Wyobraźcie sobie taką scenerię. Lato, bujnie kwitnąca łąka, chmary wielobarwnych motyli i Wy. Z aparatem w ręku staracie się zrobić jak najlepsze zdjęcie dobierając kompozycję i kolorystykę. Nie jest jednak łatwo, bo owady są dosyć płoche, a przeciwnicy też będą starali się sprzątnąć wam sprzed nosa najlepsze ujęcia.
Ostatnimi czasy pojawia się coraz więcej gier, które w oparciu o klasyczne i wszystkim znane mechaniki próbują przedstawić nam coś nowego. Tym razem przyszła pora na mankalę. W Odfrunęło z Wiatrem nie będziemy co prawda zbijać kamieni przeciwnika, ale system przesuwania motyli nieodparcie kojarzy się z tą starożytną grą, właściwie, jest niemal identyczny.
Zasady
Plansza składa się z dwudziestu pięciu kwadratowych pól. Na każdym z nich kładziemy losowo motyle w liczbie równej liczbie kwiatów narysowanych na polu. W swojej turze gracz zabiera wszystkie motyle z wybranego przez siebie kwadratu, a następnie kładzie jednego na sąsiadującym w pionie lub poziomie obszarze. Kolejnego dokłada na polu sąsiadującym, z tym na którym przed chwilą dołożył motyla. Kontynuuje w ten sposób swój ruch aż wszystkie zabrane motyle znajdą się na nowych miejscach. Nie można jednak cofać się, jeśli chcemy wrócić na pole, które już odwiedziliśmy, to musimy zrobić pętlę.
Zadaniem gracza jest takie ułożenie motyli by spełniły warunek na jednej z dostępnych kart celów, przy czym liczy się tylko ostatnie pole na którym gracz coś dołożył. Karty celów występują w dwóch rodzajach: karty motyli i karty kadru. Za każdym razem mamy do dyspozycji po trzy karty każdego typu. Te pierwsze określają ile motyli i jakiego koloru ma się znaleźć na ostatnim polu. Za spełnienie warunku dostajemy kryształki, które znajdują się na karcie: czarne warte punkt, białe warte 2 punkty. Drugie karty zapewniają z góry określoną liczbę punktów jeśli ostatnie pole będzie wchodziło w kształt narysowanej figury i suma motyli na obszarze całej figury będzie spełniała warunek zapisany na dole karty (więcej lub mniej niż określona liczba, albo na każdym polu tyle samo sztuk).
Na koniec rundy, gracze uzupełniają karty, które zostały zabrane po spełnieniu warunku, na kartach motyli dodają kolejny, losowy kryształek. Jeśli na karcie są trzy kryształki zostaje ona odrzucona z gry, kryształki wracają do worka, a na jej miejsce wchodzi nowa. Gra kończy się gdy w worku zabraknie kryształków. Wtedy ruch ma jeszcze jedna osoba, nie dogrywamy całej tury do końca.
Recenzja
Zwykle mam problemy z grami, w których trzeba widzieć przestrzennie lub wyznaczać drogę w sposób czysto abstrakcyjny. Tutaj było podobnie. Początkowo niezbyt zauważałam możliwe posunięcia i gdzieś z tyłu głowy miałam ciągle uczucie, że się zawieszam i niepotrzebnie przedłużam rozgrywkę. Przy kolejnej grze było już o niebo lepiej, coś kliknęło, zaczęłam się przyzwyczajać do mechaniki i pewnych zależności. Także nawet jeśli zwykle nie radzicie sobie z takimi grami, nie poddawajcie się. Wbrew pozorom bardzo szybko można załapać jakie posunięcia są możliwe, czy chociażby ile motyli umożliwia zrobienie konkretnego ruchu (np. pętli).
W związku z tym, że gra wymaga pewnego obycia przestrzennego, to na początku, przy niektórych graczach tury mogą się trochę dłużyć. Nie da się bowiem planować posunięć naprzód, po każdym ruchu przeciwnika plansza znacząco się zmienia, a karty celów szybko znikają i są zastępowane nowymi. Jedyne co, to możemy próbować upatrzyć sobie ruchy dla zrealizowania kart kadru, które zdecydowanie rzadziej są wykorzystywane, liczyć że nikt nam w nich nie namiesza i trzymać je w zapasie na wypadek, mało prawdopodobnej sytuacji, gdy nie jesteśmy w stanie ułożyć zestawu kolorystycznego motyli.
Po pierwszej partii byłam lekko zawiedziona i dosyć mocno rozdarta. Z jednej strony proste zasady, nawiązujące do mankali, przyswajalne po 5 minutach praktycznie przez każdego. Do tego przyciągająca oko grafika i porządne wykonanie wszystkich elementów. Z drugiej mechanika, która, moim zdaniem, nie działa tak jak powinna. Karty kadru w stosunku do kart motyli są zbyt mało punktowane i zupełnie nieopłacalne. Prawie zawsze jesteśmy w stanie tak manipulować motylami, aby ułożyć, zestaw kolorystyczny. Biorąc pod uwagę, że w zależności od naszego szczęścia, może być on warty od 1 do 6 punktów, to nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się męczył i wysilał próbując wymyślić skomplikowane posunięcie, tylko po to by zgarnąć kartę wartą od 1 do maksymalnie 4 punktów. Nie ma to po prostu większego sensu. A szkoda, bo byłoby to na pewno o wiele bardziej satysfakcjonujące.
