Uwaga, uwaga. Czy są na sali jacyś książkoholicy, bibliotekarze, bibliofile, pisarze lub księgarze? Jeśli tak, to przedstawiana dziś gra planszowa jest właśnie dla Was! Za sprawą wydawnictwa 2 Pionki na rynku pojawił się Ex Libris – worker placement, zbieranie setów, po trosze łamigłówka logiczna, a wszystko to w fantastycznej otoczce tworzenia własnej, magicznej biblioteki.
Zdarzają się takie gry, które natychmiastowo przykuwają naszą uwagę. Czy to za sprawą szaty graficznej, mechaniki, czy po prostu tematu. Jako bibliotekarz z “lekkim” hoplem na punkcie książek nie mogłam przejść obojętnie obok obiecującego tytułu jakim jest Ex Libris. Pomyślałam sobie, że ktoś w końcu stworzył grę idealną dla mnie. Taką, w której przyda się bibliotekarskie doświadczenie. Taką, w której połączą się dwie pasje: książki i gry planszowe. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że do gry byłam nastawiona niesamowicie pozytywnie. Jednocześnie mój entuzjazm i oczekiwania postawiły poprzeczkę dosyć wysoko.
Komponenty to bajka, z wyjątkiem jednego elementu, o którym za chwilę. Świetne ilustracje, dedykowane dla każdej biblioteki pionki pomocników specjalnych (zielony, galaretowaty sześcian rulez!), a przede wszystkim karty książek, z których każda ma inny, niepowtarzalny i często przezabawny tytuł. Nie może być jednak idealnie. Dość dużym zgrzytem są dla mnie kafelki lokacji, a dokładniej ich opisy. Czcionka jest mała i nieczytelna. Dzięki niech będą Wielkiemu Bibliotekarzowi za dodatkowe arkusze z opisami, bez nich byłoby ciężko. Ponadto w większości rozgrywek brakuje miejsca na planszy na dokładane kafle lokacji.
No dobrze, ale jak tak właściwie zaadaptować budowanie biblioteki do gry planszowej? Każdy z graczy wciela się w kandydata na stanowisko Głównego Bibliotekarza. Aby je zdobyć musicie wykazać się sprytem, dobrym planowaniem i bibliotekarskimi umiejętnościami, tworząc jak najlepszą domową biblioteczkę. Startujemy z kaflem biblioteki pozwalającym na wykonanie akcji domowej: dobrania karty lub dołożenia jej do naszego tworzącego się księgozbioru. Ex Libris oferuje tutaj dwa warianty:
- standardowy, w którym wszyscy mają równe szanse,
- zaawansowany, w którym otrzymujemy biblioteki wyspecjalizowane, każda z inną umiejętnością specjalną.
Dostępne również są wspólne lokacje, do których podczas swojej tury gracze wysyłają pomocników i wykonują związane z nimi akcje – w większości dotyczące pozyskiwania nowych książek i dokładania ich do prywatnej biblioteki. Co turę, lokacja oznaczona najmniejszą cyfrą pozostaje w grze na stałe, pozostałe są wymieniane. Ponieważ lokacje pojawiają się losowo może zdarzyć się, że te bardziej przydatne w końcowej fazie gry pojawią się na samym początku. Wtedy zwykle świecą pustkami, a my po cichu liczymy, że jeszcze powrócą. Karty książek oznaczone są symbolami dziedzin, do których przynależą, mają także przypisaną literę alfabetu oraz miejsce na półce w obrębie tej litery. Naszym zadaniem jest takie układanie książek, aby zachować ciągłość alfabetu, zadbać o różnorodność tematyczną dzieł przy jednoczesnym skupieniu się na książkach z wylosowanej przez nas na początku gry tematyki. Musimy także pamiętać o bezpieczeństwie w bibliotece – stabilnych półkach oraz unikaniu książek zakazanych. Zabawę kończymy gdy ktoś utworzy bibliotekę z konkretnej liczby kart (zmiennej w zależności od liczby graczy). Następuje ocena księgozbioru i podliczanie punktów.
Gra oferuje sporo ścieżek, na których możemy się skupić. Do nas należy wybór czy będziemy starali się maksymalnie wykorzystać jeden ze sposobów punktowania, czy też postanowimy podzielić naszą uwagę pomiędzy kilka z nich. Czasem nawet złapanie paru książek zakazanych może być opłacalne. Nie ma tu jednej drogi do zwycięstwa, a wyniki mimo różnych sposobów gry potrafią być do siebie zbliżone. Warto jednak pamiętać, że zbyt mocne zaniedbanie, któregokolwiek z nich może mieć znaczący wpływa na naszą punktację.
