Grupa MV – nowe wydawnictwo na rynku polskim zadebiutowało w zeszłym roku grą Port Gdańska. Twórcami gry, a zarazem właścicielami wydawnictwa są Viola Kijowska i Marcin Ropka, których można było wcześniej poznać jako autorów m.in. Alien Artifacts, Solar City czy Twoja Kolej. W Port Gdańsk gracze wcielają się w role przedsiębiorców dostarczających dobra wymagane przez armatorów oraz zapewniających obsługę dla statków wycieczkowych.
Port Gdańsk to gra familijna przeznaczona od 2 do 4 graczy w wieku 8+ lat, z pudełkowym czasem rozrywki od 20 do 40 minut. Z mojego doświadczenia wynika, że w składzie czteroosobowym czas gry to około godziny, mogę natomiast potwierdzić, że granica wieku ustalona jest odpowiednio, bo grę testowałem m.in. z moim 8-letnim synem. Tytuł opiera się głównie na mechanikach dice rolling i pick up and deliver, ale mamy też tu pewne elementy set collection, a nawet area influence.
Słowo o zasadach
W trakcie przygotowania do gry na planszy, w wybranych miejscach portu lądują trzy zlecenia oraz trzy decki statków pasażerskich, a gracze rozstawiają na planszy swoje ludziki. Realizacji zlecenia wymaga dostarczenia na dane pole odpowiednich towarów, natomiast obsługa statku pasażerskiego – zapewnienia odpowiedniej liczby załogi (3, 5 lub 8 pracowników).
Rozgrywka polega na zbieraniu towarów, zatrudnianiu pracowników i przemieszczaniu po planszy naszego meepla w celu złapania odpowiadających nam zleceń. Wszystkie akcje wykonujemy za pomocą 3 kostek. Podobnie jak w Potworach w Tokio w trakcie tury mamy możliwość rzutu i dwukrotnego przerzutu dowolnej liczny kostek. Na ścianach każdej kości mamy symbole dźwigów (służą one do poboru towarów), ruchu lub pracownika. Towary różnią się wagą więc, podczas gdy do dobrania niektórych wystarczy jeden dźwig to inne wymagają aż trzech.
Jeżeli zbierzemy właściwe towary i stoimy na polu z odpowiednim zleceniem możemy je zrealizować (punkty zwycięstwa) i zaznaczyć nasze wpływy w danym rejonie portu (co również daje PZ, ale dopiero w momencie kiedy któryś z pozostałych graczy zrealizuje w tym rejonie inne zlecenie). Realizację zleceń polegających na zapewnieniu odpowiedniej załogi dla statku możemy wykonać z dowolnego miejsca w porcie, jednakże im więcej osób wykonało takie zlecenie przed nami, tym mniej punktów zwycięstwa za nie dostaniemy.
Gra kończy się w momencie, w którym jeden z graczy osiągnie na torze punktacji odpowiednią liczbę pezetów, pozbędzie się wszystkich znaczników wpływów albo, kiedy zrealizowane zostaną wszystkie zlecenia. Po zakończeniu partii do punktów zwycięstwa zdobywanych na bieżąco za realizację zleceń i posiadane wpływy dodajemy jeszcze punkty za obsłużone statki pasażerskie i wyłaniamy zwycięzcę.
Słowo o wrażeniach
Podobno celem stworzenia Port Gdańsk było zainteresowanie szerszego grona odbiorców tematyką i historią największego polskiego portu morskiego. I wydaje się, że przy odpowiedniej reklamie zadania to może się udać, bo mechanicznie tytuł naprawdę się broni. Nie jest to z pewnością jedna z gier „koszykowych”, której jedyną formą promocji byłby jej potencjalnie edukacyjny charakter.
Ta gra jest naprawdę dopracowana, ciekawa mechanicznie, a do tego dobrze policzona. Ewidentnie widoczne są tu dwie strategie rozgrywki – rekrutacja pracowników i obsługa statków pasażerskich oraz zbieraniem surowców połączone z realizacją zleceń i zwiększaniem wpływów w porcie. I obie te strategie mogą okazać się naprawdę skuteczne, o ile dobrze pokierujemy naszymi działaniami.
Dzięki przemyślanemu zbalansowaniu przez autorów obu dróg do zwycięstwa, niemal bezbolesna jest występująca w grze losowość. Oczywiście wyniki na kostkach nie zawsze mogą być takie, jakich akurat oczekujemy, ale w generalnym rozrachunku można uznać, że nie ma słabych rzutów i straconych kolejek.
Na pewno realizacji zadnia, jakie postawili sobie twórcy, pomogą też łatwe do przyswojenia zasady, niezła skalowność czy dobra dynamika rozgrywki. Zabrałem tę grę na święta, dzięki czemu grałem w nią z osobami, które styczność z planszówkami zakończyły na etapie Monopolu, a nawet Chińczyka. Grałem też z moim 8-letnim synem. Nikt komu grę tłumaczyłem nie uznał jej za zbyt skomplikowaną, mało zrozumiałą czy nadto długą. Każdy też, niezależnie od osiągniętego wyniku, po zakończonej partii powiedział o grze dobre słowo.
A to chyba najważniejsze, bo żeby gra się sprzedawała nie wystarczy jej tylko dobry temat. Musi też bawić i sprawdzać się jako ciekawy sposób na spędzenie wolnego czasu, jeżeli ma zachęcić do siebie ludzi, którzy nie grają często w planszówki. To zadanie spełniała swego czasu Kolejka, ma je szanse zrealizować również Port Gdańsk.
Jeżeli chodzi o graczy bardziej zaawansowanych, to ich gra raczej nie zaskoczy. Została oparta na znanych mechanikach, które nieraz już były wykorzystywane w innych planszówkach. Myślę, że rozgrywka nikogo nie zawiedzie, ale jeżeli gra miałaby trafiać na stół częściej to raczej u nowych lub niedzielnych graczy. Może to być np. gateway do wciągnięcia do świata planszówek lub tytuł wprowadzający do nowej mechaniki świeżych planszówkowiczów.
Jakość wykonania elementów gry jest całkiem poprawna. Nie przypadły mi do gustu natomiast grafiki (są one dosyć surowe, ja natomiast w grach rodzinnych wolę raczej bogactwo kolorów i kreskówkowe ilustracje).
Słowo podsumowania
Port Gdańsk zaskoczył mnie pozytywnie. Autorzy zasługują na pochwały m.in. za umiejętne połączenie kliku różnych mechanik, napisanie przystępnych zasad, dzięki którym do partii mogą zasiąść nawet pierwszoklasiści, ale przede wszystkim za stworzenie i dobre zbalansowanie kilku dróg do zwycięstwa, pozwalające na przyjęcie różnych strategii i znacznie ograniczające liczbę „zmarnowanych” rzutów kośćmi. Do tego, poza oprawą graficzna, która nie przypadła mi do gustu, trudno mi znaleźć jakiekolwiek konkretne zarzuty do gry. Może nie jest to tytuł wybitny, zaskakujące jakimiś niekonwencjonalnymi, niespotykanymi wcześniej rozwiązaniami, ale z pewnością to gra solidna, którą mogę polecić jako gateway lub fajną propozycje do rozgrywek rodzinnych w długie zimowe wieczory.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
Alien Antifacts = Alien Artifacts?
Nie no, chodzi oczywiście o fałszywe plotki o obcych ;)
A serio to dzięki za zwrócenie uwagi, poprawione.