Escape roomy i gry detektywistyczne to rozrywka, którą odkryłam stosunkowo niedawno. Już od pierwszego „pokoju zagadek” wiedziałam, że długo zabawię w tym świecie. Od tego czasu zawsze z radością przyjmuje pojawienie się nowego tytułu w tej kategorii. Kiedy dowiedziałam się, że Wydawnictwo Albi nosi się z zamiarem opublikowania nowej serii gier, łączącej moją ulubioną formę rozrywki, z mrocznym klimatem thrillerów skandynawskich, moje podekscytowanie sięgnęło zenitu. Wreszcie, w pewne wrześniowe popołudnie dotarła do mnie przesyłka, kryjąca pierwszą z cyklu 50 Clues grę, o intrygującym tytule Wahadło umarłych…
Fabuła gry
Mija pięć lat odkąd policjantka prowadząca śledztwo w sprawie zaginięcia dziecka odnalazła jego ciało. Makabrycznie upchnięte do walizki zwłoki malca zaprowadziły stróżów prawa do Marii. Obłąkana kobieta za swoją zbrodnię została skazana na dożywocie i trafiła do miejsca, w którym powinna się znaleźć dawno temu – do szpitala dla umysłowo chorych. W grze Wahadło umarłych wcielamy się właśnie w Marię. Kobieta mimo upływu czasu nie poddaje się. Wie, że jeśli nie wydostanie się z domu dla obłąkanych i nie zakończy swojej misji, jej dziecku grozi niebezpieczeństwo. Tylko ona może pokonać Króla Leopolda i zrobi wszystko (dosłownie wszystko), żeby zrealizować swój plan.
Wygląd i wykonanie
Jak zwykle w przypadku gier typu escape room, wewnątrz pudełka Wahadła umarłych znajdziemy wyłącznie talię kart. Okładkę zdobi oszczędna, ale bardzo klimatyczna grafika i taki też styl ilustracji znajdziemy na pozostałych elementach karcianki. W większości czarno białe obrazki nie zachwycają wizualnie, ale są czytelne i nie trudno dostrzec na nich poszukiwane wskazówki i tropy. Niektóre karty zawierają drastyczne sceny. Żadna z nich nie przekracza moim zdaniem granicy „dobrego smaku”, ale na pewno mogą one przyprawić graczy o ciarki.
Aplikacja
Do rozgrywki w Wahadło umarłych poza talią potrzebujemy notatnika, ołówka oraz urządzenia z dostępem do Internetu. Początkowe karty wprowadzają nas w świat Marii i tłumaczą jak się w nim poruszać. Pierwsza z nich odsyła nas do tutorialu dostępnego na stronie gry. Film przedstawia początek historii, tłumacząc jednocześnie, jak działa gra. Na stronie znajdziemy też aplikację, z której będziemy korzystać w czasie rozgrywki. Zasady Wahadła umarłych są bardzo proste, więc już po kilku kadrach będziemy doskonale wiedzieć, co robić. Dobrze napisana pomoc gracza, przydatna na początku, także wyczerpuje informacje na temat rozgrywki.
Co znajdziemy na kartach?
W lewym górnym rogu kart znajduje się ich numer porządkowy. Po prawej stronie niektórych z nich umieszczono informację, które z odkrytych kadrów należy odłożyć do pudełka. Numery w szarych ramkach, na które możemy trafić w czasie gry, oznaczają karty, które możemy dobrać z talii. Te na czerwonym tle łączymy, wpisując ich kombinację do aplikacji. Jeśli zrobimy to poprawnie, otrzymamy kolejne wskazówki. Liczby na czarnych polach to tropy do zbadania, przedmioty, które możemy podnieść itp. Wpisując je w pole przeznaczone na kody, czasem wraz z kombinacją liczb, do której sami musimy dojść, otrzymujemy nowe informacje.
W czasie przeglądania talii trafimy w różne miejsca, spotkamy wiele osób, znajdziemy ukryte przedmioty. Czeka na nas mnóstwo łamigłówek do rozwiązania. Trzecia z kolei karta zawiera wprowadzenie, już z perspektywy Marii. Powtarza ona sobie, dlaczego musi uciec, wprowadzając nas w świat swojego szaleństwa. Przyjmowanie silnych leków sprawiło, że kobieta ma problemy z przypomnieniem sobie szczegółów tego, co zaplanowała. Nic jednak straconego. Maria zaszyfrowała kolejne kroki prowadzące do zamierzonego celu. Wystarczy rozwiązać zestaw łamigłówek, by jak po nitce do kłębka trafić do rozwiązania.
Escaperoom pełen mrocznych zagadek
Rozpoczynamy przygodę w pokoju w szpitalu psychiatrycznym. Jak z niego uciekniemy i co zrobimy dalej? Tak naprawdę żadna decyzja nie należy do nas. Od początku do końca Wahadła umarłych podążamy ściśle wytyczoną ścieżką szaleństwa. To ono, a nie my determinuje poczynania Marii. W grze Wydawnictwa Albi wcielamy się w kobietę, ale nie mamy wpływu na to, co zrobi, tylko na to, jak szybko zrealizuje zamierzone plany.
