Co łączy gry o tak niewiele mówiących o mechenice tytułach jak Spór o bór, W pył zwrot czy Ryki Afryki? Wbrew pozorom bardzo dużo. Po pierwsze autor – wszystkie te gry wyszły spod ręki dra Reinera Knizii. Po drugie polski wydawca – wszystkie je na rynek polski wypuściło Muduko. Po trzecie metryka – wszystkie pierwotnie wydane były w latach 90-tych XX wieku. Po czwarte tematyka – wszystkie traktują o zmaganiach uzbrojonych po zęby przedstawicieli fauny. Mógłbym tak jeszcze długo, ale do rzeczy. O czym są Ryki Afryki, do kogo trafią, a kto raczej powinien mijać je z daleka?
Pierwotnie Ryki Afryki wydane zostały w 1994 r. pod nazwą Wild Safari (co oznacza, że w przeciwieństwie do pozostałych wydany tytułów nie zostały one przetematowione). Jest to gra, w którą zagrać może od 2 do 5 osób, a jedna partia zajmie od 20 do 30 minut (chociaż my w pełnym składzie graliśmy nieco ponad 40 min).
O zasadach
Zasady Ryków Afryki są niezwykle proste. Mamy talię kart z pięcioma gatunkami zwierząt, do których przyporządkowanych jest po sześć wartości – od 0 do 5. Poza talią kart mamy też po pięć identycznych żetonów z ilustracjami każdego gatunku.
Po rozdaniu kart graczom, zaczynając od gracza rozpoczynającego i idąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara, każdy grający zagrywa jedną kartę i bierze jeden żeton. Jeżeli zagrana karta przedstawia gatunek zwierzęcia, który już leży na stole kładzie się ją na wierzchu stosu tego gatunku, jeżeli jest to pierwsza karta z danego gatunku rozpoczyna nowy stosik (tak, żeby każdy gatunek miał dokładnie jeden stos).
Runda kończy się natychmiast, w momencie, w którym do jednego z gatunków zagrana zostanie szósta, ostatnia karta. Wówczas każdy z grających rozdziela zebrane żetony na poszczególne rodzaje zwierząt i w każdym z rodzajów mnoży liczbę posiadanych żetonów przez wartość zwierzęcia widocznego na górze danego stosu.
Po podliczeniu i zapisaniu liczby punktów resetujemy układ i rozpoczynamy nową rundę przebiegającą identycznie do poprzedniej. Rund rozgrywany tyle ilu graczy bierze udział w rozgrywce. Zwycięzcą zostaje ta osoba, która sumarycznie zdobyła największą liczbę punktów zwycięstwa, a w przypadku remisu, osoba która z remisujących zdobyła największą liczbę punktów w pojedynczej rundzie.
O wrażeniach
Pisząc o wrażeniach nie sposób przy tej serii nie wspomnieć o szacie graficznej. Podobnie jak poprzednio jest ona przepiękna. Pan Piotr Sokołowski znowu spisał się świetnie. Świetna kreska to jednak nie wszystko. Równie ważna jest czytelność gry, a ta niestety kuleje. Przez podobne tła i pozy zwierząt zdarzało się nam pomylić poszczególne gatunki i potem okazywało się, że ktoś ma jeszcze na ręce „piątkę lwa” podczas gdy jedna leży już na stosiku (oczywiście po weryfikacji okazywało się, że na stosiku z lwami wcale nie leży lew).
Przechodząc jednak do samej rozgrywki. Po raz kolejny okazało się, że dr. Knizia po mistrzowsku wręcz potrafi stworzyć grę o bardzo prostych zasadach, opartą o jeden twist mechaniczny i ta gra działa w zasadzie bezbłędnie. Inna kwestia czy ta gra będzie się podobać odbiorcy. A ściślej mówiąc jakiemu odbiorcy się spodoba.
No cóż, spodoba się z pewnością odbiorcy, który lubi proste, szybkie karcianki z minimalną w liczbą decyzji. Odbiorcy, który lubi gry wredne, nieprzewidywalne, oparte z jednej strony na interakcji z drugiej na kalkulacji szans i przewidywaniu. Generalnie powinna się spodobać odbiorcy gier wydawanych przez Muduko, czyli graczowi który lubi wspomniane wcześniej Spór o bór i W pył zwrot, któremu przypadł do gustu Wirus, Boss Monster czy Mikstura.
A komu się nie spodoba? Tym co lubią mieć kontrolę nad grą, nie lubią negatywnej interakcji lub chcą zaplanować strategię albo mieć pewne spektrum decyzji do podjęcia, a jednocześnie mieć pewność w którą stronę decyzje te ich zaprowadzą. Fajne jest to, że wysokość kart nie jest istotna. Same wysokie kart na ręku nie dają przewagi i nie jest powiedziane, że z samymi niskimi nie wygramy rundy. Z drugiej strony jest to frustrujące, bo człowiek przez długi czas niczego nie może zaplanować, a później jak już może (bo wie, że tylko on ma już na ręce karty danego gatunku) to nie wie czy te plany zdąży zrealizować.
Tak więc Ryki Afryki (podobnie jak pozostałe gry z tej serii), mogą budzić w odbiorcach skrajnie odmienne opinie (tak było u mnie). Ważne jest więc przed zakupem określić to, do której grupy odbiorców Wy się zaliczacie, żeby potem być zadowolonym z inwestycji.