Calico
Autor: Kevin Russ
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: ok. 45 min
Wiek: 13+ (w/g mnie zawyżone)
Ranking BGG: 8.0 / 10
Rok wydania: 2020
Wydawca PL: Lucky Duck Games
Kevin Russ nie ma na swoim koncie zbyt wielu gier, a tym bardziej gier znanych w naszym kraju. A wszystkie 6 (wliczając w to promki) są tegoroczne. Ups, pardon, już zeszłoroczne. I oto pojawia się abstrakcyjna gra o szyciu kołderki dla kota z przeuroczym futrzakiem na okładce, która w/g społeczności BoardGameGeek.com zasługuje na ocenę aż 8.0. Ciekawe, prawda?
Puzzle
W grze operujemy sześcioma różnymi wzorami oraz sześcioma różnymi kolorami. Z nich tworzymy wzory układając je na swojej planszetce niczym puzzle. W swojej turze gracz musi wybrać jeden z dwóch kafelków, które posiada i dołożyć do kołderki. To na szczęście nie Carcassonne, więc dokłada je dowolnie – nic się nie musi zgadzać, byle leżało na miejscu. Jednak nie jest to tak proste (w Carcassonne mamy o wiele mniejszy wybór), bo jeśli nic się nie będzie zgadzać, układać i w ogóle tworzyć wzoru, to nie przyniesie żadnych punktów, a o to przecież chodzi.
Co układamy?
Trzy aspekty: staramy się otoczyć płytki celu takimi wzorami i/lub kolorami, aby wypełnić ich cel. Staramy się ułożyć odpowiednie kształty z tego samego wzoru, aby móc zaprosić na kołderkę kota, który sobie ten kształt upodobał. Staramy się ułożyć grupy co najmniej trzech kafelków w takim samym kolorze, aby wszyć w tym miejscu w kołderkę guzik tego koloru. A koty i guziki to punkty. Wszystko to zaś musimy zgrabnie rozmieścić na całkiem niewielkiej kołderce. Sztuka w tym, aby jak najlepiej wykorzystać miejsce i aby poszczególne płytki zarówno „pracowały” na realizowanie celów typu AA-BB-CC jak też tworzyły wzory dla kotów i guzików. Jeśli będziemy brać pod uwagę tylko szycie wzorów pomijając cele z płytek, albo skupimy się jedynie na guzikach – to w punktacji końcowej zostaniemy daleko w tyle.
Abstrakcja z klimatycznym akcentem
Gra jest totalnie abstrakcyjna, ale temat doklejony jest w bardzo miły dla oka oraz emocji sposób. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że wykorzystać optymalnie płytki naprawdę nie jest łatwo. Czacha ostro dymi a położenie jakiegoś kafelka, który psuje nam wizję ułożenia jakiegoś wzoru lub celu jest mocno frustrujące. Ale w tym dobrym znaczeniu. Zwłaszcza pod koniec gry, gdy zostaje już tylko kilka pustych miejsc, a kafelki nie chcą przychodzić takie jak byśmy chcieli.
Losowość wyzierająca z woreczka
Po dołożeniu swojego kafelka gracz wybiera jeden z trzech leżących na stole i dociąga do tej trójcy nowy kafelek z woreczka. Kwestia szczęścia lub pecha – czy przeciwnikowi trafi się upragniona płytka czy nie. Ma to znaczenie pod koniec gry – zwłaszcza wtedy, gdy próbujemy ułożyć wzór złożony aż z siedmiu kafelków. Oczywiście każdy sobie przekalkuluje, czy ma szansę na dany kafelek i jakie ma te szanse, ale los bywa wredny, czego udało nam się doświadczyć na własnej skórze. Niemniej nie jest to coś, co by tę grę dyskwalifikowało. Ot, trzeba to brać pod uwagę.
Regrywalność, czyli kocie humory
Dostajemy pięć dwustronnych płytek kotów – każdy z nich preferuje inne kształty. Do gry wchodzą tylko trzy koty (z tych dziesięciu) i losowo przydzielimy im po dwa wzory. Przydział wzorów nie ma większego wpływu na regrywalność (co za różnica – taki czy inny), niemniej koty już mają. Po jednej stronie kotki mają sztywny wzór, po drugiej tylko minimalną liczbę kafelków, które mają stworzyć grupę (ale za to jest ich więcej). Kombinacji więc będzie sporo. Do tego na dzień dobry wylosujemy sobie trzy spośród sześciu różnych celów (troszeczkę pomagając szczęściu – tak naprawdę losujemy cztery i wybieramy trzy). Rozgrywki na pewno będą się między sobą różnić.
