Na rynku gier planszowych pojawia się tak wiele tytułów, że nie sposób zagrać we wszystkie obecnie wydawane. Tym trudniej znaleźć czas na powrót do starszych pozycji. Niewiele spośród nich jest w stanie przetrwać na stołach graczy dłużej niż kilka lat. Natłok nowych mechanik, ich ciekawych połączeń i pięknych grafik z łatwością spycha starocie.
Na szczęście jest kilka pudełek, które pomimo mijających lat wciąż cieszą się sympatią fanów planszówek. Jednym z nich jest 6. bierze! – mała karcianka, która w zeszłym roku doczekała się srebrnej rocznicy i z tej okazji także wydania jubileuszowego. Nowa odsłona otrzymała odświeżoną okładkę, podstawowy zestaw kart, znany z pierwotnej wersji oraz 28 kart specjalnych, które urozmaicają rozgrywkę.
Mało zasad, dużo zabawy
Tym, którzy nie znają gry, polecam recenzję, która okazała się przy okazji jej 10-lecia. Zasady są bardzo proste. Tasujemy talię 104 ponumerowanych kart, rozdajemy każdemu po 10, a 4 następne układamy w kolumnie na środku stołu. Wyłożone karty są pierwszymi w rzędach, do których będziemy dokładali kolejne numery. Ruch graczy jest równie prosty: wszyscy wybierają jedną kartę z ręki, jednocześnie je odsłaniają i w ustalonej kolejności umieszczają w rzędach.
Są 4 zasady dokładania:
- Dołożona karta musi mieć większą liczbę niż poprzednia;
- Różnica między liczbami musi być możliwie jak najmniejsza;
- Rząd nie może składać się z więcej niż 5 kart;
- Niższa karta niż którakolwiek z ostatnich w rzędach zmusza do zebrania jednego z nich.
- Nie taki byk straszny
Tyle z teorii, która może wydawać się poleceniem zadania matematycznego. W praktyce wygląda to tak, że po odsłonięciu kart, dokładanie zaczyna się od gracza z najniższą liczbą. Musi ona zostać położona obok karty, która jest jej najbliższa (jeśli w jednym rzędzie ostatnia karta to “60”, a w drugim “63”, to kartę “65” musimy położyć w drugim). Jeśli dołożona karta jest szóstą w rzędzie, zbieramy 5 poprzednich na swój stos, a naszą kładziemy na początku – zostaje pierwszą w tym rzędzie. Gdy nasza pula z ręki się wyczerpie, rozdajemy kolejne 10 kart, więc cała rozgrywka powinna zamknąć się w kilku rundach.
Gra kończy się, gdy którykolwiek z graczy zbierze 66 lub więcej byczych głów, a zwycięża ten, który ma ich najmniej.
Tu pojawia się kalkulacja i ryzyko przy wyborze rzędu, do którego chcemy dołożyć kartę. Ilość byków jest różna – liczby z 5 na końcu mają po dwie, wszystkie dziesiątki po trzy, a dublety po 5. Najbardziej niechcianą kartą jest 55 – łączy w sobie dwa powyższe przypadki i jest “warta” 7 byczych głów. Uważajcie na nią!
Są urodziny – są niespodzianki
Te zasady się nie zmieniły w porównaniu do podstawowej wersji gry. Jednak jubileuszowe pudełko mieści także dodatkowe karty, które wprowadzają nowe zasady, mogące nieco namieszać podczas rozgrywki. Są małe zmiany w przygotowaniu – gracze otrzymują po 12 ponumerowanych kart oraz po 3 z osobnej talii specjalnej, a koniec następuje już po dwóch turach. Akcje z nowych kart mogą zostać użyte przez gracza, który ma dołożyć swoją kartę. Dostępne korzyści to:
- “5. rząd” – możemy utworzyć nowy rząd, dokładana karta będzie pierwszą;
- “7. bierze” – nie szósta, a siódma karta wymusza zebrania rzędu;
- “wstawianie” – kartę można dołożyć w dowolne miejsce w innym rzędzie z zachowaniem zasady rosnących liczb;
- “zamiana” – gracz może wymienić kartę na inną ze swojej ręki;
- “przeniesienie” – można przełożyć dowolną kartę w inne miejsce z zachowaniem zasady rosnących liczb;
- “stop” – nie można dokładać kart do wybranego rzędu;
- “plus=minus” – ujemne punkty z jednej z zebranych kart są zamieniane na dodatnie.
