W piątek 10 maja w ramach kontynuacji wojny handlowej z Chinami, prezydent USA Donald Trump, wprowadził cła importowe w wysokości 25% na szereg towarów. Tym razem będzie to istotne także dla nas, graczy z Europy, gdyż tymi cłami zostały również objęte gry karciane i planszowe.
Nie jest tajemnicą, że większość wydawców planszówek drukuje je w Chinach. Obejmuje to zapewne prawie wszystkich wydawców amerykańskich, zwłaszcza tych dużych. Oznacza to, że firmy takie jak FFG czy GMT poniosą zwiększone koszty. Koszty te będą na tyle istotne, że nie obejdzie się bez obciążenia nimi klientów końcowych, czyli nas. Wprowadzone cła obowiązują od razu ale nie obejmują towarów, które już wypłynęły z chińskich portów. Oznacza, to, że ich wpływ na rynek będzie można dokładniej ocenić dopiero w drugiej połowie czerwca, jednak już teraz możemy zastanowić się nad tym jakie mogą być możliwe konsekwencje.
Konsekwencje krótkoterminowe
Problem przede wszystkim dotknie takie firmy jak GMT, które całość towaru przywożą do USA i dopiero stamtąd rozsyłają go dalej. Oznacza to, że wzrost kosztu druku gier w Chinach o 25% odnosi się do całości ich produkcji. Standardowo przyjmuje się, że aby biznes był opłacalny, to Sugerowana Cena Detaliczna powinna być pięć do siedmiu razy większa od kosztu druku (oczywiście firmy trzymają te koszty w tajemnicy i w poszczególnych przypadkach może być mniej lub więcej niż 5-7 razy). W najprostszym scenariuszu, trzymając się tego wzoru, będzie to oznaczać wzrost SCD o 25%.
Jednak nie musi się to być takie oczywiste. Jeżeli przyjmy, że SCD gry to 50$, to prawdopodobnie koszt druku to od 6,25$ do 8.33$, czyli uśredniając – 7,29$. Poprzednie cła były niewielkie więc dla uproszczenia je pominę. Wzrost ceł do 25% oznacza zwiększenie kosztu o 1,82$. Wydawca może przyjąć, że proste zwiększenie ceny gry do 62,5$ będzie miało zbyt wielki wpływ na spadek sprzedaży i przyjąć mniejszy przelicznik. Czyli oczekiwany wzrost ceny może wynosić od 2$ do 12,5$. Najprawdopodobniej będzie on jednak bliższy tej wyższej granicy, czyli zapewne z zakresu 9$-12$. Jednak każdy cent poniżej 12.5$ oznacza zmniejszone zyski wydawnictwa.
Pewnym wyjściem dla amerykańskich wydawców będzie pozyskanie bezpośrednich dystrybutorów w Europie, którzy będą otrzymywali gry z Chin z pominięciem USA. Jednak trochę czasu upłynie, zanim firmy jak GMT się ich dorobią. Z drugiej strony wydawcy jak FFG już ich mają (w Polsce to Rebel). Nawet jeżeli konkretna gra nie ma zlokalizowanej wersji, to i tak płynie do nas bezpośrednio z Chin. To by oznaczało, że polskich edycji gier FFG podwyżka nie powinna dotknąć bezpośrednio.
Konsekwencje długoterminowe
Amerykańskie drukarnie czeka renesans. Pytanie tylko czy są one gotowe od razu sprostać wymaganiom odnośnie jakości i wielkości druku. Zgaduję, że niekoniecznie a już na pewno nie w najbliższych miesiącach. Konieczne są znaczne inwestycje, zatrudnienie i przeszkolenie pracowników, dokupienie maszyn… Oznacza to, że pomimo zwiększonych kosztów wydawcy mogą nie chcieć lub nie móc zrezygnować z drukowania w Chinach. Zwłaszcza jeżeli znaczną część sprzedaży mają poza USA.
Można oczekiwać, że wydawcy, którzy jak GMT, nie mieli do tej pory dystrybutorów w Europie, teraz się ich dorobią. Zapewne podpiszą umowy z europejskimi wydawcami lub dużymi hurtowniami i gry z Chin będą trafiały bezpośrednio do nich. To powinno wpłynąć na zmniejszenie opóźnienia w dostawach takich gier ale także zmniejszyć przyrost ceny spowodowany przez cła w USA. Jednak nie oznacza to całkowitego braku wzrostu ceny, bo takie umowy zapewne też będą dla wydawców oznaczać zwiększenie kosztów dystrybucji gier.
Dodatkowo amerykańscy wydawcy mogą chcieć zrekompensować straty na rynku amerykańskim przez przerzucenie części strat na inne rynki. Może więc podnieść ceny i opłaty licencyjne tak, żeby np. zwiększyć cenę na rynku amerykańskim o 6$ i o takie same 6$ na innych rynkach. To powinno razem dać magiczne 12$ z wcześniejszych wyliczeń. Oczywiście dokładne kwoty zależą od wielkości sprzedaży na różnych rynkach i w różnych przypadkach mogą znacznie odbiegać od tych 6$.
Smutne wnioski
To oznacza, że wzrosty cen gier amerykańskich wydawców najpewniej nas nie ominą, nawet jeżeli nasz konkretny egzemplarz jest po polsku i nigdy nie trafił na teren USA. Kwestią sporną pozostaje tylko jak szybko nastąpią i jak duże będą.
To w końcu cłem jest obłożona sprzedaż w USA, czy import z Chin? Bo nie bardzo wiem, gdzie autorowi z 2 USD zrobiło się 12 USD.
Cena końcowa stanowi wielokrotność kosztu produkcji. Czyli wzrost o 2$ kosztu produkcji przekłada się na 12$ wzrostu ceny końcowej. Proponuję znaleźć jakieś wykłady z podstaw ekonomii produkcji, tam będzie to dokładniej opisane.