Brikks
Autor: Wolfgang Warsch
Liczba graczy: 1-4
Czas gry; ok 30 min.
Wiek: 8+
Mechanika: roll&write, tetris
Rok wydania: 2018 (2020 PL)
Wydawnictwo: Schmidt Spiele | G3
Ranking BGG: 6.5
Ciekawy mariaż tetrisa i mechaniki roll&write. Arkusz gry przedstawia grę komputerową. Tak jak komputerowym tetrisie – będą spadać bloki o różnych kształtach. Kiedy blok zatrzyma się (zderzy się z przeszkodą) wykreślamy pola które przykrył. Można te bloki swobodnie przesuwać w poziomie (np. po to by wsunąć w jakieś miejsce) ale nie wolno ich tak po prostu obracać. Aby obrócić blok (tj. wybrać inny wariant – widać je wszystkie na drugiej stronie arkusza – trzeba wydać punkty energii – te zaś zdobywamy wtedy, gdy spadający blok przysłoni nam kółko o tym samym kolorze. Te punkty energii spełniają podwójną rolę – oprócz manipulowania blokami pozwalają co jakiś czas skreślić kolejny kwadracik na pasku dodatkowych punktów – a im więcej tych krzyżyków wykreślimy, tym więcej zdobędziemy punktów.
Gdy gracz nie może na swoim bloku zmieścić bloku – odpada z gry. Pozostali kontynuują grę dopóki nie odpadnie ostatni gracz. Wtedy podlicza się punkty i wyłania zwycięzcę. A za co punktujemy?
- za każdy wypełniony (lub prawie wypełniony) rząd – 8, 9 lub 10 skreśleń w rzędzie. Oczywiście najbardziej opłacalny jest rząd wypełniony w całości. Ponadto mniej więcej od połowy ekranu rzędy są punktowane podwójnie a ostatnie, górny rząd aż poczwórnie (acz wypełnienie go w całości, żeby przyniósł naprawdę dużo punktów graniczy z cudem)
- pierwszy nieskreślony kwadracik na pasku punktów dodatkowych – przyrost tych punktów nie jest liniowy, wiec naprawdę warto w niego inwestować. Wykreślamy tam punkty – jak już wspominałam za postęp na torze energii. A także wtedy, gdy uda nam się tak wpasować spadający bloczek, że domknie on mam dwa, trzy albo cztery rzędy w danym ruchu
- do tego wszystkiego dodajemy jeszcze punkty z niewykorzystanych bomb. Bombę skreślamy wówczas, gdy nie chcemy (albo nie możemy) wpisać spadającego bloku. Jeśli ich nie skreślimy, to otrzymamy 1+2+4 punkty (trzy bomby – każda punktuje inaczej).
Co mi się podoba, a co nie?
Zacznijmy od tego, że skoro autorem jest Wolfgang Warsch to …. moje oczekiwania rosną. Zdążył już nas przyzwyczaić do tego, że robi bardzo fajne gry.
Gra nie jest trywialna. Na początek każdy z graczy musi sobie wykreślić inny blok na arkuszu i dzięki temu dostajemy inne warunki początkowe dla każdego. Cóż z tego, że każdemu będzie spadał taki sam klocek? (co będzie spadało określa rzut kostką). Plagiatu nie będzie, na nic zda się zaglądanie sąsiadowi przez ramię. Trzeba się napracować nie tylko aby te klocki do siebie pasowały, żeby nie generowały zbyt dużo dziur, ale jeszcze na dodatek, żeby odpowiednio nam przykrywały kółka we właściwych sobie kolorach. I to naprawdę nie jest łatwe, bo nie raz i nie dwa wstawienie jakiegoś klocka bez przemyślenia uniemożliwiło mi potem wykreślenie bloku w odpowiednim miejscu.
Gra jest totalnie nieprzewidywalna na skutek losowości w rzutach kostką, ale nie ma to nic wspólnego z niesprawiedliwą losowością, bo wszyscy dostajemy to samo. Tylko od nas zależy jak sobie to rozplanujemy na planszy.
Ciekawym zabiegiem jest to, że gracz, który rzuca kostkami może raz przerzucić kostki (ale zawsze obie) jeśli nie odpowiada mu wynik. To daje też pewne niewielkie możliwości negatywnej interakcji – przyznam szczerze, że zdarzało mi się zajrzeć w kartę przeciwnika i sprawdzić, czy przypadkiem wyrzucony blok nie jest jego upragnionym. Niemniej jest to dość marginalne – w zasadzie interakcji nie mamy. Z wyjątkiem wariantu dla dwóch osób, kiedy nie gramy na punkty a na to, kto dłużej utrzyma się w grze i zamiast skreślać kwadraty na torze punktów skreślamy minibloczek na arkuszu przeciwnika (ale z zachowaniem wszystkich zasad spadających bloków).
Skoro już wiemy, że jest dodatkowy tryb dwuosobowy tzw. pojedynek – ewidentnie na plus – to jeszcze warto wspomnieć, że gra ma cztery poziomy trudności (różnią się tym ile punktów energii zyskujemy / tracimy gdy blok przesłoni nam kolorowe kółko). Najłatwiejszy daje 1 punkt za przysłonięcie kółka w innym kolorze, a dwa za zgodność kolorów. Najtrudniejszy daje co prawda dwa punkty za zgodność kolorów (bloku i kółka), ale za to jeśli przysłonimy kółko innego koloru niż przysłaniający blok – tracimy dwa punkty energii (o ile je mieliśmy wcześniej aktywowane). I te cztery poziomy można ze sobą mieszać dając handicap graczom mniej ogarniętym w tetrisie. Mamy też tryb solo – ale trudno się spodziewać, żeby go nie było, skoro to tetris :-)
Właściwie trudno mi znaleźć jakieś istotne minusy w Brikksie. A mimo to raczej nie zajmie najwyższego miejsca wśród wykreślanek, jakie ostatnio zostały wydane przez G3. Nie, żeby mi się nie podobało – wręcz przeciwnie, zawsze chętnie zagram. To jest porządny tytuł, ale Dizzle, które opisywałam niedawno bardziej mi się podobało. Jak również Man muss auch gönnen können!, które opiszę już w następnej recenzji. Może dlatego, że w Brikksie niespecjalnie da się tworzyć kombo (można spróbować zbierać dużo punktów energii aby potem nabyć wymarzony kafelek, który dobrze nam się gdzieś wpasuje dając sporo punktów – ale dalej nie jest to kombo, czyli coś co tygrysy lubią najbardziej). Nie można jednak odmówić pokaźnej dawki myślenia podczas tej gry, więc polecam wszystkim conajmniej spróbować, zaś dla miłośników tetrisa – myślę, że może to być pozycja typu must have.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.