Pan Twardowski to moja ulubiona polska legenda! Od dziecka bawiło mnie to, jak przez małe niedopowiedzenie diabeł przechytrzył Twardowskiego i dopadł go w karczmie Rzym… Oczywiście sprytny szlachciura ostatecznie mu się wymknął, by, wedle legendy, wylądować na Księżycu. I choć gra planszowa Pan Twardowski właściwie niewiele ma wspólnego z treścią samej legendy, to stanowi świetny pretekst, aby sobie o niej przypomnieć…
Dla kogo?
Pan Twardowski to kolejna gra od wydawnictwa Granna z serii Legendy polskie. Przeznaczona jest dla 2–6 osób w wieku 6+. I podobnie jak Bazyliszka, polecę tę grę przede wszystkim jednak dzieciom w wieku wczesnoszkolnym, czyli od 7 do ok.11–12 lat. Ale muszę przyznać, że nawet dorośli świetnie się przy niej bawili, a i ogarnięty 6-latek spokojnie da sobie radę. Graficznie gra bardzo mi się podoba. Obraz karczmy (z jednej i drugiej strony, o czym za chwilę) jest piękny, barwny, intrygujący i zabawny. Jakość wykonania nie jest może najwyższa, ale rekompensuje nam to niska cena. A więc podobnie, jak w przypadku Bazyliszka – za tę cenę nie mamy na co narzekać!
Niewątpliwym plusem tej gry jest to, że stwarza doskonałą możliwość zainteresowania dzieciaków legendą o Twardowskim i prowokuje do sięgnięcia po lekturę. Tak właśnie polecam rozpocząć przygodę z tą planszówką – od przeczytania tudzież opowiedzenia dzieciom literackiego pierwowzoru. A kiedy już to zrobimy, wspólnie przenosimy się do karczmy Rzym, w której to rozgrywa się akcja naszej gry…
Jak grać?
Na początek z kafelków układamy obraz karczmy. Obok umieszczamy karty z wizerunkami szlachciców – w jednego z nich wcielił się nasz Twardowski. Naszym zadaniem będzie go odnaleźć. Pomogą nam w tym karty wskazówek – każda z nich wyklucza jedną postać, więc w miarę ich odkrywania, zawężamy nasz krąg poszukiwań. Przed każdą rozgrywką jedna losowa karta wskazówki ląduje w pudełku, a więc za każdym razem kto inny będzie Twardowskim.
Wszyscy gracze, poza jedną osobą, zakrywają oczy szalonymi maskami diabłów. W tym czasie gracz, który ma oczy otwarte, przekręca jeden kafelek karczmy na drugą stronę. Oczywiście kafelki te po obu stronach różnią się pewnymi szczegółami. Następnie wszyscy odkrywamy oczy i naszym zadaniem jest odgadnąć, co w karczmie się zmieniło. Kto uczyni to najszybciej, może podejrzeć sobie jedną wskazówkę. Wygrywa gracz, który jako pierwszy odgadnie, pod jaką postacią ukrył się Twardowski!
Co w tym fajnego?
Jak widać, gra nie ma wiele wspólnego z legendą. Raczej wykorzystuje ją jako pretekst i tworzy nawet własną wersję tej opowieści. W planszówkowym wydaniu Twardowski wykorzystuje swoje magiczne umiejętności, aby zmienić wygląd i w ten sposób ukryć się przed diabłami… Nie zmienia to jednak faktu, że gra zachęca do poznania legendy i pozwala niejako ją przeżyć. A co za tym idzie, pokazuje, że literatura to nie nudy, ale historie pełne emocji!
Sama rozgrywka bardzo mi się spodobała! W tej niewielkiej (i niedrogiej) grze zawarto właściwie całą masę świetnych rzeczy. Zabawę zaczynamy już w trakcie rozkładania gry, kiedy właściwie układamy puzzle. Oczywiście za którymś razem nie będzie nam to sprawiało problemu, ale budowanie obrazka z fragmentów to świetne ćwiczenie spostrzegawczości i koncentracji. Następnie musimy wykazać się doskonałą pamięcią wzrokową – musimy zapamiętać, jak wygląda karczma, zwracając uwagę na szczegóły. Później trenujemy spostrzegawczość i refleks – kto pierwszy zauważy, co się zmieniło, ten wygrywa! Dochodzi tu również umiejętność koncentracji i działania pod presją czasu. A na koniec mamy jeszcze element dedukcyjny – każda kolejna wskazówka wyklucza nam kogoś z podejrzanych. I znowu musimy użyć pamięci! Nie o samo podglądanie wskazówek chodzi, ale muszę zapamiętać, czego już się dowiedziałam i kogo odrzuciłam. A sama doświadczyłam na własnej skórze, jak łatwo o tym zapomnieć w ferworze gry ;).
Czy jest tu jakiś nauczyciel?
Podsumowując, Pan Twardowski to świetna gra. Podoba mi się chyba nawet bardziej niż Bazyliszek, zwłaszcza dlatego, że rozwija tak wiele przydatnych umiejętności. To znów świetny pomysł na zintegrowane zajęcia w klasach 1–3. Wychodzimy od legendy, a więc edukacji polonistycznej, potem gramy w planszówkę, która wymaga wielu umiejętności matematycznych, a na końcu możemy np. zaprojektować własne maski na oczy i mamy edukację plastyczną. Jedna gra i cały dzień załatwiony, a dzieciaki z całą pewnością szczęśliwe.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.