Siadamy z Ignacym Trzewiczkiem w specjalnie do tego przygotowanym zakątku na piętrze Stadionu Śląskiego. Ignacy jest w dobrym humorze, lekko wyczekujący i skupiony na pytaniach, choć wyraźnie widać, że myślami jest w kilkunastu miejscach jednocześnie; trochę z nami i innymi dziennikarzami, trochę na sali prelekcyjnej, trochę w sali gier i na pewno trochę z fanami, z których każdy ma pewnie dziesiątki pytań, a wielu chciałoby namówić Prezesa na szybką partię w jedną z gorących nowości przygotowanych przez Portal Games.
Zajmujemy miejsca na kanapie i podczas ustawiania aparatu Prezes żartuje z niskiego pułapu (aparat stoi na siedzisku krzesła): „Będziesz filmować tylko nasze kolana?”. Faktycznie, kadr jest niski, ale i obiektyw szeroki – wszystko widać jak na dłoni, kolana i twarze również. Żart jednak wylatuje skowronkiem, a wraca kobyłą: kamera wyłącza się po 77 sekundach nagrywania, co na szczęście uchodzi uwadze naszego rozmówcy. Inaczej moglibyśmy dostać kolejną ciętą uwagą po uszach – bo choć Ignacy jest osobą rozrywkową i zabawną, to jego żarty bywają celne i bezlitosne.
Żeby nie mitrężyć krótkiego czasu, jaki mamy do dyspozycji, przechodzimy od razu do rzeczy.
Łukasz Trochimiuk (ŁT): Od kilku lat w zapowiedziach Portalu dominują gry euro. Nie zawsze tak było. Pamiętne jest Twoje stwierdzenie, że prędzej piekło zamarznie niż Trzewik wyda grę Felda, tymczasem w zeszłym roku wydaliście Bonfire, a teraz właśnie premierę ma dodatek. Skąd ta zmiana?
Ignacy Trzewiczek (IT): Firma rośnie, Grzegorz został dyrektorem całej firmy i czasy kiedy wydawane tytuły były wybierane jednoosobowo – czyli przeze mnie – albo przez dwie osoby w firmie, minęły. Teraz są to faktyczne debaty o tym, co wydajemy. Portal bardzo urósł w minionych latach, nasi zagraniczni partnerzy wiedzą, że współpraca z nami to dobre nakłady, dobra sprzedaż i dobry marketing. Ilość tytułów, które są nam oferowane do wydania na Polskę jest faktycznie gigantyczna. Cały czas dostajemy sample i z tego wybieramy całą masę rzeczy.
Gry euro zawsze były w Polsce bardzo popularne. W dawnych o Lacerta wydawała te wspaniałe tytuły jak Agricola i Le Havre. Klient euro jest od lat w Polsce bardzo silny. My zaś patrzymy co się sprzedaje i co gracze chcą kupować. Gry euro są na polską kieszeń nieco przystępniejszą opcją niż ciężkie, figurkowe gry za 600zł. I tak jak pokazaliśmy na scenie, jedną z naszych premier będzie Massive Darkness, gigantyczne pudło pełne plastiku, które kosztować będzie – teraz zmyślam – nie wiem, 400-500 zł, czyli tyle, co dwa euraski po 200 zł. Dla każdego coś dobrego.
Faktycznie, firma urosła i mamy teraz znacznie większy wybór tytułów, które możemy wydawać. Patrzymy cały czas co jest ciekawego i wartego uwagi. Nie wiemy, co będzie za 5-10 lat, ale będziemy reagować na to, czego szukają klienci.
Piotr Wojtasiak (PW): Dzisiaj usłyszeliśmy o całej masie nowych tytułów które chce wydać Portal. Czy możemy spodziewać się jeszcze niespodzianek w tym roku, poza tymi już zapowiedzianymi?
IT: Jest jedna gra, z której jestem strasznie dumny. Pozycja naszego autorstwa, wymyślona in-house, będzie ogłaszana pod koniec lutego lub na początku marca – jeszcze dopinamy pewne szczegóły graficzne, żeby wszystko ładnie wyglądało na ogłoszeniu, kolor był idealny i tak dalej.
A jeśli chodzi o gry na licencjach, to planujemy kilka party games i lżejszych gier. Stwierdziliśmy jednak, że po ogłoszeniu Ark Nova i Oath nikt nie będzie pamiętał o tych party games [śmiech]. Poczekamy więc z ogłoszeniem kilka tygodni.
