Grif Balata, statek obcych, wciąż zapada się w pole grawitacyjne gwiazdy neutronowej. Okręt transportował unikalną roślinność plantety Vahari na nowe miejsce, ale sztuczna inteligencja mająca za zadanie utrzymywać ją przy życiu uległa uszkodzeniu, co spowodowało, że Vahari zaczęli być postrzegani jako źrodło białka dla swoich roślinnych skarbów narodowych i stanęli w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Konieczne jest przeprogramowanie Jednostki Centralnej do której próbuje dotrzeć Strot, lecz aby tego dokonać trzeba wpierw wyłączyć systemy w maszynowni, dokąd właśnie dotarł Radom…
– Jesteśmy już na miejscu. – mówi Lorna półszeptem. – Panele energetyczne znajdują się tutaj – pokazuje gestem cały tunel. – Wystarczy, że splotę te liany i uzyskam dostęp do generatora. Sikara klika w komunikator:
– Jesteśmy w maszynowni, jak Wasz status?
•••
Strot słyszy sygnał komunikatora. Czasu nie ma za wiele…
Hadasah i Parson zaczęli się zachowywać bardzo nietypowo, są nieobecni jakby lunatykowali. Theili trzyma się jakoś, ale jego stan emocjonalny jest rozchwiany. Na Strocie myślopłat nie robi dużego wrażenia, słyszy i czuje jego kuszenie, ale w momencie gdy postanawia go ogłuszyć, obcy zmienia nastawienie, stara się zamaskować swoją obecność. Wytropienie go nie jest łatwe, ponieważ trzeba skonstruować w myślach „wiarygodną maskę” budzącą zaufanie, zachęcającą do wyjścia z kryjówki. Gdy tylko wiązka fazera sięga w kierunku myślopłata, natychmiast odpuszcza kontrolę nad wszystkimi.
Chwilę później słychać krzyk Parsona….
Parson znajduje się ponad ziemią, wplątany w gęste gałęzie jednego z drzew. Drzewo rusza się znacznie bardziej niż pozostałe i jest wyraźnie rozdrażnione.
– Przykro mi z powodu Waszego kolegi. – mówi smutno Theili. – Drzewo snów nie atakuje nigdy niesprowokowane, ale nic się nie da zrobić.
Theili patrzy ze smutkiem, ale też i pewną nabożnością na drzewo.
– Zostaw mnie! Nie! – Parson przeraźliwie krzyczy.
– Poddaj się mu, a ból zniknie!
Strot strzela z fazera w drzewo – nadal przepięty jest na ogłuszanie.
– Jeśli mamy wam pomóc, zrobimy to na naszych warunkach – mówi spokojnie do Theili. – Nie oddam nikogo z naszych ludzi.
Strzał trafia, ale energia fazera rozprasza się po jego korze i rykoszetuje na boki, osmalając okoliczne krzaki. Parson traci przytomność.
-To jest drzewo snów, jego nie da się tak po prostu spalić! – mówi zszokowany Theili.
– Jeśli nie puści Parsona, to je za to po prostu zetnę. – W głosie Strota słychać spokój i zdecydowanie.
– Musi być jakiś inny sposób. Ja wiem, że nie jesteście Vahari i drzewo nie jest dla Was święte, ale zniszczenie go będzie dla nas olbrzymim ciosem
– Theili nie chcę naruszać waszych świętości, ale nie mogę się zgodzić na stratę towarzysza.
Strot wspina się po gałęziach, starając się uniknąć chwytnych witek, którymi drzewo snów splątuje swoje ofiary i do pewnego momentu się to udaje. Niestety jedna z gałęzi jest zdradliwa – zamiast stabilnej podpory okazała się pułapką i uwięziła mu nogę. Chwilę później inne kończyny drzewa otoczyły go całego. Jest niedaleko Parsona, niemal na wyciągnięcie ręki, ale także uwięziony.
