Gry typu dudes on map nie są moją specjalnością. Szczególnie takie w którym istotne znaczenie odgrywa element otwartej konfrontacji i niszczenie armii przeciwnika. Grałem co prawda klika partii w Cyklady pojedyncze rozgrywki w Mare Nostrum: Imperia, Blood Rage czy Grę o Tron, ale żadnej z tych gier nie mam w kolekcji i szczerze powiedziawszy żadnej mi nie brakuje. Stąd też do ogrywania Lords of Hellas zabierałem się niezwykle opieszale. W końcu jednak udało mi się zagrać w LoH na tyle dużo razy, żeby wyrobić sobie o nim własne zdanie i się nim z Wami podzielić.
Lords of Hellas to nasz rodzimy produkt, a zarazem wielki kickstarterowy sukces Adama Kwapińskiego i ekipy Awaken Realms. Ponad 1,7 mln funtów zabranych podczas kampanii croftfundingowej to więcej niż roczny przychód niejednej dobrze prosperującej polskiej firmy. Trudno się dziwić, wszak na KS-ie kupuje się głównie oczami, a pod tym względem gra prezentuje się wręcz epicko. Monumenty, potwory, bohaterowie, armie czy kapłani – wszystkie figurki różnią się od siebie i wszystkie są niezwykle szczegółowe. Do tego duża plansza i spora liczba kart i żetonów. Wszystko to sprawia, że gra na stole prezentuje się nad wyraz okazale. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, które ostudziły nieco mój początkowy zachwyt wykonaniem. Część figurek w moim egzemplarzu jest powyginanych, jedna z podstawek na herosów jest wyraźnie za duża, a druga nieco za mała. To są drobnostki, które przytrafiły się w moim egzemplarzu i Waszych mogą nie dotyczyć, mam też jednak zarzuty bardziej uniwersalne. Po pierwsze wypraska, w której, po wypchnięciu żetonów z kartonu, trudno wszystko pomieścić chcąc zachować w pudełku jako taki porządek. Po drugie mało czytelna plansza, szczególnie podczas rozgrywki, gdy znaczna jej część zasłonięta jest figurkami. Problemy sprawiały nam zwłaszcza oznaczenie regionów z miastami i kapliczkami , a niekiedy też ustalenie granicy pomiędzy poszczególnymi krainami, a to natomiast znacząco utrudniało kontrolę rozwoju sytuacji na mapie. Po trzecie świątynie – przy wszechobecnym na planszy plastiku zrobione z kartonu świątynie wyglądały dość ubogo. Reasumując wykonanie jest dobre, ale nie tak funkcjonalne jak mi się z początku wydało.
Nie można jednak sprowadzać LoH do szaty graficznej i wykonania. Bo LoH to tytuł ciekawy również od strony mechanicznej i – chociaż i tutaj mam kilka zastrzeżeń – mogący przynieść dużo frajdy wielbicielom gatunku. Gracze kierują poczynaniami greckich bohaterów i ich armii, a za cel mają zdobyć panowanie w Helladzie. Mogą dokonać tego albo poprzez pokonanie trzech mitologicznych potworów, albo poprzez zdobycie panowania w dwóch krainach, albo dzięki kontrolowaniu 5 obszarów ze świątyniami albo w końcu poprzez zdobycie i utrzymanie kontroli nad monumentem (w rozgrywce dwuosobowej warunki te ulegają pewnej modyfikacji).
Każdy bohater jest nieco zindywidualizowany, dzięki posiadaniu unikatowej cechy specjalnej i niepowtarzalnemu przywilejowi na początku rozgrywki. Losami herosów gracze pokierują za pomocą akcji zwykłych (ruch hoplitów lub bohatera, modlitwa albo użycie artefaktu) i akcji specjalnych (werbunek, marsz, uzurpacja, polowanie, przygotowanie czy budowa świątyni lub monumentu ). Różnica między nimi jest taka, że o ile akcje zwykłe gracze mogą wykonywać co rundę, o tyle użycie akcji specjalnej powoduje jej czasowe zablokowanie. Przy pomocy wykonywanych akcji grający toczą bitwy o terytoria, walczą z potworami (w obu przypadkach istotną rolę odgrywają kart walki), stawiają świątynie, budują i modlą się przy monumentach rozwijając zdolności swoich protagonistów.
