Strach przed dużymi grami potrafi sparaliżować. Na BGG poziom ciężkości powyżej 3.00, a już tym bardziej 3.50 to zwykle orka na ugorze: opasłe instrukcje, mikrozasady, video-tutoriale i szeroko rozumiane rwanie włosów z głowy. A przecież to ma być rozrywka! Dobra zabawa! Przyjemność nad stołem! Jak się okazuje, są od tej reguły wyjątki. Ciężkie móżdżenie niekoniecznie musi oznaczać wysoki próg wejścia – rozkosze poważnego łamania głowy są na wyciągnięcie ręki, jeśli wie się, gdzie szukać. Dominations: Road To Civilization – o ciężarze 3.60 – jest idealnym przykładem trudnej gry, w którą łatwo zagrać.
Wstęp do historii cywilizacji
Dominations: Road To Civilization to gra w Polsce znana raczej słabo – o ile w ogóle. Wydana przez Holy Grail Games (znane u nas chociażby dzięki Rallyman: GT, Rising 5 czy Drogi Do Rzymu) póki co przemknęła pod radarem, ale to – mam nadzieję – zaraz się zmieni. Mamy tu bowiem do czynienia z grą cywilizacyjną, która w przyjazny dla mózgu sposób abstraktuje pewne bolączki gier cywilizacyjnych, oferując wciągającą rozgrywkę, bogactwo ścieżek do zwycięstwa i głębię strategii i taktyk. Owszem, jest tu o czym myśleć i myślenie będzie naszym głównym zadaniem podczas gry – ale wstęp do tego myślenia zajmie nam ledwie kilka minut. Śmiem twierdzić, że można usiąść do rozgrywki będąc totalnym lajkonikiem i po 10 minutach być w pełni gotowym do rozgrywki – co zresztą zaraz z chęcią udowodnię.
Wyzwania cywilizacyjne
Od 2 do 4 graczy może stanąć przed zadaniem uczynienia ze swojego plemienia pełnoprawnej cywilizacji. Dzięki ekspansji terytorialnej, rozbudowie miast oraz rozwoju technologii każdy może postawić sobie pomnik trwalszy, niż ze spiżu, wyprzedzić rywali i zagwarantować sobie doczesne miejsce na kartach historii.
I właśnie te trzy czynności: ekspansja, rozbudowa i rozwój, będą naszym chlebem powszednim w tej cywilizacyjnej łamigłówce. Podczas każdej z 15 tur, gracze zdobędą nowe terytoria, wzniosą imponujące miasta i odkryją technologie, dzięki którym wzrośnie ich potęga.
Trzy kroki do wielkości
Początek tury to dla gracza dołożenie trójkątnego kafla lądu do istniejącej już cywilizacji światowej – tu wyrażonej przez mapę pełną kolorowych kryształów. Ekspansja przynosi wiedzę w sześciu kategoriach, takich jak sztuka, religia czy rzemiosło. Otrzymujemy wiedzę w dziedzinach zgodnych z kolorami na naszym kaflu oraz jego sąsiedzie – gdy kolory po obu stronach są zgodne, nasza wiedza dodatkowo wzrasta. Jeśli zaś nasz kafel utworzy okrąg z sześciu trójkątów – tzw. locus – otrzymamy aż sześć jednostek wiedzy, zgodnych z kolorami w środku nowopowstałego locusa. Wiedzę notujemy na planszetkach, przypominających nieco excelowską tabelkę z wynikami kwartalnej sprzedaży.
Kolejnym ruchem jest budowa miasta, rozbudowa miasta lub inwestycja w budowę monumentu. Miasta pozwalają nam zdobywać wiedzę, ilekroć ktoś (my również) dołoży w ich sąsiedztwie kolejny kafel lub aktywuje nasze miasto przez utworzenie locusa. Miasta mają od 1 do 3 poziomów, symbolizowanych stosownymi znacznikami i to poziom miasta determinuje, ile wiedzy otrzymamy w ramach akcji bonusowej. Budowa monumentu pozwala nam dołączyć do drzewka technologicznego (o którym zaraz) kartę monumentu, wraz z jej bonusem, a także może być jednym z celów końcowych dla naszej cywilizacji.