Ciekawe urozmaicenia
Jak wypadają nowe akcje podczas gry? Moim zdaniem całkiem dobrze. Na pewno wydłużają czas zastanawiania się nad wyborem karty, ale dla graczy nie powinno być to dużym problemem. Podstawowa wersja jest wystarczająco przyjemną rozgrywką z domieszką irytacji, gdy mamy pewność, że zmieścimy się w rzędzie, a tu ktoś wyskakuje z jedynym numerem, który może nam zepsuć plany. I dokładnie to robi z miną samozadowolenia na twarzy. Karty akcji mogą nam pomóc obronić się przed ujemnymi punktami, a co jeszcze lepsze – przeszkodzić innym lub wręcz zmusić do wzięcia rzędu.
Bez dodatkowej talii negatywna interakcja była całkiem spora, ale niezamierzona. Nie mogliśmy wiedzieć co inni mają na ręce i umyślnie zaplanować wepchnięcia komuś byczych głów. Wszystko opiera się na kalkulacji i dobrej pamięci, ale i tak margines błędu pozostaje dosyć duży. Ta część się nie zmieniła, ale w rozszerzonej wersji możemy temu zapobiec tuż przed katastrofą lub z pełną świadomością wepchnąć kogoś na minę nr 55. Przez to rozgrywka jest bardziej zacięta, a i więzi rodzinne i przyjacielskie bardziej zagrożone.
Co jeszcze nowego?
W podstawowej wersji mamy możliwość zagrania od 2 do 10 graczy, przy czym najlepiej gra mi się w przedziale 4-6. Rozgrywka z jubileuszowymi kartami zmniejsza maksymalną ilość osób do 6. Nie powinno być to dużym utrudnieniem ani minusem, chyba że ktoś regularnie spotyka się w takim gronie. W takim przypadku pozostaje standardowa talia, która i tak powinna zapewnić wystarczająco przyjemną rozgrywkę.
Muszę jeszcze wspomnieć o bezdusznych byczych cieniach bez twarzy, które pozostały takie same i nie pozwalały zaprzyjaźnić się z bohaterami gry. Na szczęście byki na kartach akcji zyskały w końcu oczy i ten szczegół, a także kilka akcesoriów, całkowicie zmieniły ich odbiór. Niby to układanka w cyferki, ale od razu lepiej im z pyska patrzy. Symbole akcji są dobrze przedstawione, a dla niepewnych z tyłu instrukcji znajduje się małe przypomnienie.
Brać czy nie brać – oto jest pytanie
Brać! W moim przypadku nie było problemu z wyborem wersji, ponieważ zanim zdecydowałam się kupić własne pudełko, wydano edycję jubileuszową. Mając tę odsłonę mogę wybrać, czy gram w podstawową wersję czy rozszerzoną. Czy posiadacze starej wersji powinni mieć obie? Raczej nie. Prędzej sprzedałabym lub oddała poprzednią i zaopatrzyła się w nową, która daje wybór. Dwie sztuki przydadzą się może perfekcjonistom – jedna idealna do domowego grania i druga na wyjazdy – idealnie nadaje się na wszelkie imprezy i wakacje w większym składzie.
Żeby nie było tak kolorowo, 6. bierze! ma jedną ogromną wadę. Działa beznadziejnie na dwie osoby. Można doczekać starości zanim trafi się okazja powalczenia o ostatnie miejsce w rzędzie, a w zasadzie każdy może sobie beztrosko dokładać karty bez większej refleksji i tylko od czasu do czasu przemyśleć swój ruch. Przy trzech graczach niby jest lepiej, ale niewiele. Ta karcianka jest stworzona dla większej grupy, więc jeśli nie macie takiej pod ręką, to musicie zrezygnować z zakupu. Żartowałam. Idźcie na rynek i zbierzcie losowych ludzi, zasady są łatwe, więc szybko się nauczą. A po drodze kupcie grę.
Plusy:
- małe pudełko, w sam raz na wakacje lub spotkania ze znajomymi
- proste zasady
- specjalne akcje, urozmaicające rozgrywkę
Minusy:
- nie działa dobrze na 2-3 osoby
Grę 6. bierze! - wydanie jubileuszowe kupisz w sklepie
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.