Poza bohaterami, którzy przede wszystkim walczą z potworami i wykonują pojawiające się gdzieniegdzie zadania (np. Wyprawa po złote runo) zdobywając chwałę ułatwiającą przejęcie kontroli w krainie, gracze dowodzić też będą hoplitami oraz decydować o losach kapłanów. Tych pierwszych wykorzystywać będziemy przede wszystkim do podboju terytoriów i prowadzenia bitew z innymi graczami, zadaniem drugich będzie modlitwa o łaski dla bohaterów, dzięki którym będą oni mogli rozwijać swoje zdolności (szybkość, siła, przywództwo).
Gra mimo sporej liczby niuansów (przerażających przede wszystkim na etapie tłumaczenia zasad), posiada prostą i intuicyjna mechanikę, dzięki której nowi gracze po kilku ruchach, będą wiedzieli co robić dalej. Pomocne jest przy tym na pewno tematyczne powiązanie efektów akcji z wykonywanymi czynnościami. Budujesz świątynie -> dostaniesz kapłana, zajmiesz terytorium odpowiednią liczną armią -> opór ludności cywilnej opadnie i przejmiesz kontrolę nad regionem, zabijesz potwora lub wykonasz zadanie -> zdobędziesz chwałę w krainie, dzięki której łatwiej ci będzie przekonać do siebie jej mieszkańców i dokonać uzurpacji w jej regionach (choć zdarzają się też takie niewytłumaczalne efekty jak zranisz potwora -> otrzymasz kapłana).
Z drugie strony gra dobrze spina się mechanicznie. Blokowanie akcji specjalnych (mocniejszych) powoduje, że nie da się nagle odskoczyć i zyskać przewagę np. dzięki szybkiemu przemarszowi wojsk z jednego końca mapy na drugi lub wskutek dwóch dokonanych pod rząd uzurpacji. Rozwój wymaga czasu i zazwyczaj daje przeciwnikom czas na reakcję, niezależnie od tego czy w planach mamy podbicie krainy, zdobycie regionów ze świątyniami czy zabicie potworów.
Jak w każdej grze area control, w której obszary zdobywa się przy pomocy podbojów, kluczem w LoH jest odpowiednie zabezpieczenie swoich terenów i odnalezienie najsłabszych punktów obrony przeciwnika. Stąd też ludzie nastawieni na wygranie partii poprzez kontrolę terytoriów nastawiają się najczęściej na poprawę mobilności swoich armii (poprzez rozwój cechy Przywództwa). Bohater natomiast może hasać po terenach zajętych przez przeciwnika niczym zagrożony gatunek świstaka po łące, więc osoby grające na pokonanie potworów zazwyczaj inwestują w rozwój mobilności bohaterów (Szybkość) i dobór kart walki (dzięki zwiększaniu Siły). Wskazuje to na co najmniej dwie drogi rozwoju bohatera, a trzeba pamiętać, że w ścieżce militarnej również możemy kilka kierunków dążenia do zwycięstwa.
Istotnym elementem LoH – jak większości tego typu gier – jest gra nad stołem. Dobra dyplomacja, umiejętność przekonania współgracza, że to przeciwnik stanowi dla niego największe zagrożenie, często warte jest tyle co solidna armia i rozwinięty bohater. LoH może negocjacjami i sojuszami nie stoi tak jak Rising Sun czy Gra o Tron, ale duża charyzma na pewno w tej grze pomoże. To może się niektórym podobać innym nie, bo jak ktoś jest introwertykiem skupionym na planowaniu własnej strategii na podstawie kalkulacji sił pojedynczych przeciwników to taki nieprzewidziany pakt innych graczy może mu tę strategię mocno pokrzyżować. Zasiadając do LoH trzeba więc mieć świadomość, że negatywnej interakcji będziemy mieli sporo, bo tutaj raczej nie da się wygrać rozgrywki nie szkodząc w żaden sposób współgraczom.
