Nie wiadomo, co jest bardziej popularne – filmy czy quizy? Zarówno jedne, jak i drugie od wielu lat łączą rodziny, zakochanych, przyjaciół oraz ratują przed niespodziewaną nudą bądź stanowią ostateczną alternatywę na dogorywającej imprezie. Liczni autorzy starali się łączyć popularność obu, co częściej skutkowało dobrymi grami quizowymi niż interesującymi filmami. Wydawnictwo Sharp Games również postanowiło połączyć obie tendencje, żeby stworzyć Filmomaniaka, czyli (jak sugeruje napis na pudełku) grę dla prawdziwych filmożerców. Tym razem będzie bez żadnych zaskoczeń – po prostu sprawdzę, czy ten miks doczekał się doskonałej rywalizacji. A może pojawiły się jakieś fabularne zgrzyty?
Jak wygląda film?
Drodzy państwo! Chciałabym serdecznie wszystkich powitać w złotych latach 90. To prawdziwa sztuka, kiedy udaje się przeniesienie z czasów współczesnych do estetyki dziwacznych napisów, przaśnych sloganów (ach ci filmożercy!) oraz oprawy graficznej sugerującej nawiązania do karkołomnych poczynań pierwszych polskich grafików-amatorów. To wszystko odnajdziemy w Filmomaniaku, aż wypadałoby otrzeć łzę ze wzruszenia, przy okazji wspominając gumę Turbo. Jednakże bądźmy choć odrobinę poważni. Niestety estetyka gry kojarzy się z tanimi grami planszowymi pt. „100 tytułów w jednym pudełku” (chińczyk, warcaby i inne klasyki), które kupują już tylko starsze panie dla swoich ukochanych wnucząt. Nie wiem, kogo ta forma miałaby zachęcić do zakupu. Wesołych pracowników korpo? Klienta empikowego? Przecież to nawet nie gra na poziomie potocznych stereotypów, które przywołałam. Ogólnie całość prezentuje się niezwykle… tanio. Nie czepiam się już powietrza w pudełku czy mikroskopijnej instrukcji. Przynajmniej karty (o dziwo!) są bardzo dobrej jakości i nie powinny zbyt szybko ulec zniszczeniu.
O instrukcji nie trzeba wiele mówić. Reguły (dla każdego trybu) są niezmiernie proste, toteż nie pojawią się ani wątpliwości, ani trudności z przebrnięciem przez całość. Chwalmy każdy absolut, że nie zdecydowano się zastosować jakiejś fikuśnej stylistyki słowa.
Sprawdzian dla filmożercy
Filmomaniak to quiz, który korzysta z utartych schematów, delikatnie je modyfikując. Szału innowacyjności nie będzie, choć to jeszcze nie oznacza kiepskiej zabawy. Autorzy proponują 5 wariantów rozgrywki:
- podstawowy – gracz aktywny na podstawie karty opowiada o filmie lub czyta informacje o nim. Reszta zapisuje na kartkach, o jaki film chodzi.
- tytuły – gracz aktywny musi opowiedzieć o filmie, nie może czytać informacji z karty (stanowią one tylko podpowiedź dla niego).
- koneserzy – gracz aktywny podaje tylko informacje, zakazane jest opowiadanie o filmie
- mistrzowie – gracz aktywny czyta wyłącznie ciekawostkę dotyczącą filmu.
- grupowy – po prostu dzielimy się na drużyny
Czas na zastanowienie: 30 sekund (odmierzamy go za pomocą klepsydry, znajdującej się w pudełku). Jedynie wariant grupowy możemy rozegrać bez limitu czasowego. Dla spragnionych wrażeń twórcy zaproponowali jeszcze kalambury, a także… zachętę do własnego wymyślania reguł (wiadomo po to kupuję grę, aby samej wymyślać zasady. DIY nie sprawdza się w każdym przypadku.).
Liczenie punktów delikatnie równi się w zależności od wariantu, lecz nadal wszystko sprowadza się do uzyskania punktu za poprawną odpowiedź. Kto zbierze najwięcej, ten wygrywa.
A czy ty lubisz filmy?
Jak można wywnioskować z tych krótkich opisów, Filmomaniak nie jest quizem, który stara się zmienić oblicze gatunku. Kilka wariantów, to tak naprawdę jeden wariant podany na kilka różnych sposobów. Nie spodziewajcie się żadnego twistu. Do tego potrzebujecie iKNOW, Żyrafometru albo PopCOOLturowego Quizzu. Do tej pory nie wiem, co jest w nim bardziej irytujące – szata graficzna czy też dyskretna zachęta do wymyślania własnych reguł.
Jednakże wcale nie polecam wyrzucić tej pozycji do kosza, ponieważ ratuje ją jedna ważna rzecz – konstrukcja kart. Dobór filmów jest naprawdę przemyślany, odgadywanie nieraz stanowi wyzwanie, a możliwość gry aż do 10 osób uratuje niejedną, podupadającą imprezę. Najbardziej przypadł mi do gustu wariant mistrzowski, gdzie nie szło mi tak dobrze, jak w innych przypadkach. I przy okazji czegoś się dowiedziałam. Słabo jednak przemyślano samo zgadywanie – zapisywanie odpowiedzi na osobnych karteluszkach nie jest zbyt fajne, a poza tym w pudełku nie znajdziemy żadnego notatnika!
Aczkolwiek zdecydowanie najlepsza zabawa to kalambury. Rysowanie to pół biedy, lecz jak wam przyjdzie pokazać Potop albo American Pie, to jest naprawdę klawo. Szkoda, że mimo wszystko do kalamburów nie potrzeba tworzyć osobnej gry. A jak już to postarać się czymś zaskoczyć. Nie wiem, czy warto inwestować w zbiór ciekawostek, które bez problemu odnajdziemy w internecie. Poziom trudność też nie jest za wysoki dla osób, które naprawdę pożerają filmy. Od Polskiego Filmu dzielą Filmomaniaka lata świetlne.
Filmomaniak to klasyczny quiz, w którym nie zastosowano żadnych oryginalnych rozwiązań. Dziwi również nieprzemyślenie ważnych elementów mechaniki, jak np. kwestia odpowiedzi. Gra przyjmie się raczej wśród osób nie znających absolutnie żadnych współczesnych quizów. Można spróbować, ale na własną odpowiedzialność. A nie lepiej wybrać jakiś ciekawszy przykład z tego gatunku?
Plusy:
+konstrukcja kart
+ kalambury
Minusy:
– kilka wariantów… to tak naprawdę jeden wariatnt
– konieczność zapisywania odpowiedzi na osobnych kartkach
– za łatwy dla prawdziwych filmowych wyjadaczy
– klasyczny quiz, bez żadnych twistów
– okropna estetyka
– zachęta do tworzenia własnych zasad
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(3/10):
Ogólna ocena
(4/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra ma poważne wady. Grać można, ale zasadniczo odradzamy. Nie jest to może najgorsza produkcja na świecie, ale znamy wiele innych, lepszych w obrębie tego gatunku. Do spróbowania tylko dla tych, którzy w danym gatunku muszą zwyczajnie mieć wszystko. I koniec.