Ptaszki przyleciały jakby znikąd i szybko poszybowały do pierwszej setki BGG, aby po niecałym pół roku od premiery wylądować na 41 miejscu rankingu (i 1 miejscu wśród gier familijnych), po drodze upolowując jeszcze nagrodę Kennerspiel des Jahres. Krótko mówiąc Na skrzydłach nieźle powymiatało ostatnimi czasy. Pytanie tylko czy zasłużenie.
I tu odpowiedź nie jest jasna, bo obok wielu pozytywnych opinii i ocen, znalazła się też spora grupa recenzentów, których gra z różnych przyczyn zawiodła. Robiąc reasearch przed zakupem Na skrzydłach miałbym więc spory dylemat czy gra aby na pewno warta jest swojej (niemałej przecież) ceny. Na szczęście grę już mam, więc dylematu nie mam. Do tego ograłem ją już na tyle przyzwoicie, żeby – parafrazując Tomka Dobosza – powiedzieć „nie, nie żałowałbym pieniędzy na nią wydanych, gdybym nie dostał jej w prezencie”.
Dlaczego gra jest warta swojej ceny?
Przecież nie ma w niej figurek, tony, plastiku, ani żadnych fajerwerków graficznych. To prawda. Z drugiej strony jednak wydawca nie sprzedaje powietrza – pudło jest ciężkie i wypełnione po brzegi elementami. Tekturowe planszetki i karmnik, drewniane kosteczki i jajeczka, karty, organizer na karty – wszystko jest z materiałów bardzo dobrej jakości . Grafiki też są niezłe, a do tego każda ze 170 kart ptaków jest inna. Ale poziom wykonania doceniał chyba każdy. Krytyczne uwagi padały raczej pod względem mechaniki.
No więc jak ta mechanika wygląda?
Mamy tu budowę silniczka. Dostajemy do wyboru 4 akcje – dobranie karty, wzięcie pożywienia, zebranie jajeczek, wystawienie karty. Karty wystawiamy w segmentach odpowiadających rodzajom terenów na jakich ptaki występują (lasy, pola, woda). Za wystawienie karty płacimy pożywieniem (zgodnie z wymaganiami określonymi na karcie ptaka) oraz jajeczkami, o ile nie jest to nasza pierwsza karta w danym segmencie. Clue gry jest natomiast w zdolnościach ptaków i sposobie ich odpalania. Jeżeli bowiem wykonamy akcję przypisaną do terenu, na którym mamy już wyłożone jakieś ptaszki to nie dość, że mamy ulepszoną zdolność podstawową, (np. bierzemy więcej pożywienia lub jajeczek albo dociągamy więcej kart na rękę), to jeszcze aktywujemy po kolei zdolności wszystkich ptaków na danym terenie leżących.
Nie zdradzając wszystkich smaczków mechanicznych napiszę tylko, że na koniec zbieramy punkty z wyłożonych kart, celów prywatnych i ogólnych, jajeczek i specjalnych zdolności ptaków drapieżnych i ptaków stadnych.
Gra(ć) czy nie gra(ć)?
Moim zdaniem grać. Wszystko tu chodzi sprawnie, mechanizmy działają bez zarzutów (przynajmniej na 3 i 4 osoby, bo tylko w takich składach grałem). Duża liczba źródeł punktowania pozwala prowadzić każdą rozgrywkę w nieco inny sposób i wypróbowywać różne ścieżki do zwycięstwa. Są tutaj elementy, które mogą denerwować, jak losowość w doborze kart (ptaków i celów) czy dystrybucji pożywienia, bardzo niewielka interakcja albo powtarzające się zdolności niektórych ptaków, ale szczerze mówiąc mi one nie przeszkadzają. Losowość nie jest taka brutalna, żeby nagminnie krzywdzić jednego gracza, a sposób radzenia sobie ze słabym dociągiem kart lub nieodpowiednim pożywieniem traktuję jako jeden z ciekawszych elementów łamigłówki.
Gra jest często porównywana do Terraformacji Marsa, a to dzięki mechanice rozbudowy silniczka. Na skrzydłach z pewnością nie jest tytułem tak rozbudowanym i tak złożonym, jak działo braci Fryxelius, ale dzięki temu jest też dużo przystępniejsze dla szerokiego grona graczy. Czy Na skrzydłach zasłużyło na nagrodę KSdJ, tego nie wiem, bo nie grałem w żadną z innych gier nominowanych do tej nagrody. Z pewnością jest to dla mnie jednak jeden z lepszych tytułów, które zdobyły tę nagrodę. Ja dołączam się więc do grona recenzentów i graczy których ta gra zachwyciła i uważam, że jeżeli tylko nie nastawimy się na ciężką, wymagającą i mózgożerną rozgrywkę, to możemy się przy tym tytule naprawdę dobrze bawić.
Gra jest kierowana szczególnie do graczy średniozaawansowanych (rodzinnych +), lubiących mechanikę budowy silniczka oraz fanów takich tytułów jak Terraformacja Marsa, 51 Stan: Master Set lub Osadnicy: Narodziny Imperium.
Daria Chibner:
Zacznijmy od tego, o czym nie powinno się mówić – wygląd! Na skrzydłach jest po prostu przepiękne! Te karty, te jaja, te ptaszki (szkoda tylko, że poznamy fruwających przyjaciół jedynie z jednego rejonu geograficznego, ale nie bądźmy już tacy czepialscy). I jeszcze te dodatkowe pudełeczka, która pomagają nam uporządkować wszystko na stole. Nie oszukujmy się – ten tytuł prezentuje się fenomenalnie.
Jednakże nie samą estetyką człowiek żyje, więc jak tam panie z mechaniką? A ta jest, znów nie możemy oszukiwać, prosta, przyjemna i lekka. Ot, budujemy swoje tableau, staramy się zdobyć najlepsze dla nas karty, trochę pozbieramy setów. Nic nie zgrzyta, wszystko śmiga, każdy zrozumie, dobrze się bawimy…. i tutaj jest chyba pies pogrzebany. Jest poprawnie. Aż za poprawnie. Miło, ale bez większych fajerwerków. Obecnie nie oczekuje, że każda kolejna gra rzuci mnie na kolana, wskaże nową drogę bądź wywoła nieprzebrane rozkosze umysłu. Wystarczy mi, że ma to coś, co sprawia, że z radością staram się kolejny raz pokonać rywali. W Na skrzydłach niestety tego nie znalazłam. Wiem, wiem to gra o niskim progu wejścia, dla rodzinnych graczy, do rozegrania na koniec dnia pełnego trudów, lecz czy to zwalnia ją z obowiązku posiadania ikry? Wywoływania rumieńców ekscytacji podczas planowania ruchów? Losowość jest na tyle duża, że radzę zrezygnować z planowania. Możliwości strategiczne ratują trochę karty ukrytych celów, ale częściej powodują irytację, jak nie podejdą nam karty. Nie chodzi oto, że gra jest za prosta itd. Dla mnie jest po prostu nijaka i nie należy do kategorii must have. Nie dostrzegłam w niej tego, co widzą inni, jednak muszę przyznać, że prawie wszystkim moim współgraczom bardzo się podobała i wręcz nalegali na kolejną partię. Prawdopodobnie jest to zasługa banalnych reguł lub świetnego wyglądu albo ja oślepłam. Na razie widzę średniaka, który nieoczekiwanie zgarnął mnóstwo nagród. Jak jest naprawdę? To już musicie sprawdzić sami i zobaczyć po której stronie się znajdziecie – miłośników czy malkontentów ;).
Grę Na skrzydłach kupisz w sklepie