Zdarzają się takie planszówki, które już po pierwszej partii plasują się wysoko w naszym prywatnym rankingu. Potem czas i kolejne rozgrywki weryfikują pierwsze wrażenie i często okazuje się, że jednak nie wszystko jest takie idealne, jak się na początku wydawało. W euforii i zachwycie umknęły nam wady albo dopiero po kilku grach i lepszym zrozumieniu zasad zaczynamy widzieć pewne aspekty, które sprawiają, że nasz hit zaczyna tracić, wydawałoby się, pewną pozycję. Dlatego za każdym razem gdy znajdę grę, która wywołuje u mnie efekt wow boje się, że to tylko chwilowe i po następnej partii wszystko poleci na łeb na szyję. Podobnie czułam się grając w Neta Tanka od La Boîte de Jeu. Od samego początku byłam zachwycona, coś kliknęło i gra natychmiastowo zawędrowała na listę ulubionych.
Życie Neta Tanki – najstarszego i najważniejszego członka starszyzny plemienia – powoli dobiega końca. Gracze, jako kandydaci na następcę muszą udowodnić, że są godni zając jego miejsce, a także zadbać o rozwój i dobrobyt swojego ludu. Nie chcę tu wyjaśniać wszystkich akcji ponieważ w tym konkretnym przypadku recenzja musiałaby zmienić się w instrukcję, także poniżej tylko kilka słów o podstawowych zasadach i samej mechanice.
Neta Tanka to czysty worker placement. Gracze podczas swojej tury mają ograniczoną liczbę meepli, które na przemian stawiają na planszy wybierając akcje, które wykonają (wszystkie na raz, w dowolnej kolejności) w dalszej części swojej tury. Niektóre z nich są ogólnodostępne dla dowolnej liczby graczy. Inne mogą pomieścić jedną lub dwie osoby. Dotyczą głównie pozyskiwania potrzebnych materiałów: mięsa, grzybów, drewna czy skór, a także przekształcania tychże w punktowane na koniec gry: przedmioty codziennego użytku, jedzenie dla plemienia, tipi lub kolejne etapy budowy wioskowego totemu. Zasady są bardzo proste i jeśli ktoś miał wcześniej do czynienia z tego typu grami, niemal natychmiast wszystko zrozumie. To, co odróżnia Neta Tanka od podobnych pozycji, to połączenia pomiędzy niektórymi lokacjami/akcjami. Jeśli uda nam się postawić meeple w dwóch takich miejscach, możemy dodatkowo wykonać akcję przedstawioną na połączeniu. Daje te naprawdę ciekawe możliwości i sprawia, że zaczynamy bardziej kombinować jak najlepiej wykorzystać meeple i zastanawiać się nad opłacalnością ruchu. Choć jest to gra, w której raczej skupiamy się na własnych posunięciach, zdarzają się wredne zagrania mające na celu zablokowanie lokacji lub połączenia, aby przeciwnik nie mógł z niej skorzystać. Nie przepadam za grami z dużą dozą negatywnej interakcji, ale w przypadku Neta Tanka zupełnie mi to nie przeszkadza. Może dlatego, że nawet przyblokowani mamy do wyboru inne, przydatne akcje i nie czujemy się bezsilni.
Oprócz negatywnej interakcji mamy również koncept “hojności”. Zasoby na planszy nie uzupełniają się same z siebie. Wymagają by jeden z graczy praktycznie poświęcił swojego meepla i postawił go na akcji uzupełniającej zasoby (tracąc możliwość bardziej przydatnego ruchu), otrzymując w zamian jeden punkt hojności. Punkty te można potem wymieniać w jednej z lokacji (na całkiem interesujące akcje) lub zachować jako punkty na koniec gry. Ewentualnie by wysłał meepla na akcję, po wykonaniu której jego pionek automatycznie przechodzi na lokację uzupełniania zasobów i zostaje tam zablokowany do kolejnej tury. Cała sztuka polega na tym, by zaplanować ten ruch w najbardziej dla nas korzystnym momencie. Jeśli tego nie zrobimy, może się zdarzyć, że zafundujemy przeciwnikom dostęp do surowców, a sami nic na tym nie skorzystamy.
A jak się ma sprawa z regrywalnością? Moim zdaniem naprawdę dobrze. Mimo ograniczonej liczby akcji, za każdym razem gra wygląda trochę inaczej. Po pierwsze na jednym z pól mamy stos kart z losowymi akcjami, które zmieniamy co turę. Po drugie w pewien sposób jesteśmy zależni od ruchów przeciwników i raczej nie będziemy w stanie co grę wykonywać dokładnie takich samych posunięć. Tym bardziej, że w ograniczonej liczbie tur nie da się skoncentrować na wszystkich zasobach i sposobach zdobywania punktów. Po jakimś czasie przyzwyczajamy się i wyrabiamy sobie pewien styl gry – ale wtedy wystarczy przewrócić planszę na drugą, zimową stronę. Inne ułożenie akcji potrafi namieszać w głowach. A jeśli i to nam nie wystarcza mamy do dyspozycji dodatek, który zupełnie zmienia jedną z lokacji i dodaje do niej nową mechanikę.
