„Bandido próbuje uciec kolejny raz! Zagrywajcie karty w taki sposób, żeby zablokować wszystkie tunele, a sam Bandido nie mógł uciec z więzienia.” Od tych słów zaczyna się nasza przygoda z Bandido, niepozorną, ale jakże wciągającą grą kooperacyjną, która pomimo niewielkiego rozmiaru dostawcza tony radości.
Przyznam szczerze, że gdyby nie sytuacja losowa, na Bandido zapewne nigdy nie zwróciłbym uwagi. Cała gra mieści się w pudełku o rozmiarze 11x6x3cm, czyli niewiele większym niż średniej wielkości smartphone, przez co omiatając wzrokiem sklepowe półki, możemy ją z łatwością przeoczyć. Z pewnością, byłaby to niepowetowana strata! Pudełko tego rozmiaru zmieści się w każdej z kieszeni, co oznacza, że grę można z łatwością transportować i grać dosłownie wszędzie, gdzie znajdziemy troszkę więcej wolnej przestrzeni.
Co do samej zawartości wspomnianego wcześniej pudełka – twórcy oddają nam do dyspozycji 69 kart zwykłych, 1 superkartę więzienia oraz harmonijkową instrukcję w 6-ciu językach. Więzienie to nasza karta startowa – cela tytułowego Bandido, z której rozpoczyna on ucieczkę. Karta jest dwustronna i różni się liczbą wychodzących z niej korytarzy. W wersji łatwej jest to 5 wyjść, zaś w normalnej już 6. Pomimo, że jest to aż jeden korytarz więcej (czyli teoretycznie podniesienie poziomu trudności o 20%), nie stanowi istotnej różnicy w poziomie trudności rozgrywki. Karty zwykłe to karty terenu, a raczej tuneli, którymi zbieg próbuje wydostać się na wolność.
Nie uświadczymy tu żetonów, figurek czy tokenów, więc czas jaki trzeba poświęcić na rozłożenia Bandido, to czas w jakim przetasujemy nasze karty terenu. Przed rozpoczęciem rozgrywki należy pamiętać o jednej, naprawdę istotnej kwestii, która wspomniana jest również w instrukcji, a którą za pierwszym razem zbagatelizowałem. Stół musi być duży. Parapet, stolik kawowy czy nawet średniej wielkości biurko – z góry uprzedzam, że te miejsca okażą się za małe. Dobrym pomysłem jest przeniesienie rozgrywki na podłogę lub, jeżeli jesteśmy w plenerze, rozłożenie gry na kocu.
Potasowaną wcześniej talię kładziemy zakrytą, a każdy z graczy dobiera po 3 karty. Celem graczy jest zablokowanie więźniowi możliwości ucieczki poprzez dokładnie kart terenu w taki sposób, aby zablokować wszystkie tunele. Grę zaczyna najmłodszy gracz, który wykłada jedną z trzech posiadanych kart terenu. Po dołożeniu karty, jeżeli pasuje ona ze wszystkich stron, gracz dociąga kartę z talii, tak aby na ręku zawsze mieć 3 karty. W sytuacji, gdy gracz nie ma możliwości wyłożenia żadnej z posiadanych przez siebie kart, odrzuca karty z ręki oraz dociąga nowe. Odrzucone karty należy umieścić na spodzie talii.
Gra kończy się w momencie, gdy wszystkie tunele zostały zamknięte, co oznacza, że Bandido nie zdołał uciec a gracze odnoszą zwycięstwo lub, gdy po zagraniu wszystkich kart chociaż jeden z tuneli pozostaje otwarty – wówczas Bandido udało się zbiec, a gracze ponoszą porażkę.
Od momentu potasowania kart, do chwili wyłożenia ostatniej, nie powinno minąć więcej niż 15 minut. Oczywiście, może się zdarzyć, że rozgrywkę zakończymy już po 3-4 dołożonych kartach, kiedy zamkniemy w ten sposób wszystkie drogi ucieczki i wygramy.
Cały urok tej gry polega na tym, że nie wiemy jaką kolejną kartę uda nam się dociągnąć i jak wpłynie ona na naszą sieć tuneli, przez co możemy co najwyżej przewidywać rozwój wypadków, ale trudno jest zaplanować kolejne posunięcia.
