Gra Wystawa Światowa 1893 klimatem nawiązuje do wystawy organizowanej w Chicago, gdzie owego roku zaprezentowano najnowsze osiągnięcia w różnych dziedzinach. Na kartach znajdziemy opisy eksponatów oraz inne, ciekawe fakty. Ten kolorowy tytuł zainteresował mnie szczególnie wyglądem planszy, przypominającym diabelski młyn – wygląda imponująco! Jest to lekkie euro, gra bardziej rodzinna niż dla wytrawnych graczy, choć zdarzają się też paraliże decyzyjne, które miłośnikom gier familijnych mogą przeszkadzać.
Zasady są bardzo proste, wytłumaczenie ich zajmuje maksymalnie 5 minut. W swojej turze gracz wykonuje następujące akcje:
- Umieszcza pracownika w jednej z pięciu lokalizacji.
- Jeśli w poprzedniej turze dobrał kartę Wpływowej Osoby – zagrywa ją lub odrzuca.
- Zbiera karty z lokalizacji, w której umieścił pracownika z punktu 1.
- Dokłada nowe karty do lokalizacji: po jednej idąc w prawo, zaczynając od lokalizacji z punktu 1.
W grze występują różne rodzaje kart:
– Wpływowe Osoby, które pozwalają nam dołożyć lub przesunąć pracowników w lokalizacjach
– Bilety, które przyspieszają rozgrywkę i dają punkty na koniec każdej tury
– Eksponaty w kolorach lokalizacji, które odpowiednio wykorzystane przy punktowaniu mogą zostać zamienione na żetony, które dają punkty na koniec gry
Gra trwa trzy rudny, a czas odliczany jest za pomocą Kabiny diabelskiego młyna. Za każdym razem, kiedy dobierzemy jakieś karty biletów, przesuwamy żeton na Kabinie o tyle pól ile dobraliśmy kart. Kiedy w trakcie tury któregoś z graczy Kabina zatrzyma się na polu startowym – następuje podliczenie punktów:
– 1 punkt za każdy Bilet
– dodatkowe 2 punkty dla gracza z największą liczbą Biletów
– medale dla liderów w lokalizacjach: 4 za I miejsce (dodatkowa możliwość wymiany maks. 3 kart w danej lokalizacji na 3 żetony) i 2 za II miejsce (dodatkowa możliwość wymiany maks. 1 karty w danej lokalizacji na 1 żeton)
Po dodaniu punktów i żetonów następuje jeszcze odzyskiwanie pracowników. W tym przypadku opłaca się mieć na planszy zawsze nieparzystą ich ilość, ponieważ zabieramy zawsze jednego pracownika na każdą parę. Punktować będziemy 3 razy (czyli tyle ile jest tur), a po tym ostatnim następuje zliczenie wszystkich punktów i koniec gry. Oprócz zebranych dotychczas punktów dostajemy też te za zestawy żetonów eksponatów. Wygrywa oczywiście gracz z największą ilością punktów.
Gra wyglądała mi na początku na nieco złożoną, choć zdawałam sobie sprawę z tego, że ciężkie euro to to nie jest. Okazała się mieć jednak naprawdę proste zasady i od początku intuicyjnie można było planować swoje ruchy. Zdarzały się paraliże decyzyjne, bo dołożenie pracownika i pobranie konkretnych kart oferują najróżniejsze scenariusze, jakie mogą wydarzyć się w przyszłości. Nie wpłynęło to jednak znacząco na mój odbiór gry.
Bardzo spodobał mi się mechanizm kabiny diabelskiego koła, dzięki któremu nie wiemy, w którym momencie nastąpi punktowanie lub skończy się gra. Rozłożenie biletów przy lokalizacjach może być naprawdę różnorodne a także w trakcie naszej tury możemy nie wiedzieć, czy zdążymy do kolejnej przed punktowaniem, czy nie. Lubię takie niewiadome, które potęgują emocje, choć też mogą powodować downtime’y.
Gra opiera się nie tylko na zdobywaniu przewagi w poszczególnych lokalizacjach, ale także na zbieraniu kart eksponatów im odpowiadającym. Jeśli uda nam się zdobyć złoty medal w przewadze, a przy okazji wymienić aż 3 karty eksponatów na żetony – rundę możemy uznać za udaną. Bilety same w sobie nie są super punktowane, ale jeśli zależy nam na przyspieszeniu gry – są nam niezbędne. Bardzo wartościowe są też karty wpływowych osób, bo to dzięki nim mamy możliwość wrzucenia do którejś z lokalizacji dodatkowego pracownika lub przemieszczenia pracownika przeciwnika do innej.
Interakcja między graczami odbywa się właśnie dzięki powyżej wspomnianym karton wpływowych osób, ale także po prostu dzięki mechanizmowi area control. Może się okazać, że mamy szansę popsuć komuś szyki w ostatnim momencie gry, albo to ktoś inny zaszkodzi nam. Mojemu mężowi nie bardzo się to spodobało, ale jeśli chodzi o eurosuchary, ciężko mu znieść jakąkolwiek negatywną interakcję. Ja tam osobiście lubię trochę namieszać 😉
Jeśli chodzi o przewagi, to na pewno w rozgrywce 3- lub 4- osobowej są one ciekawsze. Mimo to, na 2 osoby grało się równie przyjemnie, choć bardziej sucho. Zdecydowanie najlepsza jest wersja 4-osobowa, kiedy bijatyka o bycie liderem jest naprawdę emocjonująca.
Gra ma piękne ilustracje, a sam wygląd planszy jest naprawdę imponujący. Klimat jest nie tyle odczuwalny, co po prostu jakoś nam towarzyszy podczas całej rozgrywki. Świetną sprawą są opisane karty, które stanowią wartość edukacyjną. Fajnie jest tak usiąść po całej rozgrywce i poczytać sobie o tych wszystkich niezwykłych rzeczach 😊
Wystawa Światowa 1893 to prosty tytuł, bardziej dla rodzin lub początkujących graczy niż wytrawnych wyjadaczy, a mimo to ja bawiłam się przy nim świetnie. Mechanicznie raczej nic nie mogę grze zarzucić, wszystko w niej pracuje naprawdę dobrze. Nie to jest to gra, po którą często sięgniemy w naszym eurosucharowym gronie, ale mimo to zostanie na mojej półce, bo chętnie zaprezentuję ją moim dopiero co zaczynającym swoją przygodę z planszówkami znajomym. Jako rodzinna gra sprawdza się świetnie, więc jeśli szukacie właśnie takiego tytułu – śmiało sięgnijcie po Wystawę Światową 1893!
Podsumowanie:
+ bardzo przyjemna gra rodzinna
+ idealna na wprowadzenie nowych graczy do świata zaawansowanych gier planszowych
+ piękne grafiki
+ wartość edukacyjna na kartach
+ mechanicznie wszystko się zgadza
+ emocje są, szczególnie jeśli lubicie walkę o dominację
– bardziej wymagający gracze mogą czuć się zawiedzeni
– klimatu brak, choć otoczka jest
Grę Wystawa Światowa 1893 kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie 2 Pionki za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.