Ubongo Duo
Autor: Grzegorz Rejchtman
Liczba graczy: 1-2
Czas gry: 30 min
Wiek: 8+
Rok pierwszego wydania: 2008 (KOSMOS)
Wydanie PL: Egmont (2022)
Ranking BGG: 6.9/10
Ubongo Duo to już 8 odsłona kultowego Ubongo. A jak doliczymy do tego rozszerzenie dla 5. i 6. gracza oraz dwa pudełka będące daleką wariacją na temat, czyli Papua + Nowa Gwinea, to tych pudełek zrobi się aż jedenaście. Grałam prawie we wszystko, więc chciałabym – korzystając z okazji – zrobić krótki przegląd Ubongo.
Zanim jednak do niego przejdę, od razu na wstępie napiszę, że Ubongo Duo to w zasadzie klasyczne Ubongo, tyle, że z trudniejszymi zadaniami, z którego wyrzucono element losowy podczas punktacji.
A teraz…
Trochę historii
W Polsce wydany dopiero w 2017 roku przez Egmont, który tym tytułem zapoczątkował publikację serii. To gra stworzona przez naszego rodaka mieszkającego w Szwecji, Grzegorza Rejchtmana. Informatyka i ekonomistę z wykształcenia. Ubongo (w wielu różnych odsłonach) to nie jedyne dzieło tego ponad już 50-letniego pana, ale zdecydowanie najbardziej znane i mające się najlepiej.
W tym klasycznym Ubongo rzucamy kostką, która wskazuje, jakie elementy mamy dobrać aby ułożyć z nich wzór na swojej planszy. Każdy z graczy posiada inną planszę i będzie układał inny wzór, ale poziom trudności jest mniej więcej ten sam. No chyba, że postanowicie dać handicap dziecku i sami gracie na stronie trudniejszej (cztery elementy do ułożenia), podczas gdy wasza pociecha na stronie łatwiejszej (tylko trzy elementy). Tak, czy owak, każdy układa co innego. Ten kto ułoży pierwszy krzyczy „Ubongo” i daje jeszcze trochę czasu pozostałym (używając do tego klepsydry). Następnie każdy, kto zmieścił się w czasie otrzymuje kamień odpowiedniej wartości plus kamień wylosowany z woreczka (to ten element losowości). Zatem może się tak zdarzyć, że zwycięzca danej tury otrzyma tyle samo punktów co gracz ostatni. A nawet gorzej, może być też tak, że zwycięzca zgarnie mniej (3pkt za pierwsze miejsce + 1pkt z woreczka) niż drugi gracz (1 pkt za drugie miejsce + rubin za 4pkt z woreczka).
A zatem to typowa gra rodzinna, ze sporą dawką losowości, w której dziecko dzięki odrobinie szczęścia (a nie tylko umiejętności) może pokonać rodzica. To gra o łatwych zasadach i równie łatwych łamigłówkach, nawet tych po trudniejszej stronie.
Ubongo 3-D (2019)
Na świecie znane jako Ubongo 3-D Family (nie mylić z Ubongo 3D z 2009 roku, które u nas nie zostało wydane)
O! To już wyższa szkoła jazdy. W zasadzie to samo, co Ubongo klasyczne, tylko… w trójwymiarze. Też mamy element losowy w postaci kamyków. I też mamy różne poziomy trudności (tym razem cztery). I też każdy układa swoją układanę, a zatem nawet jeśli ktoś już krzyknie „Ubongo!” to nie da się zapuścić żurawia i dalej trzeba się biedzić nad swoim kawałkiem kartonika i klockami 3D.
Jak dla mnie Ubongo 3-D to hardcore. Jak wspominałam w recenzji – na poziomie łatwym potrafię biedzić się nawet kilkanaście minut. Poziom trudny jest prawie niewykonalny ;). Jest ciężko. I już się wcale nie dziwię, że polska wersja nie została określona jako Family….
Przy okazji serii 3-D warto wspomnieć o Ubongo Junior 3-D (2017)
Z wersją dla dorosłych ma niewiele wspólnego (choć i tak więcej niż karciane Ubongo z klasykiem). To gra logiczno-zręcznościowa, w której trzeba przykryć wzór a następnie ułożyć z tego co zostało jak najwyższą wieżę. Oczywiście klocek na klocku, klocek na klocku – tak by się nie rozsypało i leżało na klockach przykrywających (ale nie przekraczających) układany wzór.
Żyrafa jako sędzia odmierzający wysokość oraz śliczne ilustracje dopełniają dziecięcego wymiaru gry.
