Zacznę od jednoznacznej deklaracji, żeby wszystko było jasne – Patchwork to moim zdaniem gra genialna. Rewelacyjnie łączy prostotę, która czyni ją przystępną dla graczy niedzielnych, z nietrywialnymi wyborami i kalkulacjami, które sprawiają, że bardziej zaawansowani gracze znajdą w niej wyzwanie. Jest w moim ścisłym top 3 małych gier dwuosobowych.
Skoro Patchwork jest niemal idealny, to po co mi Patchwork Express? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w poniższym tekście.
(O samym Patchworku w wersji podstawowej pisał nie będę, możecie się z nim zapoznać we wcześniejszym tekście autorstwa Pingwin.)
Patchwork Express to, czego sama instrukcja do gry bynajmniej nie ukrywa, próba stworzenia wersji Patchworka, która będzie jeszcze bardziej przystępna dla graczy okazjonalnych, dzieci czy osób starszych. Czyni to na kilku poziomach.
Pierwszym z nich jest wykonanie: w Patchwork Express kolory są żywsze i bardziej kontrastowe, jak z ubranka czy pościeli malucha. Czy jest w tym korzyść jeśli chodzi o estetykę – kwestia gustu, mi bardziej odpowiada szata graficzna oryginału. Na pewno zwiększa to natomiast przejrzystość rozgrywki. Zarówno pola na planszy, jak i same elementy, które będziemy na nich układać, zwiększyły swój rozmiar, by łatwiej było nimi operować. Plansza główna również jest wyraźniejsza dzięki czemu nawet w gorszych warunkach oświetleniowych nie ma wątpliwości, gdzie powinny przesunąć się znaczniki graczy.
Drugim aspektem jest redukcja złożoności gry. Plansza nie została pomniejszona fizycznie, ale podzielona na mniejszą liczbę pól: teraz to kwadrat 7×7, a nie 9×9. Elementy, które wykładamy, mają nieco mniej złośliwe kształty, trudniej o coś, co zupełnie nigdzie nie pasuje albo po ułożeniu zostawia wiele niewygodnych zakamarków. Również koszty zostały obniżone – łatwiej liczyć, a przy okazji jest mniejsza szansa na kilka bardzo drogich elementów z rzędu, które przyblokują zakupy zmuszając do akcji przesuwania się po torze za guziki.
Z drobnych udogodnień – małe łatki leżą na planszy głównej na polach, a nie pomiędzy nimi, co jest zdecydowanie bardziej intuicyjne i eliminuje konieczność tłumaczenia, czym są te małe „międzypola” i czy należy na nie stawać, czy nie. Pozbywamy się niepotrzebnego wyjątku – teraz sprawa jest oczywista.
Największą zmianą mechaniczą rzeczywiście ingerującą w zasady są elementy koloru niebieskiego. Na początku nie rozkładamy ich wokół planszy tak jak wszystkich pozostałych kafelków, ale trzymamy z boku. Dołączają do puli dopiero w momencie, kiedy pozostanie w niej pięć lub mniej elementów. Niebieskie puzzle są bardzo prostymi kształtami, idealnie nadającymi się do uzupełniania małych pustych otworów, które powstały na naszej planszetce w trakcie gry, albo do precyzyjnego zapełnienia ostatnich obszarów. Z jednej strony jest to dobry pomysł w duchu pozostałych zmian – pozwala uniknąć frustracji w końcówce, kiedy chciałoby się perfekcyjnie wykończyć swój „kocyk”, a niewygodne elementy by to uniemożliwiały. Z drugiej – wprowadza odrobinę nieelegancki moment w bardzo skądinąd eleganckiej grze, o którym trzeba pamiętać i który zaburza prosty schemat reszty rozgrywki.
Nie oszukujmy się – podstawowy Patchwork to, mimo bardzo prostych zasad, nie taka znowu prosta gra, wbrew pozorom liczenie odgrywa w niej dość kluczową rolę. Każdy kafelek charakteryzuje tak naprawdę pięć cech: kształt, liczba przykrytych pól, koszt w guzikach, koszt w czasie i ewentualny przychód guzików. To sprawia, że decyzje, której w grze podejmujemy są dalekie od banalnych i oczywistych, a przynajmniej wymagają kilku chwil kalkulacji, by określić optymalny ruch.
Uproszczenie Patchworka i uczynienie go bardziej przystępnym dla szerszego grona brzmi jak całkiem niezły pomysł. Patchwork Express robi to zarówno w aspekcie manualno-wizualnym (rozmiar, przejrzystość), jak i na poziomie intelektualnym (kształty elementów, ceny, łatwiejsza końcówka). Pytanie jednak, kto powinien się na taką wersję pokusić i czy ma sens posiadanie obu gier.
Moim zdaniem, jeżeli ktoś ma i lubi Patchworka, nie ma większego powodu, żeby zaopatrzyć się w wersję Express – nie wniesie ona niczego szczególnie nowego. Podstawka jest bardziej wymagająca i daje większe pole do popisu. Również jeżeli ktoś Patchworka nie zna, ale grywa w poważniejsze gry albo po prostu liczenie mu nie straszne – niech od razu zaczyna od „pełnej” wersji.
Z drugiej strony odczucia po partii w Patchwork Express są bardzo podobne do normalnego Patchworka. To nadal jest ta sama świetna gra i nie traci swoich zalet w nowej, przystępniejszej wersji. Nie ma powodu obawiać się, że to jakiś mocno okrojony czy „ogłupiony” wariant, bo tak zdecydowanie nie jest.
Jeżeli więc ktoś sądzi, że pełny Patchwork mógłby być zbyt wymagający dla niego lub współgraczy – Express jest bardzo dobrym pomysłem, bo obniża nieco poprzeczkę (czy to matematyczną, czy przestrzenną, czy optyczną). A zawsze można później zaopatrzyć się w podstawową wersję .
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.