Zanim człowiek wyruszył w podróż na Marsa w celu jego terraformacji, należało najpierw zbudować osadę na księżycu. To właśnie teraz dzięki wydawnictwu Galakta mamy ku temu idealną sposobność w grze Miasta Luny.
„Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami.”
Księżyc, nasz naturalny satelita od lat pozostaje na językach astronomów oraz agencji kosmicznych. Niejednokrotnie padło stwierdzenie jakoby człowiek miał na Lunę wrócić. Podobno bez tego niemożliwym będzie udanie się w dalsze podróże gwiezdne. I właśnie tutaj producenci gry znaleźli wspólny mianownik z astronomami.
Popkultura już od dawna wykorzystuje księżyc w swoich dziełach; czy to filmach, grach komputerowych, a nawet książkach. Nastała w końcu pora na wzrost popularności księżyc w grach planszowych. Oficjalnie misje księżycowe NASA sygnowane znakiem Apollo zakończyły się wraz z misją Apollo 17 w 1972 roku. My jednak lądujemy na Lunie w roku 1977 w celu jego kolonizacji. Niczym ten kontrowersyjny konkwistadorzy będziemy odkrywali nowe tereny i je zasiedlali, ale o tym za chwile.
Oryginalnie gra została wydana w 2021 roku przez wydawnictwo Devir, w wersji polskiej ukazała się nakładem Galakty. Czytając instrukcję, nie znalazłem problemów z jej lokalizacją, może dlatego, że jest dobrze napisana i przeczytałem ją tylko 2 razy. Mimo to w trakcie rozgrywek mam ją na podorędziu, aby rozwikłać pytania, jakie mogą się zrodzić w jej trakcie. Pytania te dotyczą jednak głównie fazy punktowania.
Księżyc i fortuna nie zawsze są w pełni.
W przypadku tego tytułu karton jest solidnie wypełniony. Co prawda nie jest to największy rozmiar kartonu, jednak mimo to każdy komponent ma tam swoje miejsce i jest ich odpowiednio dużo, aby nie czuć niesmaku wywołanego kosztem Miast Luny z SCD na poziomie 169,90 pln.
Gdy już uporamy się z wyduszeniem wszystkich kafelków oraz innej maści elementów przejdziemy do składania uchwytów i nie tylko. Aby w pełni cieszyć się grą i jej walorami estetycznymi, jakie by one nie były, musimy sklecić z wcześniej wyduszonych elementów uchwyt na kafelki, drugi na karty, wkład do kartonu do segregacji kafli, a także znacznik pierwszego gracza z jakże klimatycznym księżycem. Nadmienić można, iż jest to księżyc w pełni, a uchwyt na kafelki przypomina rakietę, tylko taką trochę fikuśną.
Dodatkowo znajdziemy jeszcze w kartonie niewielką ilość drewna. Będa to znaczniki „sponsorów”, które będą służył do zaznaczania wypełnionych kontraktów przez graczy. Ponadto z drewna zostały wykonane również znaczniki robotów oraz ostatniej dostawy; ale o tym nieco później.
„Na ile sposobów możesz opisać niebo i księżyc?”
Nasze poczynania w Miastach Luny będziemy opierali na 3 podstawowych mechanikach: budowania kolekcji, otwartego draftu, a także umieszczania kafli. Kombinacja tych 3 mechanik pozwoli nam rozegrać wiele niepowtarzalnych partii.
To na ile sposobów można właściwie opisać tą Lune? Biorąc pod uwagę ilość kart obszarów oraz kafli projektów sposobów jest mnogo, bez liczenia i bawienia się w statystykę. Jeśli dołożymy do tego karty krótko i długoterminowej koncesji ta liczba dodatkowo rośnie. Wspomnieć należy również o tym, iż gra posiada tryb solo, w którym staniemy w szranki z automą, dzięki której regrywalność również wzrasta.
„Księżyc nigdy nie błaga o uwagę.”
Długość przygotowania rozgrywki zależy od ilości graczy. Jeśli liczba osób przy stole wynosi 4, przygotowanie będzie krótkie. Nie będzie ono wymagało nic poza rozłożeniem komponentów. Jeśli do rywalizacji stanie 2 lub 3 rywali będziemy zobligowani usunąć ze zbioru kafelków te, które posiadają dodatkowo kropki w ikonografii. Jeśli gramy we 2 w grze pozostają kafle bez kropek (w rozgrywce solo również), gdy jest 3 graczy, to dodatkowo zostają kafle z 2 kropkami.
