potrzebujemy, bo może się okazać, że musimy dokupić kolejną paczkę tylko po to, żeby zakoszulkować kilka ostatnich kart. Przy większej kolekcji gier nie jest to szczególnie bolesne, bo zużyjemy koszulki do jakiejś innej gry, ale w przypadku mniejszej kolekcji mamy później walające się otwarte paczki.
Wiele koszulek jest bowiem zapakowanych w tak tandetne woreczki/folijki, że lepiej zużyć od razu wszystkie, bo inaczej będziemy się tylko denerwowali walającymi się wszędzie koszulkami – tutaj piję szczególnie do Maydayów. I zaręczam, że nie jest to drobny problem – spróbujcie pozbierać do opakowania czterdzieści koszulek, które właśnie wysunęły się z torebki i rozleciały po podłodze. Podczas testów zdarzyło mi się to kilkakrotnie i potrafi poważnie wyprowadzić z równowagi.
Na plus odróżniają się opakowania FFG i Rebela, na minus – Mayday i Swan Panasia oraz mnóstwo no-name’ów. Rebel i FFG zamykane są na klejący pasek, a dzięki temu, że opakowanie jest z nieco sztywniejszej folii, całość używa się naprawdę bezproblemowo i można ją otwierać i zamykać wielokrotnie. Dodatkowo Rebel są zapakowane w dwa woreczki, tzn. jeden z nadrukiem, a drugi w środku. Dzięki temu prawie na pewno nie rozlecą się po podłodze. Z kolei Mayday są zapakowane w zwykłe woreczki strunowe, które dodatkowo słabo się zamykają (a także słabo otwierają, co już jest dużym osiągnięciem w przypadku zwykłego woreczka strunowego), a to dopełnia mojej rozpaczy, gdy muszę ich używać.
Byłem też zachwycony nietypowymi rozmiarami koszulek, po które sam nigdy bym nie sięgnął, a które okazały się idealne dla mniej znanych gier. Na szczególną wzmiankę zasługują koszulki w rozmiarze Griffin (65x100mm), które pasowały idealnie do dwóch bardzo lubianych przez mnie dwuosobówek: Raptor i Mr Jack w Nowym Jorku. W tym drugim przypadku zakoszulkowałem kafle postaci, które niestety dość szybko zaczynają się ścierać, a w tej grze jakakolwiek skaza zdradzająca tożsamość karty niszczy rozgrywkę.
Cena
Cena większości koszulek to zwykle 5-10 złotych za opakowanie 50 sztuk. Są wyjątki w dół (wspomniane już tanie Ultra-Pro, będące odpowiednikiem badziewnych bułek z supermarketu) i w górę (mowa tutaj o koszulkach nieprzezroczystych, z ilustracjami, często przeznaczonych do jednej konkretnej gry). Nie wydaje się to dużym kosztem, ale 1) rzadko która gra ma tylko 50 kart i 2) rzadko kto ma w domu tylko jedną grę. Oczywiście nie mówię tutaj o sobie (na koszulkowanie wszystkich swoich tytułów musiałbym wydać równowartość kilku średnich krajowych), ale nawet przy posiadaniu 30-40 gier, kupowanie koszulek do wszystkich z nich jest dużym wydatkiem. Mnóstwo już było dyskusji nad sensem koszulkowania w ogóle, których na szczęście nie muszę rozstrzygać – sam dla siebie rozstrzygnąłem to już dawno temu. Po zakoszulkowaniu piętnastej gry po prostu odpuściłem. Nie mam ani tyle czasu (zakoszulkujcie sobie 500 kart w samej podstawce Dominionie…), ani tyle pieniędzy, żeby robić to dla całej kolekcji. W tej chwili robię to tylko tam, gdzie idealny stan kart ma istotny wpływ na rozgrywkę, np. Cytadela, Resistance czy Templar Intrigue, czyli zwykle w grach z ukrytymi rolami. No i jeszcze w grach, gdzie małe rączki potrafią napsocić, czyli np. Pędzących żółwiach. Koszulki Rebela nie odstają tutaj od średniej rynkowej – za 100 koszulek cienkich zapłacimy około 10 złotych, a za grubych – około 15 złotych. Wyjątkiem są większe rozmiary (np. do Dixita), droższe o około 5 złotych za paczkę.
