Kariba
2-6 osobowa gra Reinera Knizii z 2010 roku. Zwierzęta udają się do wodopoju. Jeśli będzie ich wystarczająco dużo jednego rodzaju (np. strusi) to przepędzą słabsze zwierzęta. Mechanicznie – zagrywamy karty tego samego rodzaju (dowolną ich liczbę) na odpowiednie miejsce na środek stołu (jedynki do jedynek, dwójki do dwójek itp). Jeśli na skutek tego zwierząt w zagranym przez nas miejscu będzie trzy lub więcej zabieramy wszystkie karty ze stosu o niższym numerze leżącym najbliżej zagranej kupki. Wyjątek stanowi mysz (1) – wszyscy wiedzą, że słonie (8) boją się myszy, a więc po zagraniu myszy, jeśli będzie ich co najmniej trzy – możecie zabrać słonie (ale nie inne zwierzęta).
To jedna z moich ulubionych gier z tej szóstki od Helvetiq. Oczywiście jest ona pełna losowości (dobieranie kart), ale istnieją dwa tryby gry – pierwszy, w którym dobieramy w ciemno (i ten rzeczywiście jest mocno losowy – choć nie znaczy to, że nie ma w nim strategii) i drugi, w którym obok talii leżą na wystawce trzy odkryte karty, z których też można korzystać, tj. dobierać. Dzięki temu wzrastają możliwości taktyczne – wiemy bowiem co mogą mieć przeciwnicy. Choć jeśli nie będą korzystać z tej możliwości i będą brać w ciemno – to żadnej wiedzy nam nie przybędzie. Z drugiej jednak strony, dobieranie kart w ciemno jest tak bardzo losowe, że lepiej czasem wziąć kartę jawną a bardziej nam przydatną. I w tym miejscu dotykamy kolejnej decyzyjności – skąd brać karty.
Tak więc jest w tej grze sporo decyzji do podjęcia – co wziąć, gdzie i ile dołożyć. Trzeba też zwrócić uwagę, że dokładając do wybranej kupki powodujemy wzrost liczby zwierząt (one tam zostają, wszak bierzemy zwierzęta słabsze, czyli o niższym numerze) a więc stają się coraz bardziej łakomym kąskiem, na pewno ktoś kiedyś dołoży silniejszego zwierzaka i zgarnie ten stosik, a potem jeszcze ktoś dołoży jeszcze silniejszego zwierzaka …. i tak to się kręci w kółko dookoła wodopoju.
Bardzo fajna, lekka gra – można grać z dorosłymi, można grać z dzieciakami, świetna też jako fillerek. Może niespecjalnie piękna jeśli chodzi o ilustracje (rzecz gustu), ale gra się bardzo przyjemnie.
Moja ogólna ocena Kariby: 7/10
Winston
To z kolei gra z 2018 roku, autorstwa Christoph Cantzler, Anja Wrede, również przeznaczona dla 2-6 osób. Ta górna granica zresztą w obu grach jest umowna, zagracie zarówno w 5 jak i 7 – nie ma bowiem elementów startowych dla każdego gracza, chodzi tu raczej o dobrą zabawę (by nie było przestojów ani nie skończyła się przedwcześnie talia) niźli fizyczne ograniczenia.
Tu będziemy tworzyć psiaki. W swojej kolejce zagrywamy na stół co najmniej dwie karty tak, aby rozpocząć nowego lub rozbudować istniejącego już jamnika. Są trzy zasady, które muszą być przestrzegane:
- dokładamy karty do koloru
- każdy pies może mieć tylko jedną głową
- na stole nie może być więcej niż jeden pies danego koloru
Jeśli po dołożeniu kart okaże się, że jakiś pies jest kompletny – musimy go zabrać. A co to znaczy pies kompletny? To taki, który ma głowę i co najmniej dwie karty tułowia.
W teorii brzmi świetnie, w praktyce trochę mniej. Oczywistym jest, że psy budujemy od ogona, bo psa bez głowy nikt nie zabierze. A jak jest już głowa na stole to ogon (pardon, tułów) łatwo dołożyć. Będziemy się starać budować jak najdłuższe psy (im dłuższy pies tym więcej punktów za niego zgarniemy na koniec gry: każda kolejna karta tułowia jest o jeden punkt więcej warta, więc mamy tu standardowy pochód: 3, 6, 10, 15, 21..), ale to czy lepszy wróbel w garści czy gołąb na dachu – to właśnie jest główna strategiczna decyzja do podjęcia w tej grze.
Są jeszcze punkty ujemne (za posiadanie najkrótszego psa) i punkty dodatnie (za posiadanie najdłuższego) – jest to +/- 6 punktów. W grze wieloosobowej ma to znaczenie, bo psów nie będziecie zbierać wiele, w grze 2-sobowej nie mają te punkty wielkiego wpływu na końcowy wynik (wystarczy zebrać dwa najkrótsze psy i wychodzi się na zero).
Winston w swoich założeniach podobny jest nieco do Kariby. Tu też decydujemy co gdzie dołożyć, aby coś skądś zabrać i zdobyć przez to punkty. Jednak w moim odczuciu Winston jest grą mniej decyzyjną, bardziej schematyczną, mamy swój styl gry i się tego trzymamy. Podczas gdy w Kariba wymaga dopasowywania taktyki do zaistniałej sytuacji oraz przewidywania co zrobi przeciwnik (zwłaszcza w wersji dwuosobowej).
Moja ogólna ocena Winstona: 5/10
Winston akurat nam się podobał (jako taki fillerek do kawki). Bandido podobnie. Nie podszedł nam Go Town. W inne nie grałem.
Jeśli podobał Ci się WInston, to Kariba tym bardziej. Musimy w nią pyknąć :) jakby co to ja bardzo chętnie :)
GoTown nie miał szansy Ci się spodobać, bo tam jest więcej negatywnej interakcji niż samej gry :-P …i za to ma u mnie mega dużego plusa (to taki malutki spojler na przyszły tydzień ;))
Faktycznie, Kariba jest fajna. Póki co najlepsza z tych mini gierek od Helvetiq