Kaskadia trafiła na moją listę od razu po zapowiedzi wydania polskiej edycji. Na pewno wpływ na to miały porównania do Calico, które bardzo przypadło mi do gustu, ale jak się okazało, nie jest to gra, od której zaczęłabym szukanie podobieństw. Ale o tym później.
Co w Kaskadii piszczy?
W pudełku, które akurat jest identyczne jak to z Calico, znajdziemy drewniane żetony zwierząt, karty punktacji, płytki siedlisk, żetony natury, woreczek, notes i oczywiście instrukcję. Grafiki na kartach i płytkach są proste, ale dzięki temu przejrzyste, szczególnie jeśli chodzi o rodzaje terenu. Bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie żetony, które zamiast często używanych naklejek, mają nadrukowane zwierzęta. Nie wiem, jak będzie z ich odpornością na ścieranie po dłuższym użytkowaniu, ale i tak duży plus za takie rozwiązanie. Zmieniłabym jedynie różowy kolor łososi, ponieważ dosyć mocno wyróżniają się przy pozostałych, stonowanych barwach.
Jak zwiedzać Kaskadię?
Przygotowanie do rozgrywki zajmuje tylko chwilę. Każdy z graczy bierze jedną z początkowych płytek siedlisk, składających się z trzech sześciokątów. Pozostałe obszary będą już dokładane pojedynczo, a ich liczba w grze zależy od składu przy stole. Układamy je w zakryte stosy. W zasięgu ręki umieszczamy także szyszki – żetony natury. Wszystkie zwierzęta wkładamy do woreczka. Losowo wykładamy odkryte karty punktacji – po jednej każdego rodzaju (niedźwiedzie, jelenie, łososie, myszołowy, lisy). Pozostaje nam jeszcze przygotowanie obszaru dobierania – w rzędzie kładziemy cztery płytki siedlisk, a następnie losujemy żetony zwierząt i tworzymy rząd poniżej. W ten sposób mamy pary złożone z kafelka i zwierzaka i to w takim zestawie będziemy je dobierać.
W swojej turze gracz wybiera jedną z dostępnych par i dokłada do swojego obszaru. Żeton i płytkę możemy położyć w dowolnej kolejności z zachowaniem podstawowych i dosyć intuicyjnych zasad. Zwierzę można umieścić na pustym obszarze, na którym znajduje się jego symbol, a płytka musi się stykać przynajmniej jednym bokiem z już istniejącymi. Po zakończonym ruchu uzupełniamy puste miejsce w rzędzie płytką i żetonem, aby kolejny gracz także miał wybór pomiędzy czterema parami.
Gra kończy się, gdy każdy rozegra dwadzieścia tur, czyli wtedy, gdy nie będzie można uzupełnić rzędu płytką. Podliczamy punkty za karty punktacji zwierząt, obszary, największe siedliska i żetony natury. Notes dobrze porządkuje te liczby, więc wyłonienie zwycięzcy jest bardzo szybkie.
Wrażenia z podróży
Jak było na wycieczce po pięknych terenach Kaskadii? Bardzo przyjemnie. Mechanicznie gra jest prosta – dobieramy płytkę oraz żeton i powiększamy swoje środowisko. Jednak pole do kombinowania stwarza układanie wzorów na dwóch poziomach.
Punkty za siedliska zdobywa się za największy obszar każdego typu, jaki uda nam się stworzyć. W swoim krajobrazie szukamy więc największych terenów – gór, lasów, prerii, mokradeł oraz rzek i dostajemy po jednym punkcie za każdą płytkę, która te połączone siedliska tworzy (np. mając dwa lasy, pierwszy złożony z pięciu płytek, a drugi z siedmiu, za ten typ terenu dostajemy siedem punktów). Dodatkowo osoba, która ma największy obszar danego rodzaju spośród wszystkich graczy, otrzymuje dwa lub trzy punkty za przewagę (w zależności od liczby osób grających).