Gdy ustalona jest już kafelkowa układanka, gracze losują swojego sponsora wyprawy. Mamy do wyboru 4. W dodatkowych kafelkach dołączonych jako promo dają specjalne możliwości do wykorzystania raz w trakcie rozgrywki. Rozdajemy każdemu grającemu na rękę 3 karty obszarów i już niemal możemy zaczynać grę.
Losujemy dwie karty krótkoterminowej koncesji oraz jedną długoterminowej. Karty te umożliwiają zdobycie dodatkowych punktów, a weryfikowane są na zakończenie każdej z tur. Z jednym małym ale. Koncesje można wypełnić, tylko jeśli na karcie nie znajduje się jeszcze żaden znacznik sponsora. Możliwe, że na jednej karcie znajdzie się więcej niż 1 znacznik, ale tylko w przypadku gdy 2 lub więcej graczy wypełni daną koncesję w tej samej turze.
Przejdźmy jednak do przebiegu rozgrywki. Gra łącznie składa się z 3 faz, A, B oraz C. W każdej z faz będziemy wykonywali ruch 4 razy. W pierwszym swoim ruchu dobieramy jedną kartę obszaru oraz znajdujący się pod nią kafel. Kartę oraz kafel zawsze musimy rozłożyć przed sobą. W pierwszej rundzie będzie to tylko 1 kafel, natomiast w czwartej już 4. Dodatkowo po 4 rundach fazy A oraz B zostaną wymienione kafle projektów w podajniku. Zabieg ten pozwala nam przewidzieć zbliżający się koniec i fajnie zagęszcza naszą osadę. Na koniec gry będziemy przed sobą 12 kart terenu w maksymalnie 3 rzędach oraz 30 kafli projektu.
Dobierając karty oraz kafle znaczenie ma zawsze ostatnio dociągnięta kolumna. Gracz, który przed nami pobrał kartę, przesuwa znacznik ostatniej dostawy na miejsce nowej karty. Jeśli dobierzemy z tej lokalizacji, musimy oddać 1 kartę z ręki. Bolesne, aczkolwiek niekiedy konieczne.
Ostatecznie przyjdzie moment podsumowania. W przypadku walki z automą może być bolesny jak w moim przypadku (110-70), w pojedynku z innymi graczami nie musi być tak źle. Autorzy gry przewidzieli 11 kategorii, w których będziemy punktowali. Zakres punktowania waha się od 0 do 40 punktów, w zależności od zliczanych elementów. Do gry dołączoną jakże przydatną kartę pomocy. Przypomina ona graczom, ile punktów mogą zdobyć np. za szklarnie, moduły podstawowe czy meteoryty.
Mimo początkowego natłoku ikonografii w pierwszych rozgrywkach ostatecznie szybko się doń przyzwyczaimy. Przy 2 i kolejnej rozgrywce raczej nie będziemy mieli większego problemu przy zliczaniu punktów.
„To jest mały krok człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”
Miasta Luny to szybki i przyjemny tytuł. Kombinowanie, jakie pojawia się wraz z rosnącą ilością dobieranych kafelków, to coś, co mnie najbardziej przyciągało do tego tytułu. Oczywiście poza motywem księżyca. Instrukcji wraz z graficznymi przykładami nie można nic zarzucić. Jedyne co mogłoby być podciągnięte jako minus to pewne elementy wizualne planszy. Dziwi mnie zastosowanie zwykłej szarej tekstury z poziomicami zamiast obrazu powierzchni księżyca, za to wnętrze pudełka usiane gwiazdami od razu przyprawiło mnie o uśmiech.
W przypadku tego tytułu posłużę się słowami Marka Twaina „Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.” Pamiętajmy o nich gdy będziemy siadali do pojedynku z kimś nowym, którego nie poznaliśmy jeszcze nawet od tej „jasnej” strony.
Liczba graczy: 1-4
Czas rozgrywki: 30 – 60 min
Zalecany wiek: 8 +
Ciężar gatunkowy wg Board Game Geek: 2.14/5
Plusy:
+ im więcej partii tym szybsze rozgrywki (gra zyskuje przy bliższym poznaniu)
+ fajny system ze zwiększaniem ilości kafelków do dołożenia
+ konieczność kombinowania żeby uzyskać jak najwięcej punktów
+ przyjemna ikonografia, którą ogarniemy już po pierwszej rozgrywce
+ proste zasady, do wytłumaczenia w kilka minut
+ wypraska oraz uchwyty do samodzielnego złożenia ułatwiają przechowywanie
+ notes punktacji w pudełku starczy na wiele gier
Minusy:
– plansza mogłaby mieć bardziej księżycową teksturę, a nie tylko poziomice i szary kolor
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.