Ex Libris wydaje się mieć sporą regrywalność: losowe lokacje (mimo, że niektóre z nich są do siebie podobne), różne umiejętności bibliotek, ponad 150 różnych kart książek sprawiają, że każda kolejna partia będzie na tyle inna od poprzedniej, że gra nie znudzi się zbyt szybko. To co dobre jest jednocześnie pewnym mankamentem. Umiejętności specjalne bibliotek nie są sobie równe, wyraźnie część jest silniejsza. Zdarzało się, że przez całą grę ktoś wykorzystał umiejętność raz, podczas gdy ktoś inny korzystał ze swojej niemal co turę. Nie wiem czy jest to celowy zabieg, ukłon w stronę graczy, którzy lubią asymetryczną rozgrywkę, czy po prostu pościg za regrywalnością wziął górę nad zbalansowaniem. Jeśli ktoś woli bardziej równą rozgrywkę, to zawsze pozostaje standardowy wariant bez mocy specjalnych.
W Ex Libris możemy zagrać w gronie od dwóch do czterech osób, jak również spróbować swoich sił w pojedynkę. Gra dobrze się skaluje i nawet wariant solo, którego zwykle się obawiam jest całkiem zgrabny. Przy niewielkiej zmianie zasad dostajemy dosyć trudną, wymagającą dobrego planowania łamigłówkę, w której każdy ruch się liczy. Różne poziomy trudności pozwalają dostosować grę solo do własnych potrzeb oraz zwiększać wyzwanie wraz z poznawaniem niuansów rozgrywki.
Ex Libris nie jest grą wymagającą nie wiem jakiego obycia w planszówkowym świecie, ale nie jest również grą dla całkowicie początkujących. O ile same zasady nie są wielce skomplikowane, o tyle mnogość lokacji, które trzeba poznać i zapamiętać może powodować pewne trudności – zwłaszcza w początkowych partiach – i być przyczyną paraliżu decyzyjnego. Informacja na pudełku obiecuje 45 minutową zabawę. Być może faktycznie, jeśli cała grupa jest już ograna, zna zasady, a opisy lokacji cytuje z pamięci, to jest to możliwe. Przy pierwszych partiach zapomnijcie o czasie i po prostu dobrze się bawcie.
W związku z różnorodnością mechanik obawiałam się trochę miszmaszu. Na szczęście wszystko tutaj działa i zgrabnie się zazębia. Niby nie ma tu innowacyjnej, nigdzie niespotykanej mechaniki, ale mimo wszystko czuć jakiś powiew świeżości. Wbrew pozorom na pierwszy plan wysuwa się nie worker placement, a niemal łamigłówkowe układanie książek. Owszem mamy lokacje, do których wysyłamy pracowników aby wykonać akcje, musimy zastanowić się, które będą w danym momencie dla nas najkorzystniejsze, wiedząc o tym, że niektóre z nich nie powtórzą się już w tej partii. Większość naszego kombinowania będzie jednak związana z prawidłowym umieszczeniem książek na półkach, ich typami, liczeniem symboli dziedzin, kalkulowaniem punktów, które otrzymamy lub stracimy za konkretne karty. Przyda się trochę planowania, trochę przewidywania i trochę szczęścia w dociągu kart. Ex Libris to także wyścig. Co prawda uzbieranie kompletu kart nie gwarantuje natychmiastowego zwycięstwa, ale na pewno ma na nie duży wpływ.
Zastanawiam się czy autor – Adam McIver ma jakiś bliższy związek z bibliotekami bowiem klimat tworzenia księgozbioru jest całkiem dobrze zachowany. Trochę uciekła mi gdzieś natomiast otoczka fantasy, o której w trakcie gry zapominam skupiając się na ułożeniu książek. Ex Libris bardzo przypadło mi do gustu. Interesujący temat, przyjemna i wciągająca rozgrywka, która wymaga poznania i “ujarzmienia” tajników gry sprawiają, że chętnie zasiądę do kolejnych partii.
+ oprawa graficzna
+ dobry wariant solo
+ regrywalność
– nieczytelne kafle lokacji
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(8,5 /10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.