Drugi poziom układania to żetony, które muszą trafić na płytki, na których jest nadrukowany symbol przedstawiający dokładane zwierzę. To, jak powinniśmy się starać je ułożyć, pokazują nam wyłożone losowo podczas przygotowania karty punktacji – po jednej dla każdego z pięciu gatunków występujących w grze. Na płytkach możemy znaleźć od jednego do trzech różnych zwierząt.
Przy dobieraniu płytki i żetony powinniśmy nie tylko myśleć o dokładaniu terenu tego samego typu, ale także o nadrukowanym na niej zwierzaku, który powinien stworzyć jakiś układ. I to jest właśnie źródło przyjemnego kombinowania.
Jest także kilka mniejszych zasad, o których należy pamiętać. Jeżeli w obszarze dobierania są cztery takie same zwierzęta, musimy je zebrać i ponownie wylosować z woreczka nowe żetony. Natomiast jeśli są trzy takie same, to aktywny gracz może, ale nie musi wymienić to trio. Dzięki temu zawsze mamy co najmniej dwa gatunki do wyboru. Płytki są bardziej różnorodne, więc nie są nigdy wymieniane.
Wśród sześciokątów występują płytki kluczowe – w całości reprezentują jeden typ siedliska i można na nich położyć tylko jeden gatunek. Jeśli nam się to uda, pobieramy szyszkę. Każdy taki żeton jest warty jeden punkt na koniec gry, natomiast można je także wydać w trakcie. Przed wybraniem pary możemy odłożyć szyszkę do wspólnej puli i wykonać jedną z dwóch dostępnych akcji – wzięcie dowolnej płytki i dowolnego żetonu, które nie są sparowane lub usunięcie dowolnej liczby zwierząt i wylosowanie nowych na ich miejsce.
Początkowo wydawało mi się, że zaledwie cztery karty dla każdego gatunku to mało. I patrząc na zwierzęta osobno, rzeczywiście mogłoby ich być więcej. Natomiast w połączeniu z innymi, daje nam to pięć różnych zasad układania żetonów jednocześnie, które często są nie do pogodzenia. Jeśli np. każdy łosoś może dotykać maksymalnie dwóch innych ryb, myszołów nie może sąsiadować z innym ptakiem, lisy punktują za najbardziej różnorodne sąsiedztwo, jelenie za ułożenie linii prostych, a niedźwiedzie za pary niestykające się z innymi misiami, to pojawia się pewien problem logistyczny, który trzeba na bieżąco ogarniać. I nie zapominajmy, że to wcześniejsze ułożenie płytek siedlisk determinuje nam jakie zwierzęta będziemy mogli położyć na górze.
Różne szlaki turystyczne
Kaskadia posiada wariant solo, w którym możemy pobijać własne rekordy. Przygotowanie jest podobne jak dla dwóch osób, a zasadnicza różnica polega na odrzucaniu skrajnej płytki i żetonu zanim uzupełnimy rząd dobierania. W ten sposób również rozegramy dwadzieścia tur, aby na końcu podliczyć zdobyte punkty i porównać nasz wynik z zamieszczoną w instrukcji tabelką. Nie jestem fanką rozgrywek solowych, ale rzeczywiście dzięki temu wariantowi można poćwiczyć optymalne układnie swoich siedlisk.
Pewnie niektórzy stwierdzą, że nie ma wielkiej różnicy pomiędzy grą solo i z innymi, bo i tak każdy ma swoją piaskownicę i swoje zabawki. Trochę w tym racji, bo najgorszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest zabranie płytki i/lub żetonu, które inny gracz sobie upatrzył. Ale jednak konkurowanie ze sobą a z rywalami, to coś innego. Ja zdecydowanie zawsze wybiorę czyjeś towarzystwo.
