Gry powstające na potrzeby programu edukacyjnego zawsze wzbudzają moją nieufność. Czy proporcje będą właściwe? Czy gra będzie przynosiła radochę? Czy nie będzie zbyt trywialna? Czy zastosowano łopatologię, czy może jednak ciekawszą formę wkładania wiedzy do głowy? Yedzo już na wstępie zaskakuje tytułem. Gra apetyczno-strategiczna, pisana przez „Y”, z dziwną końcówką – brzmi młodzieżowo, brzmi nowomodnie, brzmi… ciekawie? Tylko pudełko jakby z lekka nie przystaje. Jest skromne, przytłumione i wygląda na pobrudzone.
Gra jest elementem programu „Żyj smacznie i zdrowo” i stoją za nią, nie kto inny, jak słynne Winiary. Niestety, nie udało mi się znaleźć informacji, kto faktycznie zaprojektował grę, a musiał to być ktoś obeznany z nowoczesnymi grami planszowymi, bo Yedzo zaskakuje także regułami. Uwzględniają one prostotę, tak niezbędną w dotarciu do szerszego grona nieogranych odbiorców, oraz ciekawe rozwiązania, których nie trzeba się na obecnym etapie rozwoju gier wstydzić. W tym miejscu brawa dla twórców!
Naprawdę, spodziewałam się banalnej karcianki, która w równie banalny sposób będzie nas przekonywać, aby w przerwie między posiłkami nie przegryzać batoników, tylko marchewkę (ble). Tymczasem przedstawiłam dzieciom zabawną, trochę matematyczną, grę strategiczną. Rozgrywka składa się z dwóch części. W pierwszej „planujemy dietę”, co w praktyce oznacza kompletowanie ręki kart metodą draftu; a w drugiej „konsumujemy” – zagrywamy kolejne karty, aby jak najlepiej spełnić wymagania wylosowanych na daną rozgrywkę wydarzeń. Planując dietę, przekazujemy sobie karty w kółeczko, za każdym razem zatrzymując jedną z otrzymanej puli do momentu, aż każdy gracz będzie posiadał 10 kart dań. Karty te opatrzone są kilkoma współczynnikami: ceną ( za wystawienie), odżywczością, energią, smakiem i propsami… Co do tego ostatniego, to musiałam sprawdzić o co chodzi, bo termin znałam w innym kontekście, który tutaj mi nie pasował. Okazało się, że propsy to nic innego jak uznanie i szacun. Każda karta posiada także swoją nazwę, ilustrację, na którą – między Bogiem a prawdą – nie zwraca się uwagi, jak to zwykle bywa, gdy najważniejsze na karcie są jakieś cyferki oraz zabawny opis pseudofabularny.
W drugiej części gry gracze zagrywają po jednej karcie na rundę, tworząc przed sobą rząd (swoich) kart. Wybór karty na daną rundę następuje z uwzględnieniem obowiązującego wydarzenia, które wskazuje dwa współczynniki, np. na wycieczce szkolnej dobór produktów spożywczych bazuje na smaku i propsach. No bo przecież, nie będziemy gawędzić z koleżankami przegryzając pęto kiełbasy… ;) Gracze starają się zagrać taką kartę, która w połączeniu z naszą kartą zagraną w poprzedniej rundzie da nam najwyższą sumę wskazanych współczynników. Przykładowo, dla wspomnianej wycieczki szkolnej zliczamy wartość smaku i propsów na zagranej właśnie karcie i karcie poprzedniej. To proste, ale ciekawe rozwiązanie. Dzięki niemu, zagrywamy kartę nie tylko ze względu na jej przydatność w obecnej rundzie, ale także w przyszłej. A że wydarzenia (i co za tym idzie, obowiązujące kryteria) znamy wszystkie od początku gry, można ładnie planować którą kartę kiedy zagrać, aby optymalnie nam się przysłużyła. Nie jest to jednak jedyne kryterium doboru. Karty o wysokich współczynnikach są droższe w wystawianiu. A pieniążki zdobywamy albo poprzez zagrywanie kart z monetami, albo poświęcając karty produktów.
I tak przez 10 rund. Reguły są naprawdę proste, ale wymagają pomyślunku i rozsądnego planowania do przodu. Nie ma też problemu z liczeniem, choć dopytywanie się „ile masz?” potrafi być upierdliwe. Czasem myślę, że w grach tego typu przydałyby się takie papierowe pokazywacze liczb, żeby szybko porównać, kto uzyskał największą sumę. Bo należy oczywiście dodać, że najwięcej punktów za rundę dostaje gracz z największą sumą wartości współczynników (jakby się ktoś jeszcze tego nie domyślił ;)
Yedzo zostało bardzo dobrze przyjęte na świetlicy pomimo matematycznych inklinacji. Jest to propozycja ciekawa, zabawna, dynamiczna, edukująca (choć to akurat dzieci mało obchodzi). Jeśli jednak chodzi o tę ostatnią funkcję, to trzeba przyznać, że żaden gracz nie będzie po rozgrywce kojarzył żadnej wskazówki żywieniowej. Po prostu w trakcie gry nie zwraca się uwagi na nic więcej jak tylko na cyferki. Aby Yedzo spełniło swoją funkcję poznawczą, niezbędne jest przejrzenie wszystkich kart na spokojnie i skomentowanie zawartych na nich informacji (współczynników). A wtedy można dodatkowo pośmiać się z opisów i rysunków, w które ktoś włożył naprawdę wiele fantazji :D
PODSUMOWANIE:
+ łatwe reguły w sam raz dla nowych lub okazjonalnych graczy
+ dziecko „nowoczesnej mechaniki” i „niebanalnej prostoty”
+ nienachalny element edukacyjny
+ zabawna forma
– zassanie warstwy edukacyjnej trzeba zaplanować i przeprowadzić jednak poza rozgrywką
Dziękujemy firmie Winiary - organizatorowi Programu Żyj smacznie i zdrowo za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
Yedzo jest tylko dla szkół, czy również w jakiś inny sposób do zdobycia?
Hmm, ciekawe pytanie. Dopytam :)
Dowiedziałam się, że gra jest dostępna w darmowym zestawie edukacyjnym dla nauczycieli, którzy zgłaszają się do programu „Żyj smacznie i zdrowo”.
Dzięki za odpowiedź :)
Ciekawa. Ja dotychczas korzystałam z gier edukacyjnych https://zdobywcywiedzy.pl/platforma/kursy
Mają dział przyroda i tam jest o zdrowym odżywaniu, ale nie tylko. Budowa człowieka itp. Dodatkowo są też inne przedmioty polski, matematyka i j.angielski.