Pharaon od wydawnictwa Bard przenosi nas do starożytnego Egiptu, abyśmy mogli rywalizować o zaszczytne miano dziedzica obecnego faraona. Grafiki wprowadzają nas w klimat, a my wynajmujemy rzemieślników i budujemy grobowiec. W rzeczywistości wszystko jest suche jak pieprz i właściwie zajmujemy się głównie przerabianiem jednych surowców na inne… Czy warto więc zainwestować w ten tytuł? Czy znajdziemy w nim coś oryginalnego?
Co ciekawe, twórcy Pharaona, czyli Henri Prym i Sylas, dotychczas raczej nie zajmowali się grami euro. Pierwszego możecie kojarzyć z Monster Slaughter: Horror w głębi lasu, natomiast drugi popełnił w miarę dobrze ocenianą przez graczy Samsarę. Tym razem jednak, mówiąc nieco żartobliwie, postanowili porzucić klimat na rzecz mechaniki i zawędrować w trochę obce dla nich rejony ;)
Co z tego wyszło? Gra dość nietypowa i przez to interesująca. W bardzo szerokiej perspektywie można stwierdzić, że przerabiamy surowce, żeby zmaksymalizować nasze działania (tzn. zbierać, zbierać i jeszcze raz zbierać punkty). Niemniej de facto jest to worker placement, gdzie zamiast stawiać robotników, wysyłamy na plansze… zasoby.
Już tłumaczę. Aby skorzystać z danej akcji musimy opłacić nie tylko koszt właściwy, lecz także koszt dostępu, który jest ustalany za pomocą różnokolorowych pól znajdujących się pod polem konkretnej akcji. Owe pola będą zmieniać swoje położenie dzięki kręceniu kołem (a nie kręćkiem ;)) tzn. w każdej rundzie inny surowiec (kolor) pozwoli nam na wykonanie stosownych działań. Ponadto każdy żeton surowca położony na polu kosztu dostępu obniża nam koszt akcji właściwiej.
I właśnie w tej mechanice tkwi kunszt Pharaona oraz źródło nieoczywistych decyzji, które będziemy rozważać. Fajnie jest obniżyć sobie koszt np. kolejnego etapu grobowca, ale ta zniżka działa również dla kolejnego gracza, który dokładając następny żeton będzie miał jeszcze taniej. Miło użyć srebra (joker), aby wykonać akcje dla nas niedostępną, ale dzięki temu być może umożliwimy innym wykonanie naprawdę mocnych ruchów. Fantastycznie patrzyło się jak z partii na partię gracze odkrywali coraz to lepsze zagrania, zadziwiających pozostałych towarzyszyły znad stołu. Dla mnie również wielką przyjemność stanowiło takie wykonanie ruchu, który mi dawał wiele, a innym nie tak dużo ;) Odkrywanie wszystkich zależności w Pharaonie to spora frajda.
Świetnie zaprojektowano także system pasowania. Jeśli szybko nie będziemy mieli nic do roboty, to owszem pasujemy, lecz dzięki temu, jak tylko kolejka do nas wróci, zdobywamy surowce (o które wcale nie jest tak łatwo). Z jednej strony mamy więcej możliwości w następnej turze, podczas gdy z drugiej strony niejako wymuszamy na innych bardziej przemyślane oraz skondensowane ruchy. W końcu nikt nie chce, aby przeciwnik ciągle zyskiwał i zyskiwał, i zyskiwał.
Bardzo podobało mi się to, że w gra oferuje wiele dróg prowadzących do zwycięstwa. Praktycznie w każdej partii gracze szli w różnych kierunkach (arystokraci, grobowce, rzemieślnicy itd.), a wyniki były porównywalne. I później byliśmy w stanie prześledzić, gdzie popełniliśmy błąd, kosztujący w sumie niewiele punktów, lecz w ostateczności skutkujący brakiem zwycięstwa. Warto jednak zaznaczyć, że tytuł ten nie jest zbyt „ciasny”. Zawsze mogliśmy coś zrobić, chociaż należało przy tym weryfikować obraną strategię, dostosowując się do tego, co dzieje się na planszy.
W Pharaonie znajdziemy sporo okazji do myślenia. Owe rozruszanie szarych komórek nie polega wyłącznie na rozważaniu tego, czy opłaca mi się wymienić jeden surowiec na trzy inne. Czasami lepiej dokonać mało opłacalnej wymiany, żeby stać nas było np. na zakup arystokraty, generującego sporo punktów. Co ciekawe nie wystarczy tutaj po prostu gromadzić surowców, gdyż często nie ma ich po prostu gdzie wydać. Jeżeli skończą się miejsca na dokładanie żetonów na polach kosztu dostępu, to nie można już wykonać akcji z danego pola. Czasami da się to jeszcze obejść za pomocą zdolności kart arystokratów, które są dość drogie. Gra trwa tylko 5 rund, więc bywa tak, że nie zdążymy wszystkiego spożytkować lub w ostateczności wydamy to na jakiś badziew. Pamiętajcie nie liczy się kumulacja, lecz odpowiednie wykorzystanie.
