O budowaniu miasta powstało już wiele gier. Wykorzystują one różne mechaniki, ale cel jest zawsze ten sam – należy sprawić, by metropolia rozwijała się dynamicznie, ale i równomiernie pod kilkoma względami. Kwestie o które musimy zadbać, bywają różne. O co musimy zatroszczyć się w Szczęśliwicach Wielkich? Nowa karcianka od Wydawnictwa Rebel zmusza nas do szukania złotego środka między inwestowaniem w budynki przynoszące mam dochód, tymi, które dają schronienie mieszkańcom oraz takimi, dzięki którym będą oni się w mieście czuć dobrze.
Pierwszy rzut oka
Maleńkie, kolorowe pudełko gry skrywa spory stos kart, żetony i instrukcję. Karty są niewielkie, ale mimo to czytelne. Bardzo podobają mi się grafiki, które możemy na nich znaleźć. Autorzy gry zadbali o klimatyczne, zabawne i pomysłowe ilustracje. Sklep obuwniczy w kształcie buta, laboratorium, którego gmach do złudzenia przypomina zlewki i probówki, czy w końcu bank – sejf to tylko niektóre przykłady miejsc, które mogłyby być szare i nudne, ale nie są. I dobrze! To zresztą dopiero podstawowe budynki. W Szczęśliwicach Wielkich możecie wybudować też Big Bena, Escape Room, Szkołę Magii, Ambasadę Marsa lub Parking dla Smoków. Jak widać sposobów na przyciągnięcie do miasta i uszczęśliwienie mieszkańców jest wiele.
Tu na razie jest ściernisko…
Jak w praktyce wygląda budowanie miasta? Na początek dostajemy dwie monety i sklepik. Będzie on nam przynosił co turę jednego pieniążka. Oprócz tego na stole mamy trzy zakryte talie budynków, podzielonych ze względu na ich koszt, kilka budynków specjalnych, mieszkania i żetony monet. Podczas gry zawsze dostępne do kupienia będą trzy karty budynków podstawowych. To, z której talii, zależy od graczy.
Szczęśliwie do celu
Runda rozpoczyna się od pobrania dochodu, jaki generują posiadane budynki. Następnie można odrzucić jedną z odkrytych kart. Później uzupełnia się rynek o karty z dowolnego stosu, aż na środku będziemy mieli trzy dostępne budynki. Czas na inwestycję. Po opłaceniu kosztu wybranego budynku gracz kładzie kartę przed sobą. Może też zrezygnować i zamiast tego, pobrać jedną monetę. Rundy rozgrywane są tak długo, aż któryś z graczy zdobędzie dziesiątą kartę budynku. Podliczane są wtedy punkty uzyskane przez przemnożenie liczby serc i symboli mieszkańców. Osoba, która uzyskała wyższy wynik, wygrywa.
Podczas rozgrywki każdy gracz może zdobyć jedną z kart dodatkowych. Dobranie jej następuje po spełnieniu odpowiedniego warunku. Warto także kupować mieszkania. Ich liczba jest ograniczona, więc warto nie zapominać o nich w pogoni za serduszkami. I to tyle jeśli chodzi o zasady.
Wrażenia
Jak widać, Szczęśliwice Wielkie to gra o bardzo prostych regułach. Mechanicznie nie sprawi ona kłopotu nawet nowym graczom. Ale… Myli się ten, kto sądzi, że prostota mechaniki przekłada się na banalną rozgrywkę. Zdecydowanie nowość Wydawnictwa Rebel ma w sobie coś, co sprawia, że wciąga i zmusza do podejmowania decyzji, nad którymi warto chwilę się zastanowić.
Chcę się więcej!
Poszczególne partie gry są dość szybkie i pozostawiają sporą dozę niedosytu. Z czego on wynika? Przede wszystkim z faktu, że kiedy już uda nam się rozhulać produkcję pieniążków i mamy możliwości finansowe, by kupić co tylko chcemy, gra się kończy. Ja miałam też spory problem, żeby zdecydować się czasem na jeden budynek specjalny. No bo jak wybrać np. między Szkołą Magii a Parkingiem dla Smoków? Wszystko to sprawia, że chce się grać znowu i znowu. Gra występuje w dwóch wariantach – rodzinnym i domowym. W drugim z nich każdy sklepik ma przypisany kolor. Kolejną zmianą w tym wariancie jest to, że dotychczasowe karty specjalne zostają podmienione na zupełnie inną talię. Budynki w niej dostępne dają nie symbole, jak te poprzednie, a one, dużo bardziej zróżnicowane bonusy.
Szczęście się przydaje
W grze losowość odgrywa pewną rolę. Pecha przy odciąganiu z talii niwelują możliwość decydowania o odrzuceniu kart oraz dostępność mieszkań do wykupienia. Podczas rozgrywki nie ma wiele interakcji, jednak nie można zapomnieć o współgraczach. W końcu to z nimi ścigamy się po budynki specjalne. Mogą nam też podebrać mieszkania, które o ile nie są konieczne do zwycięstwa, to zwłaszcza te najmocniejsze zwiększają na nie szansę.
Rozwój na jedno kopyto nie przejdzie
Podoba mi się to, że w Szczęśliwicach Wielkich trzeba kombinować jak zrównoważyć rozwój miasta. Do pewnego momentu opłaca się inwestować w budynki przynoszące mam dochód. Ostatecznie jednak to nie pieniądze decydują o wygranej. Trzeba umieć dobrze wyczuć moment, kiedy należy przestawić się na serca i symbole mieszkańców. Nie można też iść też tylko w jedne z nich, bo ostatecznie się to nie opłaca.
Czy warto?
Szczęśliwice Wielkie to bardzo przyjemna gra. Doskonale spisuje się jako filler między większymi tytułami, albo rozgrzewka przed solidnym móżdżeniem. Mnie gra ta ujęła przede wszystkim humorem ilustracji. Co do mechaniki to choć nie jest ona specjalnie odkrywcza pod żadnym względem, pozwala na rozegraniu mnóstwa satysfakcjonujących partii. I jako lekką, acz niebanalna karciankę mogę ją spokojnie polecić.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.