Trudno Kryminautów nazwać planszówką. Jeśli już do czegoś przyrównać, to do Escape Roomu – co prawda nie uciekamy z zamkniętego pomieszczenia, ale musimy łączyć ze sobą fakty i szukać rozwiązania. Może też nieco przypominać portalowego Detektywa, jeśli weźmiemy pod uwagę samo rozwiązywanie sprawy bez tej całej planszowej otoczki (przesuwania się po planszy, odmierzania czasu)
W pudełku dostajemy pięć sporych rozmiarów kopert z materiałami (zdjęcia, notatki z przesłuchań) – ale nie to jest najważniejsze. Najważniejszy jest kod. Kod do strony internetowej, która będzie prowadziła was za rękę. I bez której nie ma opcji by w grę zagrać.
Koperta 1
Wita was starszy sierżant Tomasz Sercz, który przybliży sprawę i poprowadzi was przez całe śledztwo. Będziecie oglądać materiały (każda koperta to kolejny etap gry) po czym wejdziecie w podsumowanie, czyli tryb pytań. Odpowiadając na zadane pytania musicie udowodnić waszą tezę wskazując odpowiednie materiały. Nie spodziewajcie się, że wszystko od razu odgadniecie, ale jeśli odpowiedź okaże się błędna to nie jest to tragedia – trzeba jeszcze raz przejrzeć materiały i spróbować z innym zestawem dowodów. Jeśli już nie macie pomysłu, to można skorzystać z kilkuetapowej podpowiedzi. A jeśli i to zawiedzie – sprawdzić rozwiązanie. To wam obniży wynik, ale – nie przesadzajmy – nie dla wyniku gramy, lecz dla przyjemności płynącej ze śledztwa.
Koperta 2
Co ciekawe – sama aplikacja wydaje się wystarczyć, by móc się bawić. Wszystkie materiały zawarte w pudełku są też umieszczone na stronie internetowej. To co kupujecie, to przede wszystkim kod dostępu. Właśnie sobie siedzę przed komputerem i – kontynuując śledztwo, które zaczęłam z moją córką – przeglądam kolejne dowody i przesłuchuję kolejne materiały *)
Gra z przyjaciółmi ma swoje zalety – dyskusje pomagają rozwikłać sprawę. Z drugiej strony, jest to jedna z niewielu gier, w które bardzo przyjemnie „pyka” się samemu przy okazji niezobowiązujących prac przed komputerem. Podkreślę: komputerem. Nie ma możliwości wykorzystania do zabawy smartfona.
Koperta 3
Cóż – sama aplikacja PRAWIE wystarcza, aby móc się bawić. Wszystkie materiały są dostępne online, ale…. to ale jest dość kluczowe. Są dostępne wszystkie zdjęcia, wycinki prasowe, protokoły z przesłuchań (oj! te to są naprawdę zrobione REWELACYJNIE! jeśli będziecie grać w Kryminautów, to nie czytajcie – odsłuchujcie!). Inne protokoły np. informacje o przebiegu śledztwa, informacje o podejrzanych, oględziny zwłok – to wszystko jest dostępne w formie drukowanej, a w aplikacji jest jedynie „zajawka” – nagłówek. Cały dokument pojawia się dopiero, gdy odpowiadamy na pytania, więc jak bardzo się będziecie uprzeć, to oczywiście można się z nimi zapoznać dopiero wtedy, gry odpowiadacie na pytania, ale jest to słabe, żmudne i nieprzyjemne. A więc to PRAWIE robi niebagatelną różnicę. Można sobie odsłuchiwać tudzież przeglądać fotografie podczas jakiejś pracy zdalnej (co właśnie czynię), wypadałoby jednak po otwarciu każdej koperty przejrzeć je wszystkie i przynajmniej z niektórymi się zapoznać na sposób tradycyjny.
Koperta 4
Im dalej w las tym trudniej. W połowie śledztwa pewne informacje są dość oczywiste i jeśli mamy powiązać mniej oczywisty fakt z pewną oczywistością to… niestety efekt może być niezadowalający. W aplikacji trzeba wskazać konkretny dowód i przy tych oczywistych oczywistościach dochodzi jeszcze pytanie „gdzie to było? co będzie niepodważalnym dowodem, który aplikacja przyjmie?” … i zaczyna się przeszukiwanie wszystkiego od początku, albo… pójście na skróty i poproszenie o rozwiązanie. Raz mi się to zdarzyło, gdy pomimo dobrego pomysłu nie potrafiłam odnaleźć dowodu, który na ten pomysł wskazywał i te kilka nieudanych prób powiązania różnych poszlak trochę mnie sfrustrowało.
Koperta 5
Jak już wspominałam gra polega na odpowiadaniu na pytania. Jest to o tyle ciekawe, że pytania wcale nie dotyczą tego, co zazwyczaj jest tematem zbrodni – kto zabił, czym i dlaczego. Pytania są różne. Kto kłamie? Kto był w tym czasie w domu? Czy dana osoba opuściła jakieś miejsce? W jaki sposób coś zrobiła? – chapeau bas jeśli chodzi o różnorodność pytań. Niektóre trudne, niektóre oczywiste. Jest fajnie.
Zakończenie
Kiedy już rozwiążecie sprawę czas na decyzje, co z tą wiedzą zrobić. To rozwiązanie bardzo mi się podoba. Możemy wybrać różne warianty zakończeń, dowiadujemy się też jaki procent internautów zareagowało w ten sam sposób. I co ciekawe – możemy też sprawdzić rozwiązania alternatywne.
Co mi się podoba?
Klimat. Staranność jeśli chodzi o szczegóły. Świetne nagrania! Myślę, że właśnie przez te nagrania dobrze się w nią gra również solo. Gra jest naprawdę ciekawa.
Co mi się nie podoba?
Jeśli decyduję się na przejrzenie dowodów offline, to i tak muszę je wszystkie odznaczyć w aplikacji – a trzeba to robić krok po kroku. Odznaczenie jednego odblokowuje dopiero odznaczenie kolejnego. I tak po kolei. A można byłoby umożliwić zaznaczenie ich wszystkich hurtem…
Jeśli jednak chciałabym grać tylko online, to niestety nie mogę (a raczej jest to bardzo niewygodne), bo niektóre dowody online są prezentowane tylko w części. W całości pojawiają się dopiero na etapie pytań
Cena – sprawa dyskusyjna. 200 zł na jedną sesję to dużo. To gra jednorazowa. Jeśli jednak uznamy, że robimy zrzutkę i gra będzie przechodziła z rąk do rąk – to już może być akceptowalne. Trzeba wtedy tylko pamiętać o jednym – kod jest przypisany do danego konta, a więc posyłając grę dalej, oddajemy też do dyspozycji nasze konto kryminautów.
*) Tekst recenzji powstawał etapami, w trakcie śledztwa, co obrazują akapity – ale jak na pewno zauważyliście nie omawiam kopert, tylko moje kolejne wrażenia w toku śledztwa.
Dziękujemy Kryminautom za przekazanie gry do recenzji