Ostatnią rzeczą, którą przyjdzie nam zrobić co turę, jest rozwój nowej technologii lub doskonalenie już istniejącej. Drzewko technologiczne ma tu postać tableau, złożonego z kwadratowych kart. Karty dopasowujemy do siebie bokami, nie obracając ich i pilnując, by zawsze pasowały do kart sąsiednich – o tym informują nas kolorowe nodusy, czyli kryształy w kolorach opowiadających dziedzinom wiedzy. Każda technologia to bonus dla nas: otrzymywany na początku tury, punktujący na koniec epoki lub koniec gry, jednorazowy lub działający stale.
Gra trwa trzy epoki po 5 tur każda – pod koniec epoki następuje częściowa punktacja, przyznawanie bonusów na kolejną epokę i zmiana kolejności graczy.
I to w zasadzie wszystko, co musicie wiedzieć, by usiąść do stołu i rozpocząć cywilizacyjne zmagania. Proste? Niekoniecznie, ale na pewno bardzo logiczne – pozostałych mechanik, zasad i niuansów można uczyć się w trakcie rozgrywki, zgodnie z maksymą „learn as you go”.
Cywilizacyjna układanka
Tak naprawdę cała rozgrywka to dwie układanki przestrzenne – jedna z nich na mapie świata, druga w naszym drzewku cywilizacyjnym. Trójkąty i kwadraty, kolorowe kryształy, połówki nodusów i ich najrozmaitsze kombinacje będą głównym obiektem naszych zainteresowań w trakcie gry. Sam nie wiem, która dwóch łamigłówek jest ciekawsza – wiem natomiast, że połączenie ich w sprawnie działającą, cywilizacyjną machinę to zadanie ultraprzyjemne i bardzo wciągające.
Oczywiście, Dominations to nie jest gra w zbieranie kolorowych kuleczek i przesuwanie suwaczków po kolorowych torach. Mamy tu kilka warstw „posypki”: są unikatowe cele każdej z nacji, są bonusy między epokami, są w końcu technologie, wchodzące ze sobą w rozkoszne interakcje i pozwalające na budowanie satysfakcjonujących combosów. Można inwestować w budowę sieci połączonych terytorialnie miast lub budować je w odstępach, by czerpać korzyści z ruchów naszych rywali. Możemy też specjalizować się w budowie monumentów, by zapewnić sobie dodatkowe punkty zwycięstwa. Niezależnie od obranej w budowlance ścieżki, mamy sześć zupełnie różnych dziedzin wiedzy, w których możemy się doskonalić – w każdej z nich 12 technologii, każda z nich w podstawowej i zaawansowanej wersji. Mnogość opcji jest tu zatrważająca – a przecież każdy nasz ruch następuje w kontekście ruchów przeciwników i terytorialnych możliwości, które nam dają lub zabierają. Doprawdy, nie ma tu ani momentu nudy.
Horyzont zdarzeń
W całej tej siatce możliwości i potencjalnych dróg, naszym drogowskazem są cywilizacyjne cele – zakupowa lista osiągnięć, za które możemy dodatkowo zapunktować na samym końcu gry. Niektóre z nich są przyjemnie proste – jak np. utworzenie sieci 6 miast, zbudowanie określonej liczby miast 1-ego i 2-ego poziomu. Inne wymagają nieco akrobacji, by np. kontrolować monument (mając więcej jego kart w swoim drzewku technologii oraz miast w jego sąsiedztwie). Jeszcze inne są z pozoru niemal niemożliwe – jak osiągnięcie kilkunastu konkretnych nodusów w drzewku technologii (symboli kryształów, powstałych ze złączenia dwóch sąsiadujących kart) czy zdobycie 45 punktów wpływu. Jest jednak o co walczyć – realizacja wszystkich pięciu celów może dostarczyć nam 100 punktów zwycięstwa. Sądząc po żetonach obecnych w pudełku, nie jest rzeczą rzadką zdobywać tu nawet ponad 500 punktów.
Jak toczą się losy narodu
Rozgrywka w Dominations to w dużej mierze samotne i dość ciche kminienie nad kolejnymi ruchami, przerywane okazjonalnym „o kurde, ale to skiepściłem”, „ale mam beznadziejne kafle” czy „dobra, dwa ruchy i jak wszystko pójdzie dobrze i nikt mi nie zajmie tego miejsca to mam to”. Poza podkradaniem technologii (na koniec epoki gracz o najwyższym wpływie może „skopiować” jedną z kart przeciwnika) i aktywowaniem swoich miast podczas dokładania kafli terenu, w grze w zasadzie nie ma interakcji między graczami. To może być dla niektórych przeszkoda – i normalnie pewnie też bym narzekał, że jakiegoś małego szturchania łokciami mi tu brakuje – jednak w ogólnym rozrachunku gra nic na tym nie traci.
