Zawsze chętnie sięgam po planszówki, które osadzone są w położonej bliżej lub dalej od naszej rodzimej planety przestrzeni kosmicznej. Nie inaczej było z tytułem, który na polskim rynku ukazał się za pośrednictwem wydawnictwa Rebel. Ganimedes, to średniej ciężkości gra strategiczna, przeznaczona dla 2-4 graczy od 14 roku życia. W moim domu pojawiła się ona od razu z dodatkiem. Czy warto wybrać się na Ganimedesa, a może dobrze jest odwiedzić to miejsce dopiero po wizycie na Księżycu? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w dalszej części recenzji.
Usiądźcie wygodnie, zapnijcie pasy i wyruszcie w podróż, której celem jest podbój kosmosu. W grze Ganimedes wcielicie się bowiem w korporacje, starające się wyprzedzić inne wielkie koncerny w wyścigu na koniec świata i jeszcze dalej. I choć klimatu w tytule wydawnictwa Rebel mamy właściwie tylko tyle, ile mieści się w krótkiej notce fabularnej i na grafikach, którymi ozdobione są karty i planszetki graczy… to mechanicznie planszówka sprawdza się na tyle dobrze, że zdecydowanie warto ją wypróbować, jeśli poszukujecie lekkich lub średnio ciężkich gier strategicznych. A o klimat zawsze można zatroszczyć się, spoglądając na grę w odpowiedni sposób :) Tyle ogółu. A teraz przejdźmy do szczegółów.
Spójrz w gwiazdy!
Mam w zwyczaju zaczynać omawianie gier od kilku słów na temat ich wyglądu i wykonania. Zarówno Ganimedes, jak i Księżyc w obu tych dziedzinach zasługują według mnie na pochwałę. Wszystkie komponenty, począwszy od kartonowych płytek, żetonów i planszetek, poprzez karty wahadłowców i promów kosmicznych, aż po drewniane mepelki są solidne, dzięki czemu nawet po wielu rozgrywkach, nie widać po nich śladu użytkowania.
Bardzo podoba mi się szata graficzna, za którą odpowiedzialny jest Oliver Mootoo. Nie mam pojęcia, jak nazywa się tego typu styl (zastosowany też w grze Pod prąd), jednak dla mnie jest on bardzo przyjemny w odbiorze. Mimo że gracze zajęci wpatrywaniem się w symbole raczej nie zwracają podczas gry na nie uwagi, przypadły mi do gustu całkiem interesujące ilustracje na kartach promów kolonizacyjnych, a także wizerunki doradców. Pozostałe komponenty wyglądają schludnie, ale poza tym kompletnie się nie wyróżniają.
Jak zabrać się za podbój Wszechświata?
Misję tę należy rozpocząć od rozdania uczestnikom kosmicznego wyścigu ich planszetek i znacznika reputacji, który jak to zwykle przy rozpoczynaniu nowych projektów, ląduje na samiutkim końcu odpowiedniego toru. W zależności od tego, ile korporacji startuje w zawodach po wieczną chwałę, do dyspozycji będzie po 7, 10 lub 13 kolonizatorów, podzielonych na cztery rodzaje. Ich przynależność do danej kasty można rozpoznać po kolorach uniformów:
-
Niebiescy to spece od marketingu i komunikacji, którzy ułatwiają pozyskiwanie rekrutów do naszych wypraw.
- Czerwoni dzięki swoim wybitnym zdolnościom przywódczym potrafią porwać tłumy (czy tylko ja pisząc tę charakterystykę mam przed oczami obraz Króla Juliana wykrzykującego “ Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu.”?).
- Żółci jako niezawodni specjaliści od inżynierii kosmicznej, pomagają podkręcić moc silników promów i wahadłowców, co znacznie przyspieszy drogę do sukcesu korporacji, która w nich zainwestuje.
- Fioletowi to zbieranina medyków, odpowiedzialnych za dobrostan innych pracowników, ale i osób, które sprawiają, że reputacja korporacji pnie się ku gwiazdom, a nie leci na łeb na szyję w odwrotnym kierunku.