Przejrzystość
Większość koszulek na rynku jest przejrzysta i nie wpływa (poza ewentualnie połyskiem folii) na widoczność elementów karty. Niektóre dostępne koszulki są lekko zmatowione (efekt podobny do mlecznego szkła), ale są to raczej niszowe produkty. Wśród testowanych koszulek ani razu nie miałem żadnego dyskomfortu związanego z ich nieprzejrzystością.
Czasem zdarza się, że koszulki po intensywnym użytkowaniu robią się nieco matowe, ale dotyczy to naprawdę częstego i intensywnego grania i w testach niczego takiego nie stwierdziłem. Są też na rynku dostępne koszulki z małym hologramem w jednym z rogów. Nie ma to jakiegoś większego znaczenia poza dwoma przypadkami: 1) na karcie jest w tym miejscu napis lub znaczek, który właśnie zasłonimy (dość rzadka sytuacja) oraz 2) nie wkładamy wszystkich kart do koszulek w jedną stronę. W tym drugim przypadku można niechcący zdradzić, jaką kartę trzymamy, więc akurat na to bym uważał.
Grubość
Główną obawą wielu osób przy wkładaniu kart w koszulki jest to, czy talia zmieści się później do pudełka. O ile w przypadku pudełek dużych (typu podstawek do gier LCG) nie jest to zbyt istotne, o tyle wiele osób koszulkujących karty w grach małych przeżywa dylemat: grać niezakoszulkowanymi i je zniszczyć, czy grać w koszulkach i wyrzucić wypraskę, bo inaczej nie damy rady zamknąć pokrywki. Dość istotne jest też, czy po zakoszulkowaniu 150 kart będziemy w stanie ułożyć je w stabilny stos. Jeśli ktoś gra np. w zakoszulkowane Race for the Galaxy, wywracające się stosy kart mogą nawet (poprzez pomieszanie stosu dociągu i stosu kart odrzuconych) zepsuć rozgrywkę.
Dla porównania zakoszulkowałem obydwie talie do gry Domek w dwie grubości koszulek.
Efekt widać na zdjęciach – koszulki cienkie nie powodują żadnego zamieszania, natomiast koszulki grube (te ekskluzywniejsze) nie mieszczą się w wyprasce na wysokość (choć normalnie pozostaje jeszcze trochę luzu w obydwu przegródkach). I to jest niestety norma dla wszystkich marek koszulek. Chociaż – i to też wymaga wyrażenia wprost – spora część obecnie wydawanych gier ma wypraski zrobione z drobnym luzem i karty w dobrze dopasowanych cienkich koszulkach mieszczą się bez potrzeby dokonywania jakichś dziwacznych operacji.
Mimo to – ale to jest po prostu moja sugestia oparta na dotychczasowym doświadczeniu i osobistych preferencjach – w grube koszulki warto wkładać małe talie, a w cienkie koszulki pakować karty w grach posiadających ich powyżej stu sztuk. Po prostu cała talia w grubszych koszulkach jest bardzo niestabilna i niewygodna w użyciu. No i warto też wkładać w grube koszulki te karty które często mamy w ręku (np. karty z rolami) i wykładamy je lub podajemy innym. W ten sposób można je łatwo wyróżnić od reszty talii.
Rozmiar i dokładność dopasowania
Dokładność dopasowania i precyzja wymiarowania koszulek jest jednym z najważniejszych kryteriów przy zakupie dla doświadczonego gracza. Mało jest równie irytujących rzeczy, jak leżące obok siebie karty zapakowane w koszulki z tej samej paczki, gdzie jedna karta lata po koszulce, a druga jest wygięta w łuk, bo nie dało się jej dobrze wcisnąć. Dlatego jedną rzeczą jest precyzyjnie podany rozmiar (który odpowiada rzeczywistości), a drugą – identyczność koszulek w jednej paczce. Czyli zgodność zewnętrzna (przypadek pierwszy) i zgodność wewnętrzna (przypadek drugi).
