Śpiewnik domowy to stanowczo jedna z bardziej niestandardowych gier planszowych. Przede wszystkim dlatego, że to gra muzyczna. Wydana została z okazji roku Stanisława Moniuszki w 200. rocznicę jego urodzin. Z doświadczenia wiem, że z grami typowo edukacyjnymi bywa różnie – często misja niesienia kaganka oświaty przysłania mechaniczne niuanse i powstają gry, którym wiele można byłoby zarzucić. Czy tym razem udało się stworzyć grę tyleż interesującą, co edukacyjną? Jak wypadła konfrontacja Śpiewnika domowego z surowym jury w postaci grupy przedszkolaków?
Na Śpiewnik domowy poza kaflami, które znajdziemy w pudełku, składa się również aplikacja zawierająca 24 utwory Stanisława Moniuszki o charakterze narodowym. Kompozytora nie trzeba chyba nikomu przedstawiać – mówi się, że jest „ojcem polskiej opery narodowej”. Każdy słyszał o Halce czy Strasznym dworze, ale inne utwory chyba nieco odeszły w zapomnienie. Gra stanowi właśnie takie przypomnienie, że nasz Moniuszko to nie tylko twórca dwóch oper, ale jego dorobek jest znacznie bogatszy.
Założenie gry jest bardzo proste – na kaflach znajdziemy ilustracje obrazujące 24 utwory zamieszczone w aplikacji. Mamy również kafle z symbolami, które są wykorzystywane w niektórych wariantach gry. Elementy zostały podzielone na dwa stopnie trudności – dla młodszych i starszych dzieci, choć muszę przyznać, że nawet z tymi potencjalnie „trudniejszymi” maluchy radziły sobie bardzo dobrze.
Ponieważ gra została już bardzo dobrze opisana przez WRSa na łamach GF (zainteresowanych odsyłam tutaj) to pominę już opis zasad dla trzech wariantów gry zamieszczonych w instrukcji. W tym tekście chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami w starciu Śpiewnik domowy kontra przedszkolaki. Gra ma charakter edukacyjny, więc aż prosi się, aby znalazła swoje miejsce na zajęciach w przedszkolu czy edukacji wczesnoszkolnej, bo do takiej grupy wiekowej jest kierowana. A zatem postaram się odpowiedzieć na pytania, czy gra podobała się dzieciom w wieku 3–5, czy można i da się wykorzystać ją podczas zajęć z większą grupą oraz jakie wartości edukacyjne (poza oczywistą wiedzą z zakresu polskiej kultury i sztuki) za sobą niesie?
Przygodę z grą planszową Śpiewnik domowy w naszym przedszkolu rozpoczęliśmy od poznania osoby Stanisława Moniuszki. Obejrzeliśmy zdjęcie, porozmawialiśmy o tym, kiedy żył i kto to taki jest kompozytor. Następnie wprowadziliśmy sobie pojęcie opera. Obejrzeliśmy sobie fragment Strasznego dworu i spróbowaliśmy opisać, czym ta opera w ogóle jest. Doszliśmy do wniosku, że jest to połączenie tańca, muzyki granej przez orkiestrę, śpiewu i teatru. Przy czym szczególną uwagę zwróciliśmy na ów śpiew – głos operowy nie jest łatwy dla przedszkolaków. Aby ich z nim oswoić posłuchaliśmy sobie kilka króciutkich fragmentów oper. Jeśli ktoś myśli, że dzieciaki w tym momencie były na śmierć zanudzone, to jest w błędzie. Dzieci bardzo dobrze reagują na muzykę klasyczną, jeśli umiejętnie ich poprowadzimy przez kontakt z nią. Śpiew operowy wzbudził wśród przedszkolaków żywe zainteresowanie i rozbawienie :). Posłuchaliśmy sobie wysokich arii sopranowych, a także głębokiego basu. Przy okazji wprowadziliśmy sobie pojęcie wysokości dźwięków i określaliśmy, czy śpiewak śpiewa teraz wysoko czy nisko.
Po tym wprowadzeniu, mogliśmy już przejść do gry Śpiewnik domowy. Pierwszy etap to zgadywanka. Rozłożyliśmy sobie na dywanie 6 kafli z obrazkami. Najpierw określaliśmy, co jest na obrazkach i o czym w takim razie może być piosenka. Następnie potasowałam 6 kafli z symbolami odpowiadającymi obrazkom. Wybrane dziecko losowało z mojej ręki kafel z symbolem, a ja wówczas włączałam odpowiedni utwór w aplikacji. Zadaniem dzieci było wskazać paluszkiem obrazek, który ich zdaniem ilustruje słuchany utwór. Z tym zadaniem przedszkolaki poradziły sobie perfekcyjnie, a więc podnieśliśmy poprzeczkę. Kafle z obrazkami pomieszaliśmy i ułożyliśmy ponownie na stole. Dzieci miały minutę, aby zapamiętać, gdzie co leży, a następnie odwróciłam je rewersem do góry. Tym razem stworzyliśmy coś na kształt muzycznego memory. Ja włączałam utwór, a dziecko, które odgadło, gdzie leży kafel pasujący do piosenki, zgłaszało się przez podniesienie ręki. Kto zrobił to pierwszy, mógł sprawdzić swój wybór. Jeśli się pomylił, kolej przychodziła na następnego gracza.