Mechaniczne ptaki potrzebne od zaraz
Po podzieleniu pracowników trzeba ustalić wstępne rozkazy, poprzez odkrycie czterech płytek startowych kolonizatorów. Należy umieścić je tuż obok zakrytej puli żetonów tego typu. Do wyruszenia w podróż w czasie i przestrzeni potrzebne nam będą jeszcze pojazdy kosmiczne. Te dzielimy na trzy grupy:
- Wahadłowce ziemskie będą zajmować się transportem specjalistów z Ziemi na Marsa.
- Wahadłowce marsjańskie odbywają loty na trasie Mars-Ganimedes.
- Promy kolonizacyjne ulokowane na księżycu Jowisza mogą wyruszyć w podróż w nieznane, tak szybko, jak uda znaleźć się pełną załogę śmiałków, którzy podejmą się tego zadania.
Podczas kosmicznego wyścigu korporacje będą mogły wybierać za każdym razem z puli 4 odkrytych wahadłowców obu typów oraz 3 promów.
Kolonizacja Wszechświata w trzech krokach
Jakie działania mogą podejmować korporacje planujące ekspansję Wszechświata?
Wybór płytki kolonizatora
Pierwsza opcja to wydanie rozkazu pracownikom, poprzez wybór jednej z czterech odsłoniętych płytek kolonizatorów. Kafelek umieszczony zostaje w górnej części planszetki na jednym z trzech dostępnych miejsc. Następnie korporacja wykonuje daną akcję. Może ona polegać m.in. na zrekrutowaniu kolonizatora, podniesieniu poziomu reputacji, dobraniu karty promu lub przemieszczeniu pracownika z Ziemi na Marsa, z Marsa na Ganimedesa lub pomiędzy promami. Każda z płytek należy do jednego z pięciu typów. Ułożenie drugiego lub trzeciego takiego samego kafelka powyżej planszetki skutkuje powieleniem akcji.
Użycie karty wahadłowca
Kiedy uda nam się zebrać już pewną grupę specjalistów na Ziemi, czas zacząć korzystać z ich zdolności. Możemy to zrobić, wysyłając odpowiednio dobranych pracowników wahadłowcami ziemskimi na Czerwoną Planetę i marsjańskimi na Gaminedesa. Nie tylko przybliża nas to do mety wyścigu, ale dodatkowo pozwala na wykorzystanie efektu zapewnianego przez daną jednostkę lub jego wielokrotności, jeśli w obszarze poniżej naszej planszetki znajdują się już statki kosmiczne tego typu (podobnie jak w poprzedniej akcji).
Odrzucenie akcji kolonizatorów – wykonanie akcji podstawowych
Zapełnienie się miejsc na żetony kolonizatorów utrudnia nam rekrutowanie nowych pracowników. Aby poradzić sobie z tym problemem, można skorzystać z kolejnej możliwości – odrzucenia dowolnej ich liczby i wykonania tylu akcji podstawowych, ilu płytek się pozbywamy. Należą do nich rekrutacja kolonizatora, adaptacja, czyli podmianka posiadanego specjalisty na innego, poruszenie pracownikiem, podniesienie poziomu reputacji lub dobranie karty promu kosmicznego.
Powyższe trzy procedury wykonywane są do czasu, gdy spełniony zostanie jeden z dwóch warunków końca projektu – w przestrzeń kosmiczną wyruszy czwarty prom kolonizacyjny należący do jednej korporacji lub skończy się zapas wahadłowców ziemskich, lub marsjańskich.
And the winner is…
Wyścig o sławę na miarę Wszechświata bynajmniej nie zostaje rozstrzygnięty na zasadach “kto pierwszy ten lepszy”. Na ostateczny wynik korporacji składają się jej promy kosmiczne, którym udało się wystartować, poziom reputacji, a także liczba kolonizatorów, którzy zdążyli już dotrzeć na Ganimedesa. Gracz kontrolujący firmę z największą liczbą punktów zostaje zwycięzcą.