Jak łatwo zauważyć kluczową rolę w LoH odgrywa walka i to zarówno rozumiana jako bitwa wojsk o kontrolę terytoriów, jak i polowania herosów na przechadzające się po mapie potwory. Stąd też kluczowego znaczenia nabierają karty walki zdobywane przez graczy na skutek różnych wydarzeń, a wykorzystywane zarówno podczas bitwy jak i polowania. Co ciekawe sposób ich wykorzystania jest w obu przypadkach odmienny, dzięki czemu kartę, która nie przyda nam się podczas polowania możemy z powodzeniem wykorzystać w trakcie potyczki. Pomysł prosty, acz w tej prostocie genialny.
Do tego dochodzą jeszcze karty Błogosławieństw draftowane za każdym razem kiedy wybudowana zostanie odpowiednia świątynia. Karty te wpływają na rozgrywkę w niebagatelny sposób nadając armiom i bohaterom niesymetryczny charakter. Rozwiązanie jest świetne, bo Błogosławieństwa mocno indywidualizują cechy i zdolności graczy. Szkoda tylko, że sposób ich dystrybucji jest nieco krzywdzący dla ostatniego wybierającego gracza, bo może okazać się, że pozostaną mu karty zupełnie niepasujące do realizowanej strategii.
Są też w mechanice Lords of Hellas dwie rzeczy, które mi się nie podobają. Pierwszą z nich jest losowy dobór kart walki. Jest on szczególnie dokuczliwy podczas polowania na potwora kiedy, jeden z graczy poświęca mnóstwo kart i zdrowia na walkę z bestią, ale nie może jej dobić, z uwagi na pechowy dociąg, a drugi z graczy dobiera potrzebna kartę za pierwszym razem i dobija potwora samemu nie ponosząc najmniejszych strat.
Drugi problem mam z rolą bohatera w rozgrywce. W strategii, w której nie stawiamy na pokonywanie potworów, jego rola jest w zasadzie marginalna i przez większość partii błąka się on bez sensu po planszy (znacząca jest tu jedynie zdolność Archillesa, która pozwala dodać punkty Siły lub Szybkości do punktów walki). Z drugiej strony jedna z akcji specjalnych herosa wydaje się mocna do tego stopnia, że może sama zdecydować o wyniku rozgrywki. Chodzi o akcję uzurpacji, która pozwala przejąć region należący do przeciwnika, bez możliwości jakiejkolwiek reakcji z jego strony i niezależnie od tego jak dużą armię w regionie ten przeciwnik posiada. Może to doprowadzić do frustracji szczególnie w sytuacji, kiedy nie można jednemu graczowi odebrać niezbędnego do uzurpacji żetonu chwały, z uwagi na brak zadań lub potworów w danej krainie.
Lords of Hellas to gra, z której szczególnie zadowoleni powinni być miłośnicy klimatu, dobrego wykonania, negatywnej interakcji i gry nad stołem. Mechanicznie dosyć prosta rozgrywka nie posiada zbyt wielu niuansów, dzięki czemu pozwala się skupić na warstwie taktyczno-strategicznej. Dużym plusem jest sprytne wykorzystanie kart walki, błogosławieństwa zmieniające symetrię stron i mechanizm blokowanie akcji specjalnych zapobiegający nadmiernej przewadze jednego z graczy.
LoH jest to jedna z lepszych gier typu dudes on map w jakie grałem i mimo że nie jestem fanem tego gatunku, na razie zostanie w mojej kolekcji. Przynajmniej do czasu, kiedy pojawi się w niej Szogun lub zagram w końcu w Rising Sun (pod warunkiem, ze wpadnie ono bardziej w mój gust). Ostatecznie daję siedem na dziesięć, bo wymienione w recenzji rzeczy trochę mi przeszkadzają, do tego nie przepadam za agresywną rozgrywką, która tutaj jest wymagana. Fanom gatunku polecam jednak przetestować, bo jest duża szansa, że tytuł podbije Wasze serca.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.