W grę zagraliśmy kilka razy, za każdym razem wybieraliśmy nowe obrazki, aby dzieci miały szansę wysłuchać wszystkich 24 utworów. Zwiększaliśmy też poziom trudności poprzez użycie kafli z wersji zaawansowanej oraz przez układanie na dywanie większej liczby kafli – 8, 10, a w końcu nawet 12. Nie odważyliśmy się jeszcze wykorzystać wszystkich 24 na raz :). Można wprowadzić jeszcze wariant punktowy – za poprawną odpowiedź dziecko otrzymuje kafel, a za złą – traci. Dzięki temu dzieci bardziej zmuszają się do myślenia, a mniej strzelają na ślepo. Jeśli chodzi o moje refleksje, to muszę przyznać, że początkowo było co nieco zamieszania, ale udało się ostatecznie wprowadzić jako taki ład i porządek. Zagraliśmy wspólnie w grupie około 15-osobowej i daliśmy radę, a wręcz bardzo dobrze się bawiliśmy. Oczywiście część dzieci szybko się znudziła, ale byli i tacy pasjonaci, którzy do dziś proszą mnie „Pani, zagramy w Jaka to melodia„:). Ze swojej strony dodam, że w przypadku gry z większą grupą polecam użycie głośnika, bo dźwięki z telefonu są za ciche.
Ostatnie, czym chcę się podzielić, to podsumowanie, co takiego dobrego zyskują dzieci w kontakcie z grą Śpiewnik domowy. Przede wszystkim jest ona świetnym pretekstem do zaprezentowania przedszkolakom twórczości Moniuszki, pokazania, czym jest opera i oswojenia z tym rodzajem śpiewu. Mnie, jako nauczycielkę, bardzo cieszy każdy twórczy i kreatywny sposób na wprowadzenie muzyki klasycznej do edukacji dzieci. Mam wrażenie, że często dzieci otaczamy tylko piosenkami dla nich – muzyką dziecięcą, która często jest infantylna i mało ambitna. Ja lubię wyszukiwać utwory, które choć są skierowane do małych słuchaczy, trzymają też pewien poziom artystyczny. A już w ogóle bardzo lubię wprowadzać ich w muzykę klasyczną. Nie ma co się oszukiwać, 3-latek nie będzie się nią zachwycał i słuchał godzinami w ciszy i skupieniu. Ale każde połączenie jej z zabawą, aktywnością, ruchem, grą, rysunkiem itp. sprawia, że maluchy bardzo chętnie się włączają. Nie ulegajmy stereotypom, że muzyka poważna jest dla dzieci za poważna. Dzieci naprawdę mogą ją pokochać, tylko w odpowiedniej formie :).
Poza wiedzą i edukacją muzyczną, nasze dzieciaki podczas gry z całą pewnością trenują uważność i zdolność skupienia. Śpiew operowy jest trudny, a więc muszą się wysilić, aby usłyszeć i zrozumieć treść. Ponadto ćwiczymy pamięć wzrokową i słuchową, refleks oraz spostrzegawczość. Uczymy się również zasad uczciwej rywalizacji, radzenia sobie ze stresem i presją czasu oraz trudnej umiejętności wygrywania bez pychy i przegrywania bez żalu. Ponadto gra jest wielozmysłowa – angażuje nasz wzrok i słuch, co jest jej wielkim atutem, bo właśnie do takiego sposobu nauczania dąży każdy nauczyciel.
Podsumowując, muszę powiedzieć, że ze starcia Śpiewnik domowy kontra przedszkolaki gra wyszła zwycięsko. Jest to świetne narzędzie edukacyjne, które jak najbardziej możemy wykorzystać na zajęciach z dziećmi, nawet z dużą grupą. I choć moja recenzja jest bardziej skierowana w stronę nauczycieli, to jak najbardziej polecam ją również rodzicom z dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Jest to dobry pomysł na to, jak wprowadzić dzieci w świat muzyki poważnej. A najlepszą rekomendacją niech będzie to, że odkąd gra zagościła w naszym przedszkolu, średnio raz w tygodniu ląduje na podłodze, bo zawsze znajdą się jacyś miłośnicy, którzy mają ochotę ponownie zagrać :).
P.S. Moją ocenę końcową proszę rozumieć jako ocenę narzędzia edukacyjnego do wykorzystania w przedszkolu czy do gry z dziećmi. To nie jest gra dla geeków i takowych nie zachwyci :).
Dziękujemy firmie Teatr Wielki - Opera Narodowa za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.