Księżyc
Do ekspansji kosmosu niezbędni są specjaliści. Tych zaś można szkolić na Ziemi, albo poza nią, np. w położonych na Księżycu ośrodkach treningowych i uniwersytetach. Doskonale przygotowani do nowych zadań doradcy wprowadzają powiew świeżości do rywalizacji megafirm. Zatrudniani przez korporacje naukowcy posiadają różne umiejętności, przez co dają swoim pracodawcom odmienne profity. Zanim jednak dane im będzie z nich skorzystać, muszą wyruszyć w podróż ku dalekim zakątkom Układu Słonecznego, która rozpoczyna się nie na Ziemi, jak klasycznych kolonizatorów, ale na Księżycu. Dłuższa droga do księżyca Jowisza w ich przypadku daje jednak wymierne efekty. Po dotarciu do niego ich imię staje się powszechnie znane, ponieważ zajmują zaszczytne miejsce w Radzie Ganimedesa. Mogą też wtedy wykorzystać swoje zdolności, aby wspomóc finansującą ich korporację.
Wrażenia
Ganimedes to dobra planszówka o bardzo prostych zasadach. Wzbogacona o nowe elementy, kryjące się w pudełku rozszerzenia Księżyc, staje się tytułem jeszcze lepszym, ponieważ zyskuje nieco więcej głębi. Nawet w rozszerzonej wersji jej reguły wciąż pozostają jasne i klarowne, nawet dla niezbyt doświadczonych graczy. Mimo tego wyprawa na księżyc Jowisza dostarcza wielu okazji do przemyśleń, nie tylko filozoficznych, dotyczących miejsca człowieka w kosmosie.
Ganimedes
W pierwotnej wersji gry wydawnictwa Rebel mamy tutaj do czynienia z dość powolnym, choć stałym rozwojem korporacji, Każdy kolejny wahadłowiec, który wysyłają one w kosmos, daje im możliwość wykonania w przyszłości większej liczby akcji. W momencie, kiedy mozolnie budowany silniczek zaczyna działać, jak dobrze naoliwiona maszyna… projekt się kończy.
Kolonizacja Wszechświata zajmuje zwykle około pół godziny i według mnie najlepiej zabierać się za nią wraz z dwoma innymi korporacjami. W mniejszym składzie wyścig nie jest już tak emocjonujący, natomiast w większym, właściciele firm tracą w pewnym stopniu możliwość planowania kroków w przód.
Aby osiągnąć sukces w Ganimedesie, nie jest potrzebne szczęście. Przydaje się za to umiejętność dostrzegania najlepszej w danym momencie opcji i aktualizowania na bieżąco swojej zwycięskiej strategii.
Choć kolonizacja jest bez wątpienia wyścigiem, to opiera się on na zasadach “fair play”. Nie ma w jej czasie miejsca na negatywną interakcję inną, niż np. podbieranie sobie czasem statków kosmicznych.
Księżyc
Dodatek do gry Ganimedes nieco wydłuża rozgrywkę. Wprowadza do niej kilka niewielkich zmian w mechanice, które nadają jej dynamiki i urozmaicają wyścig. Podoba mi się możliwość zdobywania doradców. Postaci te nie dość, że w większości przynoszą “czyste” punkty na koniec gry, ale posiadają też umiejętności, takie jak np. możliwość przeprowadzenia rekrutacji kolonizatorów. Efekty te są natychmiastowe lub stałe.
Ganimedes to dobry, solidny tytuł, który mi bardzo się spodobał. Jest to gra raczej dla miłośników mniej zaawansowanych planszówek, jednak jej zasady są tak proste, że można je wytłumaczyć z powodzeniem także zupełnym świeżynkom w świecie nowoczesnych gier bez prądu. Podstawka sprawdza się nieźle, jednak ja polecam ją Wam w zestawie z opisywanym dodatkiem, który bardzo dobrze ją uzupełnia i nadaje jej nowego charakteru.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.