Ponieważ zdobywanie kart motyli jest zwykle bardziej korzystne wiąże się z tym kilka rzeczy. Po pierwsze, częściej zabieramy kryształki, a więc gra trwa krócej. Po drugie, liczba zdobytych punktów jest zależna od szczęścia w dociągu kryształków na karty, a także kolejności graczy. Wydaje mi się, że pierwszy gracz ma trochę pod górkę. Na samym początku może zdobyć z kryształków od jednego do dwóch punktów, podczas gdy jego rywale od 2 do 4 i od 3 do 6 w zależności od swojego miejsca w kolejce. Mógłby co prawda próbować zdobyć kartę kadru wartą 3 lub 4 punkty (zakładając, że taka znalazłaby się na stole), ale patrząc na wymagane warunki, wydaje mi się, że są one nie do spełnienia w pierwszej rundzie.
Dopiero kolejne partie sprawiły, że moje zdanie na temat Odfrunęło z Wiatrem trochę się zmieniło. Nadal uważam, że mechanicznie gra kuleje, ale jeśli podejdziemy do niej zupełnie na luzie, to gra ma pewien urok, powiedziałabym nawet, że jest relaksująca. Nie widzę w ogóle możliwości by traktować ją w sposób bardziej kompetytywny. Nawet w turze przeciwnika, wszyscy szukali dla niego najlepszego ruchu i nieraz komuś wyrwało się zdanie typu, “o, to można bardzo prosto zrobić”. Traktowaliśmy ją raczej jak zagadkę logiczną
Jeśli chcielibyśmy trochę utrudnić rozgrywkę i nadać sensu kartom kadru należałoby wprowadzić dodatkowe zasady. Okazuje się, że twórcy już na to wpadli i na BGG dostępne są tzw. zasady zaawansowane. Pozwalają one na zebranie dwóch typów kart celów na raz jeśli uda nam się spełnić warunki. Poza tym kryształki na kartach motyli są dodawane tylko wtedy, gdy któraś z tych kart zostanie zrealizowana. Te zmiany powodują zdecydowanie większą rywalizację pomiędzy graczami. Obawiam się jednak, że te zmiany znacząco wydłużają czas rozgrywki i oczekiwania na ruch, ponieważ wszyscy starają się znaleźć najbardziej optymalne i najlepiej punktowane posunięcie. Wybór należy do nas: prosty i szybki filler, czy bardziej skomplikowana, a przez to dłuższa gra.
Zadziwiająco, pomimo mankamentów polubiłam Odfrunęło z Wiatrem i co jakiś czas będzie pojawiać się u mnie na stole jako cieszący oko przerywnik. Kombinuję również jakby tu zrobić z niego kompaktową wersję podróżną, bo ten lekki tytuł wydaje się idealnie wpasowywać w wakacyjne klimaty.
+ wykonanie
+proste zasady
+odprężająca
-karty kadru są warte zbyt mało punktów, przez co prawie się ich nie używa
-w zależności od graczy, ruchy mogą się trochę ciągnąć
Pingwin: Lekka gra rodzinna, przepięknie wydana. Takie uproszczone Pięć klanów. Co mi się podoba? Motyle :-). Same komponenty sprawiają, że chciałoby się ją mieć w kolekcji i wyciągać na stół. Gorzej z mechaniką – mankala jest jak najbardziej w porządku, mam tylko podobne odczucia jak Kashya po pierwszej partii jeśli chodzi o punktowanie. Muszę przyznać, że kombinowanie aby uzyskać układ na planszy (a nie na tylko na jednym polu) było bardzo ciekawe jednak często proza życia brała górę i braliśmy to, co bardziej opłacalne, a były to zazwyczaj karty motyli. Mimo wszystko grało mi się bardzo przyjemnie i na pewno nie odmówię partii.
Ginet: Początek wyglądał obiecująco. Mechanika mankali identyczna jak w Pięciu klanach, z tą tylko różnicą, że nie musimy zawracać sobie głowy tym, na jakim polu położymy ostatniego motylka. Do tego dwa źródła punktowania – kolorowe sety motyli na polu lub odpowiednie układy pól na planszy (np. wymagające aby na 3 kolejnych polach znajdowało się tyle samo motylków lub, aby łączna liczba motylków leżących na nich wynosiła powyżej 12). Niestety w praktyce grę zabijał dla mnie jeden szczegół – układy na planszy, relatywnie trudniejsze do ułożenia, najczęściej były słabiej punktowane niż dość proste do stworzenia zestawy motyli w odpowiednich kolorach. Stąd też dużo ciekawsze szukanie układów pól, było często mniej opłacalne niż proste skolekcjonowanie właściwych motyli na jednym polu. A skoro w rundzie można było zapunktować jedynie z jednego źródła, rzadko który gracz pokusił się o szukanie sposobu na stworzenie odpowiedniego układu. Przez ten drobiazg gra była dla mnie zupełnie pozbawiona emocji i szczerze powiedziawszy nie chcę do niej wracać, tym bardziej że mam pod ręką dające dużo więcej możliwości Pięć klanów.
Grę Odfrunęło z wiatrem kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Lucrum Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(6,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.