Portalcon to taki teaser, ale te tytuły to nie wszystko, co planujemy na ten rok – w nadchodzących miesiącach będziemy zapowiadać kolejne tytuły i mamy nadzieję jeszcze nie raz Was zaskoczyć.
ŁT: A co z grami, których zapowiedzi słyszeliśmy w poprzednich latach, a które jeszcze nie zostały wydane? Gracze dopytują się o Eleven i nowe wydanie Race’a.
IT: Eleven to zeszłoroczna kampania na Gamefound i premiera zaplanowana jest na Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Katarze [21.11.2022-18.12.2022 – przyp.red.] i tu wszystko jest „under control”. Mistrzostwa Świata zimą, bo w Katarze, i na to właśnie celowany jest Eleven. Uroczystą premierę planujemy na targach w Essen w październiku, a gdy wszyscy zimą będą opowiadać o piłce, wtedy ta gra pojawi się w sklepach. Wszystko bardzo dobrze się spina, gra jest gotowa, część materiałów jest już w druku.
Jeśli chodzi o współpracę z Rio Grande Games i samo Race For The Galaxy to faktycznie, jest to telenowela brazylijska… ręce opadają. Mogę tylko powiedzieć, że jak widzieliście dzisiaj, nie było żadnych kolejnych zapowiedzi z Rio Grande. Nie dlatego, że nie mają dobrych gier w katalogu, tylko współpraca z nimi jest na tyle trudna, że chyba wolimy z nimi nie współpracować. Tego Race’a będziemy oczywiście dokańczali – kiedyś, być może, wreszcie – natomiast współpraca z tą firmą jest bardzo trudna, co odbija się na nas i na naszym wizerunku w Polsce. A nasi fani nie wiedzą, kto tam w Rio Grande przygotowuje pliki, oni widzą tylko, że Portal gry nie wydał. I Race For The Galaxy, który jest jedną z najlepiej zaprojektowanych karcianek na świecie, zamiast cieszyć fanów to jest powodem żartów – co jest bez sensu.
PW: Czy w historii Portal Games był tytuł, który mogliście wydać, ale tego nie zrobiliście, a teraz żałujecie?
IT: Tak, zrobiłem z tego megafajny blog na Youtube [„Planszówki TV – Top 10 Błędów wydawniczych – anegdoty o 10 grach, których Portal Games nie wydał!” – przyp. Red.] – ludzie umierali ze śmiechu, jak o tym mówiłem. Z takich hitów, które nadal są wydawane, to mieliśmy swego czasu na stole kontrakt i egzemplarz pokazowy gry Brzdęk! [wydane później przez Lucrum Games – przyp. red.]. Graliśmy w to i stwierdziliśmy „nooo, fajne… taki deckbuilder… nie wydajemy”. I to był ogromny błąd.
Było sporo gier, które mogliśmy wydać i z jakichś powodów nie doceniliśmy ich potencjału. Wydali je inni wydawcy i oni się z tego cieszą – chwała im za to, że poznali się na tych tytułach.
PW: Jak wygląda Twoja prywatna kolekcja – pod względem objętości i sposobu przechowywania. I jaki jest jej najcenniejszy eksponat?
IT: Z tą kolekcją ja oszukuję, bo mam ją rozbitą na różne miejsca i dzięki temu nie jestem w stanie jej dobrze policzyć. Mam jedną kolekcję w domu na regale, kilkadziesiąt gier – dawno tego nie liczyłem – w które grywam z moją żoną. Oprócz tego mam wiele więcej gier, które oficjalnie są nazwane „biblioteką gier pracowników Portal Games”. I to jest cały pokój w redakcji, z którego każdy pracownik Portal Games może coś pożyczyć. I tam tych gier jest kilkaset, choć mówię, że oficjalnie to nie są moje gry, tylko że kupuję je dla pracowników.
Co do takich skarbów, które są mi bliskie, to jest ich masa. W moim gabinecie w firmie jest gra, która jest mi bardzo miła i którą bardzo cenię, a mianowicie Pandemic Legacy Sezon 1 z pierwszego druku, z premiery na Essen, kiedy wszystkie egzemplarze zniknęły w ciągu jednego dnia, a gra się wyprzedała. Pracowałem na stoisku przez cały dzień i nie miałem kiedy tego kupić, a przyszedł do mnie mój przyjaciel z Z-Man Games i dał mi egzemplarz z autografami Roba Daviau i Matt’a Leacocka, „Dla Ignacego”. W przyszłości pewnie pójdzie to na aukcję charytatywną, a póki co jest to mój skarb.
PW: Co w tym roku i nadchodzących latach, co czeka polskich graczy – jakie zjawiska napawają Cię optymizmem, a co Cię niepokoi?
