Jedzie Pociąg z Daleka nie jest pierwszą grą autorstwa Jeffrey’a D. Allersa. Przyznam jednak, że jest to autor zupełnie mi wcześniej nieznany, a dodatkowo debiutujący na rynku polskim. Tytuł zainteresował mnie jednak głównie dlatego, że lubię gry kafelkowe, a poza tym ufam w gusta ludzi z Naszej Księgarni w kwestii wyboru lekkich gier rodzinnych (vide Piranie, Gejsze, Mrówki).
Jedzie Pociąg z Daleka jest grą przeznaczoną dla 1-4 graczy od 6 roku życia, w którą partia zajmuje około 20 minut.
Przyśpieszony kurs maszynisty
Instrukcja zawiera trzy warianty – podstawowy, Najdłuższą Trasę i wariat zaawansowany, będący połączeniem dwóch poprzednich. W zasadzie mechanicznie wszystkie warianty wyglądają identycznie, różnią się tylko reguły punktacji.
Zasadniczo chodzi o zbudowanie torów prowadzących nasze pociągi od zajezdni do czterech z siedmiu dostępnych stacji końcowych. W tym celu w każdej turze wszyscy dobieramy po kafelku przedstawiającym tory z naszego stosu (każdy ma identyczny stos kafelków, ale inaczej ułożony), a następnie dokładamy go do naszego już utworzonego połączenia. Na koniec sprowadzamy, które z lokomotyw poruszyły się naprzód w wyniku dołożenia kafelka.
Jeżeli któraś z lokomotyw dojedzie do jednej ze stacji kończy ona udział w rozgrywce. Z kolei w sytuacji, kiedy zbudujemy linię tak, że dwie lokomotywy spotkają się na jednych torach, doprowadzimy do zderzenia i oba pociągi są eliminowane z gry. W momencie, kiedy wszyscy gracze nie będą już w posiadaniu aktywnych pociągów (dojadą one do stacji lub ulegną kolizji) albo całe planszetki zapełnią się kafelkami, gra się kończy.
W wariancie zwykłym punkty przyznawane są graczom w zależności od kolejności, w jakiej przyjechali oni do konkretnych stacji, w wariancie z najdłuższą trasą PZ otrzymujemy za każdy kafelek, na który wjechała którakolwiek z naszych lokomotyw. W wariancie zaawansowanym punkty liczone są zarówno za przebyte kafelki, jak i za dojazd na stacje.
Kto powinien wsiąść do wagonów
Jedzie Pociąg z Daleka to w zasadzie gra jednej decyzji – gdzie i którą stroną dołożyć dobrany kafelek. Na dodatek nie możemy być pewni czy decyzja ta przyniesie nam jakieś korzyści, bo nie wiemy czy kolejny dobrany kafelek nie pokrzyżuje nam planów. Piranie udowodniły mi już jednak, że gra oparta na jednej decyzji może być dobra. Wystarczy bowiem, żeby wzbudzała emocje i śmiech, ażeby świetnie się przy niej bawić. Niestety JPzD tego zabrakło. W ogóle nie zapewnia interakcji więc nie ma jak się pośmiać ze złośliwego zagrania i czyjejś wpadki (no, chyba, ze ktoś jest tak zdolny, żeby doprowadzić do kraksy dwóch lokomotyw). Krótko mówiąc w rozgrywce dorosłych wieje nudą.
Trochę to nawet dziwne, bo to niby taka Karuba, która bądź co bądź dobrą grą rodzinną jest. W Karubie jednak z jednej strony jest więcej decyzji, z drugiej są też większe ograniczenia (brak możliwości obracania kafelków), które zmuszają do wysiłku szare komórki. No i jest mniejsza losowość, bo wszyscy gracze operują tymi samymi kafelkami w tej samej kolejności, podczas gdy tutaj przypadkowe ułożenie stosików może wyraźnie premiować jednego z graczy.
Brałem Jedzie Pociąg z Daleka do recenzji z myślą o rozgrywkach w gronie rodzinnym, dlatego też nie zaniosłem jej do przedszkola. Maiłem jednak okazję do gry również z dwoma 7-latkami. I tutaj gra zaskoczyła. To wszystko co mi przeszkadzało w rozgrywkach dorosłych, przy partiach z dziećmi zeszło na plan dalszy, a nawet i okazało się zaletą. Chodzi konkretnie o losowość, która pozwoliła przedszkolakom wygrać z mocno doświadczonym planszówkowiczem i to bez żadnego odpuszczania z mojej strony. Docelowo gra trafi więc na przedszkolną półkę i wydaje mi się, że tam sprawdzi się znacznie lepiej.
Ostatecznie więc jako gra familijna Jedzie Pociąg z Daleka nie wydaje mi się najlepszym wyborem, jednak już w kategorii prezentu na zbliżający się Dzień Dziecka dla 6-9 letnich pociech, powinna być dobrym pomysłem. Pod tym jednak warunkiem, że wykonanie pozostałych egzemplarzy gry jest lepsze niż tego, który ja dostałem. W moim bowiem kafelki nie mieszczą się w ramce co nie tylko paskudnie wygląda, ale też źle wpływa na komfort rozgrywki. Z tego jednak co wiem wydawca wycofał z rynku trefną partię i obecnie już możecie nabyć egzemplarze gry spełniające wysokie standardy jakościowe Naszej Księgarni pod względem wykonania.
PS1 – przepraszam Czytelników i Wydawcę za jakość zdjęć. Niestety utraciłem zdjęcia zrobione dobrej jakości aparatem i musiałem ratować się zastępczo fotkami robionymi leciwą komórką.
PS2 – z uwagi na to, że mój egzemplarz gry miał wspomniany w recenzji defekt, a nie miałem okazji zagrać w wersję poprawiona, pominąłem w ocenie „Oprawę wizualną”.
Złożoność gry
(3/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.