Naturalnie, pozwoliłem sobie skrócić tu część informacji o bonusach, nagrodach za poszczególne działania czy mechanizmach pojawiających się później w grze – odkrywanie ich to jedna z wielu przyjemności tej gry. Koszta budowy miast skalują się wraz ze wzrostem ich poziomu, ale mogą być obniżane kartami technologii. Karty technologii uzupełniają się wzajemnie, wzmacniając swoje działanie i odpalając się w pięknych reakcjach łańcuchowych. Moce zyskiwane na koniec epoki (przez graczy posiadających najwięcej wiedzy w poszczególnych dziedzinach) pozwalają naginać zasady gry: np. dobierając więcej kafli terenu czy zmieniając kolejność w turze. Budowa monumentu – który faktycznie, fizycznie staje na mapie świata jako kartonowa miniaturka – włącza do gry specjalne pola umożliwiające zdobywanie punktów zwycięstwa. Wznoszenie miast na polach określonych kolorów i późniejsze tych miast ulepszanie pozwala „przechowywać” większą ilość wiedzy danego typu (wiedza stanowi tu walutę, za którą kupujemy technologie i budujemy miasta). Każda technologia występuje w czterech kopiach, różniących się rozkładem nodusów na bokach. Na kartach technologii występują białe – uniwersalne – i czarne – niepasujące do innych nodusy, które wymuszają na graczach naprawdę przemyślaną budowę drzewa technologii. Itd. itd.
Nie jest ich dużo, a działają na tyle logicznie, że nauka zasad nie sprawia najmniejszego problemu nawet osobom, które na ciężkie gry zwykle fukają z przekąsem. Te „małe myki” są absolutnie pyszne i sprawiają, że budowanie strategii jest nie tylko wymagające, ale też po prostu daje radość – ruchomych elementów jest dużo i połączenie ich w sprawną machinę dostarcza ogrom graczowej satysfakcji. Tak naprawdę jedyną rzeczą, która może tu stanowić pewną przeszkodę we wskoczeniu na główkę w cywilizacyjny basen, jakim jest Dominations, są drzewka technologii. Przyznaję, technologii jest sporo – 72 odrębne karty, każda z nich dwustronna – ale większość z nich powtarza pewną kalkę, zmieniając jedynie typ wiedzy, którego dotyczą: „otrzymaj 1 wiedzy na początku tury”, „zyskaj 2 wiedzy, gry zbudujesz nodus w określonym kolorze” itp. Z pozoru jest więc tego dużo, ale szybki rzut oka wystarczy by zauważyć, że poszczególne technologie nie są od siebie aż tak różne. A do tego wszystko opisane jest w postaci przydatnej ściągawki – a w zasadzie talii ściągawek – więc wertowanie kart jest potrzebne tylko w ostatnim momencie, gdy już dobieramy daną kartę do swojego tableau (a nawet wtedy wybieramy maksymalnie spośród czterech kart). Całe planowanie odbywa się zawczasu, dzięki pomocom gracza. A skoro jesteśmy przy temacie komponentów…
Toga, ale z kartonu
Dawno nie spotkałem tak nietypowo wydanej gry. Wypraska jest tu sama z siebie bardzo praktyczna i podzielona na wygodne przegródki, ale dodatkowo otrzymujemy cały zestaw pudełeczek i organizerów, które można wyjąć z wypraski i traktować jako element gry. Znacznie przyspiesza to rozkładanie gry i obsługę drzewka technologii – gracze dosłownie wybierają z „menu” interesującą ich kartę, którą wystarczy wyjąć ze stosownego neseserka i dołożyć do tableau.