IT: Nasza branża doszła do wspaniałego momentu. Masa graczy, masa świetnych wydawnictw, patrzę na zapowiedzi konkurencji i mówię „to super, to sobie kupię”. I Galakta, i Rebel i wszyscy inni wydawcy wydają świetne gry. Np. ostatnia premiera Terraformacji Marsa: Ekspedycji Ares – super karcianka. Żyć nie umierać, żyć i kupować.
Z jednej strony mega pozytywna wizja tego, co się dzieje w naszej branży w Polsce, a z drugiej strony ta obawa ekonomiczna. Koszt produkcji gier poszedł w Chinach bardzo w górę, koszt transportu z Chin w ogóle jest poza kontrolą – to co dzieje się z kontenerami, wysyłka do Polski mega dużo kosztuje. Cały czas sprawdzam kurs euro i dolara w stosunku do złotówki. Do tego wzrost cen gazu i prądu… Więc z jednej strony żyjemy w El Dorado, w złotych czasach wydawniczych, a z drugiej strony widzimy, że te gry kosztują teraz po 250 zł, po 300 zł, znacznie więcej niż chociażby 5 lat temu. Pytanie, w którym momencie gracze powiedzą „dość”, „nie stać mnie”? To są globalne ekonomiczne zmiany, na które wydawca nie ma wpływu. Bo co ma wydawca do ceny stali w Chinach? A bez tej stali nie da się wykonać formy do figurek.
PW: A od strony projektowej, jakie trendy cię cieszą?
IT: Strasznie podoba mi się mechanika z zapowiedzianego przez nas Forgotten Waters, gdzie są plansze wydrukowane w książce. Przewracasz stronę i jesteś w porcie, przewracasz stronę i jesteś w zatoce, przewracasz i jedziesz gdzieś jeszcze indziej. Bardzo podobają mi się te gry, jak np. Sleeping Gods [które zostanie wydane w Polsce przez Lucky Duck Games – przyp. red.], też w postaci takiego albumu. To nowe rozwiązanie i jako designer strasznie się tym jaram i mocno temu przyglądam. Tak jak kiedyś była era roll-and-write, trwająca dwa lata gdy wszyscy je wydawali, to teraz myślę, że teraz przyjdzie czas gier albumowych.
ŁT: Swego czasu Twoje teksty pojawiały się w naszym serwisie. Jak wspominasz Games Fanatic i współpracę z naszym serwisem?
IT: Games Fanatic wspominam ekstremalnie miło, to były kombatanckie czasy, kiedy branża powstawała i Marek Pańczyk i jego przyjaciele tworzyli Games Fanatic: tam był Bazi i Janek i cała masa świetnych ludzi. I ja też ze Śląska się w to zamieszałem i byłem felietonistą, pisałem tam artykuły, przeróżne historie. Pierwsze Pionki, konwenty jakie robiliśmy na Śląsku, na które ekipa GF przyjeżdżała z Warszawy i tam się poznawaliśmy. Potem wspólnie założyliśmy czasopismo, Świat Gier Planszowych, niewielu ludzi pewnie wie, że takie czasopismo powstawało. A normalnie wchodziło się do Empiku i kupowało.
Z anegdot, być może nie jest to najlepsza anegdota na świecie, ale mam ciekawostkę. Być może teraz to już się pewnie zmieniło, bo minęło dużo czasu, ale przez bardzo długie lata – przez to, że byłem felietonistą i mimo, że już potem nie współpracowałem z Games Fanatic i zająłem się innymi rzeczami – to ze starych czasów zostały mi administratorskie kody i dostępy. Mogłem tam robić niezłą furorę, bo nawet jak redakcja się zmieniła i stara gwardia odeszła, to moje hasła dostępu zostały. Mogłem wchodzić i np. pisać, że Portal Games jest najlepszy [śmiech].
ŁT: W tym roku GF obchodzi swoje 18-naste urodziny Co życzyłby Trzewik naszemu serwisowi?
IT: Taaak, faktycznie, osiemnaście lat zleciało jak z bicza – wszystkiego najlepszego! Pamiętam tę ekipę, która zakładała ten serwis, byliśmy megafajną paczką przyjaciół i mam tylko dobre wspomnienia. Z okazji osiemnastych urodzin chyba faktycznie muszę coś napisać, przywitać się z nowymi Czytelnikami i pozdrowić, ja, starszy pan, który gdzieś tam dawno, dawno temu zaczynał…
ŁT: Dziękujemy za życzenia i za wywiad.
IT: Dzięki