[zdjęcie Idealne dopasowanie]
Wiele już było na forach dyskusji na temat niedokładności koszulek np. Mayday. W przypadku Rebela byłem bardzo mile zaskoczony, bo zgodność wewnętrzna (która moim zdaniem jest istotniejsza) była doskonała. Zapakowałem np. kilkadziesiąt kart do Cuby w koszulki pasujące na styk (musiałem nieco wciskać karty w koszulki) i absolutnie wszystkie (pełne 100% testowanej porcji) wchodziły dokładnie tak samo. Natomiast Maydaye miały sporo odchyleń i przy wkładaniu 50 kart, cztery koszulki były za ciasne. A to już jest istotna wartość, bo przy dwóch taliach kart mamy 9-10 koszulek z paczki do wyrzucenia. Z drugiej strony koszulkowałem karty do Władcy Pierścieni: Konfrontacja: koszulki FFG były idealne, Rebel także pasowały, ale karty w środku minimalnie wygięły się w łuk. Wszystkie identycznie, czyli wewnętrznie były zgodne, ale nie mam pojęcia dlaczego mimo opisu nie pasowały tak, jak powinny.
Co do zgodności zewnętrznej, czyli prawdziwości wymiarów podanych w opisie, to tutaj było mniej więcej dobrze, choć nieco gorzej, niż w przypadku zgodności wewnętrznej. Czasem koszulki różnych firm są praktycznie identyczne, mimo różnic w opisie szerokości o 3-4 mm. Tak było szczególnie w przypadku koszulek dużych. Niemniej jednak nie było to szczególnie uciążliwe, bo znowu Rebel wypadał pod tym względem bardzo dobrze i pomiary na papierze milimetrowym nie dawały odchyleń powyżej 1mm. Przy czym należy pamiętać o wspomnianej już ważnej kwestii – szerokość karty i szerokość koszulki różnią się zwykle o około 1,5-2 mm.
Szorstkość i dotyk
Dość subiektywnym kryterium oceny koszulek jest ich szorstkość (czy raczej gładkość) i przyjemność w dotyku. Czasem po prostu bierzemy koszulki do ręki i okazuje się, że mamy dziwaczne poczcie śliskości albo tłustości. I to mimo tego, że koszulki są czyste. Tutaj Rebele wypadły doskonale i mogę spokojnie wystawić ocenę celującą. Oczywiście jest to odczucie subiektywne, ale poza wyjątkowymi przypadkami (mam na myśli jakieś dziwaczne no-name’owe koszulki chińskie, które dziwnym zbiegiem okoliczności wpadły w moje ręce) jest to raczej norma.
Tasowanie
Wszystkie osoby, które kiedykolwiek używały koszulek do kart wiedzą, że tasowanie zakoszulkowanych jest nieco utrudnione. Zwykłe metody (np. Riffle Shuffle) niestety nie sprawdzają się i większość osób stosuje jedną z dwóch technik. Albo po prostu rozsypują karty na stole i mieszają je ręką, a potem zbierają w jeden stos, albo wbijają połowę talii w drugą. Nie wiem nawet, jak to dokładnie opisać – po prostu bierzemy pół talii i zsuwamy na siłę z drugą połową. Jest to metoda dość wygodna, choć wymaga przyzwyczajenia. W przypadku wszystkich testowanych koszulek oba sposoby sprawdzały się dobrze i nie napotkałem żadnych problemów. Piszę o tym dlatego, że są czasem tańsze rodzaje koszulek, które ni w ząb nie chcą się dobrze tasować, bo są trochę jakby lepkie. W przypadku Rebela wszystko było w najlepszym porządku.