Każdy sobie rzepkę skrobie
Oczywiście interakcja występuje, bo podbieramy sobie płytki, ale to wszystko. Zatem każdy układa własnego pasjansa modląc się pomiędzy swoimi turami, żeby dobre płytki wyszły tuż przed jego turą, bo jeśli wyjdą wcześniej to oczywiście co bardziej ogarnięci przeciwnicy nie pozwolą takiej płytce doczekać przeznaczenia. Pies ogrodnika – sam nie zje, drugiemu nie da. Ale jeśli temu drugiemu miałby oddać 11 punktów za ułożenie ostatniej, siódmej płytki, to chyba nie ma co robić takiemu szczeniakowi wyrzutów, prawda? sami byście nie dali ;)
Tak czy owak – czy zagracie w trzy czy cztery osoby to już większego znaczenia nie ma, poza oczekiwaniem na własną turę. A nawet w dwie też nie ma – choć w tym przypadku przynajmniej mamy gwarancję, że część płytek do nas wróci. Warto też zaznaczyć, że gra ma tryb solo – po prostu część płytek usuwamy zanim przejdziemy do następnej tury tak, aby zasymulować dobieranie kafelka przez przeciwnika. Szycie kołderki w trybie solo w zasadzie niewiele od normalnej gry się różni – głównie tym, że nie ma do kogo ust otworzyć ;)
Podsumowanie
Gra jest zaskakująco dobra. Zaskakująco – bo przecież nie spodziewałam się fajerwerków po autorze, który dopiero zaczyna przygodę projektowania. Cele są zróżnicowane, Koty wybredne (i też sporo się różniące), jedynie szycie kołderki pod guziki może być monotonne. Trzy kolorki razem i bach, kolejny guziczek wszyty. Jednak skupienie się na samych guzikach dobrych efektów nie da. W tej pozornej (bo przecież przetykanej pozostałymi celami) monotonii jest jednak haczyk – aby wszyć dwa guziki takiego samego koloru nasze dwa obszary nie mogą ze sobą sąsiadować. W takim bowiem przypadku jest on traktowany jako jeden. Guzik należy się za obszar trzech lub więcej kafelków ze sobą sąsiadujących. To samo zresztą dotyczy kotów i ich wzorów. A kołderka duża nie jest, więc nie tak łatwo wszystko poodgradzać od siebie.
Calico bardzo mi się podoba. Że jest klimatyczna nie będę nikomu ściemniać, ale wyciska z szarych komórek dużo intelektualnego dobra. Jest przy tym prosta w zasadach, więc pudełkowe 13+ jest zdecydowanie zawyżone. Podejrzewam, że najmłodsi mogą gorzej sobie radzić z optymalizacją, ale to nie oznacza, że nie mogą grać.
(Nie mogłam się oprzeć pokusie umieszczenia fotek rozkosznie bujającego w sennych obłokach ulubionego futrzaka rodem z okładki. I choć na kafelkach gry widnieją PRAWDZIWE koty, to jednak on nie jest bohaterem tej planszówki – zbieżność kolorów, kształtów i cech gatunkowych jest przypadkowa ;))
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Mi niestety Calico nie podeszło. Nudnawy pasjans, mocno losowy. Raczej już nie zagram.
Plusy – świetne wykonanie.
Ważne – nie przepadam za grami logicznymi.
Tak, to ważne. Abstrakcja logiczna w najczystszej postaci. Klimat przyszywany nomen omen jak łaty w kołderce.
Ja akurat lubię gry logiczne. Jak się trochę pogra i zaprzyjaźni z grą, to przy odpowiednim towarzystwie może być trochę mniej pasjasowato – no ale ja to słynę z tego, że gram nie tylko pod siebie ale też by nie dać ugrać przeciwnikowi. Koleżanki trochę na mnie pluły ;) ;) ;), że niby to przypadkiem tak nie pozwalam im szyć wymarzonej kołderki.
Ale zgadzam się, że na los się nie poradzi – co z tego, że można zabrać komuś sprzed nosa wzór jeśli może on wyjść z kolejnym kafelkiem.