Gra przeznaczona jest dla maksymalnie 4 osób. Skalowanie jest tu naprawdę na dobrym poziomie i wraz ze wzrostem liczby graczy, nie odczuwamy drastycznego wzrostu poziomu trudności rozgrywki. Gra posiada 2 tryby kooperacyjne oraz tryb solo. Odwracając startową kartę rewersem ku górze, ubywa jedna z dróg ucieczki Bandido. Zgodnie z opisem wydawcy, jest to tryb łatwy. Proponuję jednak zbytnio nie sugerować się nazewnictwem, ponieważ łatwy, wcale łatwym nie jest. W stosunku do trybu normalnego, czyli z 6-cioma drogami ucieczki, nie zauważyłem zbytniego uproszczenia rozgrywki. Ktoś złośliwy mógłby napisać, że no jak to? Przecież mamy do zamknięcia jeden korytarz mniej. Owszem, lecz ze względu na dużą losowość gry, dokładając jedynie 2 karty, możemy z jednego korytarza zrobić aż pięć, które trzeba będzie później zamknąć.
Wariant solo można traktować jako „rozgrywkę do kawy”. Jest równie szybki, o ile nie szybszy co kooperacja, a wszystkie decyzje podejmuje jedna osoba co wyklucza możliwą różnicę zdań. To wszystko powoduje, że tryb solo wywołuje o wiele mniej emocji niż granie w drużynie.
Co się tyczy wykonania. Grafika, pomimo że schludna i czytelna, nie powala. Niestety, gdy spojrzymy na całość, zauważymy, że karty nie są jednolicie kolorystyczne. Drobne różnice w odcieniach, które rażą oko działają zdecydowanie na minus. Samo pudełko sprawia wrażenie solidnego, a karty pomimo że cienkie – trwałych.
Bandido to szybka gra kooperacyjna wymagająca przewidywania i analitycznego myślenia, która doskonale sprawdzi się zarówno w domowym zaciszu jak i w większym gronie osób. Gra ze względu na swoją dużą losowość, a co za tym idzie wywoływane przez siebie emocje, łatwo trafia w centrum uwagi otoczenia, i pomimo że jest przeznaczona dla maksymalnie 4 osób, szybko zyskuje dodatkowych „grających”. Pozycja ta jest bardzo dobrym wyborem jeżeli chodzi o początkujących graczy lub kogoś, kto myśli nad lekką grą, w którą będzie mógł zagrać wraz z młodszymi. Nie oznacza to jednak, że doświadczenia gracze nie znajdą uciechy w Bandido. Gra jest swoistą odskocznią od bardziej wymagających i skomplikowanych tytułów. Ze względu na swoje mało wymagające zasady, przeznaczona jest praktycznie dla każdego. Osobiście grając w Bandido bawiłem się świetnie. Każde dociąganie karty wywoływało niemałe emocje, a każde dokładnie do powstałej już sieci tuneli budziło niepewność. Chyba właśnie po to gramy, prawda? Aby dobrze się bawić i dostarczać sobie tego emocjonalnego kopa. Tytuł może z czasem spowszednieć i stracić nieco ze swojego pierwotnego blasku, lecz nie oznacza to, że powroty do Bandido będą nudne.
We mnie, pomimo tego, że karty są mi doskonale znane i wiem jak pokierować rozrastającą się siecią tuneli, gra budzi emocje podobne do tych, które odczuwałem, kiedy grałem w nią po raz pierwszy. Cena za jaką możemy nabyć Bandido (ok. 30 złotych) nie jest kwotą wygórowaną, jest adekwatna do zawartości jaką dostajemy i typową dla gier w małych pudełkach.
Czas ucieka a Bandido czeka, więc gdybym całą swoja wypowiedź miał zawrzeć w jednym zdaniu, brzmiałoby ono: Warto dać sobie szansę na złapanie Bandido!
Ginet: Grałem co prawda tylko raz, ale w oparciu o pierwsze wrażenia dałbym chyba ocenę wyższą niż 6/10. Gra co prawda bardzo losowa i zupełnie nieprzewidywalna, ale mimo wszystko przyciąga do stołu i pozostawia po sobie dobre wrażenie oraz chęć rozegrania kolejne partii. Jest krótka i dynamiczna przez co powinna się sprawdzać jako dobry fillerek, a rozmiary pudełka pozwalają ją łatwo spakować do podróży. Tylko trzeba pamiętać, że już sama gra wymaga naprawdę sporo miejsca, przez co nie nada się do partii w pociągu czy na biwaku, a raczej na wypoczynek w mieszkaniu lub domku posiadającym odpowiednio duży stół.
Grę Bandido kupisz w sklepie
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(4/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.