Autor przewidział także wariant rodzinny i pośredni, jeśli gramy z młodszymi lub początkującymi graczami. Różni się kartami punktacji, których nie losujemy. Zamiast nich używamy odpowiedniej strony dodatkowej karty punktacji. Tryb rodzinny daje nam punkty za każdą grupę takich samych zwierząt, nawet taką składającą się z jednego osobnika. Poziom pośredni punktuje w ten sam sposób, ale dopiero od pary zwierząt tego samego rodzaju. Mogą to być rozgrywki zapoznawcze, zanim wprowadzimy różne zasady dla każdego ze zwierzaków.
Dla graczy lubiących wyzwania autor przewidział zabawę w osiągnięcia w trzech wariantach. Możemy je zdobywać podczas scenariuszy, czyli przygotowanych zestawów kart punktacji zamiast losowych oraz dodatkowych wymagań przy podliczaniu wyników.
Przy zwykłej rozgrywce z losowym przygotowaniem będziemy mogli pobawić się w zdobycie danej liczby punktów, nieposiadanie wskazanego gatunku w swoim krajobrazie czy też zakończenie gry z daną liczbą szyszek.
Trzecim rodzajem osiągnięć jest rozegranie normalnych, wieloosobowych partii z wybraną zasadą spośród dziesięciu opisanych w instrukcji, która będzie nam utrudniała układanie krajobrazu. Może to być przymus dokładania pasujących do siebie obszarów lub odwrotnie – nie będzie można łączyć tych samych terenów. Możemy zmniejszyć dostępną do wybrania liczbę par do trzech lub wylosować dwa zestawy kart punktacji i wybrać według którego będziemy podliczać swój wynik.
Wszystkie osiągnięcia możemy zaznaczać w instrukcji, w której znajduje się miejsce dla pięciu graczy. Nie rozegrałam aż tylu partii, aby móc się pochwalić imponującymi dokonaniami, ale wszystko jeszcze przede mną.
Kto powinien się wybrać do Kaskadii?
Prosta mechanika gry pozwala zaliczyć Kaskadię do grona rodzinnych tytułów, które przy okazji przekazują jakąś wiedzę na temat środowiska i żyjących na tym obszarze zwierząt. Nie oznacza to, że bardziej zaawansowani gracze nie będą czerpali przyjemności z rozgrywek. Im szczególnie powinny przypaść do gustu osiągnięcia, które urozmaicą kolejne partie i pozwolą na wyścig pomiędzy współgraczami, jeśli mamy stały skład do planszówek. Należy jednak pamiętać, że jest to abstrakcyjna gra logiczna, która z tematem ma niewiele wspólnego i mogłaby być o czymkolwiek innym. Gracze skuszeni potencjalnym klimatem mogą się zawieść.
Od początku słyszałam pogłoski, że Kaskadia ma wiele wspólnego z Calico, ale jak już wspominałam we wpisie na FB, moim pierwszym skojarzeniem była Planeta. Niedoceniona gra, w której na kulopodobnych Ziemiach każdy tworzy własne środowisko, a co rundę osoba, która najlepiej spełniła wymagania dostępnych zwierząt, pozyskuje ich karty, które dają punkty na koniec rozgrywki. Ten tytuł nie przebił się do szerszego grona graczy, a szkoda, bo trójwymiarowa planeta z magnetycznymi płytkami robi świetne wrażenie, szczególnie po jej ukończeniu.
Kaskadia jest trochę trudniejszą propozycją i przede wszystkim obszary układa się na stole, ale za to większy nacisk kładzie na rozmieszczenie zwierząt, co daje fajny efekt tworzenia dwóch wzorów jednocześnie – dolnego z obszarami i górnego z żetonami. Nadal jest to jednak prosta gra rodzinna, która dobrze prezentuje się na stole i z przyjemnością postawiłam ją na regale obok innych familijnych tytułów. U mnie na pewno zostaje i nie mogę się doczekać pokazania jej kolejnym znajomym.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.