Patrzycie na pudełko i widzicie logo wydawcy – Granna. I już do głowy wpadają wam przeróżne skojarzenia. Acha, czyli kolejna gra dla dzieci albo spokojna, familijna rozgrywka. Jednakże tutaj naprawdę pozory mogą nas bardzo zmylić. Niech nie zwiodą was rozbrykane małpki! Tym razem linia wydawnicza Expert jest naprawdę… ekspercka. Trochę pionków wystarczyło, aby stworzyć solidny, taktyczny tytuł, gdzie zwoje mózgowe będą parować, a czacha dymić. A to wszystko polano jeszcze wytrawnym sosem negatywnej interakcji. Czas, nie bacząc na podstępnych rywali przy stole, udać się do dżungli i okazać się… najlepszą pchłą, której nie straszne ani liany, ani orangutany!
Prawo dżungli
Tak, tak wcielamy się w pchły, które muszą założyć kolonie na określonej liczbie małpek. Niemniej jest to tytuł abstrakcyjny, więc nie warto sobie za bardzo zaśmiecać głowy jakimiś rozmyślaniami o klimacie. Po prostu kładziemy żetony i dokładamy pionki. Runda składa się z dwóch faz: rozmnażania (dokładamy pionki robotnic do małpek, na których już wcześniej znajdowała się przynajmniej jedna nasza pchła) oraz ruchu. I właśnie w czasie tej drugiej fazy będziemy toczyć najsroższe boje o zwycięstwo.
W fazie ruchu możemy wybrać jedną z trzech akcji:
- Skok – przeskakujemy jednym dowolnym pionkiem (robotnicą lub królową) na małpkę sąsiadującą z nami pionowo bądź poziomo. Kiedy przeskakujemy na żeton zawierający pionki przeciwnika, to musimy wyrównać (wówczas znikają wszystkie pionki pcheł, niezależnie od koloru) lub przewyższyć ich siłę(wtedy zostajemy i przejmujemy kafel). Robotnicy mają siłę 1, natomiast królowe – 2;
- Gilgotanie – wybieramy małpkę, na której znajduje się chociaż nasz jeden pionek. Możemy wtedy poruszyć się o dowolną liczbę pól w jednym kierunku (pionowo bądź poziomo). Jeżeli uderzymy w inną małpkę, to decydujemy, czy chcemy na nią przeskoczyć jakimiś pionkami. Naturalnie reguła równej lub większej siły wciąż obowiązuje;
- Iskanie – wskazujemy żeton przeciwnika, gdzie znajduje się 5 lub więcej robotnic. Usuwamy wszystkie pionki z małpki i zwracamy je do prywatnych zasobów rywala.
I to wszystko! Gra kończy się wtedy, gdy osiągniemy jeden z warunków zwycięstwa, czyli jeden z graczy będzie posiadał od 3 robotnic wzwyż na konkretnych małpkach. Aczkolwiek, jeśli brakuje nam wrażeń, to możemy wybrać rozgrywkę zaawansowaną, w której dane małpki charakteryzują się specjalnymi zdolnościami, sprawiającymi że rozgrywka staje się jeszcze większym, taktycznym wyzwaniem.
Pchły nie znają współczucia
W Jungle Boogie za pomocą prostych zasad stworzono niebanalny, zmuszający do myślenia tytuł, będący naprawdę świetną propozycją, kiedy mamy ochotę sprawdzić nasze taktyczne umiejętności. Czeka na nas wysoki poziom decyzyjności, sporo reagowania na niecne zagrywki przeciwników oraz balansowanie między ryzykownymi ruchami a korzyściami wynikającymi z czekania na odpowiedni moment. Musicie jednak lubić negatywną interakcję, którą gra jest wprost przepełniona. W świecie pcheł nie ma miejsca na żadne sentymenty czy odpuszczanie przeciwnikowi. Piony będą często i gęsto znikać z planszy. Ten ogrom możliwości, wyciśnięty z kilku prostych reguł, jest zachwycający.
Niemniej zadowolenie płynące rozgrywki jest zależne od składu, zasiadającego do stołu. Niestety skalowanie nie jest mocną stroną Jungle Boogie. Partie dwuosobowe trzeba sobie podarować. Nie dość, że każdy może sobie skrobać rzepkę w przeciwnych rogach planszy, to jeszcze trzeba się sporo napracować, aby realnie zagrozić rywalowi. Ta pozycja jednak rozwija skrzydła w pełnym składzie. Na planszy jest tłoczno, ciągle należy być czujnym i nieustannie myśleć z której strony czyha na nas zagrożenie. Interakcji jest mnóstwo i bez obserwowania ruchów innych daleko nie zajedziemy. Powoduje to niekiedy występowanie downtime’u, bo chociaż zmiennych nie ma aż tak dużo, to mimo wszystko trzeba zarówno zaplanować najkorzystniejsze dla nas posunięcia, jak i wpasować to jakoś w możliwe zagrania towarzyszy stołu.