Od samego niemal początku zastanawiałam się czy nie pojawi się problem jednej, drogi do zwycięstwa. W kolejnych grach starałam się szukać innej ścieżki do wygranej, czy to koncentrując się na budowie namiotów i wykarmieniu plemienia, czy na tworzeniu przedmiotów lub budowie totemu. Okazało się, że każdy sposób jest dobry i umożliwia wygraną, choć przyznaję niektóre są trudniejsze od innych. Na pewno ważne jest, by nie skupiać się tylko na jednej rzeczy – po pierwsze łatwiej nas wtedy przyblokować, po drugie bardzo prawdopodobne, że zabraknie nam przez to punktów do zwycięstwa.
Neta Tanka jest grą do której możemy zasiąść w grupie od dwóch do czterech (pięciu, jeśli mamy edycję z Kickstartera) osób. Zmiany w zależności od liczby graczy są kosmetyczne poza rozgrywką dla dwóch osób. Wtedy każdy z graczy kontroluje dwa kolory pionków i może ich używać w proporcjach 4:2 lub 3:3. Należy tylko pamiętać, że połączenia mogą tworzyć tylko meeple tego samego koloru. Daje to grze dodatkowego aspektu taktycznego, musimy bowiem zadecydować, które proporcje są dla nas korzystniejsze w konkretnej rundzie.
Gra oferuje również tryb solo oparty o zasady gry dwuosobowej. Na początku losujemy cel, który musimy zrealizować, aby w ogóle grę “przejść”. Na koniec liczymy zdobyte punkty i otrzymujemy brązowy, srebrny lub złoty medal. Może się zdarzyć, że pomimo spełnionych celów nie uzyskamy liczby punktów potrzebnej do uzyskania jakiegokolwiek medalu. Z trybami solo mam zawsze jeden problem. Często odnoszę wrażenie, że są zrobione “na doczepkę”. W tym wypadku wszystko jednak działa. Być może dzięki temu, że gra jest w pewien sposób podobna do grania z ludźmi, ale jednocześnie dostaje aspektu łamigłówki i optymalizacji posunięć. Praktycznie nic nie jest losowe, sukces lub porażka zależy tylko i wyłącznie od naszych posunięć.
Niby nie powinno się oceniać książki po okładce, znaczy się gry po komponentach, ale w tym wypadku naprawdę trudno tego nie zrobić. Choć to worker placement polegający na układaniu ciągu akcji i wymianie jednych zasobów na drugie, a nie pełna figurek przygodówka, to zdecydowanie milej gra się mając drewniane elementy powycinane na kształt faktycznych surowców. O ile przyjemniej wrzucić na planszetkę kawałek mięsa, grzyba czy stożkowate tipi niż po prostu zwykły żeton. Nadruki na meeplach (dwustronne!), bizony, canoe do oznaczania rundy, piękna i czytelna plansza, czy planszetki graczy wyglądające jak indiańska wioska – wersja delux robi odpowiednie wrażenie i przyciąga wzrok od otwarcia pudełka do końca gry. Nie są to jednak wszystkie komponenty. W środku znajdziemy jeszcze karty, żetony, różne znaczniki i elementy z dodatków. Taką ilość dobra trzeba gdzieś pomieścić. Tutaj wydawca również sprostał zadaniu i dzięki odblokowanym celom na Kickstarterze dodał świetnie oznaczone pudełeczka, w których się zakochałam. Mimo mnogości komponentów dzięki takiemu uporządkowaniu grę rozkłada się zaskakująco szybko. Jedyny problem, który może się pojawić, to brak miejsca na stole.
Proste, przejrzyste zasady połączane z dużą ilością wyborów i decyzyjnością, sprawiają, że gra się naprawdę przyjemnie. Nawet temat zgrabnie łączy się z mechaniką i nie mamy poczucia zupełnego oderwania jednego od drugiego. Mimo, że rozgrywka potrafi być długa – około 1,5 do 2 godzin – to zupełnie się tego nie odczuwa. Zwykle nie ma zbędnych przestojów, a w czasie tury przeciwnika możemy spokojnie planować posunięcia naprzód.
Czy moja euforia minęła? No cóż, nie. Trzyma się mocno i Neta Tanka zatrzyma swoje zaszczytne miejsce w kolekcji. Nadal uważam, że jest to porządnie zrobiona gra, która ma zdecydowanie więcej zalet niż wad. A właściwie, skoro miało być subiektywnie, to wad nie ma w ogóle.
+łatwe zasady mimo mnogości akcji
+wykonanie
+dosyć duża decyzyjność i regrywalność
-naprawdę nie bardzo mam się do czego przyczepić
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.