W odległości dwóch kilometrów od zatoki San Francisco znajduje się tzw. Wyspa Głuptaków. Słynie ona z pięknych okoliczności natury oraz… więzienia o zaostrzonym rygorze. I to je właśnie odwiedzimy, sięgając po najnowszą grę Wydawnictwa FoxGames. Escape room, w którym rzeczywiście uciekamy, na dodatek z więzienia? A jakby tego było mało, to drapaka mamy dawać z miejsca, które słynie z tego, że w czasie jego 29-letniej historii nikomu nie udało się zbiec (choć osobiście wierzę w powodzenie eskapady Franka Morrisa)? Dla mnie miodzio! Przyznam, że nie mogłam doczekać się premiery tej właściwie odsłony dobrze znanej mi serii gier. A że legendarny zakład karny od zawsze mnie fascynuje, moje oczekiwania co do niej były ogromne… Kończąc ten przydługi wstęp, zapraszam Was do lektury moich spostrzeżeń po rozgrywce w Escape room: Ucieczka z Alcatraz.
Spoilerów nie będzie
Pisząc recenzje karcianych escape roomów zawsze mam ten sam problem – jak podzielić się wrażeniami, nie zdradzając fabuły gry? Wybierając tematykę kolejnej części serii, Martino Chiacchiera i Silvano Sorrentino ułatwili mi to zadanie. Każdy, kto sięgnie po nowość Wydawnictwa FoxGames, bez trudu domyśli się, do czego zmierzamy. A tego, jak będziemy dążyć do opuszczenia grubych, zimnych murów Alcatraz, będziecie już musieli dowiedzieć się sami.
Na początku była ciemność…
Otwierasz oczy. Nie pamiętasz, co się stało. Wygląda na to, że poza amnezją nic ci nie dolega. Początkowo nie wiesz, gdzie jesteś, ale wkrótce zaczynasz zdawać sobie sprawę ze swojego położenia. A trzeba przyznać, że najlepsze, to ono nie jest. Choć nie przypominasz sobie, żebyś coś przeskrobał, trafiłeś do Alcatraz – fortecy, więzienia dla najgroźniejszych, sprawiających najwięcej kłopotów przestępców i co ważne miejsca, z którego nikt, nigdy nie uciekł… No cóż, ktoś musi być pierwszy.
Kilka słów dla tych, dla których jest to pierwsza odsiadka
Podobnie jak inne gry z serii Ecape room, w przypadku Ucieczki z Alcatraz, w pudełku znajdziemy talię sporych kart. Ich kolejność jest bardzo ważna. Jak zwykle posiadają one zabezpieczenia przed zepsuciem sobie gry w wyniku ich przeglądania lub rozpoczęcia nie z tej strony, co trzeba. Jeśli przeszliście choć jedną grę z tej serii, wiecie co robić. Jeśli nie, po prostu czytajcie uważnie kolejne karty i wykonujcie polecenia (recydywistom również to polecam). Tym razem w pudełku, poza talią pełną zagadek, przedmiotów oraz zwrotów akcji pchających fabułę do przodu, czeka na nas również niespodzianka w postaci klimatycznej, więziennej gazetki. Choć może się wydawać, że planując ucieczkę, nie ma czasu na czytanie, warto poświęcić jej chwilę lub dwie.
Wrażenia z wizyty za kratkami
Escape room: Ucieczka z Alcatraz to pełna ciekawych, choć niezbyt trudnych łamigłówek, klimatyczna, wciągająca gra, którą żałuję, że przeszłam… Bo chciałabym jeszcze raz! Zdecydowanie jest to dla mnie najlepsza część serii. A muszę powiedzieć, że już Zagadka Sfinksa postawiła poprzeczkę wysoko, zwłaszcza jeśli chodzi o klimat. W poprzedzających ją częściach bywał on mniej lub bardziej odczuwalny, tymczasem ostatnie dwie karcianki FoxGames zrobiły na mnie pod tym względem znakomite wrażenie. Urok tych gier nie tyle opiera się na pięknych grafikach i komponentach, bo pierwsze są po prostu przystępne, a drugie to głównie karty, więc wiele się tu nie zdziała, ile na odczuciu, że rzeczywiście dokądś zmierzamy, mamy jakiś cel, coś nam zagraża, musimy zebrać pewne przedmioty, żeby przedostać się dalej. Dodatkowo w Ucieczce z Alcatraz nie wiemy, jak znaleźliśmy się w więzieniu i tego również musimy się dowiedzieć.