Poziom zagadek w grze Wahadło umarłych jest różny. Niektóre łamigłówki sprawiły mi trudność, jednak większość wydała mi się dość łatwa. Aplikacja stworzona na potrzeby gry pozwala nam skorzystać z podpowiedzi. Dostępne są 3 wskazówki. Pierwsza zwraca uwagę gracza na numery, znajdujące się na ilustracjach, które mógł przegapić. Kolejna podpowiedź informuje nas, w jaki sposób podejść do zagadki. Jeśli i ona nie okaże się wystarczająca, pozostaje nam trzecia, która zawiera rozwiązanie łamigłówki.
Wrażenia
To, co jest zdecydowanie najbardziej charakterystyczną cechą gry Wahadło umarłych, to jej mroczny, psychodeliczny klimat rodem z naprawdę strasznego filmu grozy. Karcianka zabiera nas do świata pełnego przemocy, tak rzeczywistej, że często budzącej realny niepokój graczy. Główna bohaterka, w którą się wcielamy, robi to, co uważa za konieczne, by zrealizować swój plan. Jej działania są doskonałą ilustracją dla powiedzenia „cel uświęca środki”. Gra jest zdecydowanie przeznaczona dla dorosłych graczy. Udało mi się ją ukończyć w nieco ponad godzinę, choć sugerowany czas na rozwiązanie zagadek to 90 minut. Dzięki aplikacji możliwe jest przerwanie rozgrywki w każdym momencie i powrót do niej w innym terminie. Jeśli jednak zamierzacie odłożyć grę na półkę, koniecznie zapiszcie jakie karty znajdują się odkryte na stole.
Mechanicznie Wahadło umarłych bardzo mi się podoba. Wszystkie kadry poprawnie łączą się ze sobą, a poruszanie się między nimi nie sprawiło mi żadnego problemu. Fabuła jest intrygująca i na każdym jej etapie moja ciekawość co wydarzy się dalej rosła. Zagadki, które znajdziemy w grze, są interesujące i pomysłowe. Mimo że mam za sobą wiele rozgrywek w escape roomy i gry detektywistyczne, wiele z nich mnie zaskoczyło. Otwierając pudełko Wahadła umarłych obawiałam się, jak wiele miejsca zajmie rozłożona gra. Szybko przekonałam się, że karty „same się sprzątają”. Odkrywając kolejne puzzle układanki otrzymujemy wytyczne, które kadry nie będą nam już potrzebne. Lądują one w pudełku, robiąc miejsce na nowe, za każdym razem bardziej mroczne, a nawet momentami wręcz solidnie popaprane sceny w życia Marii.
Nie dla wrażliwych graczy
Wahadło umarłych to dla mnie gra kontrowersyjna. Zawiera tak dużą dawkę przemocy, że momentami zastanawiałam się, czy nie jest jej za dużo. Gra jest fikcją i w żaden sposób nie zachęca do naśladowania Marii, jednak taka dawka drastycznych scen wzbudziła we mnie uczucie dyskomfortu. W wielu planszówkach musimy zmierzyć się z przeciwnikiem. Czasem jest to atakujące nas zombie, czasem próbujący nas pożreć smok lub inna poczwara. Tym razem to my jesteśmy tym złym. Na dodatek nie mierzymy się z żadnymi fantastycznymi istotami, tylko z zupełnie zwyczajnymi, bogu ducha winnymi ludźmi. I może dla niektórych graczy nie ma to znaczenia, ale moje uczucia w tym przypadku były co najmniej mieszane.
Na pewnym etapie gry nie dość, że miałam wyrzuty sumienia, to jeszcze obawiałam się, jak dalej potoczy się ta historia. Byłam ciekawa zakończenia, ponieważ fabuła Wahadła umarłych jest bardzo wciągająca. ale narracja pierwszoosobowa sprawiała, że trudno mi było w pełni cieszyć się fascynującą historią. Istotną kwestią jest to, że jak przypomnę, nie my decydujemy o poczynaniach Marii. Jej historia jest z góry ustalona. My tylko odkrywamy kolejne puzzle układanki. Z tego właśnie powodu podczas rozgrywki czułam się momentami zniesmaczona tym, do czego momentami byłam „zmuszana”.
Czy warto?
Stworzona przez Jeppe Norskera gra dostarcza sporej dawki emocji. Mroczny klimat opowieści mnie nieco przytłaczał, ale na pewno przypadnie do gustu miłośnikom ciemnej strony literatury. Wahadło umarłych to zbiór różnorodnych zagadek, których rozwiązywanie sprawiło mi sporo satysfakcji. Łatwe zasady i prosta w obsłudze aplikacja sprawiają, że może po nie sięgnąć nawet niedoświadczony gracz, byleby pełnoletni. W grze znajdziemy przede wszystkim szaleństwo, zbrodnię i przemoc, ale też intrygujące tajemnice i mniej lub bardziej wyszukane łamigłówki. Wszystko to jest mieszanką wybuchową. Jednym się spodoba, innym nie. Mnie Wahadło umarłych wyrzuciło daleko poza strefę komfortu. Niepokojąca, przerażająca historia przykuła moją uwagę mocniej niż zagadki i zdominowała rozgrywkę. Czy takich wrażeń szukam w grach planszowych? Raczej nie. Mimo to o grze Wydawnictwa Albi zdecydowanie mogę powiedzieć, że jest warta uwagi. A to czy się spodoba, jest już kwestią gustu. A o gustach „sza”.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.