Leśne duchy od razu przyciągają wzrok. Piękne pudełko, które może służyć także jako ozdoba półki. Śliczne, błyszczące kafelki. Nawet boki i środek pudełka zostały przecudownie ozdobione. Niemniej tak przygotowane gry, sugerujące zwłaszcza przyjemną, familijną rozgrywkę, zazwyczaj nie powalają na kolana. Ot kolejne z wielu podobnych, w które może i da się grać, ale nie wiadomo po co, gdyż zachwycają o tyle, o ile gramy we współczesne gry planszowe po raz pierwszy. Idealny prezent dla standardowego klienta Empiku, jednak gracze raczej nie mają powodów by po nie sięgać. Czy Leśne Duchy od FoxGames również powielają ten stereotyp?
Zbierajmy się do lasu!
Klimat dla tej abstrakcyjnej gry, to bardziej kwestia umowy niż stanu faktycznego. Wcielamy się w jednego z posłańców natury, pragnącego zjednać sobie tytułowe leśne duchy. Naszym celem jest pozyskanie jak największej liczby duchów danego rodzaju, żeby uzbierać jak najwięcej punktów zwycięstwa na koniec gry.
Kafle duchów przedstawiają 9 różnych leśnych stworów. Każdy z nich ma przypisany kolor oraz swoistą postać. Dodatkowo znajdują się jeszcze na nich ikony żywiołów. W przygotowaniu rozgrywki rozstawiamy kafle na środku stołu, aby stworzyć zaczarowany las. Ponadto na niektóre z nich dokładamy zakryte żetony darów lasów. W swojej turze gracz zbiera kafle znajdujące się na skraju lasu. Może wziąć albo kafel w danym kolorze z dwiema postaciami ducha, albo dwa kafle w tym samym kolorze, jeśli posiadają po jednej ikonie tego samego ducha. Naturalnie skraj lasu „rozwija się”, kiedy zabieramy konkretny kafel, kolejny staje się dostępny.
Żetony darów lasu zapewniają nam dodatkowe symbole, a czasami trafi się też dodatkowa akcja pozwalająca odzyskać zużyty kryształ. Same kryształy służą do rezerwowania kafli. Jeśli wiemy, że jakiś przyda nam się później, to możemy po prostu go zarezerwować. Co ciekawe, przeciwnik może usunąć położony przez nas kryształ, gdy usunie z gry jeden ze swoich. W fajny sposób niszczy to przewidywalność ruchów, przez co musimy ponownie zastanowić się nad naszymi poczynaniami, kiedy konieczność zmiany taktyki wdziera się do zaplanowanej przez nas strategii.
Kiedy wszystkie kafle lasu zostaną zebrane przechodzimy do końcowego podliczania punktów, które naprawdę sprytnie zaprojektowano. Wszyscy liczą, ile ikon duchów każdego rodzaju zdobyli. Gracz, mający najwięcej ikon zdobywa punkty w posiadanej przez siebie liczbie. Nikt inny nie dostaje punktów. Ponadto ta osoba, która nie zdobyła żadnego symbolu konkretnego ducha musi odjąć sobie trzy punkty zwycięstwa za jego brak! Identycznie rozliczamy żywioły. Tak pomyślane zdobywanie punktów sprawia, że musimy nie tylko zoptymalizować nasze ruchy i zdecydować, w jakie ikony pójdziemy, lecz także de facto obliguje nas do w miarę równomiernego rozwoju zamiast pójścia w jedną czy dwie przewagi.
Po dobrym ograniu podstawowej wersji możemy wypróbować inne warianty Leśnych Duchów. Karty życzeń i karty złego uroku dokładają nam kolejne warunki zdobywania oraz tracenia punktów. Właściwie warto nazwać je indywidualnymi misjami graczy. Zaawansowanym fanatykom gier bez prądu polecam dołożyć je od razu, gdyż zarówno utrudniają grę, jak i dodają szczyptę strategicznej głębi. Wariant cztery pory roku przyśpiesza zakończenie gry – część kafli będzie niemożliwa do zdobycia, ponieważ do rzędów dokładamy karty, pokazujące ile kafli w danym rzędzie musi zostać na koniec. Jest to mój ukochany wariant, gdyż nie tylko wzmaga interakcje między graczami (więcej sobie szkodzimy blokując zbieranie konkretnych kafli), jak i mocniej zastanawiamy się nad przyszłymi ruchami oraz częściej zmieniamy plany w trakcie rozgrywki. Ostatni wariacja nosi miano Leśnych Wydarzeń. W telegraficznym skrócie – część żetonów będzie zakryta i odsłoni się dopiero po jakimś czasie. Jeżeli lubicie zmagać się z niewiadomymi, to będziecie zachwyceni. Ja raczej wole sobie wszystko na spokojnie zaplanować i oszacować szanse ;) A! Istnieje jeszcze opcja urozmaicenia partii przez zmianę początkowego rozstawienia kafli.
