Nazwisko Filipa Miłuńskiego (Capital, CV, Vampire Empire) widniejące na pudełku zawsze powoduje moje zaciekawienie danym tytułem. A, jeżeli obok niego widzę jeszcze nazwisko Jana Zalewskiego znanego np. z CVlizacji czy Andromedy to już nabieram dużego podejrzenie, że mam do czynienia z bardzo dobrą grą rodzinną. Tym razem pochodzi ona ze stajni Fox Games i traktuje o wydobywaniu kryształów z kopalni.
Łowcy Kryształów są deckbuilderem osadzonym w klimacie science fiction. Fabularnie jako potentaci górniczy walczymy o kryształy w nowo odkrytej i bogatej w złoża tego minerału kopalni. W ŁK możemy zagrać w składzie od 2 do 4 graczy, a rozgrywka przeznaczona jest dla osób od 12 lat i powinna zająć około 45 minut.
Same zasady gry są w miarę proste. Mamy do wykonania dwie z czterech dostępnych akcji lub spasowanie (rezygnacje z akcji) i ściągnięcie na rękę zagranych wcześniej kart. Co ciekawe, zabrać ze stołu możemy nie tylko talie naszą, ale też talię przeciwnika.
Z możliwych akcji możemy zagrać pojedynczą kartę, żeby wykorzystać jej zdolność, zagrać karty w kolorze kryształu, żeby go wydobyć, zagrać kartę najemnika, żeby zrekrutować najemnika o poziom wyższego albo zagrać karty w dowolnym kolorze, żeby zdobyć artefakt (przy akcjach wydobycia kryształu i zdobycia artefaktu niezbędne jest, żeby zagrane karty posiadały odpowiednią wartość).
Wydobywane kryształy dają nam punkty zwycięstwa, najemnicy budują talię, a artefakty zapewniają nam stałe zdolności bądź przywileje. Użyte karty układamy jedna na drugiej w kolejności ich zagrywania, dzięki czemu na początku kolejnej rundy będziemy mogli skorzystać z akcji karty leżącej na wierzchu.
Alternatywnym możliwym ruchem jest zgarnięcie na rękę jednej z talii leżących na stole (przy czym nie możemy mieć więcej niż 7 kart na ręce). W takim wypadku dotychczasowy właściciel talii może zachować jedynie kartę lidera, czyli postaci znajdującej się w danej chwili na wierzchu jego kart (wraca on na rękę danego gracza).
Gra kończy się w momencie kiedy kopalnia się zawali. Proces ten postępuje wraz z wydobyciem niektórych kryształów lub wyczerpaniem się jednego z decków artefaktów. Punkty zwycięstwa widnieją głównie na samych kryształach ale też zdobywane są za zgromadzenie odpowiednich setów, za totemy frakcji czy dzięki zdolnościom niektórych artefaktów.
Myślę polscy autorzy nie zawiedli zarówno fanów swojej twórczości jak i miłośników deck buildingu. Gra jest szybka, płynna, a przede wszystkim grywalna. Mimo prostych zasad i familijnego charakteru pozwala też sporo pokombinować, poczynając od wyboru odpowiednich akcji, a na kolejności ich ułożenia kończąc (oczywiście sporo myślenia jest też przy innych działaniach, jak wybór nowego najemnika czy zakup kolejnego artefaktu i wybór jego zdolności (każdy ma bowiem dwie).
Niespotykany jak na gry z tą mechaniką jest też poziom interakcji polegający głównie na zabieraniu kart zrekrutowanych przez przeciwnika. Powoduje to konieczność obserwowania innych graczy (zwłaszcza zasobności ich ręki) i planowania pod tym kątem własnych ruchów.
Niewielka w porównaniu np. do Dominiona czy Wiertła Skały Minerały jest też losowość. Co prawda kupowani najemnicy, wykopywane kryształy czy zdobywane artefakty uzupełniane są losowo, ale w przypadku dwóch pierwszych przynajmniej wiemy jaka będzie ich cena, bo rynek uzupełniany jest zawsze o kartę lub kafelek równoważny zabranemu. Jeżeli chodzi natomiast o karty na ręce to dostępne mamy od razu wszystkie i to my ustalany w jakiej kolejności będą zagrywane i do jakiej akcji zostaną przyporządkowane.
Rozgrywka wydaje mi się tym ciekawsza im więcej osób zasiądzie przy stole, bo wówczas większego znaczenia nabiera również kluczowy mechanizm wyróżniający tą grę spośród innych deck buildingów – możliwość zabrania kart z bazy przeciwnika (więcej grających = większy wybór talii do przechwycenia).
Tymi którzy zawiedli przy wydawaniu Łowców Kryształów są natomiast osoby odpowiedzialne za redakcję instrukcji, bo ta mimo jasnego języka i poprawnego wytłumaczenia zasad zawiera kilka poważnych błędów, jak np. nieprawidłowe opisy zdolności kart najemników.
Nie do końca do gustu przypadł mi tez klimat i oprawa graficzna, bo całość jest ciemna i ponura, a jednocześnie wydaje mi się być bez żadnego wyrazu. To już jest jednak kwestia preferencji. Wspomnę tylko, że wykonanie gry (poza tą nieszczęsną instrukcją) jest porządne i trudno mieć do niego wiesze zastrzeżenia.
Ogólne wrażenia z pierwszych rozgrywek są dobre i zachęca do kolejnych partii. Warto z pewnością co najmniej spróbować szczególnie jak jest się fanem tych autorów (jak ja) lub wielbicielem deck buildingu.