Warto jeszcze zaznaczyć, że grając bez specjalnych zdolności małpek, partie mogą stać się trochę „muliste”. W tej wersji po prostu czekamy na to, aż przeciwnik popełni błąd, żeby odwrócić go na swoją korzyść. Owszem takie starcie umysłów bywa fajne (szczególnie w większym gronie!), ale niekiedy (zwłaszcza gdy do Jungle Boogie zasiądą wytrawni gracze) może to za bardzo przeciągnąć rozgrywkę, a wtedy nerwowe czekanie na ruch innych, przeobrazi się w nużące przesuwanie żetonów. Natomiast tryb zaawansowany to klasa sama w sobie. Specjalne zdolności małpek sprawiają, że gra z jednej strony staje się zdecydowanie mniej policzalna, podczas gdy z drugiej strony wprowadzają więcej zmiennych, toteż rozgrywka nie ma już nic wspólnego ani z powtarzalnością, ani ze schematyzmem. Jest emocjonująco, nerwowo i z morzem negatywnej interakcji. A rzadko mamy do czynienia z takimi abstrakcyjnymi tytułami, które taktykę podają w formie, aż tak zaciętej rywalizacji, gdzie do bezpośredniego starcia dochodzi praktycznie w każdej turze.
Wielka draka w małpiej dzielnicy
Jungle Boogie w stosunkowo krótkim czasie rozgrywki zamknęło fantastyczną pozycję dla tych, którzy uwielbiają główkować i nie straszne im używanie swoich szarych komórek. W tym przypadku zdecydowanie sprawdza się fraza easy to learn, hard to master. Bawiłam się setnie, kiedy kolejny raz smutno łapałam się za głowę i dziwiłam się, jak mogłam popełnić tak głupi i nieprzemyślany ruch. Z każdą partią odkrywamy coraz więcej głębi oraz możliwości, które daje nam (do łapek i umysłów) ten niewielki tytuł. Nie musicie obawiać się o regrywalność – jest tu bardzo wiele do odkrycia, a z im szerszym gronem znajomych gramy, tym więcej świetnych zagrań odkrywamy. Niemniej sprawdza się również w stałym gronie grających, jeśli lubicie stawiać sobie ciągle nowe wyzwania oraz przekraczać swoje granice ;)
Koniecznie musze wspomnieć o wydaniu. I nie chodzi wcale o ilustracje. Granna stawia na ekologię – wydanie jest całkowicie wolne od plastiku, a na swoje piony dostajemy zgrabne tekturowe pudełeczka (do samodzielnego złożenia ;). Zamiast woreczków strunowych – papierowe torebeczki. Czy to wszystko się nie niszczy lub nie zużywa? Absolutnie nie! Dalej działa i pomaga w set upie. A tekturowe pudełka załatwiają sprawę pionków turlających się po pudełku (np. podczas przenoszenia gry z miejsca na miejsce). Wysyłamy do wydawnictwa wielkie plusy i serduszka :)
Jungle Boogie to bardzo dobry tytuł dla miłośników abstrakcyjnych gier, które stawiają na zaciętą, mózgożerną taktyczną rywalizację. Fanatycy negatywnej interakcji będą zachwyceni. W małym (i podkreślmy to jeszcze raz – całkowicie ekologicznym) pudełko skrywa się wiele godzin emocjonujących partii, gdzie czujnie będziemy spoglądać w stronę swoich przeciwników. A każde zwycięstwo przyniesie nam nie lada satysfakcję. A biorąc jeszcze po uwagę cenę, to naprawdę warto mieć ją w swojej kolekcji.
Plusy:
+ easy to learn, hard to master
+ duży poziom decyzyjności
+ abstrakcja nastawiona na taktyczną rywalizację
+ morze negatywnej interakcji
+ regrywalność
+ wywołująca wiele emocji oraz przyjemną nerwowość
+ rozgrzejemy szare komórki, a każde zwycięstwo będzie dla nas czymś, z czego możemy być dumni
+ ekologiczne wydanie
Minusy:
– skalowanie: nawet nie próbujcie grać w dwie osoby
– może pojawić się downtime
– gra bez specjalnych zdolności małpek sprzyja „mulistości” partii – czekamy wyłącznie na błąd przeciwnika
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
ale super gra ;)