Pikselowy świat Boss Monstera od samego początku zauroczył mnie nostalgicznym klimatem i podejściem do tematu bohaterów. Karcianki z tej serii są przesiąknięte negatywną interakcją i pozwalają nam wcielić się w superbossów – potwory rodem z końcowych leveli retro gier video. Jest coś fajnego w odrzuceniu otoczki idealnego herosa i w końcu bycia przez chwilę tym wielkim złem, o którym krążą szeptane z trwogą legendy.
Pierwsze wyjście z lochu
Co się jednak stanie gdy nasi Bossowie postanowią, że mają dość mrocznych lochów, że wilgoć im nie służy i czas wyjść na powierzchnię? Okazuje się, że dostaniemy Overbossa – kafelkową grę planszową, w której skupiamy się na stworzeniu perfekcyjnego dominium, w którym możemy siać mrok i zniszczenie. Obszar jest niewielki (siatka 3×4 lub 4×4), więc trzeba go dobrze zagospodarować.
W każdej grze bierze udział pięć typów terenów plus lochy (a właściwie wejścia do nich), no bo jednak co to za potwór bez porządnego lochu. Dla tych, którzy tęsknią za ciemnością mamy przytulne jaskinie, na wielbicieli wilgoci czekają bagna, a na tych bardziej ciepło i sucholubnych pustynie i wulkany. Jeśli marzy wam się mroczny cmentarz, demoniczny krąg albo wyspa położona wysoko w chmurach, to też damy radę. Mamy też ciemne lasy, gotyckie zamki i obozy orków – każdy teren punktuje inaczej, nic tylko brać i wybierać.
Ale, ale… nawet najstraszniejszy zamek i najpradawniejszy las same z siebie niewiele dadzą. Trzeba by je zasiedlić jakimiś pomniejszymi, aczkolwiek groźnymi stworzeniami. Dlatego też biorąc dostępny kafel z rynku zabieramy także losowo przypisanego mu potwora i jako parę umieszczamy na naszej planszetce. Żeby nie było za łatwo, każdy typ potworów preferuje inne środowisko, np. wiedźmy wolą bagna niż pustynie, a żywiołak ognia wybierze swojskie wulkany. Potwór położony na odpowiednim terenie, to potwór szczęśliwy i skuteczny, a tylko takie zapewniają dodatkowe punkty. Jak wiadomo w kupie siła, więc punktują również pionowe i poziome linie stworzone z tych samych potworów, im większa banda – tym lepiej. Ze względu na losowość kafli i żetonów układ idealny nie zawsze będzie możliwy, ale tu z pomocą przychodzą portale, które czasem mamy okazję zdobyć i zamieszać na naszej planszetce dokonując lekkich przesiedleń.
Gdy zapełnimy cały przysługujący nam obszar możemy zabrać się za podliczanie punktów. Ten kto zbierze ich najwięcej jest bossem nad bossami – Overbossem!
Jeśli już opanowaliśmy podstawy, albo od samego początku nie chcemy grać bezimiennym stworem, możemy skorzystać z kart bossów. Oferują oni dodatkową umiejętność, którą możemy wykorzystać raz w ciągu całej gry i bonusowy sposób punktowania dostępny tylko dla nas. Jest to o tyle ciekawe, że wybrany przez nas boss jest anonimowy dla innych graczy do czasu użycia umiejętności. Do nas pozostaje decyzja kiedy jej użyjemy, ujawniając się tym samym i dając innym graczom możliwość utrudniania nam zdobycia dodatkowych punktów.
Kły, pazury i cała reszta
Okazuje się, że wyjście na powierzchnię i skąpanie się w promieniach słonecznych nie jest dla naszych bossów zdrowe, bowiem znacząco stępiło im pazury i ostudziło mordercze zapędy. W wariancie podstawowym, a nawet lekko rozszerzonym próżno szukać negatywnej interakcji. Owszem może zdarzyć się, że ktoś podbierze nam upatrzony kafelek, ale jest to szczyt złośliwości jaka pojawia się w grze. Dopiero dodanie kart komend wprowadza szkodliwe zagrania i szczyptę chaosu. Po ułożeniu kafelków tego samego terenu we wskazanym na karcie kształcie możemy skorzystać z jej specjalnej umiejętności: przesunięcia kafla na sąsiednie pole, usunięcie kafla z planszetki, czy zamiany dwóch kafli miejscami. Wszystkie te akcje odnoszą się zarówno do naszej krainy, jak i krain pozostałych graczy. Jak widać wystarczą trzy typy kart, by nieźle namieszać w grze.
