Są takie gry, w które powinien zagrać każdy, komu meple, karty i kości w duszy grają. Jedną z nich jest niewątpliwie gra, od której zaczęło się deck-buildingowe szaleństwo planszówkoholików. Mowa oczywiście o Dominionie Donalda X. Vaccarino. Tak się złożyło, że nie miałam wcześniej okazji wypróbować tego tytułu. Teraz nadarzyła się jednak ku temu znakomita okazja, ponieważ wydawnictwo IUVI postanowiło ponownie wprowadzić go na rynek. Spróbowałam więc… I przepadłam.
Dziadek po liftingu
Wiele osób słysząc o nowym wydaniu Dominiona, zadawało sobie pytanie, jakie zmiany zostaną w nim wprowadzone. Wydawnictwo IUVI postanowiło odświeżyć wygląd pudełka, ale i przewietrzyć nieco jego wnętrze. Uderzającą feerią barw klimatyczną grafikę stworzył Radek Jaszczuk, który maczał swój pędzel także w takich grach jak Glory: A Game of Knights, Solar City oraz Nanaki.
Co do kart, to w nowej edycji nie spotkacie już Drwala, Złodzieja, Szpiega, Odkrywcy ani Kanclerza, ani nie dane Wam będzie wziąć udziału w Uczcie. Zamiast tego Wasze drogi mogą jednak przeciąć się z Kupcem, Wartownikiem, Rękodzielnikiem, Zwiastunem, Bandytą, Kłusownikiem oraz Wasalem.
We wnętrzu sporych rozmiarów pudełka znajdziemy z resztą przede wszystkim karty. Jest ich aż 500, a najważniejsze z nich to karty:
- Skarbu – Miedziaki, Srebrniki i Złoto
- Królestwa – 26 różnych typów kart daje rozmaite profity np. dodatkową akcję, możliwość dobrania kart lub pozbycia się ich z gry. Wprowadzają one też interakcję między graczami.
- Zwycięstwa – Są to dostarczające punkty Posiadłości, Powiaty i Prowincje.
Oprócz wyżej wymienionych, w Dominionie występują jeszcze karty Klątw, Separatorów oraz kilka pustych egzemplarzy.
Piękny zewnątrz, wewnątrz…
Jak prezentuje się szata graficzna kultowej gry Donalda X. Vaccarino? Moim pierwszym skojarzeniem, jeśli miałabym omówić ilustracje na kartach, jest oprawa graficzna Terraformacji Marsa. W Dominionie prezentują one równie… nierówny poziom. Za wygląd poszczególnych kart odpowiada aż 10 osób! W efekcie niektóre są ładne i klimatyczne, a na inne nie sposób patrzeć bez politowania. Bardzo podobają mi się m.in. Skarby, których autorem jest znany graczom ze swoich przepięknie prezentujących się gier Ryan Laukat, karty Zwycięstwa Martina Hoffmanna (Roll for the Galaxy, New Frontiers), ale i większość prac głównego ilustratora, czyli Matthiasa Catreina.
Którym kartom lepiej nie przyglądać się zbyt długo? Ostatni z wymienionych przeze mnie artystów zaliczył potknięcie, tworząc grafikę do Kuźni, która wygląda, jakby przedstawiała wyjątkowo oryginalnie przeprowadzany zabieg amputacji dłoni… Druga ilustracja warta wyróżnienia “zdobi” kartę Festynu, strasząc dziwaczną postacią na pierwszym planie.
Oprócz mnóstwa kart, w pudełku znajdziemy jeszcze solidną planszetkę śmietniska, plastikową, funkcjonalną wypraskę ułatwiającą przechowywanie kart, papierową wkładkę z ich nazwami oraz instrukcję. Przyznam, że miałam pewne wątpliwości co do sposobu przechowywania kart wskazanego w instrukcji, ale rzeczywiście jest skuteczny. Nawet gdy gra ustawiona jest na półce pionowo, nic nie wypada, a karty są posegregowane, co znacznie przyspiesza setup.
