Jakiś czas temu poszła wieść w mediach, że dr Wojciech Glac z Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego stworzył grę planszową „Infekcja”, której celem jest zwalczenie koronawirusa. Jako, że planszówka ta jest grą P&P postanowiłam ją przetestować :)
Trochę przypomina grę w życie – co turę wirusy namnażają się w szalonym tempie. Niestety podobieństwa są tylko na tym etapie – wirusy same w sobie nie umierają, więc możemy liczyć tylko na siebie (i ew. współgraczy – bo to gra kooperacyjna), a raczej na leukocyty, które będziemy wysyłać do walki z wrogiem.
Aspekt edukacyjny
Gra jest całkiem niezłą symulacją zainfekowanego organizmu. Plansza to komórki ciała, krwi oraz węzły chłonne. Wirusy namnażają się jedynie w komórkach ciała (choć obecne mogą być też we krwi), za to leukocyty mogą poruszać się jedynie we krwi oraz węzłach chłonnych. Jak to możliwe, żeby zwalczyć infekcję? No cóż, krew dopływa wszędzie, a niszczymy wirusy również (albo nawet przede wszystkim) w komórkach sąsiadujących z danym leukocytem, więc faktycznie da się je wytrzebić. Przynajmniej teoretycznie ;)
Mamy 6 kart postaci (leukocytów) – a więc może się bawić od 1 do 6 graczy – w każdym razie w grze muszą być obecne wszystkie leukocyty, nawet jak gracie solo. A są to:
- Limfocyt T pomocniczy, który zawsze rozpoczyna rundę
- Limfocyt T cytotoksyczny
- Limfocyt B
- Granulocyt
- Monocyt
- Komórka NK
Na początku rundy wirusy się namnażają, a następnie do akcji wkraczają owe białe krwinki – funkcja każdej z nich jest opisana w instrukcji – niektóre zabijają wirusy we krwi, niektóre w komórkach ciała. Granulocyty i monocyty potrafią zaprezentować antygen limfocytowi – najpierw muszą one takiego wirusa pokonać, a następnie z jego materiałem genetycznym (żetonem) udają się do węzła chłonnego – jeśli w węźle chłonnym spotkają się z limfocytem następuje przekazanie żetonu (prezentacja antygenu) – od tej pory limfocyt działa sprawniej, np. może zabijać wirusa w dwóch a nie w jednej komórce lub nawet we wszystkich przyległych komórkach. Kluczowe wiec dla organizmu jest rozpoznanie antygenu – dopiero wtedy mamy szansę na zwrot akcji i wychodzenie z choroby, bo tempo namnażania się wirusa jest o wiele większe niż podstawowa aktywność białych krwinek
Mechanika
Na walkę z wirusem mamy aż 21 dni, czyli mniej więcej jak w życiu. Jednak przegrać można tnie tylko wtedy, gdy nie pokonamy choroby w trzy tygodnie, ale również wtedy (podobnie jak w Pandemii), gdy skończą nam się znaczniki wirusa, które co rundę dokładamy na planszę. Podobno przegrywa sie w 30% przypadków. Ja zagrałam na razie dwa razy – za pierwszym razem przegrałam w 4. rundzie, za drugim w 7. Heh, chyba łaskawszym okiem spojrzę na mój organizm przy następnej infekcji, może nawet spróbuję o niego zadbać uprawiając jakiś sport i/lub dokarmiając się warzywkami.
W zasadzie z góry wiadomo jak będą się rozmnażać wirusy, więc wydawałoby się, że gra jest powtarzalna. Tyle razy ile mamy stanów początkowych (czyli miejsc zakażenia) – od tego momentu można uznać, że jest to łamigłówka, bo walka z nimi nie zależy od niczego, co byłoby losowe (rzut kostką, wylosowana karta) i trzeba znaleźć najbardziej optymalną ścieżkę walki z wirusem. Ale… do gry wchodzą też karty wydarzeń (jest ich 6 – zagrywamy je co trzecią rundę) – one mogą nam pomóc lub przeszkodzić (np. dokonać ponownej infekcji) – i w tym miejscu z łamigłówki Infekcja staje się grą, która nigdy do końca nie wiadomo jak się potoczy.
Tak czy owak gra jest dla mnie zaskoczeniem, bo wcale nie jest prosta, mechanicznie działa dobrze, fajnie symuluje rzeczywistość. Dla nie-biologa może być ciężko strawna instrukcja (raczej z uwagi na tematykę, bo wszystko jest dobrze wyjaśnione), ale jeśli macie trochę czasu i lubicie gry kooperacyjne (a zwłaszcza Pandemię – ale uwaga, to nie jest Pandemia! ona nic nie zżyna z Pandemii!) – to mimo wszystko warto poświęcić jej trochę czasu.
Print & Play
Karty leukocytów są odrobinę większe niż karty pokerowe – ale na tyle, że można je przyciąć i wrzucić w koszulki razem z kartą z jakiejś rozkompletowanej talii, co jest dość wygodne. Zastrzeżenia mam do kart wydarzeń – nie wiedzieć czemu są w dziwnym rozmiarze, byłoby wygodniej, gdyby też były pokerowe. Nie jest ich aż tak dużo, by się z nimi myliły. Znaczniki leukocytów warto wydrukować – chyba, że znajdziecie pionki w odpowiadających kolorach (to jest fajne, że symbol każdego leukocytu ma swój własny kolor). Znaczniki wirusów spokojnie można zapożyczyć sobie z innej gry (cokolwiek co będzie małe i okrągłe), jeśli nie będzie wam się chciało wycinać tego drobiazgu.
Więc polecam – wejdźcie sobie na stronę autora, wydrukujcie planszę, karty i zagrajcie w Infekcję….
Ciekawa gra :D