Jurassic World: Escape the Island
Autor: nieznany (chyba się nie dziwię, też bym się nie przyznała)
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 6+
Czas gry: ok. 15 min.
Wydawca: Cartamundi, Shuffle
Rok wydania: 2022
Rankingu BGG jeszcze nie ma, ale są już dwie oceny 2/10 (w tym jedna moja ;))
Jak coś było nieznane, to może… takie powinno pozostać?
Lubisz dinozaury, podobał się Jurassic Park. Jurassic World też był niczego sobie. Widzisz grę. Dlaczego nikt nic o niej nie mówi? Na stronie sklepu opis jak to taki opis, niczego się z niego nie dowiesz. Szukasz w internecie, ale cisza jak makiem zasiał. Zapala się pierwsza czerwona lampka, ale kto by się tym przejmował kiedy pudełko z ekranu laptopa woła do ciebie: kup mnie! kup! kolejna gra o dinozaurach! będzie świetna, nie pożałujesz!
Spoglądam na fotografie, czytam jeszcze raz opis. To wygląda troszeczkę jak jurajska wersja Samoluba. Samolub mi się nawet podobał. Może nic wielkiego, ale świetnie się przy niej bawiliśmy w dokopywanie sobie wzajemne i uprzykrzanie wędrówki do helikoptera. Tu też jest helikopter. I też będą kolumny kart. Może zrobili reimplementację? Tu zapala się kolejna czerwona lampka – przecież Samoluba wydało Ridley’s Games / Wild & Wolf, a tu jest Shuffle i Cartamundi. Ale znowu się nie przejmuję, może kupili licencję? może nie kupili licencji i zmienili jakiś drobny szczegół? W końcu tak to się robiło za żelazną kurtyną, to można i dzisiaj. Napewno! To musi być Samolub! wchodzę w to!
Pierwszy zgrzyt zazgrzytał, kiedy zobaczyłam pudełko. Jakieś 12x12cm. Samolub zdecydowanie był większy. Ale… może po prostu bardziej go w środku upchnęli? Przecinam plomby i otwieram wieczko. W środku kilkanaście żetonów i talia kart.
Sięgam po instrukcję. Opasła książeczka to blef. 14 wersji językowych musi się gdzieś przecież zmieścić. Instrukcja tak naprawdę mieści się na dwóch stronach, czyli jednej kartce wielkości poniżej 12x12cm. Zasady będą bardzo proste… zapala się trzecia czerwona lampka. I od tej chwili już nie gaśnie…
OMG, a mogłam mieć za te pieniądze przyzwoitą pizzę!
Jeśli graliście w chińczyka, to …. mieliście więcej okazji do podejmowania dezycji. Jurassic World to jest karciane grzybobranie, pardon, dinobranie. W skrócie gra polega na tym, że w swojej kolejce podejmujesz próbę znalezienia bezpiecznego przejścia (bezpiecznej karty) na kolejny poziom poprzez odsłonięcie na chybil trafił karty z danego rzędu. Uda się – to dobrze (dostaniesz żeton dinozaura), nie uda się – to może jeszcze pociągniesz kartę z talii. Jak się uda – to dobrze, jak się nie uda – to możesz stracić dinozaura. No, możesz jeszcze ukraść komuś dinozaura, cofnąć się do tyłu, albo posunąć do przodu – ale to wszystko jest absolutnie losowe. Gra, w której jedyną decyzją, jaką będziesz miał do podjęcia, to komu zaiwanić żeton (o ile wyciągniesz taką kartę) oraz kiedy zagrać blokadę na gracza, który właśnie odkrył bezpieczne przejście. Ale też tylko raz na grę….
No… powiesz mi teraz… jak odkrywacie karty, to pewnie jest to memo. Nie ma decyzji, ale jest pamięć. Otóż… nic w tym guście. Po tym jak odkryjesz kartę – przetasowujesz karty z tego rzędu aby ukryć przed twoimi przeciwnikami położenie bezpiecznych kart. Kurtyna.
Gra ma zero decyzyjności. No chyba, że… źle zinterpretowałam instrukcję. Bo instrukcja też pozostawia wiele do życzenia. Np. nie mówi, z którego rzędu mamy odsłonić kartę. Jeśli z własnego tudzież tego, do którego przechodzimy – to rzeczywiście decyzyjności nie ma żadnej. Jeśli z dowolnego – to przynajmniej możemy próbować zapamiętać jakie i ile kart akcji jest w środku. Ale po kilku partiach już i tak będziesz wiedział jaki kolor jakie karty skrywa. Niemniej – mogą tu wystąpić pewne elementy memory i będziemy sięgać do tych rzędów, które mają fajniejsze karty akcji, które dają większą szansę na pozytywny wynik. Ale to niewielka pociecha w morzu smutku i łez losowości.
Dla kogo zatem jest ta gra? Na pudełku wiek 6+. No, w sumie ja w tym wieku chętnie grałam w grzybobranie. Bawiło mnie wykręcanie grzybków z planszy i chowanie do koszyczka. Tyle, że jeśli by to były tekturowe żetony, które zbieram i kładę przed sobą – nie ma takiej opcji by mnie to kręciło. Zawsze przecież można było usiąść do Chińczyka. Tam przynajmniej była złośliwa interakcja, o której mogłam zadecydować na tak lub nie.
Może zatem ta gra obroni się klimatem? Może. Dla mnie dinozaury są zazwyczaj zjadliwe w każdej postaci. Np. przy mocno zakrapianej imprezie – na pewno będzie mi się podobać. W końcu gry planszowe są po to, by integrować ludzi, prawda? A w jaki sposób, to już sprawa drugorzędna.
Ale wróćmy do naszych 6-letnich baranów. Wiecie… karty akcji, które od czasu do czasu odkryjecie ze stołu bądź pociągniecie z talii są po angielsku. I chociaż jest na nich zastosowana ikonografia, która po kilku rozgrywkach zapewne pozwoli na ignorowanie tekstu, to jednak na początku ten tekst przeczytać warto. A 6+ słabo jeszcze czyta nawet po polsku. Więc te 6+ jest chyba ździebko naciągane. A 10+ nie będzie się przy tej grze dobrze bawiło. Ni w ząb. No chyba, że 6+ z wydatną pomocą rodziców (bo uwaga, bywa, że niektórzy dziadkowie nie kumają angielskiego)
Wady (bo zalet w zasadzie nie ma)
- zero decyzyjności
- po każdej kolejce tasujemy cztery karty z danego rzędu – trochę upierdliwe, już łatwiej rzucać kością.
- nieprecyzyjna instrukcja
- brak jakiejkolwiek satysfakcji z rozgrywki
- ilustracje na kartach zadowalające (nawet jest ich w nadmiarze, tzn. różnią się choć nie muszą), ale znaczniki dinozaurów i graczy nie bardzo
- wspominałam już o braku jakiejkolwiek decyzyjności?
Finito.
W każdą grę da się zagrać, jeśli tylko na stole będzie odpowiednia ilość właściwego trunku. I to jest odpowiedź na pytanie – dlaczego o tej grze jest tak głucho. Może dlatego, że nie ma po co w nią grać? Kupcie sobie lepiej za te 40zł jakieś dobre piwo, wino albo pizzę. Lub książkę Michaela Chrichtona. Bo w Jurassic World Escape the Island grać nie polecam.
Ocena 2/10 z czystego sentymentu do dinozaurów. Powinna być jedynka.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(4/10):
Ogólna ocena
(2/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Ledwo da się grać. Nawet się nie zbliżajcie, bo może i nie pogryzie, ale może spowodować nieodwracalne zmiany w korze mózgowej!