Piękno w prostocie
Leśne Duchy niezmiernie mnie zaskoczyły. W grze nie ma ani niczego nowego, ani powalającego na kolana. Tytuł ten nawet nie próbuje udawać, że jest czymś więcej niż zgrabnym fillerem. A jednak w trakcie rozgrywki, z rundy na rundę, pojawia się coraz więcej frajdy. Pozycja całkowicie abstrakcyjna, ale jednocześnie nie będąca pasjansem bowiem szkodzenie przeciwnikom przez zajmowanie/zabieranie kafli nie może odbywać bez bacznego obserwowania ich ruchów. Co więcej, proste zasady nie przełożyły się na banalność rozgrywki. Konieczność równomiernego rozwoju sprzyja długofalowemu planowaniu, które musi podlegać korektom, gdy rywal przewidzi, w jakim kierunku zamierzamy iść – a raczej co chcemy zebrać. W Leśne Duchy po prostu bardzo fajnie się gra. Miło, przyjemnie, czysty relaks. Idealna gra jako przerywnik między cięższymi tytułami lub jako gateway dla totalnie zielonych.
Rundy przebiegają błyskawicznie, w końcu wielu opcji do wyboru tutaj nie ma, toteż nie naczekamy się zbyt długo na swoją kolej. Aż chciało się zagrać jeszcze raz. I często tak robiliśmy, aby odegrać się za wcześniejszą porażkę bądź próbując trochę inaczej przeprowadzić nasze ruchy. Niemniej syndrom jeszcze jednej partii skutecznie zablokował bardzo upierdliwy set up. To tylko układanie kafli, ale jakoś strasznie mozolnie nam to szło i wzbudzało jakąś ogromną niechęć. Chociaż nie jest to tytuł, w który będziemy się zagrywać od rana do nocy, to spora liczba trybów gry zapewnia niezłą regrywalność oraz trochę nowych wyzwań. Powtarzalność partii raczej nam nie grozi, ale tutaj wiele zależy od samych graczy. Grając uprzejmie oraz zachowawczo lub nie interesując się zbytnio tym, co robią inni, odbieramy sobie sporo zabawy.
Skalowanie wypadło klasycznie – im więcej, tym lepiej. Rozgrywki dwuosobowe nie tyle tracą na mechanice, o ile za bardzo się wydłużają i w pewnym momencie mamy po prostu dosyć. W gronie trzech osób szwankuje interakcja (możliwości szkodzenia wszystkim w równomierny sposób drastycznie spadają). Aczkolwiek wariant solo wyszedł całkiem nieźle. Jeśli będę miała ochotę na szybko partyjkę w cokolwiek, a rywale jakoś zawieruszą się po drodze, to prawdopodobnie wyciągnę Leśne Duchy.
Leśne Duchy to bardzo przyjemny filler, gdzie prostota zasad przekłada się na dobrą zabawę. Nie jest to produkt, gdzie estetyka załatwia wszystko. Świetnie pomyślany sposób liczenia punktów zapewnia nie tylko interakcje między graczami, lecz także sprawdza nasze umiejętności strategicznego planowania. Ponadto przyda się przy wciąganiu nowych graczy (zwłaszcza ze starszego pokolenia, jeśli nie lubią klimatów zombie albo lochów i smoków). Szukacie szybkiej, eleganckiej i sielankowej gry planszowej z przepięknymi grafikami, która rozgrzeje wasze zwoje do czerwoności? Lepiej przestańcie, bo właśnie znaleźliście !
Plusy:
+ proste i eleganckie zasady
+ świetny system podliczania punktów
+ wiele wariantów rozgrywki
+ dynamiczne partie bez downtime’u
+ krótki czas rozgrywki
+ bardzo fajny tryb solo
+ regrywalna
+ utrzymana w przepięknej estetyce
Minusy:
– strasznie upierdliwy set up
– skalowanie – im więcej graczy, tym lepiej
– bez odpowiednich graczy partie mogą stać się trochę powtarzalne
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.