Testy wytrzymałościowe
Koszulki poddaliśmy razem z dziećmi kilku podstawowym testom: rozrywanie, moczenie, dziurawienie i ścieranie. Nie będę opisywał wszystkiego, bo i tak recenzja ma nieprzyzwoitą długość, więc z najważniejszych spostrzeżeń:
-
Wszystkie testowane koszulki Rebela są mocne i powinny wytrzymywać każde w miarę normalne użytkowanie przez bardzo długi czas.
-
Przy rozrywaniu koszulki cienkie było – o dziwo – odporniejsze od grubszych Premium. Te grubsze stosunkowo łatwo rozdzielały się na szwie. Aczkolwiek mówimy tutaj o porządnym szarpnięciu, więc nie jest to żadna wada. Tym bardziej, że moje dzieci prawie 7-letnie nie mogły rozerwać mniejszych koszulek, bo nie miały ich jak wygodnie chwycić i dawały radę dopiero tym w rozmiarze do Dixita.
-
Wszystkie testowane koszulki są szczelne i po nalaniu wody nic z nich nie kapie. Widać to zresztą na filmach
-
Przedziurawienie samej koszulki jest stosunkowo trudne i potrzeba ostrego narzędzia żeby ją uszkodzić. Oczywiście najłatwiej jest to zrobić wbijając ołówek od środka w szew (co widać na filmach), ale to już naprawdę ekstremalne użytkowanie dla hardcorów. Niemniej jednak koszulka daje się przekłuć nawet przy użyciu siły moich dzieci.
-
Dość intensywnie szorowaliśmy tez koszulkami po szorstkich powierzchniach (ponownie odsyłam do filmów), ale tutaj akurat koszulki wykazały się dużą trwałością. Robiły się na nich co prawda drobne ryski, ale do przedziurawienia potrzeba było naprawdę dużo czasu. Czyli karty w nich schowane będą bezpieczne.
Podsumowanie
Podsumowując – Rebel wszedł na nowy dla siebie rynek z mocnym przytupem. Byłem mile zaskoczony zarówno wysoką jakością ich koszulek, jak i mnogością dostępnych rozmiarów. Rozmiarów tych jest zresztą tak dużo, że już po wszystkich testach pozostały mi jeszcze dwa rodzaje koszulek, do których nie znalazłem pasujących kart w żadnej z gier w mojej kolekcji. A zbiory mam przecież naprawdę pokaźne.
Opakowanie, przejrzystość, wymiary, cena, wytrzymałość – te wszystkie sprawdziany koszulki zdały doskonale i z przyjemnością będę ich dalej używał w swoich grach.
P.S. Dziękuję Błażejowi Kubackiemu za inspirację do testów zniszczeniowych koszulek. Jego filmy są niezwykle pomysłowe i doskonale zrealizowane. Były punktem wyjścia do wielu kreatywnych prób moich dzieci
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
Znakomity, wyczerpujący tekst. Brawo, brawo, brawo.
Jaki sens w odniesieniu do koszulek na karty miała „próba wodna” szczelności?
Wyłącznie dla zabawy – to był pierwszy pomysł moich dzieci :-) Ale wyobrażam sobie, że niektórzy mają niefart i zaleją czymś karty. W takiej sytuacji szczelność koszulek ma jednak znaczenie.
Zdażyło mi się zalać zakoszulkowane 7 cudów i troszkę piwa się w koszulki dostało ale moim zdaniem straty (uszkodzenia kart) byłyby nieporównywalnie wieksze gdyby nie koszulki.
Jeśli zaś chodzi o grubość koszulek ti rebelowskie taroty świetnie się sprawdzają w przypadku century korzenny szlak ale wypraskę musiałem przycinać. Moim zdaniem wydawcy gier powinni brać pod uwagę możliwość używania z koszulek i zakładać tolerancje w wypraskach.