Po pewnym czasie pojawiły się na naszym rynku dwie kolejne odsłony Ubongo – tym razem w wersji Travel. Ubongo Extreme (2020) oraz Ubongo Trigo (2021).
Obie gry są pozbawione elementu losowości w punktacji (nie dostajemy kryształków). W obu grach występują dwa poziomy trudności. Obie zawierają tylko niezbędne elementy (jak przystało wersji podróżnej) i są one niewielkich rozmiarów. Różnią się przede wszystkim układanymi kształtami – Trigo bazuje na trójkątach i jest względnie łatwe. Extreme to łamigłówka heksagonalna i rzeczywiście, jak sam tytuł głosi, jest dość trudne.
Kontynuując temat wersji podróżnych – małe pudełko (seria do plecaka) ma też wypuszczone na nasz rynek w 2019 roku Ubongo karciane, czyli połączenie Ubongo i Domino. Ale nie będę go opisywać, bo w nie – jako jedyne z całej serii wydanej w Polsce – nie grałam.
To już przedostatnia odsłona Ubongo. Co ciekawe – BGG podaje, że jedynym wydawcą jest Egmont, a jedyną wersją językową jest PL. Brawo my!
Ubongo Lines w pewnym sensie łączy 2D i 3D. 3D, bo zdecydowanie nie jest to tylko płaszczyzna. 2D bo jednak nie jest to pełny trójwymiar – układanka ma zawsze i dokładnie dwie warstwy, przy czym same klocki są dwuwarstwowe i jedynie mają wcięcia tak, aby mogły na siebie zachodzić. Taki klasyk, tylko z nadbudówką ;)
Tu dla odmiany wszyscy układamy to samo (choć każdy z innej perspektywy). Wracamy też do klasycznego pomysłu kamyków z woreczka i szansy dla spóźnialskich przez uruchomienie klepsydry.
Jest to moja ulubiona pozycja z całej serii. Była określana jako trudna, ale gracze zweryfikowali to – jedni na plus, inni na minus. Fakt jest taki, że albo się te linie po prostu „widzi” i wtedy nawet najtrudniejszy poziom nie jest specjalnym wyzwaniem (choć przyjemnie rozgrzewa szare komórki), albo się tego nie widzi i wtedy naprawdę jest to trudna i podatna na pomyłki łamigłówka.
I w ten sposób dotarliśmy do najświeższej świeżynki, czyli Ubongo Duo
W założeniu jest to gra na parę, ewentualnie (jak każde Ubongo) solo. Jednak jeśli nie poddamy się założeniu, a otworzymy drugie pudełko, to okazuje się, że bardzo dobrze można bawić się w większym gronie. Maksymalna liczba graczy to liczba pudełek razy dwa :)
Co do samej łamigłówki – zrezygnowano tu z tradycyjnych kryształków. Otrzymujemy tor punktacji i ta osoba, która pierwsza ułoży wymagany wzór – zdobywa punkt. I słusznie – skoro mamy do czynienia (w teorii przynajmniej) z grą dwuosobową. Tu każdy otrzymuje ten sam zestaw plansz i ten sam zestaw klocków (a w zasadzie kartoników). I podobnie jak w Lines – będziemy układać to samo. A ponieważ może być tylko jeden zwycięzca w turze – zapuszczanie żurawia do przeciwnika mija się z celem.
Ograliśmy Duo na różne sposoby. W sposób przewidziany przez instrukcję układając to samo. W sposób nieprzewidziany przez instrukcję tasując swoje plansze tak, aby każdy układał coś innego. Czasem dawaliśmy szansę spóźnialskim, a czasem nawet handicap. Najzabawniej było wtedy, gdy gracz układający stronę B (czyli tę trudniejszą) wygrywał z graczami układającymi stronę A. Co dowodzi, że jednym przychodzi układanie Ubongo z łatwością, podczas gdy innym idzie to jak po grudzie.
W stosunku do klasyka, do pierwszego Ubongo – właściwie różni się głównie kształtami. To właśnie one stanowią o trudności gry. A jest to jedna z najbardziej wymagających łamigłówek z serii. Porównywalna z Ubongo 3-D. Przy naszym stoliku padło wiele niecenzuralnych słów. Ubongo Duo pali mózg. Choć muszę przyznać, że w sposób bardzo przyjemny. I osobiście wolę Duo niż 3D, mimo zbliżonego jak dla mnie poziomu trudności.
Pudełko jest względnie małe (choć większe od wersji travel), ale jak widać zachowało swój uroczy kwadratowy kształt. Ubongo Duo przyjemnie mnie zaskoczyło. Bardzo przyjemnie, czego i wam życzę. Bo nic tak nie poprawia humoru, jak miła niespodzianka.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.