Stranger Things zawładnęło widzami dzięki świetnym, młodym aktorom, ciekawej fabule i nostalgii za latami 80. Obecnie można cieszyć się czwartym sezonem serialu. Jeśli jeszcze nie obejrzeliście całości, to w przerwie pomiędzy odcinkami możecie usiąść przy stole ze znajomymi i rozegrać partię w Stranger Things: Attack of the Mind Flayer.
Wydawnictwo Rebel proponuje nam niewielkie pudełko z klimatyczną i nawiązującą do serialu grafiką. W środku znajdziemy dwustronne płytki postaci oraz karty przygód i spotkań. Widzowie bez problemu rozpoznają głównych bohaterów, którzy występują w dwóch odsłonach. Postaci po utracie przytomności, czyli te po ciemnej stronie, są dosyć mroczne i bardzo mi się podobają.
Witajcie w Hawkins
Przed rozgrywką należy przygotować talię przygód i odłożyć odpowiednie karty. Następnie wyciągamy wskazaną liczbę gofrów i łupieżców umysłów i losowo rozdajemy graczom. Każdy sprawdza swoją kartę i jeśli miał pecha został opętany, ale nie może podzielić się tą informacją z innymi.
Następnie każdy z talii przygód dostaje jeszcze trzy karty, więc w sumie na ręce powinien mieć cztery. Jeśli ktoś otrzymał trzy silne ciosy, musi je wtasować w talię i dobrać odpowiednią liczbę raz jeszcze. Natomiast (nie)szczęście dobrania trzech łupieżców umysłów powoduje, że gracz w tajemnicy przechodzi od razu na stronę opętanych.
Przygotowujemy także wspólną talię, na którą w składają się karty przygód i spotkań przygotowane zgodnie z instrukcją. W przypadku składu 6+ wszyscy zamykają oczy, następnie otwierają je tylko opętani, aby wiedzieć, kto należy do ich drużyny.
W swojej turze należy odkryć wierzchnią kartę ze stosu. Jeśli jest to karta przygody, trzeba ją przekazać wybranemu przez siebie graczowi. Natomiast jeżeli to spotkanie, należy je rozpatrzyć, a następnie trochę namieszać. Każdy wybiera po jednej karcie z ręki dla swoich sąsiadów i kładzie pod ich postaciami. Gdy wszyscy mają po dwie karty, tasują je, żeby nie wiedzieć, która jest od kogo, i dodają na swoją rękę.
Jeżeli posiadamy trzy silne ciosy, tracimy przytomność i obracamy swoją postać ciemną stroną ku górze. Nie bierzemy już udziału w rozgrywce, ale jeśli nasza drużyna wygrywa, my razem z nią. Możemy zniwelować każdy cios pomocną dłonią, ale jeśli już jesteśmy nieprzytomni, nie można tego odwrócić. To samo ma zastosowanie z łupieżcą. Tak jak i na początku, trzy karty oznaczają opętanie, ale każde wspomnienie odsuwa tę nieprzyjemną konsekwencję.
Gra kończy się na jeden z dwóch sposobów – zostanie mniej niż trzech przytomnych graczy lub rozegrane zostanie trzecie, ostatnie spotkanie. Jeżeli przynajmniej jedna z aktywnych jeszcze osób jest nieopętana, jej drużyna wygrywa. W przeciwnym wypadku zwycięstwo należy się sługom łupieżcy umysłów.
W grze występują także karty gofrów, które nie mają znaczenia w pojedynczej rozgrywce, ale dają nam punkty, jeśli rozegramy serię trzech partii. Wtedy zwycięzcą nie jest drużyna, ale jedna osoba mająca największą liczbę punktów.
Czy jesteś sługą łupieżcy?
Stranger Things: Attack of the Mind Flayer to gra, którą można położyć na półce obok Avalon, The Resistance czy Bang!. Mamy ukryte tożsamości, próbę odkrycia kto jest kim oraz przekonywanie innych, że my na pewno jesteśmy ci dobrzy. Najwięcej dyskusji jest na etapie przekazywania karty przygody wybranemu graczowi. Zawsze jest to decyzja osoby, która rozgrywa swoją turę, ale możemy ją namawiać i przekonywać do naszego zdania.
Wolni gracze mają utrudnienie, ponieważ nie mogą przekazywać podczas spotkań kart łupieżcy. Oznacza to, że gdy dwie nowe karty od sąsiadów trafiają na naszą rękę i jest tam potwór, jeden z nich na pewno jest opętany. Wtedy próbujemy dać mu silne ciosy, żeby stracił przytomność i przekonać innych, aby zrobili to samo. Gorzej, jeśli to na nas spadną podejrzenia, a tak naprawdę jesteśmy wolni. Od siły naszej perswazji będzie zależało to, jak długo utrzymamy się w grze.
Bardzo lubię gry z ukrytymi tożsamościami i ta również przypadła mi do gustu. Mogłaby oczywiście być o czymkolwiek, ale grafiki ze znanymi mi postaciami i znajomość serialu pozwalają lepiej wczuć się w psychologiczną zabawę i próbę odkrycia, kto został już opętany, a kto jeszcze ma swoją wolę. Można też analizować karty, które poszczególni gracze otrzymują, ale trzeba uważać, bo inni będą robili to samo. Jeśli powszechnie wiadomo, że ktoś ma dwóch łupieżców i damy mu trzeciego, ewidentnie jesteśmy źli. Możemy dać mu wspomnienia i przekonać innych, że jesteśmy dobrzy, bo oddalamy go od opętania. No chyba że będzie to zmyłka, bo już wiemy, że jest opętany i zdobędziemy w ten sposób zaufanie, które wykorzystamy przeciw ostatnim wolnym duszom.
Jeżeli wspomniane tytuły Was cieszą i spotykacie się w większym gronie (minimum czterech graczy), to powinniście wypróbować Stranger Things: Attack of the Mind Flayer. Może nie wprowadza wielkich innowacji w swojej kategorii, ale na pewno wymusza częstsze dyskusje. Co turę ktoś dostaje kartę, więc możemy rozmawiać w zasadzie tylko z małymi przerwami na spotkania. Dla fanów serialu ta karcianka będzie jeszcze atrakcyjniejsza, ponieważ grafiki są utrzymane w stylistyce lat 80. i przeniesione na karty prosto z ekranu.
Jedyną poważną wadą gry wydaje mi się odpadanie w trakcie rozgrywki. Jeżeli mamy pecha przy rozdaniu i trafimy dwa silne ciosy, a ktoś da nam od razu trzeci, to od razu odwracamy swoją postać. Nie dość, że nie mieliśmy okazji się wykazać, to jeszcze musimy czekać, aż pozostali skończą. Wprawdzie rozgrywki nie są długie, ale i tak nie lubię takiego rozwiązania w grach. Pocieszeniem zostaje jedynie to, że nawet nieprzytomnie postaci zwyciężają wraz ze swoją drużyną.
Grę Stranger Things: Attack of the Mind Flayer kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
Wygląda pysznie! Gdybyś miała do wyboru: Avalon/Resistance lub Attack of…, co byś wybrała? Czy są na tyle różne, że warto mieć 2 (3?)?