I na koniec, w teście chyba nie za bardzo wspomina się o klejeniu się koszulek do siebie ale mam ten problem z koszulkami rebela w terraformacji marsa. Karty spięte gumką prze rozgrywką trzeba rozdzielać niemalże sztuka po sztuce bo się sklejają.
Ogólnie jednak i test ciekawy i koszulki rebela generalnie na +
Pozdrawiam
Kolega zakoszulkował 7 Cudów Świata z dodatkami w Rebelowe, cienkie koszulki i nie widziałem, żeby kiedykolwiek jakiekolwiek koszulki tak się sypały. Może trafił na jakąś gorszą partię, ale przy każdej rozgrywce odpadało od jednej do kilku. Rozklejały się na łączeniu, najczęściej przy tasowaniu metodą „na wcisk”. Dla porównania jako podstawowych koszulek ccg używam wspomnianych w tekście, marketowych Ultra-Pro, zakoszulkowany np Trains+Rising Sun i po kilkunastu partiach z 1000 koszulek, o ile pamietam, nie odpadła żadna.
Za to Rebelowe premiumy są całkiem całkiem i mają konkurencyjną cenę, ale co do trwałości ciężko mi się wypowiedzieć, ponieważ póki co mam zakoszulkowaną jedną grę.
Ja jestem delikatnie rozczarowany koszulkami Rebela. Kupiłem rozmiar Standard Premium CCG w ilości 20 paczek. Do zakoszulkowania Legendary Alien, Legendary Marvel, Legendary Firefly. Okazało się, w po zakoszulkowaniu Alien i złożeniu tali do gry, że koszulki nie trzymają wysokości. Różnice nawet do 2 mm.
Koszulkując ostatnią grę otworzyłem 6 paczek i okazało się, że 4 były równe, w pozostałych dwóch: jedna 30% koszulek wyższych i 70% niższych a drugiej wysokości jak w sinusoidzie – wszystko innej wysokości.
Na pewno się nie zgodzę co do przejrzystości. Koszulki są mleczne a nie przeźroczyste.
Na tą chwilę mimo wszystko cena / jakość jest najlepsza na rynku i będę kupował Rebele, pomimo ich wad. Ciekawy jestem jak wytrzymują i się zachowują po kilkudziesięciu grach.
ps.
szkoda, że sie późno zorientowałem bo była kampania koszulek Palladin na KS i cena była taka jak Rebeli.
Słyszałem że rebel dobrze zapłacił za recenzje. Pozdrawiam i w pełni rozumiem
Słyszałam, że garg za pieniądze z tej recenzji wybudował dom na Hawajach. Pozazdrościć :P
No cóż, rata za drugie ferrari się sama nie zapłaci. A podatek za przekroczenie trzeciego progu też trzeba opłacić.
… eee, tam , jakie zaraz Ferrari, przecież ma zwykłe Macan S Diesel , czyli w miarę tanie autko w utrzymaniu (jak na Porche) . Są większe problemy, nie znacie się ludzie, basen już za niedługo do renowacji, rynny w całym pałacyku zapchane, staw nie oczyszczony …
Jak do miło znaleźć się wśród rozumiejących ludzi. Dzieci rosną, samochody się starzeją, domy wymagają remontu – co ma człowiek robić w takiej sytuacji?
Koszulki Rebela są chyba najgorsze z możliwych, jak już wsponiano nie trzymają rozmiarów i kolorów. Nienawidzę wersji premium bo są bardzo ślizgie i nie idzie układać kart w stosy bo się po prostu rozwalają. Za to u mnie najlepsze koszulki to właśnie Ultra-Pro, są bardzo przyjemne, idealnie pasują do kart bo trzymają adeklarowany wymiar. Nie ulega wątpliwości że artykuł sponsorowany w postaci tylu paczek koszulek.
Rebel robi bardzo dobre koszulki i te zwykłe i te grubsze premium. Widać zresztą po popycie na to, schodzą jak świeże bułeczki. Sam używam i z czystym sumieniem polecam.