Żeby dać nogę z więzienia, trzeba kombinować
Jak zwykle podczas rozgrywki będziemy rozwiązywać szereg łamigłówek. Ich poziom nie jest zbyt wysoki. Nie zdarzyło się, żebym trafiła na zagadkę, która zmusiłaby mnie choćby do spojrzenia na kartę podpowiedzi, co w poprzednich częściach zdarzyło mi się co najmniej kilkukrotnie. Oczywiście nie zawsze udzielałam poprawnej odpowiedzi, jednak w każdym przypadku wiedziałam co mam robić. Nie jest to dla mnie wada, ot po prostu ta część jest łatwiejsza niż poprzednie i tyle.
Mam natomiast zastrzeżenia do niektórych zadań. Po pierwsze z zasady do ich rozwiązania nie jest wymagana żadna wiedza, a jedynie logika, spostrzegawczość, dobra pamięć itp. W talii jest karta, która łamie tę regułę. Nie jest to błąd, wystarczy w końcu w razie czego poprosić o pomoc wujka google, jednak myślę, że niektórych może to zirytować.
Podczas gry spotkałam się też z zadaniem, na które odpowiedź była dla mnie niejednoznaczna. Ot trzeba było coś gdzieś znaleźć i połączyć, żeby uzyskać rozwiązanie. (eh… to jest ten moment, kiedy ciężko komentować nie zdradzając rozwiązania, wybaczcie jeśli się plączę). I to było dla mnie jasne. Tyle że znalezione przeze mnie elementy okazały się wyłącznie “dekoracją”, która odwróciła moją uwagę od tego, czego powinnam szukać. I to było frustrujące, ponieważ przed tym błędem obronić się trudno.
Pod koniec rozgrywki trafiłam na jeszcze jedną kartę, zawierającą zagadkę, na którą odpowiedź była dla mnie kontrowersyjna. Niedoprecyzowanie opisu warunków – tak zdiagnozowałabym problem, który tu wystąpił. W efekcie moja odpowiedź była błędna, choć zupełnie nie zgadzałam się z tą oceną.
Solo czy w grupie?
Mimo kilku krytycznych uwag co do łamigłówek Escape room: Ucieczka z Alcatraz to gra, przy której bawiłam się rewelacyjnie. Rozwiązywałam ją solo, ale Wy możecie zaprosić do zabawy aż do 6 graczy, od 12 roku życia. Z racji jakby nie było dość mrocznej tematyki (choć drastycznych scen tutaj nie znajdziemy), myślę, że przedział wiekowy jest jak najbardziej uzasadniony. Zdecydowanie nie jest on podyktowany trudnością zadań, bo z tymi moim zdaniem poradzą sobie nawet nieco młodsze dzieciaki. Mnie udało się wydostać z więzienia w około 45 minut. Do wyniku musiałam dodać jeszcze “karne minutki” za błędne odpowiedzi, ale i tak bez trudu zmieściłam się w pierwszym przedziale punktacji.
Warto? Warto!
Czy polecam? Oczywiście! Po grę powinni przede wszystkim sięgnąć fani karcianych escape roomów. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji spróbować tego typu rozgrywki, to Ucieczka z Alcatraz to moim zdaniem dobra pozycja na start. Nie mamy tutaj modelu “zbiór zagadek i na siłę doklejona do nich historia”. Wręcz przeciwnie. Fabuła gry jest dla mnie na tyle ciekawa, że gdyby ktoś opowiedział mi ją w telegraficznym skrócie jako zapowiedź powieści, na pewno bym po nią sięgnęła.
Grę Escape room: Uczieczka z Alcatraz kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie FoxGames za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
Też kocham. Przeszłam je wszystkie poza na razie Alkatrazem (pewnie wjedzie na stół w weekend). Mnie się najlepiej te Escape Roomy rozwiązuje we dwie osoby. To już nie jest solo (jest z kim pogadać jak się człowiek zatnie) a jednocześnie blisko do kart, wszystko się widzi, no i jest co robić a nie być tylko widzem.