Do meritum
Po tym przydługim wstępie na temat wyglądu i wykonania warto byłoby przejść do sedna, Jak wygląda rozgrywka w Dominiona? Jego reguły są banalne. Każdy gracz rozpoczyna z identyczną talią, składającą się z 3 Posiadłości i 7 Miedziaków. Na początku swojej tury zawsze mamy na ręce 5 kart. Najpierw wykładamy te z akcjami i z nich korzystamy. Po zakończeniu fazy akcji wrzucamy Skarby. W fazie zakupu kupujemy karty, na które nas stać, po czym kładziemy je na stosie kart odrzuconych. Każdy gracz może skorzystać z jednej akcji i jednego zakupu, chyba że wyrzucone karty dodają mu kolejne możliwości wykonania takich działań. Po zakończeniu zakupów odrzucamy wszystkie niewykorzystane karty i dociągamy nowe. Następuje tura kolejnej osoby. Gra toczy się do momentu, gdy zostanie wykupiona ostatnia karta Prowincji lub skończy się trzeci stos dowolnego typu kart. Wygrywa osoba, która zdobyła najwięcej punktów zwycięstwa.
Set up kartami stoi
Najważniejszym elementem w Dominionie jest przygotowanie zestawu kart, z których będziemy korzystać w czasie rozgrywki. W każdej partii używamy kart podstawowych – Skarbu, Zwycięstwa i Klątwy, ale i dziesięciu typów kart Królestwa. Ich wybór może być oparty o schemat znajdujący się na końcu instrukcji, a także połowicznie lub zupełnie losowy. Ten drugi sposób można łatwo przeprowadzić dzięki separatorom, czyli niewielkiej talii zawierającej egzemplarz każdej z kart Królestwa.
W pierwszych rozgrywkach nieco irytowało mnie, że przed każdą partią trzeba na nowo skompletować zestaw kart. Już po kilku rozgrywkach stało się to dla mnie jednak zupełnie automatyczne, przynajmniej jeśli chodzi o znalezienie danego ich rodzaju w pudełku. Osobiście zawsze staram się zadbać o to, aby wśród dostępnych kart Królestwa znalazły się takie, które pozwalają na dodatkowe zakupy i odrzucanie kart. Dzięki temu rozgrywka staje się dużo dynamiczniejsza. Sporo możliwości mają też osoby, które chciałyby zapewnić sobie sporą interakcję między graczami. W tym celu warto sięgnąć po karty Wiedźmy, Milicji, czy też Bandyty, które mają bezpośredni wpływ na przeciwników.
Regrywalność
Opisany wyżej model przygotowania gry sprawia, że właściwie każda rozgrywka jest inna. Oczywiście nie bez znaczenia jest tutaj też losowość dociągu kart, choć w przypadku Dominiona jest ona w pewnym stopniu możliwa do opanowania. Ostatecznie to my w końcu decydujemy (zazwyczaj, patrz np. karta Wiedźmy) o tym, co mamy w talii i jak bardzo ją odchudzimy, aby móc wciąż mielić naprawdę mocne karty. Na początku gry następuje oczywiście budowanie silniczka, by po jakimś czasie móc z niego efektywnie korzystać, odchudzając talię poprzez odrzucanie słabszych kart.
Skalowanie
Dominion bardzo dobrze sprawdza się przede wszystkim w składzie dwu i trzyosobowym. Na płynność rozgrywki, zwłaszcza w większej liczbie osób ma niebagatelne znaczenie… wybór kart oczywiście. Warto wtedy włączyć do gry karty wprowadzające interakcję, ale i te czyszczące talie są jak najbardziej wskazane. Kart jest zawsze sporo, bo aż dziesięć, więc nie ma ryzyka, że ktoś wykupi mocne, odbierając nam tę możliwość, jak ma to miejsce w wielu innych deck-buildingach.
Podsumujmy
Dominion to rewelacyjna gra, która pomimo upływu lat, nie starzeje się. Jej proste zasady sprawiają, że jest to znakomita pozycja dla nowych graczy. Z kolei ogromna liczba możliwych kombinacji kart Królestwa powoduje, że doskonale będą się przy niej bawić także planszówkowi wyjadacze. Gra wydawnictwa IUVI jest uzależniająca. Rozgrywka zamyka się w pół godziny, a walka o szybko znikające prowincje jest zwykle tak zacięta, że od razu chce się rozegrać kolejną partię. Co ważne, nie ma jednej drogi do zwycięstwa. Wręcz przeciwnie, mnie testowanie nowych sposobów pokonywania przeciwników sprawiło sporo uciechy, zresztą niszczenie ich kart np. dzięki Bandycie też.
To dopiero początek!
Podstawowa wersja gry Dominion daje mnóstwo możliwości układania zestawów kart, ale oczywiście dotarły już do mnie peany na cześć dodatków, które mają jeszcze mocniej urozmaicać rozgrywkę. Kultowa gra doskonale przyjęła się w moim domu, bez trudu wywalczając sobie miejsce na regale i wskakując do czołówki moich ulubionych gier już teraz, nie mogę więc doczekać się dodatków.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.