Sam sobie bossem
Zwykle nie jestem wielką fanką wariantów solo. Jeśli gra nie została stworzona dla jednego gracza, to wariant solo jest często nużący, oparty na fikcyjnym graczu/automacie, zarządzanie którym jest dla mnie irytujące i odciąga od własnej rozgrywki. Zadziwiająco w przypadku Overbossa sprawa ma się zupełnie inaczej.
Do wyboru mamy dwa tryby solo. Pierwszy daje nam dowolność wyboru bossa/kafli terenu i polega po prostu na zdobyciu jak największej liczby punktów. Drugi to tryb kampanii składający się z 6 poziomów. Wszystko mamy w nim narzucone, ale dostajemy konkretne cele do wykonania. Jeśli nam się to uda na danym poziomie, to możemy przejść dalej. Nie da się też próbować do skutku, bowiem w zależności od poziomu trudności jaki wybierzemy, dostajemy ograniczoną ilość żyć. Ponadto w trybie kampanii mamy również mini grę wykreślankę, w której zaznaczamy realizację pomniejszego celu (np. posiadanie odpowiedniej ilości potworów pasujących do terenu), wypełniając w ten sposób rzędy i kolumny i zyskując wirtualne kryształy, punktujące w końcowym podliczeniu.
Muszę przyznać, że to jeden z niewielu trybów solo, w jakiejkolwiek grze, który mi się spodobał. Jest angażujący, z góry wiadomo co chcemy osiągnąć. Nie oznacza to, że jest idealny. Realizacja części celów jest mimo wszystko zależna od szczęścia w dociągnięciu kafli więc trzeba się przygotować, że na 90% poziomy trzeba będzie powtarzać. Gry są jednak szybkie i zupełnie mi to nie przeszkadza.
Jedyne na co mogę ponarzekać, to samo przygotowanie rozgrywki. Setup pierwszej partii jest bardzo prosty dzięki segregującej wszystko wyprasce. Jednak każdy kolejny, gdy chcemy zmienić kafle terenu biorące udział w grze, jest nieco upierdliwy, bowiem trzeba odseparować część kafli/żetonów i zastąpić je nowymi. Nie jest to tylko przypadłość trybu solo, a całej gry i trzeba się do tego przyzwyczaić.
Jak dobrze być złym…
Overboss to gra przyjemna, z łatwymi do tłumaczenia i zrozumienia zasadami. Pikselowa grafika może nie trafić do każdego, ale według mnie świetnie wpasowuje się w klimat. Podstawowa wersja choć nie jest nadmiernie skomplikowana, to dostarcza wystarczającą dozę decyzyjności, by nie była nudna. Myślę, że spokojnie mogą w nią zagrać początkujący gracze, jak i starzy wyjadacze.
Dodane do gry, niby małe, ale jednak różnorodne dodatki sprawiają, że to planszówka zarówno dla graczy lubiących spokojne rozgrywki bez nadmiernych złośliwości, jak i dla tych którzy preferują negatywną interakcję i odrobinę nieprzewidywalności na planszy. Do tego dosyć wysoko regrywalność dzięki zmiennym kaflom terenu i naprawdę dobry tryb solo sprawiają, że nie jest to może gra idealna, ale według mnie warta tego, by mieć ją w swojej kolekcji.
Gra dla 1-5 graczy, wiek 8+.
Czas gry ok. 30 minut.
+pikselowa, retro grafika
+łatwe do wytłumaczenia zasady
+udany tryb solo
-czas przygotowania kolejnych rozgrywek przy zmianie kafelków momentami nieadekwatny do czasu gry
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.