– O rany. – na dole panikuje Theili. – To jest niedobre… Nie mamy czasu, ale… Spotyka Was lepsza śmierć… Co ze mną i Lorną? Niedobrze…
Warstwa korowa drzewa pokryta jest różnobarwnymi łuskami, trzymają Strota w stalowym uchwycie. Volkanin się nie poddaje – postanawia skorzystać z tego, że ma bezpośredni kontakt z Drzewem i dokonuje zlania jaźni…
Drzewo przygląda się mu z zainteresowaniem. Strot czuje strumienie świadomości przepływające przez gałęzie. W konarach znajdują się tunele, którymi można podróżować – w taki sposób zresztą drzewo wykańcza swoje ofiary, ale Volkanina nie atakuje. Przed oczami przewija mu się galeria trudów, jakie przebyło drzewo przez ostatnie stulecia, dramat przeprowadzki z zagrożonej planety, historie życia wszystkich Vahari, jacy oddali się drzewu w ofierze. Są tu także cienie Vaharich, którzy żyją, Theiliego i Lorny, a także całej załogi promu Xhatte.
Drzewo zostało przebudzone przez Parsona, zrobił to nieświadomie, ale skutecznie. Drzewo nie ma swojego głosu, przemawia ustami tych wszystkich dusz, które są w nim spętane.
– Czego potrzebujesz? – pytają tonem bez emocji
Volkanin przekazuje drzewu obrazy wybuchającej gwiazdy, zagłady statku i śmierci wszystkich istot na nim.
Potem pokazuje mu swoją drogę, w kierunku centrum – wypuść nas, tylko my możemy to powstrzymać. Musimy się spieszyć.
Drzewo nie rozumie dlaczego zagłada wszystkich jest czymś niepożądanym, ziarenka piasku na plaży zostają porwane przez wodę, ale później osiądą na dnie lub wyrzuci je przypływ. Strot stara się mu pokazać obrazy bezsensownej i bezproduktywnej śmierci Taliego i Lorny, oraz śmierć jego samego. Drzewo wydaje się być niezrażone tym, co się dzieje na zewnątrz, ponieważ ono samo stanowi wszechświat, zaludniany przez tysiące umysłów Vahari.
Zlanie jaźni to unikalne doświadczenie, które pozwala podzielić myśli i doświadczenia z inną osobą, ale w tym wypadku działanie jest zwielokrotnione, Strot poznaje losy całej cywilizacji sięgające kilkuset lat wstecz. Wiedza tutaj zgromadzona, mimo że Vahari nie są bardzo rozwiniętą cywilizacją, jest przeogromna, a im więcej jej odkrywa, tym bardziej go wciąga i zachęca do dalszego poznania. Zanurza się w tym, dzieląc się w zamian swoją wiedzą.
Tymczasem Hadasah powoli wraca do rzeczywistości. Myślopłat zabrał ją do najszczęśliwszego i najbezpieczniejszego miejsca jakie zna – do jej własnej kwatery, w której może oddawać się klingońskiej medytacji. Ale zanim się z tej wizji obudzila, ujrzała Kahlesa… to dodało jej sil i motywacji. Będąc pod jego wrażeniem próbuje przekonać drzewo jak bardzo niehonorowe jest pozbawianie życia wtedy, kiedy można je uratować.
Drzewo snów odpowiada na próbę telepatycznego kontaktu ze strony Hadasah i uważnie wsłuchuje się w jej przekaz. Klingoński system etyki i pojęcie honoru to dla nich nowe pojęcia, niezrozumiałe i być może sprzeczne z ideą harmonii, natomiast drzewo słucha nie tylko treści, ale też formy. Strot uczestniczy w tej rozmowie i czuje pasję, z jaką Klingonka opowiada o tym, w co wierzy i jak bardzo potrzebuje pomocy. Drzewo słucha bez emocji, jest jak ocean, w który możesz wrzucić dowolnie dużo kamieni, ale nigdy nie zmieni swojego charakteru… Ale Parson nie jest obojętny, bardzo chce wrócić. A Vahari, przysłuchujący się myślom Hadasah unoszonym przez morską bryzę – współczują. Ta jedna emocja przechodzi na kolejną istotę i na kolejną, i wkrótce wszyscy po horyzont, we wszystkich wymiarach myślą tylko o jednym:
– Musicie wrócić do swojego świata.
Nikt tego nie mówi, ale Strot wie, że drzewo będzie czekało na niego, kiedy przyjdzie właściwy czas…
c.d.n.