Pozwólcie, że opowiem Wam legendę. Będzie to opowieść o długiej i pełnej trudów podróży, jaką przeżył nasz bohater. To historia miecza i drogi, która krętą ścieżką wiedzie do wysokiej wieży i uwięzionej w niej księżniczki, czekającej na swego wybawiciela. Posłuchajcie – to ballada… o Baladzie!
[przygrywa nie do końca nastrojona lira]
„Pierwszy krok w nieznane
trudniejszy niźli wstanie ranem,
Któż wspomoże dzielneeeego herosa
nim spojrzy raz ostatni w niebiooooosa?”
Aby wyruszyć w drogę nasz bohater musi zebrać drużynę – lubo też ruszyć samotnie. Balada to przygoda dla jednego lub nawet sześciu śmiałków, którzy bez pomocy giermków skruszą kopie na wyboistych ścieżkach historii. Opowieść o ich dzielnych czynach to historia jednego dnia i jednej nocy – ale jakiż to dzień, jakaż to noc!
Pierwej bardowie pobierają z skarbnicy pergaminowe arkusze, na których spiszą mające się zaraz wydarzyć postępki. Każdy arkusz to dwie strony, a każda strona to pól dwanaście, na dwanaście rozdziałów. Następnie na środek stołu wykładane są karty ze spisem wydarzeń i otoczenia i to z nich świat dowie się, co też przydarzyło się naszym chrobrym mężom.
„Rąbał, siepał, chlastał, prał-prał-prał,
swym orężem popis dał-dał-dał,
gdyż na wąskiej drodze swej-swej-swej
wrogów wielu miał, że hej!”
Pergaminowe mapy mieszczą dwanaście rycerskich dziejów, lecz kart wydarzeń jest nawet i więcej – żadna opowieść nie będzie taka sama. Bardowie co rundę poznają miejsce, w którym odbyła się przygoda – czasem to dziki las, czasem sucha jak pieprz pustynia, a jeszcze indziej wysokie i złowieszcze góry – i poznają dwie wersje historii. Sami wybierają, którą z nich opowiedzieć. Gdy już zadecydują, nanoszą symbol na odpowiednie miejsce na swoim zwoju i wyczekują kolejnej rundy.
Po dwunastu chwackich perypetiach zapada noc – to czas odpoczynku, modlitwy i podsumowania. Gdy punkty za ten pracowity dzień pełen bohaterskich zajęć zostaną zliczone, arkusze odwracane są na drugą stronę, a historia zaczyna pisać się po raz wtóry, tym razem pod mroczną osłoną nocy. Gdy i tę noc przetrwają wszyscy śmiałkowie, opowieść kończy się, bardowie porównują swoje podróżne pieśni, przyznają należne punkty i wybierają tego spośród nich, który przygodę opowiedział z największym rozmachem i swe wspomnienia uporządkował najroztropniej. Ogłaszany jest on mistrzem bardów, otrzymuje lirę spowitą w złoto i po wsze czasy wspominany będzie jako bajarz nad bajarzy – reszta dni jego upływa w dostatku wina, podziwu i kobiecej adoracji.
[bard odkłada lirę, a na jej miejsce lutnię chwyta, stroju nadal pozbawioną, ale za to cichszą]
„Słysz balladę jąż nosimy,
ucha nadstaw gdyż prosimy.
Jednegośmy barda znali
co go wszytcy wychwalali”
Cóż napotkać na swej drodze mogli ci awanturnicy? Ano przeciwników, co wyglądali jakby ich samo piekło przysłało, portale, co to lasy w góry zmienić mogą, albo i z gór pustynię uczynić. Znaleźć mogli miecze ostre, co się bitki nie boją, klucze co tajemne wieże i zamknięte skrzynie otworzyć potrafią i rybę, która choć zimna i niesmaczna, to na koniec punktów dodaje. Ścieżka ich powieść mogła ich przez wieże, co się wokół nich stwory wszelakie gnieżdżą i sił nabierają, albo w których księżniczka mieszka, tak nieszczęśliwa co piękna. A na koniec fontannę odwiedzić wypada, co nadwątlone zdrowie uzupełnić pozwala i heroiczne oblicze świeżą wodą zmyć.