W tej pozycji o wielu rzeczach trzeba pamiętać, zwłaszcza o tym co punktuje na koniec gry (np. boskie cele, czyli zadania od bogów umieszczonych na planszy między akcjami), jednakże skoncentrowanie się tylko na jednej rzeczy, raczej nie przysporzy nam chwały. Należy iść w jakąś określoną drogę, ale w międzyczasie pozbierać jeszcze punkciki w paru innych miejscach. System kosztu dostępu sprawił, że nie mamy tutaj do czynienia z pasjansem, a obserwacja innych staje się konieczna. Wiecie to wyboru tego rodzaju, czy wykonać coś teraz, czy poczekać na obniżenie kosztu. A przy okazji liczyć na to, że nikt nie podbierze nam konkretnego rzemieślnika czy arystokraty. Bywa więc emocjonująco ;)
Wypada wspomnieć o pewnych mankamentach. Pharaon skaluje się w bardzo nieoczywisty sposób. W najpopularniejszej liczbie graczy, czyli 4, nie śmiga aż tak dobrze, jak dla 3 czy 5 osób. Działa, ale jest zdecydowanie prostsza niż w pozostałych wariantach. W takim gronie jest po prostu za luźno, a także nie opłaca się wykonywać niektórych akcji, dopóki ktoś nie dołoży tam jakiegoś żetonu. W konsekwencji pierwszy dokładający ma gorzej, bo musi wydać więcej. W innych składach jest ciaśniej, a zatem czekanie jest mniej opłacalne, ponieważ możemy zostać z ogromem zasobów, których nie mamy gdzie wydać. Tryb dla 2 graczy, gdzie zasłaniamy niektóre pola, działa, jednak w takiej konfiguracji przyjemność z gry była dla mniej zdecydowanie mniejsza. Jednakże trzeba zaznaczyć, że dobrych euro dla 3 i 5 graczy nie ma aż tak wiele, więc o ile zazwyczaj gramy w takim składzie, to Pharaon będzie bardzo dobrym wyborem. Podsumowując – najlepiej gra się w 5 :) Jest wtedy najciaśniej i najtrudniej.
Nie wiem też, czy po pewnym czasie do rozgrywki nie wkradnie się pewna rutyna. Na razie każda partia przynosiła ze sobą coś nowego, ale pewne schematy zaczęły się krystalizować. I po pewnym czasie możemy stworzyć zestaw najlepszych ruchów (szczególnie na początku rozgrywki!) w zależności od układu planszy i dostępnych kart rzemieślników oraz arystokratów. Owszem brak dostępu do konkretnych surowców będzie wymagał od nas trochę innych zagrań, ale to, w co chcemy iść nie będzie aż tak często się zmieniać. Nie wyciągnę Pharaona na każdym planszówkowym spotkaniu, ale kilka razy w miesiącu – z pewnością. Gra jest na tyle niebanalna i ciekawa, że warto zagłębić się w ten sugerowany klimat ;) I działa na 5 osób :) Jednak nie jest on wolny od problemu downtime’u. Czasami trzeba sporo rzeczy rozważyć, a sytuacja na planszy zmienia się w trakcie ruchów innych graczy, toteż nasze tury mogą trochę trwać.
Czy jest to tytuł bardziej dla zaawansowanych czy początkujących graczy? Reguły są dość proste, chociaż graczom niedzielnym będzie ciężko od razu załapać zależność między kosztem dostępu i kosztem akcji właściwej, a co za tym idzie – ich efektywne wykorzystanie. Klasyfikacja średniozaawansowany idealnie pasuje dla Pharaona, gdyż można do niego podchodzić zarówno bardziej na luzie, jak i na poważnie, dążąc do osiągnięcia jak najlepszego wyniku. A chociaż nie ma tutaj za grosz klimatu, to i tak gra wygląda przepięknie. Cieszy oczy:)
Pharaon to bardzo ciekawa pozycja, która proponuje nam interesujące podejście do worker placementu, gdzie wysyłanie zasobów na pola akcji, wymaga od nas podejmowania nieoczywistych decyzji. Wiele dróg prowadzących do zwycięstwa oraz możliwości ukrytych w tych kilku akcjach nie tylko pozwalają nam świetnie się bawić, lecz także zapewni trochę zajęcia dla naszych szarych komórek. Naprawdę warto spróbować zagrać i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy sprawdzimy się jako dziedzic faraona ;)
Plusy:
+ ciekawe podejście do worker placementu
+ system kosztu dostępu i kosztu akcji właściwej
+ wiele dróg prowadzących do zwycięstwa
+ gwarantuje nam podejmowanie nieoczywistych decyzji
+ świetna mechanika pasowania
+ nie jest to pasjans, trochę interakcji tutaj jest
+ proste i spójne reguły
+ bardzo ładnie grafiki
+ bardzo dobrze działa na 5 graczy,…
Minusy:
-…ale w innych składach radzi sobie gorzej
– po pewnym czasie do rozgrywki wkrada się pewna rutyna tzn. schematy najlepszych zagrań(zwłaszcza w początkowej fazie gry)
– downtime
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
Fajnie jest obniżyć sobie koszt np. kolejnego etapu grobowca, ale ta zniżka działa również dla kolejnego gracza, który dokładając następny żeton będzie miał jeszcze taniej.
Chyba źle graliście. Na jakiej podstawie zniżka ta działa na kolejnego gracza? Tego w instrukcji nie ma. Każdy sobie rzepkę skrobie i każdy ma samemu opłacić koszt wejścia i może obniżyć koszt akcji o właśnie dołożony zasób (the resource just spent on) .