Cały design graficzny jest miły dla oka i choć nie są tu odkrywane nowe lądy, to skojarzenia z grami jak 7 Cudów Świata czy Imperium: Legendy są jak najbardziej na miejscu – a to dobre towarzystwo. Nie obyło się bez kilku błędów: najmniejsze żetony (odpowiadające za poziom naszej wiedzy) są nie do końca precyzyjnie docięte, przez co nie „chodzą” tak płynnie, jak mogłyby (nie wszystkie działają jak suwaki, a szkoda). Kartonowe miniaturki monumentów w większości wyglądają dobrze, jednak niektóre z nich albo są nie za dobrze spasowane, albo z kolei rozpadają się tam, gdzie karton jest najcienszy. To jednak wszystko detale – pudełko Dominations: Road To Civilization robi wrażenie i daje poczucie, że ktoś tu pomyślał o komforcie graczy. A drobne akcenty, jak np. króliki znane z logotypu Holy Grail Games, wytłoczone na boku organizerów, są małymi wisienkami na tym planszowym torcie.
Dominacje: Droga Do Wielkości
Dominations to był cios znienacka. Gdy znalazłem tę grę na BGG nie miałem pojęcia, że co kryje się za nietypowymi, trójkątnymi kafelkami i ciekawie wyglądającymi kartami. Wiedziałem jednak, że chcę tego spróbować i w tym wypadku mój nos mnie nie zawiódł. To gra pełna nieoczywistości – zarówno tych stricte rozgrywkowych, jak i tych w meta-grze. Część graczy wskazuje tu na długi czas rozgrywki jako na problem – i faktycznie, czas w granicach 40-60 minut na gracza (umówmy się: na ogranego gracza) może przytłaczać: moja pierwsza partia dwuosobowa trwała 2,5 godziny. Co dziwne jednak – w żadnym momencie nie miałem poczucia, że czas się dłuży. Przy 15 turach przypadających na każdego gracza faktycznej „gry w grze” nie ma tu wiele – dołożyć kafel, opłacić budowę, wybrać kartę technologii – jednak głębia decyzyjna sprawia, że każda tura jest naprawdę na wagę złota. Można tu długo szukać swojej drogi przez gęste gałęzie drzewa technologii czy trójkątne wyspy głównej mapy – i to poszukiwanie wkręca, wciąga i fascynuje. Można zapewne grać w Dominations jak w przestrzenne puzzle w stylu Nova Luna, wykonując na chybił trafił kolejne ruchy. Jeśli jednak poświęcić nieco czasu na przemyślenie posunięć, jeśli stworzyć cywilizacyjny silnik dostarczający na początku każdej tury sporo wiedzy, którą możemy następnie przekuwać na nowe technologie, na jeszcze ciekawsze monumenty i inne zdobycze – gra pokazuje swój prawdziwy potencjał, przed którym należy schylić czoła i dać się ponieść prądom historii.
Nie mam wątpliwości, że Dominations to świetna pozycja, niezależnie od tego, czy traktować ją jako abstrakt, jako engine builder, jako grę o budowaniu cywilizacji czy po prostu jako eurogrę o przetwarzaniu jednych zasobów w inne. Jak na grę o tym ciężarze decyzyjnym, próg wejścia jest tu kuriozalnie niski, a pole do strategizowania niemal nieograniczone. Jeśli szukacie gry, w którą można naprawdę wsiąknąć bez reszty i poświęcić jej cały wieczór bez wyrzutów sumienia wobec innych gier, które były na ten wieczór zaplanowane – Dominations: Road To Civilization może być tym niespodziewanym hitem, którego brakuje w Twojej kolekcji. To nowe i świeże spojrzenie na gry cywilizacyjne, w naturalny i ciekawy sposób łączące znane mechaniki. Nie dajcie się prosić: zakładajcie togę, sznurujcie sandały i ruszajcie ze swoim plemieniem na spotkanie historii!
Gra dla 2-4 graczy w wieku 13+
Potrzeba ok. 120-240 minut na rozgrywkę
Zalety:
+ doskonałe połączenie zagadki przestrzennej z rozwojem technologii/umiejętności
+ ogromna przestrzeń decyzyjna przy relatywnie niskim progu wejścia
+ praktyczna i pojemna wypraska, zawierająca wygodne pojemniki do wykorzystania w grze
+ świetny system pomocy gracza/ściągawek
Wady:
– drobne błędy produkcyjne
– dość długi czas rozgrywki może przytłaczać
– niewielka interakcja między graczami
Grę Dominations: Road To Civilization kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Holy Grail Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(7/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.