Gdy już wszytkie symbole na pergaminie się znalazły, wtedy też snuje się balladę – od lewicy, do prawicy opowiada o bohaterskiej włóczędze. Spójrzcie no na to, co Propeusz nawywijał, gdy do lasu ruszył sławy swej i żony przyszłej szukać!
„Gospodnie, da mi to wiedzieć
Bych mogł o tem co powiedzieć,
jako walczył ten Propeusz,
że mówili oń Słabeusz”
Pergamin jest niewyraźny, zębem czasu nadgryzion, ale widać co nieco jeszcze. Ruszył li on z domu, potykając się wew lesie o miecze dwa, nagie calusieńkie. Spotkał nagle zbirów górskich, trzech, co jeden to bardziej śmierdzący. Z początku myślał, że to tatrzańscy kupcy, co oscypski ser przedają. Gdy jednak zobaczył ostrza ich noży, czem prędzej nogi za pas wziął i przyjmując niejedną ranę uciekł z ich obozowiska.
Minął wieżę złowrogą, co okiennym okiem na niego łypała i natenczas spotkał hydrę – jedną, ale za to ze łbami pięcioma. Chycił tedy nagi miecz swój, sprawnym cięciem wymierzył sprawiedliwość i otarłszy z ostrza krew w dalszą podróż ruszył. Pod pochylonym drzewem skrzynię znalazł, ale że klucza nie miał, a miecza żal mu było tępić, to zostawił ją dla innych mężów. U podnóża góry zastąpiło mu drogę dwóch bandziorów, ale cherlawych jakichś takich, co ich łatwo przegonił. Tuż za nimi z fontanny się napił, zdrowie regenerując i za to właśnie, a nie za rany odniesione punkty zdobywając. Największy cud napotkał jeno dopiero późnij, gdy na samem środku pustyni rybę znalazł. Tu mapa urywa się, a dalszy jego los w historii wiatrach się rozwiewa. Taki to był Propeusz i żywot jego.
„Drzewiej, niż gdy siędą jeść
Tedy ją na stół biorą
Tu się dzielni poznają
Przy tem się stołu sadzają”
Nie każdemu pisany jest awanturniczy żywot, nie każdy zawadiaką się rodzi i nie o każdym pieśni śpiewać będą. Balada jednako daje nawet najbardziej strachliwym możność opowiedzenia historii zupełnie niestworzonych. Strojne ilustracje, bogate ryciny i nadające nastroju mapy pomagają wskrzesić rycerskich wspomnień czar, zaś bogaty pergaminów blok jeszcze przez wiele nocy zbierze wesołą gromadę przy wspólnem stole.
Balada w małej skrzyneczce kryje zdumiewający dla głowy zagwozd i decyzyj łatwych nie podsuwa. Niby ruchów jeno tuzin, a potu na skroni jakby wiele. Przy tem bardowie przeszkadzać sobie nie mogą i każden swoją własną pieśń kleci, by pochwały zebrać za nią. A że opowieść to krótka – na może ze dwie kwarty i pół pacierza – to i pięknie wpasuje się między cięższego kalibru historie, które gracze tak lubią nad stołem rozstrzygać.
Jeśliś więc kariery trubadura nigdy nie obmyśliwał, Balada jest Twą szansą na bezbolesne i frywolne się z tematyką zapoznanie. Chyć no ołówek, potasuj karty historii i zobacz, dokąd i Ciebie powiedzie przygoda – fantastyczny świat jest na Twej ręki wyciągnięcie.
[cichną dźwięki lutni, ku dyskretnej uciesze gawiedzi…]
Zalety
+ krasna oprawa, klimatyczne ilustracyje
+ decyzji mnogość przy jednoczesnym zasad nienadmiarze
+ regrywalność wysoka, a i partyje niedługawe
Wady
– jak to jest, że jeden Jaskra i po 40 punktów zdobywa, a Propeusz jeno 20? Jawna niesprawiedliwość!
od 1 do 6 śmiałków
10-20 minut na przygodę
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.